Wieś Bobowo, jedna z największych na ziemi starogardzkiej, siedziba Urzędu Gminy, leży po obu stronach Węgermucy, wokół dwóch równoległych ulic. Do wsi należy osiedle Rusek, nie wykluczone, że o nazwie biorącej się od kupca ruskiego, który mógł się osiedlić w latach średniowiecza. Wieś Bobowo liczy około tysiąca mieszkańców. Znaleziska archeologiczne świadczą o zasiedleniu tej miejscowości już w okresie około 4 tys. lat p.n.e. Według legendy w marcu 997 r. przechodził tu św. Wojciech i przemawiał do zebranych ludzi z wzniesienia, na którym obecnie stoi kościół noszący jego wezwanie.
Natomiast pierwsze wzmianki pisane biorą się z lat 1281 i 1351 r. Wieś należała do Jana z Jani, jednego z głównych przywódców. Związku Pruskiego w walce z Krzyżakami. W latach około 1570 r. Bobowo obok Skórcza i Barłożna należało na ziemi starogardzkiej do największych ośrodków produkcji zbóż, chałupnictwa i handlu.
Jednak w latach ‘potopu" szwedzkiego zostało mocno zniszczone. W 1823 roku powstała tu placówka pocztowa. W powstaniu styczniowym kilku młodych synów chłopskich poszło na plac boju. Zachęcał ich do tego miejscowy ksiądz proboszcz Franciszek Bojanowski, były wikariusz ze Starogardu, ongiś wmieszany w wydarzenia powstania starogardzkiego w 1846 r. Wzięły go za to władze pruskie. W 1866 r. powstał w Bobowie pierwszy na Pomorzu Gdańskim Bank Ludowy, zawiązany przez Polaków, który odegrał poważną rolę w ekonomicznym i politycznym uniezależnieniu wieśniaków od pruskich placówek gospodarczych.
W 1879r. należało do niego 214 członków. Patriotyczną funkcję spełniało w tej wsi kółko rolnicze, powstałe 24 maja 1866 r., jedno z najstarszych na ziemi starogardzkiej. Niektórzy jego członkowie w 1929 r. wzięli udział jako osadnicy w rozparcelowanych majątkach w Urbanowie na Rusku.
Kółko to zostało reaktywowane w 1957 r. W latach okupacji hitlerowskiej Niemcy wymordowali 7 Polaków i księdza proboszcza - Niemca Józefa Kuchenbekera, któremu zarzucili, że w czasie nabożeństwa nie przemawiał do Polaków po niemiecku. Przed śmiercią zmasakrowano mu twarz, wycinając na czole swastykę. Z gospodarstw rolnych i warsztatów pracy wywłaszczyli 22 polskie rodziny. W czasie walk wyzwoleńczych w 1945 r. wieś przekształciła się w kupę gruzów.
Została wyzwolona 4 marca tego roku. Wieś się odbudowała i rozbudowała. Powstały nowe pawilony handlowe, ośrodek zdrowia i wiejski dom kultury. W 1969 r. oddano do użytku nową remizę strażacką (w 1980 r.). W 1984 r. upamiętniono poległych i zamordowanych wieśniaków w ostatniej wojnie, stawiając im przy stacji PKP pomnik.
Pięknymi tradycjami może poszczycić się szkoła w Bobowie, skoro w 1427 r. na studia uniwersyteckie w Krakowie zapisał się Bartłomiej Jacobi z przyległego osiedla Smoląg. W październiku 1906 r., kiedy szkoła liczyła 200 uczniów, wybuchł w niej strajk w obronie języka polskiego.
W latach okupacji hitlerowskiej rodzice podejmowali się obowiązku nauki języka ojczystego potajemnie po domach.
Nie inaczej sprawa wyglądała z wyzwana przez mieszkańców religią katolicką. Nie pomogły lata reformacji luterańskiej i zawładnięcia przez jej zwolenników kościoła katolickiego, gdyż ten w 1596 r. został ponownie przywrócony katolikom przez bp. Rozrażewskiego.
W latach 1908 - 1910 Niemcy wybudowali na rzucającym się w oczy wzniesieniu zbór ewangelicki i to w celach germanizacyjnych. Zbór wybudowano na wyrost - świecił pustakami. Zamieniony w czasie działań frontowych w 1945 r. Dziś, po latach odbudowy, jego przeznaczenie jest inne.
Na podstawie artykułu Józefa Milewskiego z GK Nr 57/1994
piątek, 14 kwietnia 1995
U Berendtów w Grabowie
Rolnik na okolicę
Miejscowość Grabowo w gminie Bobowo można zaliczyć do wsi typowo rolniczych, bowiem zdecydowana większość jej mieszkańców związała swój los z rolniczą egzystencją. Nieliczni tylko dojeżdżają do pracy w Bobowie i Starogardzie. Na 66 gospodarstw specjalistyczną produkcją zajmuje się kilku rolników.. Pozostali wolą produkcję wielokierunkową, ich zdaniem najbardziej bezpiczną od strony ekonomicznej.
Gospodarerze są chętni do współpracy z ODR, a we wsi zrealizowali wspólnie niejedno przedsięwzięcie. Poza tym Grabowo wyróżnia się od innych wsi tym, że tutaj prowadzi gospodarstwo Eugeniusz Berendt, społecznie, od czterech lat, Przewodniczący Rady Gminy w Bobowie.
- Z Grabowem i obecnym gospodarstwem jestem związany od dziewiątego roku życia - wspomina pan Eugeniusz. - Tutaj, u wójostwa (brata ojca), się wychowywałem. Gospodarstwo po wojnie było bardzo zniszczone. Najbardziej potrzebne budyneczki trzeba było wznosić od podstaw. Właścicielem gospodarstwa zostałem w 1986 r., będąc jeszcze kawalerem. Było wtedy niewielkie 14 ha ziemi, skromne budynki, w których utrzymywano 3 konie, i krowy, trochę świń i drobiu. Po założeniu w 1968 r. rodziny trzeba było zająć się usprawnianiem gospodarstwa, a to wiązało się się przede wwzystkim z inwestowaniem. Rozpocząłem więc od budowy chlewni na 12 sztuk macior w cyklu zamkniętym. Budynek jest ciepły, przestronny, wyposażony w urządzenia do usuwania obornika i automaty na suche pasze dla prosiąt.
Kolejnym przedsięwzięciem była budowa obory na 12 sztuk krów i garażu na maszyny i ciągniki rolnicze. Potem doszły pomieszczenia magazynowe i wiata na maszyny. Ostatnią inwestycją był budynek mieszkalny, który prawdopodobnie zostanie zasiedlony jeszcze w tym roku.
W czasie kiedy inwestowaliśmy, rolnictwo było bardzo dochodowe. Większość wykonastwa realizowaliśmy z własnych środków. Jedynie na budowę chlewni zaciągnęliśmy potrzebny kredyt bankowy.
Głównie świnie i zboża
Gospodarstwo Berendtów liczy prawie 60 ha ziemi, głównie klasy IV i V. Swojej mają 20 ha, reszta to dzierżawa od Agencji Własności rolnej Skarbu Państwa. Dzierżawiony grunt budzi jednak wątpliwości natury własnościowej, stąd umowy zawierane są przez Agencję tylko na okres jednego roku. Sytuacja taka uniemozliwia inwestowanie oraz stwarza stan niepeności.
W uprawach polowych dominują zboża. Poza tym część pół obsiewa się roślinami strączkowymi i burakami pastewnymi.
Staramy się prowadzić produkcję poklową jak najstaranniej - podkreśla pan Eugeniusz. -Daliśmy ocenić zasobność naszych gleb w składaniki pokarmowe. Nie chcemy nawozić za mało, ale i też niepotrzebnie za dużo, bo nawozy są bardzo drogie. Nie żałujemy też środków na dobry materiał siewny i niezbędne zabiegi ochrony roslin. To wszystko procentuje bardzo dobrymi zbiorami.
W chlewni rolnik utrzymuje 12 macior i jednego knura. Rocznie sprzedsaje do masarni 100 tuczników i 120 warchalków, przeznaczonych do dalszego tuczu. Podstawą żywienia trzody są pasze sporządzane z własnych zbóż, uzupełnianych koncetratami wysokobiałkowymi. Jedynie dla prosiąt kupuje się niewielkie ilości pasz pełnoporcjowych. Gospodarstwo jest praktycznie wyposażone w najbardziej potrzebny sprzęt, który ułatwia pracę. Dysponuje trzema ciągnikami, kombajnem zbożowym typu Bizon, samochodem ciężarowym, przyczepami oraz niezbędnym sprzętem towarzyszącym. Jednak wszystkiego zmechanizować się nie da, stąd roboty w polu, i w zagrodzie ciągle duzo.
Kiedyś było łatwiej
Gdy jako mlody chłopak przed 30 laty obejmowałem gospodarstwo, nie spodziewałem się, ze takie duże zmainy nastąpią w naszym rolnictwie - mówi Eugeniusz Berendt. - Rozoczynajac budowę chlewni miałem wątpliwości, czy nie przesadziłem z jej wymiarami. Dzisiaj okazuje się już za mała. Minęły czasy opłacalności małej produkcji.
Teraz o powodzeniu decyduje duża skala produkcji, o dobrej jakości i niskich kosztach wytwarzania. "Do przodu są ci rolnicy, co nie muszą dzisiaj inwestować w gospodarstwo. Mało jest odważnych właścicieli gospodarstw, chętnych do zadłużania się w banakch. My bierzemy jedynie tzw. kredyty suszowe - na zakup podstawowych środków do produkcji.
Jednak kierunki zmain, jakie dokonują sie w naszym rolnictwie, są coraz bardziej widoczne. Można już nawet pewne rzeczy przewidzieć czy zaplanować.
Gospodarstwo prowadzimy z synem Piotrem. Dwoje najmłodszych dzieci uczęszcza do szkół średnhich. Piotr pracujue ciagnikami i maszynami w polu, mnie pozostaje do obsługi produkcja zwierzęca.
- Plany ? - zastanawia sie pan Eugeniusz. - Aby gospodarstwo dawało godziwe życie nam i naszym dzieciom. Na razie staram się, aby Piotr jak najlepiej przygotował się do prowadzenia gospodartstwa . Mobilizuję go, by korzystał z wszelkich form zdobycia wiedzy rolniczej, oferowanej przez Ośrodek Doradztwa Rolniczego. Zdajemy sobie sprawę, że w obecnych warunkach musimy liczyć głównie na siebie. Jednocześnie już chyba niebawem będziemy musieli działać wspólnie, np. w rmach całe wsi, jak to się dzieje w rolnictwie zachodnim,. Życie i ekonomia nas do tego wcześniej czy później zdopingują.
Gość w zagrodzie
Odtąd rozpocząłem działanie w Radzie Gminy w gospodarstwie przebywam zancznie krócej.Praca w radzie jest bardzo absorbująca, szczególnie w okresie przygotowań do sesji, zebrań wiejskich oraz uczestnictwa w posiedzeniach Zarządu. Z większością spraw staram się zapoznać osobiście, nikomu nie odmawiam i korzystam z zaproszeń, stąd często są takie tygodnie, że jestem gościem w gospodarstwie.
Wiadoma rzecz - wówczas wszystkie obowiązki spadają na pozostałych domowników. Na bieżaćą kadencję przyjeliśmy w Radzie ambitny program działania. Przede wszystkim zapalnowaliśmy dokonać znaczącego kroku naprzód w zakresie infrastruktury komunalnej. Mocno zaawansowane są roboty przy realizacji wodociagów wiejskich, telefonizacji i drogach dojazdowych do niektórych wsi. Czeka nas przyjęcie oswiaty gminnej. Zaś codzienne działanie to głównie cała seria problemów związanych z bezrobociem, które wcale nie maleje. Całe pośrednictwo pracy zejdzie lada dzień do gminy, będzie lepsza kontrola, bo ludezie się znają. Udzielana przez gminę pomoc będzie bardziej trafiona - dla faktycznie potrzebujących. Wspieramy tez rolnictwo, bo na 15 radnych 11 jest rolnikami.
Przewodniczący Rady udziela się jeszcze w innych organizacjach. Jest m.in. człnkiem zarządu miejsko-gminnego PSL wiceprezesem bobowskiej Spółdzielni Usług Rolniczych oraz w zarządu OSP.
Gerard Kuchta
Na postawie Gazety Kociewskioej Nr 15/265 z dn.14.04.1995r.
Miejscowość Grabowo w gminie Bobowo można zaliczyć do wsi typowo rolniczych, bowiem zdecydowana większość jej mieszkańców związała swój los z rolniczą egzystencją. Nieliczni tylko dojeżdżają do pracy w Bobowie i Starogardzie. Na 66 gospodarstw specjalistyczną produkcją zajmuje się kilku rolników.. Pozostali wolą produkcję wielokierunkową, ich zdaniem najbardziej bezpiczną od strony ekonomicznej.
Gospodarerze są chętni do współpracy z ODR, a we wsi zrealizowali wspólnie niejedno przedsięwzięcie. Poza tym Grabowo wyróżnia się od innych wsi tym, że tutaj prowadzi gospodarstwo Eugeniusz Berendt, społecznie, od czterech lat, Przewodniczący Rady Gminy w Bobowie.
- Z Grabowem i obecnym gospodarstwem jestem związany od dziewiątego roku życia - wspomina pan Eugeniusz. - Tutaj, u wójostwa (brata ojca), się wychowywałem. Gospodarstwo po wojnie było bardzo zniszczone. Najbardziej potrzebne budyneczki trzeba było wznosić od podstaw. Właścicielem gospodarstwa zostałem w 1986 r., będąc jeszcze kawalerem. Było wtedy niewielkie 14 ha ziemi, skromne budynki, w których utrzymywano 3 konie, i krowy, trochę świń i drobiu. Po założeniu w 1968 r. rodziny trzeba było zająć się usprawnianiem gospodarstwa, a to wiązało się się przede wwzystkim z inwestowaniem. Rozpocząłem więc od budowy chlewni na 12 sztuk macior w cyklu zamkniętym. Budynek jest ciepły, przestronny, wyposażony w urządzenia do usuwania obornika i automaty na suche pasze dla prosiąt.
Kolejnym przedsięwzięciem była budowa obory na 12 sztuk krów i garażu na maszyny i ciągniki rolnicze. Potem doszły pomieszczenia magazynowe i wiata na maszyny. Ostatnią inwestycją był budynek mieszkalny, który prawdopodobnie zostanie zasiedlony jeszcze w tym roku.
W czasie kiedy inwestowaliśmy, rolnictwo było bardzo dochodowe. Większość wykonastwa realizowaliśmy z własnych środków. Jedynie na budowę chlewni zaciągnęliśmy potrzebny kredyt bankowy.
Głównie świnie i zboża
Gospodarstwo Berendtów liczy prawie 60 ha ziemi, głównie klasy IV i V. Swojej mają 20 ha, reszta to dzierżawa od Agencji Własności rolnej Skarbu Państwa. Dzierżawiony grunt budzi jednak wątpliwości natury własnościowej, stąd umowy zawierane są przez Agencję tylko na okres jednego roku. Sytuacja taka uniemozliwia inwestowanie oraz stwarza stan niepeności.
W uprawach polowych dominują zboża. Poza tym część pół obsiewa się roślinami strączkowymi i burakami pastewnymi.
Staramy się prowadzić produkcję poklową jak najstaranniej - podkreśla pan Eugeniusz. -Daliśmy ocenić zasobność naszych gleb w składaniki pokarmowe. Nie chcemy nawozić za mało, ale i też niepotrzebnie za dużo, bo nawozy są bardzo drogie. Nie żałujemy też środków na dobry materiał siewny i niezbędne zabiegi ochrony roslin. To wszystko procentuje bardzo dobrymi zbiorami.
W chlewni rolnik utrzymuje 12 macior i jednego knura. Rocznie sprzedsaje do masarni 100 tuczników i 120 warchalków, przeznaczonych do dalszego tuczu. Podstawą żywienia trzody są pasze sporządzane z własnych zbóż, uzupełnianych koncetratami wysokobiałkowymi. Jedynie dla prosiąt kupuje się niewielkie ilości pasz pełnoporcjowych. Gospodarstwo jest praktycznie wyposażone w najbardziej potrzebny sprzęt, który ułatwia pracę. Dysponuje trzema ciągnikami, kombajnem zbożowym typu Bizon, samochodem ciężarowym, przyczepami oraz niezbędnym sprzętem towarzyszącym. Jednak wszystkiego zmechanizować się nie da, stąd roboty w polu, i w zagrodzie ciągle duzo.
Kiedyś było łatwiej
Gdy jako mlody chłopak przed 30 laty obejmowałem gospodarstwo, nie spodziewałem się, ze takie duże zmainy nastąpią w naszym rolnictwie - mówi Eugeniusz Berendt. - Rozoczynajac budowę chlewni miałem wątpliwości, czy nie przesadziłem z jej wymiarami. Dzisiaj okazuje się już za mała. Minęły czasy opłacalności małej produkcji.
Teraz o powodzeniu decyduje duża skala produkcji, o dobrej jakości i niskich kosztach wytwarzania. "Do przodu są ci rolnicy, co nie muszą dzisiaj inwestować w gospodarstwo. Mało jest odważnych właścicieli gospodarstw, chętnych do zadłużania się w banakch. My bierzemy jedynie tzw. kredyty suszowe - na zakup podstawowych środków do produkcji.
Jednak kierunki zmain, jakie dokonują sie w naszym rolnictwie, są coraz bardziej widoczne. Można już nawet pewne rzeczy przewidzieć czy zaplanować.
Gospodarstwo prowadzimy z synem Piotrem. Dwoje najmłodszych dzieci uczęszcza do szkół średnhich. Piotr pracujue ciagnikami i maszynami w polu, mnie pozostaje do obsługi produkcja zwierzęca.
- Plany ? - zastanawia sie pan Eugeniusz. - Aby gospodarstwo dawało godziwe życie nam i naszym dzieciom. Na razie staram się, aby Piotr jak najlepiej przygotował się do prowadzenia gospodartstwa . Mobilizuję go, by korzystał z wszelkich form zdobycia wiedzy rolniczej, oferowanej przez Ośrodek Doradztwa Rolniczego. Zdajemy sobie sprawę, że w obecnych warunkach musimy liczyć głównie na siebie. Jednocześnie już chyba niebawem będziemy musieli działać wspólnie, np. w rmach całe wsi, jak to się dzieje w rolnictwie zachodnim,. Życie i ekonomia nas do tego wcześniej czy później zdopingują.
Gość w zagrodzie
Odtąd rozpocząłem działanie w Radzie Gminy w gospodarstwie przebywam zancznie krócej.Praca w radzie jest bardzo absorbująca, szczególnie w okresie przygotowań do sesji, zebrań wiejskich oraz uczestnictwa w posiedzeniach Zarządu. Z większością spraw staram się zapoznać osobiście, nikomu nie odmawiam i korzystam z zaproszeń, stąd często są takie tygodnie, że jestem gościem w gospodarstwie.
Wiadoma rzecz - wówczas wszystkie obowiązki spadają na pozostałych domowników. Na bieżaćą kadencję przyjeliśmy w Radzie ambitny program działania. Przede wszystkim zapalnowaliśmy dokonać znaczącego kroku naprzód w zakresie infrastruktury komunalnej. Mocno zaawansowane są roboty przy realizacji wodociagów wiejskich, telefonizacji i drogach dojazdowych do niektórych wsi. Czeka nas przyjęcie oswiaty gminnej. Zaś codzienne działanie to głównie cała seria problemów związanych z bezrobociem, które wcale nie maleje. Całe pośrednictwo pracy zejdzie lada dzień do gminy, będzie lepsza kontrola, bo ludezie się znają. Udzielana przez gminę pomoc będzie bardziej trafiona - dla faktycznie potrzebujących. Wspieramy tez rolnictwo, bo na 15 radnych 11 jest rolnikami.
Przewodniczący Rady udziela się jeszcze w innych organizacjach. Jest m.in. człnkiem zarządu miejsko-gminnego PSL wiceprezesem bobowskiej Spółdzielni Usług Rolniczych oraz w zarządu OSP.
Gerard Kuchta
Na postawie Gazety Kociewskioej Nr 15/265 z dn.14.04.1995r.
Grabowo - u Berendtów. Rolnik na okolicę
U Berendtów w Grabowie
Miejscowość Grabowo w gminie Bobowo można zaliczyć do wsi typowo rolniczych, bowiem zdecydopwana większość jej mieszkanców związała swój los z rolniczą egzystencją. Nieliczni tylko dojeżdżają do pracy w Bobowie i Starogardzie. Na 66 gospodarstw specjalistyczną produkcją zajmuje się kilku rolników.. Pozostali wolą produkcję wielokierunkową, ich zdaniem najbardziej bezpiczną od strony ekonomicznej. Gospodarerze są chętni do współpracy z ODR, a we wsi zrealizowali wspólnie niejedno przedsięwzięcie. Poza tym Grabowo wyróżnia się od innych wsi tym, że tutaj prowadzi gospodarstwo Eugeniusz Berendt, społecznie, od czterech lat, Przewodniczący Rady Gminy w Bobowie.
- Z Grabowem i obecnym gospodarstwem jestem związany od dziewiątego roku życia - wspomina pan Eugeniusz. - Tutaj, u wójostwa (brata ojca), się wychowywałem. Gospodarstwo po wojnie było bardzo zniszczone. Najbardziej potrzebne budyneczki trzeba było wznosić od podstaw. Właścicielem gospodarstwa zostałem w 1986 r., będąc jewszcze kawalerem.
Było wtedy niewielkie 14 ha ziemi, skromne budynki, w których utrzymywano 3 konie, i krowy, trochę świń i drobiu. Po założeniu w 1968 r. rodziny trzeba było zająć się usprawnianiem gospodarstwa, a to wiązało się się przede wzystkim z inwestowaniem. Rozpocząłem więc od budowy chlewni na 12 sztuk macior w cyklu zamkniętym. Budynek jest ciepły, przestronny, wyposażony w urządzenia do usuwania obornika i automaty na suche pasze dla prosiąt.
Kolejnym przedsięwzięciem była budowa obory na 12 sztuk krów i garażu na maszyny i ciągniki rolnicze. Potem doszły pomieszczenia magazynowe i wiata na maszyny. Ostatnia inwestycją był budynek mieszkalny, który prawdopodobnie zostanie zasiedlony jeszcze w tym roku.
W czasie kiedy inwestowaliśmy, rolnictwo było bardzo dochodowe. Większość wykonastwa realizowaliśmy z własnych środków. Jedynie na budowę chlewni zaciągnęliśmy potrzebny kredyt bankowy.
Głównie świnie i zboża
Gospodarstwo Berendtów liczy preawie 60 ha ziemi, głównie klasy IV i V. Swojej mają 20 ha, reszta to dzierżawa od Agencji Własności rolnej Skarbu Państwa. Dzierżawiony grunt budzi jednak wątpliwości natury własnościowej, stąd umowy zawierane sa przez Agencję tylko na okres jednego roku. Sytuacja taka uniemozliwia inwestowanie oraz stwarza stan niepeności.
W uprawach polowych dominują zboża. Poza tym część pół obsiewa się roślinami strączkowymi i burakami pastewnymi.
Staramy się prowadzić produkcję polową jak najstaranniej - podkreśla pan Eugeniusz. -Daliśmy ocenić zasobność naszych gleb w składaniki pokarmowe. Nie cvhcemy nawozić za mało, ale i też niepotrzebnie za dużo, bo nawozy są bardzo drogie. Nie żałujemy też środków na dobry materiał siewny i niezbędne zabiegi ochrony roslin. To wszystko procentuje bardzo dobrymi zbiorami.
W chlewni rolnik utrzymuje 12 macior i jednego knura. Rocznie sprzedaje do masarni 100 tuczników i 120 warchalków, przeznaczonych do dalszego tuczu. Podstawą żywienia trzody są pasze sporządzane z własnych zbóż, uzupełnianych koncetratami wysokobiałkowymi. Jedynie dla prosiąt kupuje się niewielkie ilości pasz pełnoporcjowych.
Gospodarstwo jest praktycznie wyposażonbe w najbardziej potrzebny sprzęt, który ułatwia pracę. Dysponuje trzema ciągnikami, kombajnem zbożowym typu Bizon, samochodem ciężarowym, przyczepami oraz niezbędnym sprzętem towarzyszącym. Jednak wszystkiego zmechanizować się nie da, stąd roboty w polu, i w zagrodzie ciągle duzo.
Kiedyś było łatwiej
Gdy jako mlody chłopak przed 30 laty obejmowałem gospodarstwo, nie spodziewałem się, ze takie duże zmainy nastąpią w naszym rolnictwie - mówi Eugeniusz Berendt. - Rozoczynajac budowę chlewni miałem wątpliwości, czy nie przesadziłem z jej wymiarami. Dzisiaj okazuje się już za mała. Minęły czasy opłacalności małej produkcji.
Teraz o powodzeniu decyduje duża skala produkcji, o dobrej jakości i niskich kosztach wytwarzania. "Do przodu są ci rolnicy, co nie musza dzisiaj inwestować w gospodarstwo. Mało jest odważnych właścicieli gospodarstw, chętnych do zadłużania się w banakch. My bierzemy jedynie tzw. kredyty suszowe - na zakup podstawowych środków do produkcji.
Jednak kierunki zmain, jakie dokonują sie w naszym rolnictwie, są coraz bardziej widoczne. Można już nawet pewne rzeczy przewidzieć czy zaplanować.
Gospodarstwo prowadzimy z synem Piotrem. Dwoje najmłodszych dzieci uczęszcza do szkół średnhich. Piotr pracujue ciagnikami i maszynami w polu, mnie pozostaje do obsługi produkcja zwierzęca.
- Plany ? - zastanawia sie pan Eugeniusz. - Aby gospodarstwo dawało godziwe życie nam i naszym dzieciom. Na razie staram się, aby Piotr jak najlepiej przygotował się do prowadzenia gospodartstwa . Mobilizuję go, by korzystał z wszelkich form zdobycia wiedezy rolniczej, oferowanej przez Ośrodek Doradztwa Rolniczego.
Zdajemy sobie sprawę, ze w obecnych warunkach musimy liczyć głównie na siebie. Jednocześnie już chyba niebawem będziemy musieli działać wspólnie, np. w ramach całej wsi, jak to się dzieje w rolnictwie zachodnim,.Życie i ekonomia nas do tego wcześniej czy później zdopingują.
Gość w zagrodzie
Odtąd rozpocząłem działanie w Radzie Gminy w gospodarstwie prxzebywam zancznie krócej.Praca w radzie jest bardzo absorbująca, szczególnie w okresie przygotowań do sesji, zebrań wiejskich oraz uczestnictwa w posiedzeniach Zarządu.
Z większością spraw staram się zapoznać osobiście, nikomu nie odmawiam i korzystam z zaproszeń, stąd często są takie tygodnie, że jestem gościem w gospodarstwie. Wiadoma rzecz - wówczas wszystkie obowiązki spadają na pozostałych domowników.
Na bieżacą kadencję przyjeliśmy w Radzie ambitny program działania. Przede wszystkim zapalnowaliśmy dokonać znaczącego kroku naprzód w zakresie infrastruktury komunalnej.
Mocno zaawansowane są roboty przy realizacji wodociagów wiejskich, telefonizacji i drogach dojazdowych do niektórych wsi. Czeka nas przyjęcie oświaty gminnej. Zaś codzienne działanie to głównie cała seria problemów związanych z bezrobociem, które wcale nie maleje. Całe pośrednictwo pracy zejdzie lada dzień do gminy, będzie lepsza kontrola, bo ludezie się znają. Udzielena przez gminę pomoc będzie bardziej trafiona - dla faktycznie potrzebujących. Wspieramy tez rolnictwo, bo na 15 radnych 11 jest rolnikami.
Przewodniczący Rady udziela się jeszcze w innych organizacjach. Jest m.in. człnkiem zarządu miejsko-gminnego PSL wiceprezesem bobowskiej Spółdzielni Usług Rolniczych oraz w zarządu OSP.
Gerard Kuchta
Na postawie Gazety Kociewskioej Nr 15/265 z dn.14.04.1995r.
Miejscowość Grabowo w gminie Bobowo można zaliczyć do wsi typowo rolniczych, bowiem zdecydopwana większość jej mieszkanców związała swój los z rolniczą egzystencją. Nieliczni tylko dojeżdżają do pracy w Bobowie i Starogardzie. Na 66 gospodarstw specjalistyczną produkcją zajmuje się kilku rolników.. Pozostali wolą produkcję wielokierunkową, ich zdaniem najbardziej bezpiczną od strony ekonomicznej. Gospodarerze są chętni do współpracy z ODR, a we wsi zrealizowali wspólnie niejedno przedsięwzięcie. Poza tym Grabowo wyróżnia się od innych wsi tym, że tutaj prowadzi gospodarstwo Eugeniusz Berendt, społecznie, od czterech lat, Przewodniczący Rady Gminy w Bobowie.
- Z Grabowem i obecnym gospodarstwem jestem związany od dziewiątego roku życia - wspomina pan Eugeniusz. - Tutaj, u wójostwa (brata ojca), się wychowywałem. Gospodarstwo po wojnie było bardzo zniszczone. Najbardziej potrzebne budyneczki trzeba było wznosić od podstaw. Właścicielem gospodarstwa zostałem w 1986 r., będąc jewszcze kawalerem.
Było wtedy niewielkie 14 ha ziemi, skromne budynki, w których utrzymywano 3 konie, i krowy, trochę świń i drobiu. Po założeniu w 1968 r. rodziny trzeba było zająć się usprawnianiem gospodarstwa, a to wiązało się się przede wzystkim z inwestowaniem. Rozpocząłem więc od budowy chlewni na 12 sztuk macior w cyklu zamkniętym. Budynek jest ciepły, przestronny, wyposażony w urządzenia do usuwania obornika i automaty na suche pasze dla prosiąt.
Kolejnym przedsięwzięciem była budowa obory na 12 sztuk krów i garażu na maszyny i ciągniki rolnicze. Potem doszły pomieszczenia magazynowe i wiata na maszyny. Ostatnia inwestycją był budynek mieszkalny, który prawdopodobnie zostanie zasiedlony jeszcze w tym roku.
W czasie kiedy inwestowaliśmy, rolnictwo było bardzo dochodowe. Większość wykonastwa realizowaliśmy z własnych środków. Jedynie na budowę chlewni zaciągnęliśmy potrzebny kredyt bankowy.
Głównie świnie i zboża
Gospodarstwo Berendtów liczy preawie 60 ha ziemi, głównie klasy IV i V. Swojej mają 20 ha, reszta to dzierżawa od Agencji Własności rolnej Skarbu Państwa. Dzierżawiony grunt budzi jednak wątpliwości natury własnościowej, stąd umowy zawierane sa przez Agencję tylko na okres jednego roku. Sytuacja taka uniemozliwia inwestowanie oraz stwarza stan niepeności.
W uprawach polowych dominują zboża. Poza tym część pół obsiewa się roślinami strączkowymi i burakami pastewnymi.
Staramy się prowadzić produkcję polową jak najstaranniej - podkreśla pan Eugeniusz. -Daliśmy ocenić zasobność naszych gleb w składaniki pokarmowe. Nie cvhcemy nawozić za mało, ale i też niepotrzebnie za dużo, bo nawozy są bardzo drogie. Nie żałujemy też środków na dobry materiał siewny i niezbędne zabiegi ochrony roslin. To wszystko procentuje bardzo dobrymi zbiorami.
W chlewni rolnik utrzymuje 12 macior i jednego knura. Rocznie sprzedaje do masarni 100 tuczników i 120 warchalków, przeznaczonych do dalszego tuczu. Podstawą żywienia trzody są pasze sporządzane z własnych zbóż, uzupełnianych koncetratami wysokobiałkowymi. Jedynie dla prosiąt kupuje się niewielkie ilości pasz pełnoporcjowych.
Gospodarstwo jest praktycznie wyposażonbe w najbardziej potrzebny sprzęt, który ułatwia pracę. Dysponuje trzema ciągnikami, kombajnem zbożowym typu Bizon, samochodem ciężarowym, przyczepami oraz niezbędnym sprzętem towarzyszącym. Jednak wszystkiego zmechanizować się nie da, stąd roboty w polu, i w zagrodzie ciągle duzo.
Kiedyś było łatwiej
Gdy jako mlody chłopak przed 30 laty obejmowałem gospodarstwo, nie spodziewałem się, ze takie duże zmainy nastąpią w naszym rolnictwie - mówi Eugeniusz Berendt. - Rozoczynajac budowę chlewni miałem wątpliwości, czy nie przesadziłem z jej wymiarami. Dzisiaj okazuje się już za mała. Minęły czasy opłacalności małej produkcji.
Teraz o powodzeniu decyduje duża skala produkcji, o dobrej jakości i niskich kosztach wytwarzania. "Do przodu są ci rolnicy, co nie musza dzisiaj inwestować w gospodarstwo. Mało jest odważnych właścicieli gospodarstw, chętnych do zadłużania się w banakch. My bierzemy jedynie tzw. kredyty suszowe - na zakup podstawowych środków do produkcji.
Jednak kierunki zmain, jakie dokonują sie w naszym rolnictwie, są coraz bardziej widoczne. Można już nawet pewne rzeczy przewidzieć czy zaplanować.
Gospodarstwo prowadzimy z synem Piotrem. Dwoje najmłodszych dzieci uczęszcza do szkół średnhich. Piotr pracujue ciagnikami i maszynami w polu, mnie pozostaje do obsługi produkcja zwierzęca.
- Plany ? - zastanawia sie pan Eugeniusz. - Aby gospodarstwo dawało godziwe życie nam i naszym dzieciom. Na razie staram się, aby Piotr jak najlepiej przygotował się do prowadzenia gospodartstwa . Mobilizuję go, by korzystał z wszelkich form zdobycia wiedezy rolniczej, oferowanej przez Ośrodek Doradztwa Rolniczego.
Zdajemy sobie sprawę, ze w obecnych warunkach musimy liczyć głównie na siebie. Jednocześnie już chyba niebawem będziemy musieli działać wspólnie, np. w ramach całej wsi, jak to się dzieje w rolnictwie zachodnim,.Życie i ekonomia nas do tego wcześniej czy później zdopingują.
Gość w zagrodzie
Odtąd rozpocząłem działanie w Radzie Gminy w gospodarstwie prxzebywam zancznie krócej.Praca w radzie jest bardzo absorbująca, szczególnie w okresie przygotowań do sesji, zebrań wiejskich oraz uczestnictwa w posiedzeniach Zarządu.
Z większością spraw staram się zapoznać osobiście, nikomu nie odmawiam i korzystam z zaproszeń, stąd często są takie tygodnie, że jestem gościem w gospodarstwie. Wiadoma rzecz - wówczas wszystkie obowiązki spadają na pozostałych domowników.
Na bieżacą kadencję przyjeliśmy w Radzie ambitny program działania. Przede wszystkim zapalnowaliśmy dokonać znaczącego kroku naprzód w zakresie infrastruktury komunalnej.
Mocno zaawansowane są roboty przy realizacji wodociagów wiejskich, telefonizacji i drogach dojazdowych do niektórych wsi. Czeka nas przyjęcie oświaty gminnej. Zaś codzienne działanie to głównie cała seria problemów związanych z bezrobociem, które wcale nie maleje. Całe pośrednictwo pracy zejdzie lada dzień do gminy, będzie lepsza kontrola, bo ludezie się znają. Udzielena przez gminę pomoc będzie bardziej trafiona - dla faktycznie potrzebujących. Wspieramy tez rolnictwo, bo na 15 radnych 11 jest rolnikami.
Przewodniczący Rady udziela się jeszcze w innych organizacjach. Jest m.in. człnkiem zarządu miejsko-gminnego PSL wiceprezesem bobowskiej Spółdzielni Usług Rolniczych oraz w zarządu OSP.
Gerard Kuchta
Na postawie Gazety Kociewskioej Nr 15/265 z dn.14.04.1995r.
Subskrybuj:
Posty (Atom)