sobota, 31 maja 2008

Wolental. Specjalista od kwiatów polnych

- Ale pan trafił. Myślę że lepszego specjalisty od roślin to tu chyba nie ma - śmieje się pan Zbigniew Sławiński z Kranka. Ale zacznijmy od początku...
Trwał gminny festyn "Magia Kwiatów Polnych" w Wolentalu. Wolno spacerując obserwowałem ludzi tłoczących się wokół sceny, kosztujących potraw serwowanych na stoiskach KGW i oglądających liczne stragany. W pewnym momencie zwróciłem uwagę na kobietę i mężczyznę, którzy przysiedli nieco dalej, jakby na uboczu. Podszedłem i nawiązałem rozmowę.

Wolental. Ranking kwiatów.

Jakie kwiaty polne Pani lubi szczególnie?

Korzystając z odbywającego się w Wolentalu corocznego Gminnego Festynu "Magia Kwiatów Polnych", przeprowadziłem ankietę wśród członkiń Kół Gospodyń Wiejskich dotyczącą najbardziej lubianych kwiatów polnych. Okazało się, że najbardziej lubianym kwiatem polnym jest mak.

Kaliska Show - lata 60. Scenariusz

Najgorzej, jak zespół - w tym wypadku fenomenalny Zespół Kaliska Super Show (jak go sobie nazywam) - występuje w gminie sąsiedniej. Człowiek się zastanawia, czy umieścić materiał na stronie w tym wypadku gminy Zblewo, czy gminy Kaliska. Aż w końcu czas mija i nie ma ani tu, ani tam. Podjąłem jednak decyzję i wrzucam kilka fotek z tamtego występu do gminy Kaliska... Przy okazji daję scenariusz do I spektaklu zespołu pt. "Lata 60"... Danka Zaremba ma naprawdę talent literacki...

piątek, 30 maja 2008

Ożywią zakurzoną perłę Kociewia

OCYPEL, GM. LUBICHOWO. Ze 3 lata temu miejscowość została uznana przez dwóch starostów - powiatów tczewskiego i starogardzkiego - turystyczną stolicą Kociewia. - Nie chcemy być stolicą tylko z nazwy - mówią członkowie Stowarzyszenia Przyjaciół Ocypla

POMERANIA - CZERWIEC

Czerwcowy numer "Pomeranii" ukaże się 30 maja br.




2. Listy

3. Sławomir Kościelak, Katolicy w protestanckim Gdańsku XVI-XVIII wieku

W wyniku zwycięskiego na terenie Gdańska przebiegu reformacji, katolicyzm nad Motławą spadł z pozycji wyznania panującego jeszcze w początkach XVI stulecia do rangi religii zaledwie tolerowanej. Według szacunków Jana Baszanowskiego, katolicy gdańscy w 1631 roku stanowili 5,9 proc. ogółu mieszkańców, czyli około 3700 osób w tym najludniejszym wówczas mieście Rzeczpospolitej. Wprawdzie pod koniec XVIII wieku liczba ta wzrosła do około 8500 (23,1 proc.), ale w dalszym ciągu sytuacja prawna miejscowych katolików pozostawiała wiele do życzenia. Głównym ich problemem - i to na przestrzeni niemal całego badanego okresu - było nieposiadanie liczących się w mieście elit, które potrafiłyby reprezentować swoje poglądy na forum publicznym. (więcej w "Pomeranii")

7. Paweł Bartosik, Kalwini znów w Gdańsku

Reformacja, która dotarła do Gdańska w latach dwudziestych XVI wieku, radykalnie odmieniła oblicze wyznaniowe tego miasta. Stąd, mówiąc o historii kalwinizmu, trudno nie wspomnieć o nadmotławskim grodzie, odegrał on bowiem ważną rolę w dziejach rodzimego protestantyzmu. Był miejscem osiedlania się wielu reformowanych Francuzów, Szkotów, Flamandów oraz Niemców, znajdujących tu swobodę wyznaniową. W XVII wieku aż 94 proc. gdańszczan stanowili - biorąc łącznie - luteranie i kalwini. (więcej w "Pomeranii")

8. Helena Szabanowicz, Przemiany społeczności Tatarów gdańskich

Rysą szczególną wyznawanej przez Tatarów polskich religii jest łączenie tradycji islamskiej z tatarską. W sytuacji wspomnianej grupy, żyjącej w diasporze, jest to zjawisko normalne.
Tradycyjny obszar osadnictwa tatarskiego w przedwojennej Polsce skupiał się przede wszystkim w granicach województw nowogródzkiego, wileńskiego i białostockiego. Liczbę tej populacji przed wybuchem II wojny światowej oceniano na 5-6 tysięcy. W wyniku zmian granic, część społeczności tatarskiej przeniosła się na tzw. Ziemie Odzyskane, stąd jej obecność odnotowano m.in. w: Gorzowie Wielkopolskim, Wrocławiu, Koszalinie, Trzciance, Poznaniu, Elblągu, Szczecinie i Gdańsku.
W Gdańsku polscy Tatarzy zorganizowali się nieformalnie już w 1948 roku, by wspólnie celebrować święta religijne. Przez następne dwie dekady religia była główną płaszczyzną integracji tej mniejszości. (więcej w "Pomeranii")

11. Krzysztof Ulanowski, Exodus żydowski z Wolnego Miasta Gdańska

Słowo "exodus" funkcjonuje w zbiorowej świadomości chrześcijańskiej dzięki Biblii i jest powszechnie łączone z przymusowym wyjściem Izraelitów z Egiptu. Wielu kojarzy się ono z ucieczką, której rezultatem była odzyskana wolność. W przypadku Żydów gdańskich w okresie przedwojennym sytuacja wyglądała podobnie - oni również uciekali przed prześladowaniami i śmiercią, a jednocześnie poszukiwali nowej ojczyzny.
Exodus żydowski w Wolnym Mieście Gdańsku (WMG) był rozciągnięty w czasie. Rozpoczął się w 1933 roku, kiedy hitlerowska NSDAP wygrała wybory do gdańskiego Senatu, obejmując tym samym władzę w mieście, a trwał bez większych przerw do roku 1940. Jednak Żydzi gdańscy znajdowali się w innej sytuacji niż ich współbracia w Niemczech czy w Polsce (po wrześniu 1939 r.). (więcej w "Pomeranii")

15. Kazimierz Ostrowski, Czyny pożyteczne (felieton)

W telewizji widziałem niedawno krótki, acz entuzjastyczny, reportaż o tym, że mieszkańcy dwóch miejscowości skrzyknęli się i utwardzili tłuczniem łączącą je drogę o długości coś około 800 m. Materiał i maszyny dostarczyła gmina, ludzie natomiast bohatersko machali łopatami, bo im błoto i wyrwy przez lata mocno dojadły. Taki zapał trzeba, rzecz jasna, pochwalić i polecić do naśladowania, bo wykonali robotę jak najbardziej pożyteczną.
Pamiętam niejedno takie przedsięwzięcie z dawnych lat, które wedle pewnej kategorii historyków stanowią czarną dziurę w dziejach narodowych. Trudno pogodzić się z tym nie tylko mnie, ale bardzo wielu ludziom z mojego pokolenia, bo przecież w tej rzekomej nicości upłynęła większość naszego życia, we wszystkich jego przejawach i barwach. (więcej w "Pomeranii")

16. Bohdan Szermer, Dawna kolej brętowska i możliwości jej wykorzystania

W kwietniowym numerze "Pomeranii" opublikowano tekst dr. Janusza Kowalskiego nawiązujący do mojego artykułu "Kolej metropolitalna w Trójmieście - wizja i znaki zapytania" ("Przegląd Komunikacyjny", nr 8/2007), w którym skrytykowałem przedstawianą w mediach koncepcję takiej kolei. Chcę wszakże jednoznacznie oświadczyć, że nie jestem wrogiem transportu szynowego jako takiego. Wprost przeciwnie, widzę w nim wiele zalet, wynikających przede wszystkim z możliwości odciąże­nia coraz bardziej zatłoczonych tras drogowych. Renesans kolei musi więc nastąpić, co zresztą jest już zauważalne w krajach Europy Zachodniej. U nas także z pewnością odbędzie się przywracanie ruchu na niektórych trasach szynowych, ich moderniza­cja, a nawet budowa nowych linii.
Moja krytyka nie dotyczyła zatem idei kolei metropolitalnej, lecz pomijania rozmaitych ważnych uwarunkowań. Oczywiście wiem, że pośpiech projektantów wynikł tu z dążenia do rozwiązania problemów spowodowanych wyznaczeniem Gdańska jako jednego z miast rozgrywania meczów piłkarskich w ramach Euro"2012. (więcej w "Pomeranii")

20. Sławomir Formella, Odnalezione dokumenty Gryfa

Losy Tajnej Organizacji Wojskowej "Gryf Pomorski" są jednym z ważniejszych wątków historii Pomorza Gdańskiego w XX wieku. Niestety, badacze chcący zająć się tym zagadnieniem natykają się na poważny problem - ubogą bazę źródłową. Nie jest to jednak zjawisko typowe tylko dla tego ugrupowania partyzanckiego, dotyczy bowiem niemal wszystkich organizacji konspiracyjnych działających na naszym terenie podczas II wojny światowej. Szczególnie dużą wartość posiadają więc autentyczne dokumenty Gryfa Pomorskiego, których do naszych czasów przetrwało bardzo niewiele.
W takiej sytuacji powód do szczególnej radości dla każdego miłośnika historii regionu stanowić może odnalezienie nieznanych do tej pory materiałów z czasów walk Gryfa z hitlerowcami. W ich posiadanie weszła ostatnio redakcja "Kuriera Kartuskiego". Dokumenty dostarczył jeden z czytelników tego czasopisma, wyjaśniając, że otrzymał je w latach 60. ubiegłego wieku od rodziny Jana Kwidzińskiego "Wilka". Sam "Wilk" był członkiem TOW "Gryf Pomorski" i właścicielem gospodarstwa w Kamienicy Królewskiej, na terenie którego znajdował się zamaskowany bunkier z bronią i odzieżą dla partyzantów. W styczniu 1944 roku, gdy miejsce to zaatakowali Niemcy, zginął m.in. Jan Kwidziński. (więcej w "Pomeranii")

21. Grzegorz Gola, Koniec szkoły (felieton)

Kasztany już dawno przekwitły. Nawet na Pomorzu. Słońce wysoko nad widnokręgiem. Lato, lato czeka… Wakacje. Koniec szkoły. No właśnie - szkoła, edukacja… Tradycyjnie, od lat, temat na felieton wdzięczny. Aż nadto.
Mamy powszechny obowiązkowy system edukacyjny. Brzmi to tak napuszenie i górnolotnie, że nierzadko zapominamy o prawdziwym celu posyłania dzieci do szkół. Przypomnijmy zatem co nieco sobie, decydentom, kuratorom, ministrom i innym. Ludziom, zwłaszcza młodym, jest potrzebna wiedza jak rozwiązywać konkretne problemy: abstrakcyjne i praktyczne - życiowe. Wszakże świat w ostatnich dziesiątkach lat dość znacznie się skomplikował.
Wydaje się, że ćwiczenia w poszerzaniu horyzontów myślowych powinny odbywać się według klarownego schematu: 1. - wyszukanie potrzebnych informacji, 2. - ich analiza, 3. - wyciągnięcie wniosków i 4. - prezentacja rozwiązania. Dostęp do informacji, sposoby ich wymiany, są dziś łatwiejsze niż kiedykolwiek w historii ludzkości. Dwa wynalazki zmieniły i będą zmieniać jeszcze bardziej, co do tego nie ma żadnych wątpliwości, nasze codzienne życie: internet i telefon komórkowy. Całej reszty czteropunktowego, banalnego w istocie, algorytmu trzeba się nauczyć. (więcej w "Pomeranii")

22. Dark Majkowsczi, Badzemë obsądzony z tego, kim jesmë bëlë

- Jak wëzdrzi robota klubu 100 lat po Karnowsczim?
- Swoje potkania mómë rôz na dwa tidzenie. Je to wiedno czas diskusji o najich korzeniach i uczbë kaszëbsczégo jazëka. Dzaka temu tworzimë apartną spolëzna w najim seminarium. Mómë téż stara brac udzél w rozmajitëch potkaniach Kaszëbów buten. Tradicyjno jezdzymë na wilëje do Wigodë, a pózni do chëczë pomorańców. Żebë sprawdzëc swoje pokroczi w uczbie jazëka, bierzemë udzél w diktandze kaszëbsczim. W radiu Głos pokazywómë słëchińcóm naje zwëczi i znónëch lëdzy z Kaszëb. Czwiôrtk w czwiôrtk na antenie odmôwiómë téż dzesątką różańca po kaszëbsku. Do te Gwiżdże, jaczé wiedno sa wiôldżim przeżëcym tak dlô naju, jak i dlô tëch, chtërny obzérają naje przedstôwienié. Ostatny rok, chtëren béł roka ks. Bernada Sëchtë, béł téż dlô nas czasa organizowaniô rozmajitëch wëstôwków poswiaconëch temu wiôldżému Kaszëbie. Ni możemë do te zabôczëc o tradicjach, jaczé żëją bëne klubu - wezmë na to korunacja króla, oddzakowanié diakonów, prezeńtacjô kaszëbsczich szportów i popôłniowé zażiwanié tobaczi. Në i modlëtwa w najim jazëku - różeńc, nôbożeństwa Liturgii Słowa i Drodżi Krziżewi. Mësla, że Karnowsczi béłbë rôd z tego, jak klub dzejô sto lat po powstanim. (więcej w "Pomeranii")


24. Andrzej Hoja, Dwa w jednym lub raczej niepodzielna całość. Gdańsk po kaszubsku (3) (wywiad)

(…) wyrastałam w domu, w którym nasze pochodzenie było oczywiste. Rodzice "budowali" w nas podwójną - komplementarną - tożsamość. Nigdy nie miałam problemu ze swoją kaszubskością w Gdańsku. Nie musiałam jej też w sobie odkrywać. Wielu jednak ma z tym kłopot, co obserwuję na zajęciach uniwersyteckich. Bywa, że ktoś przedstawia się następująco: "Jestem z takiej malutkiej wioski...", później zaś pada jej nazwa i nazwisko kaszubskie. Wciąż częste jest podobne myślenie: "Przyszedłem do dużego miasta z jakiejś małej, odmiennej społeczności".
Oczywiście, ostatnio mamy trochę inną sytuację, obserwujemy zjawisko coming out"u. Premier Polski przyznaje się do tego, że jest Kaszubą i przypomina o istnieniu gdańskich Kaszubów. Kiedyś w powszechnej świadomości taki byt nie istniał. Swego czasu brałam udział w konkursach o tematyce regionalnej i zauważyłam, że my, Kaszubi z Gdańska, przez tych spoza tego miasta nie zawsze uważani byliśmy za "echt" kaszubskich. Bo mowa nie ta albo jej zupełny brak; czasem podejmowano próby mówienia z akcentem, który jednak jakoś nie pasował. Dlatego też premier, który przyznaje się do kaszubskości, jest osobą, która wyzwala i zarazem ogniskuje dumę, a przy okazji zmniejsza się być może brak zaufania do gdańskich Kaszubów. (więcej w "Pomeranii")

26. Dariusz Szymikowski, Jakiego hymnu potrzebują Kaszubi? (2)

W toku trwającej kilkadziesiąt lat dyskusji miano hymnu kaszubskiego przypisywano kilku pieśniom. Tak się składa, że ich autorami są wybitni twórcy literatury kaszubskiej: Hieronim Derdowski ("Marsz kaszubski"), ks. Leon Heyke ("Pomorsczi Grif") oraz Jan Trepczyk ("Marsz Naszińców" i "Zemia Rodnô"). Dzisiaj do rangi hymnu kaszubskiego kandydują wyłącznie "Marsz kaszubski" i "Zemia Rodnô", skupię się więc tylko na tych utworach, pomijając rolę ich melodii, bo w tej kwestii powinni wypowiedzieć się fachowcy.
Biorąc pod uwagę kryteria poprzednio przedstawione (po analizie europejskich hymnów - "Pomerania" nr 5/2008) należy stwierdzić, że najpełniej odpowiada im "Zemia Rodnô" Jana Trepczyka. Cała ta pieśń ma wymiar patriotyczny. Mowa tu o umiłowaniu ojczyzny - Kaszub ("Ce, Tatczëzna jô lubotną tu móm"), o jej pięknie ("Të jes snôżô jak kwiat rozkwitłi w maju"), o celach i zadaniach ("Twoje jô w przódk bëlné pocyskóm kwiôtczi / Odrodë cél Kaszëbóm znôu brënie", "Tu mda dali domôcëznë sa jimôł / Jaż zajasni i nama brzôd swój dô"). (więcej w "Pomeranii")

29. Teresa Hoppe, Nie szafujmy kaszubskimi symbolami!

Jak bumerang za sprawą kilku młodych stażem i wiekiem osób wraca w mediach sprawa hymnu kaszubskiego. Grupa ta uzurpuje sobie prawo do manipulacji kaszubskimi symbolami (ostatnio zaczyna się także mówić o zmianie barw naszej flagi) w imię wzięcia rozbratu ze wszystkim co polskie. Jako pierwszy przed kilkoma laty rozpoczął "wojnę" z tekstem hymnu kaszubskiego Eugeniusz Pryczkowski, któremu nie podobały się w nim słowa "polska wiara i polska mowa". Uważał on, że oryginalny tekst hymnu można dowolnie zmienić i zastąpić wyżej wymienione wyrazy zamiennikami "nasza wiara, nasza mowa", co w jego pojęciu ma oznaczać kaszubską wiarę i mowę. Będąc postacią znaną z mediów, uzyskał w pewnych, raczej peryferyjnych, środowiskach kaszubskich posłuch i gdzieniegdzie słyszy się taką wersję hymnu (dla przykładu tak śpiewa chór Morzanie z Dębogórza).
Następnie na portalu www.naszekaszuby.pl, pojawił się artykuł "Herb, flaga i hymn kaszubski", w którym nieznany autor z nie wiadomo jakich przyczyn napisał, że hymnem kaszubskim jest pieśń "Zemia rodnô", podając jej tekst oraz nuty, natomiast poniżej podał, że niektóre środowiska kaszubskie uważają "Marsz Derdowskiego" za hymn kaszubski, jednocześnie stawiając ten utwór w pejoratywnym świetle. Artykuł ten od dłuższego czasu jest wciąż obecny na stronie Naszych Kaszub, która, według jej twórcy - Stanisława Gepperta jest jego prywatną stroną internetową, a więc on odpowiada za ten szokujący zapis, wprowadzający - moim zdaniem - w błąd opinię publiczną. Na tym samym portalu w lutym br. Tomasz Żuroch Piechowski napisał obraźliwy tekst, ośmieszający hymn kaszubski, mieszając do tego ks. Zbigniewa Kulwikowskiego, który wcześniej brał udział w debacie radiowej i prasowej na ten temat. (więcej w "Pomeranii")

30. Janusz Kowalski, Glosa do artykułu Tadeusza Lipskiego

Znakomity znawca tematu Tadeusz Lipski, wspominał w poprzednim numerze "Pomeranii", że pieśń "»Jeszcze Polska nie zginęła« (…) przechodziła różne perypetie".
Za ważniejsze niż daty (których zresztą T. Lipski nie podał) uznania pieśni za hymn narodowy (1831) i państwowy (1927) uważam to, że "Mazurek Dąbrowskiego" żył, co wyrażało się we fluktuacji jego tekstu. Jednak jego słowa się zmieniały. Zamiast pierwotnego "nie umarła" przyjęło się "nie zginęła". Zmieniano też kolejność zwrotek, dodawano nowe. Każda z tych zmian miała jakieś przyczyny. (więcej w "Pomeranii")

31. Tomasz Żuroch-Piechowski, Wszyscy jesteśmy podejrzani (felieton)

Czy Rzeczpospolita Polska jest państwem, w którym obywatelowi żyje się dobrze? Spróbuję spojrzeć na ten problem z perspektywy drobnego przedsiębiorcy, jakim zostałem ponad pół roku temu. Zakładanie działalności gospodarczej wiąże się z niesamowitą "kwitologią" i bieganiem po urzędach. W moim przypadku był to Urząd Miasta, Urząd Skarbowy, Urząd Statystyczny, ZUS i Powiatowy Urząd Pracy. Wielokrotnie zastanawiałem się, po co tym wszystkim paniom potrzebne są komputery, po co bazy danych, w których zapisany jest mój PESEL, NIP i REGON, skoro za każdym razem, kiedy chciałem załatwić najprostszą sprawę, musiałem po raz kolejny wpisywać ręcznie rzędy cyferek, zazwyczaj na podwójnej liczbie formularzy? Być może po to, żeby grać w pasjansa i logować się na "Naszej Klasie", ale przecież nie po to płacimy podatki. (więcej w "Pomeranii")

32. Jerzy Hoppe, Czy potrzebna jest dyskusja nad kształtem języka kaszubskiego?

Wiele emocji wywołuje podczas różnych oficjalnych spotkań członków Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego czy też na łamach prasy kilka kwestii, do których należą m.in. sprawy młodych w ZKP i kaszubskiego hymnu. Natomiast nie odbijają się szerszym echem spory wokół kształtu literackiej kaszubszczyzny. W latach 90. ubiegłego wieku przyjęto zasady pisowni, wychodzą słowniki, podręczniki, kaszubszczyzna uzyskała urzędowy status języka, funkcjonuje Rada Języka Kaszubskiego o uprawnieniach normatywnych. Wydawałoby się zatem, że niczego więcej już nie trzeba poza "wcielaniem w życie", upowszechnianiem tego, co zostało osiągnięte.
Jednak o sporach, wątpliwościach, również towarzyszącej im gorącej atmosferze wypowiadają się m.in. w szóstym numerze "Stegny" (4/2007) Dariusz Majkowski, Witold Bobrowski, Roman Drzeżdżon. Sporo krytycznych uwag zawarł prof. Edward Breza w swoim referacie pt. "Wybrane zagadnienia pisowni i morfologii kaszubskiej", drukowanym w nowo wydanym "Biuletynie Rady Języka Kaszubskiego". Ostrzej o sztuczności i udziwnianiu pisze w tymże "Biuletynie" Eugeniusz Pryczkowski w tekście o długim tytule, stąd tutaj jedynie jego początek: "Język kaszubski w działalności publicznej…".(więcej w "Pomeranii")

34. Aleksander Grzegorz Turczyk, Wieszczka Deotyma

Już od wczesnej młodości Jadwiga Łuszczewska (pseudonim literacki: Deotyma) zdradzała niepospolity talent poetycki, a w każdym razie - rymotwórczy. Improwizacje, z których zasłynęła w warszawskim salonie swych rodziców, przyniosły jej - w arystokratycznych i mieszczańskich kręgach stolicy - sławę cudownego dziecka. W latach 60. XIX wieku dorosła już poetka, nazywana przez współczesnych "wieszczką", zorganizowała jeden z ostatnich salonów literackich Warszawy, gdzie co tydzień odbywały się zebrania ówczesnej elity intelektualnej miasta.
Dawniej powszechnie znana i uważana przez stołeczne kręgi salonowe niemal za świętość narodową, obecnie jest postacią niemal zapomnianą. Dziewięćdziesiąta rocznica jej śmierci, przypadająca 23 września 1998 roku, przeszła bez echa w życiu publicznym, a przez to i w środkach masowego przekazu. Jak będzie tym razem, gdy wkrótce minie 100 lat od czasu odejścia Deotymy? (więcej w "Pomeranii")

37. Marta Sosnowska, Pięć minut dla Żuław

Żuławy Wiślane to magiczna i wciąż mało znana kraina czekająca na ratunek, albowiem z tutejszego pejzażu w zatrważającym tempie znikają unikalne obiekty architektoniczne. Jeszcze pół wieku temu najbardziej charakterystycznych budowli, czyli domów podcieniowych, było tylko na Żuławach Gdańskich (po lewej stronie Wisły) około czterdziestu. Dziś pozostało ich zaledwie dziewięć! I wszystkie wymagają natychmiastowej pomocy.
Największy i najlepiej utrzymany dom podcieniowy Żuław Gdańskich, pochodzący z 1720 roku, znajduje się w Trutnowach. Od ponad 20 lat remontują go i utrzymują za własne pieniądze prywatni właściciele, ale i ten obiekt czeka na wsparcie, by mógł odzyskać dawną świetność. Jako jedyny z zachowanymi oryginalnymi wnętrzami, przyciąga turystów, podziwiających zamiłowanie do piękna dawnych bogatych żuławskich chłopów.
Zdecydowanie gorzej prezentują się domy podcieniowe stanowiące współwłasność kilku rodzin lub zamienione przed laty na zbiorowiska mieszkań dla pracowników PGR. Tak jest np. w Miłocinie, gdzie w 1982 roku - po remoncie i przebudowie obiektu z 1731 roku - urządzono aż kilkanaście lokali, w których do dziś żyje jedenaście rodzin. Budynek ten, od lat intensywnie eksploatowany bez prowadzenia jakichkolwiek napraw, znajduje się obecnie w opłakanym stanie. (więcej w "Pomeranii")

38. Iwona Joć, Śladami karwieńskich olędrów

Tu zgliszcza spalonej olęderskiej chaty, tam dom jeszcze stojący, w innym miejscu powoli przechodzący do przeszłości widok z wierzbą. I odwiecznie obecne morze. A wszystko w zawężonej skali kolorystycznej - czerni i odcieniach szarości - przypominającej o przemijaniu.
Tak próbowali zatrzymać w czasie "uciekający do historii" krajobraz Karwieńskich Błot przebywający tu w kwietniu na plenerze studenci II roku Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Pod opieką dr. Grzegorza Stachańczyka z pracowni rysunku udawali się w teren i tworzyli, tworzyli, tworzyli: ołówkiem, węglem, pastelami. (więcej w "Pomeranii")

39. Andrzej Januszajtis, Berlińczycy w Gdańsku, gdańszczanie w Berlinie

Berlin i Gdańsk - takie zestawienie wydaje się dziś absurdem. Z jednej strony światowa metropolia nad Szprewą, z drugiej - dziesięć razy mniejsze miasto portowe nad Motławą. Wystarczy jednak zajrzeć w przeszłość, by ta dysproporcja zanikła. W XVI i XVII wieku to 80-tysięczny Gdańsk - największe i najbogatsze miasto nad Bałtykiem - mógł się berlińczykom wydawać metropolią!
Tymi, który pchnęli dzisiejszą stolicę Niemiec na drogę dynamicznego rozwoju, byli elektor Fryderyk Wilhelm, założyciel trzech nowych dzielnic (Friedrichswerder, Dorotheenstadt, Friedrichstadt) i jego syn Fryderyk, pierwszy król pruski. W latach 1680-1710 liczba mieszkańców Berlina wzrosła z 18 do 56 tysięcy, a w roku 1740 osiągnęła 80 tysięcy (w Gdańsku żyło w tym czasie około 65 tys. osób). Od 1694 roku działała w Berlinie Akademia Sztuk Pięknych, powstawały liczne manufaktury, napływali uczeni i artyści. (więcej w "Pomeranii")

43. Andrzej Grzyb, Obrazek nadmorski majowy

- Jedz. Pani specjalnie dla ciebie zrobiła - mówiła mama, nadziewając na widelec kolejny kawałek naleśnika.
- Tak, tak - przytakiwał tatuś, poprawiając różowe okulary przeciwsłoneczne, które wcale mu nie pomagały w wypatrywaniu ości w dorszu po chłopsku, ale gdyby nie miał szkieł, to w tym zapatrzeniu, rozsmakowaniu i skupieniu godnym anatoma-patologa wydłubałby sobie plastikowym widelcem co najmniej jedno oko. A dorsz, jak dorsz, sto gram trzy pięćdziesiąt, zgodnie z kartą, surówki do wyboru, każda trzy złote, chleb za darmo.
Dziecko otwierało pucołowatą buzię, zamykało, nadymało policzki i pluło kawałkami naleśnika z twarogiem, o czym każdy mógł się przekonać naocznie. Pluło przed siebie, a ponieważ wierciło się mocno, trafiało, gdzie popadło, czyli wszędzie w obrębie półtora metra. (więcej w "Pomeranii")

44. Zygfryd Stefan Mielewczyk, Fotograficzne promieniowanie tła (6)

Zdjęcie Brunona z nieznaną mi kobietą i nastolatką odłożyłem na bok, jak dziesiątki innych z gdańskimi stryjami oraz ich towarzyszkami. Ale gdy po raz kolejny przejrzałem owe fotki, na jednej zaczęły mi się szczególnie podobać wysokie nadmorskie sosny w gdańskich Stogach (Heubude) czy w Sobieszewie (Bohnsack).
Na typowo drobnomieszczańskiej fotografii amatorskiej para dorosłych nie pasuje do leśnego pleneru. Brunon jest w jasnym garniturze, pod muszką i w kapeluszu, natomiast nieznajoma - z dużą saszetką i w ciemnej opiętej sukience - wydaje się przesadnie wystrojona. Nie wiem, kim są ta kobieta i nastolatka z piłką. Dziewczynka przyjęła wobec fotografa zadziorną pozycję, która w tych zdjęciowych okolicznościach wydaje się naturalna: chyba lubi sport i chciałaby z kimś pograć pomiędzy drzewami, a może później na plaży. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby fotografującym był jej ojciec, jakiś Kauffman (kupiec), związany handlowo i towarzysko z Brunonem w pierwszej połowie lat 30. Wyobrażam sobie, że mój stryj po wspólnym niedzielnym obiedzie zaprosił tę rodzinkę do swego auta i zawiózł na przechadzkę do lasu, w okolice modnej plaży. Niewykluczone, że wcześniej wyszli z restauracji Domu Kuracyjnego przy Pustym Stawie na Stogach (Ostseebad Heubude). (więcej w "Pomeranii")

46. Maria Roszak, Jaźwiec Lucek

Wéw biszongu kele Godziszewa (to je tamoj jak sia do Bolesia jedzie) mnieszkał se jaźwiec. Jimnia mu było Lucek. Pewnégo jesiannégo dnia on wydeliberował, że ón nié bandzia już dziadował zéz inszó leśnó gadzinó i postanowjił se poszwóndrać za nowó chałupsió. Pierwéj sia dugo kokosił po Godziszewie. Pokołóńdził sia troche po kerzach, poplachandrował po zakalmuszonym ple, poczajił sia na szyrzawie, wlaz na szychte i na łostatku sia usadowjił wéw klafcie kele chałupsi Dróngalów (óni mnieszkajó zaraz za krzyżówkó). Tamoj Lucek nazorgował se pyraców, ślimonów, eltków, ruchanków zgnitych zéz kompostnika Dróngalów, trocha fariny (nié wiém kaj ón to erbnół) i liszków. Podziómdział troche, ale już szlap na zima bół i śpik go wzión. (więcej w "Pomeranii")

47. Édmund Kamińsczi, O wësziwôczce Annie Konkél (1923-2008)

Kuńsztownô wësziwôczka Anna Konkél, z domôcy chëczë Renusz, urodzała sa 18 maja 1923 r. w Pucku z tatka Jana i nënczi Annë z chëczë Czeszke. Sédmëklasową szkoła oglową ukuńcza
w roku 1937. Rok pózni przeniosła sa do Wejrowa, gdze w 1940 r. zrzesza sa slëba z Zygmuntem Konkelem - szklarzem i téż uzdolnionym wërzinôczem (1913-1976).
Anna ju od nômłodszich lat uczała sa wësziwac od swoji nënczi i dwuch sostrów. Ko béł to haft,
le na użitk domôcy. Uczała sa nié leno wëszëwac, ale téż krawiecczégo warku. Ze slëbnika swojim
mia dwuch sënów: Édmunda (banowégo) i Riszka (szlosôrza), téż szëkownégo wërzinôcza w drewnie i usôdztwie jintarsji. Ob czas niemiecczégo zniewoleniô zajima sa krawiectwem i krëjamnym wësziwanim, bo kaszëbsczi haft przëbôcziwôł Niemcama polską kultura. Lata powojnowé to zajima wëchowanim dwuch sënów i w wolnych chwilach, króm krawiecczégo warku bëło wësziwanié. (więcej w "Pomeranii")

48. Lektury

50. Klëka

55. Z życia ZKP

58. Informator Regionalny

60. Rómk Drzeżdżón, Państwowô ochrona (felieton)

W poniedzôłk do moji pëlckowsczi chatinczi zawitôł kominiôrz. Le miast na dak wlezc ë komin przetkac, rozsôdł sa w zeslu ë zaczął jaczés cedle z taszë wëjimac.
- Pón mie tuwo podpisze - czôrnym pôlca pokôzôł mie môl w jaczim jô miôł swoje nôzwësko postawic.
Czedë jô miôł ju autograf złożony, fachura rzekł:
- 30 zł sa nôleżi.
- Zó co? - rozgorzony wëcygnął jem z taszë pieniądze. - Wë doch nawetka na komin nie wezdrzelë.
- Jô tu nie jem od wzéraniô, leno od ochronë, bë sa wama w kominie nie zapôlëło. A jakbë co môce tuwo sól sw. Agatë, sygnie le z górë posëpac a po kłopoce - poradzył, a szedł dali.
We wtórk pojachôł jem do skarbowégo podatk zapłacëc. Jak jô ju ta béł, to przë leżnoscë zapitôł jem sa, nó co ne moje dëtczi mdą przeznaczoné.
- Wë nie wiéce? - urzadniczka zrobia wiôldżé oczë. - Na wojsko, drodżi, administracja, kultura, sejm, senat, marszôłka, wojewoda, ochrona rodë, policja ëtd., ëtd.
- A docz jima tëlé pieniądzy?
- Në jakuż? Na waju ochróna od wszelczégo złégo. (więcej w "Pomeranii")



czwartek, 29 maja 2008

Motyle


Piotr, naukowiec, dojeżdża do Gdańska. Czasem rejestruje przyrodnicze zjawiska napotkane po drodze.
"Już od kilku dni przy drodze pod Trzcińskiem obserwowałem zaskakujący widok - napisał ostatnio w e-mailu. - Kilka niewielkich drzewek wyglądało, jakby ktoś pokrył je watą. Widok na tle zieleni przedziwny! Postanowiłem obejrzeć to z bliska. Okazało się, że drzewka zostały zaatakowane przez chmarę gąsienic. To one pokryły je przędzą i ogołociły z liści. Niestety przyroda ma własne mechanizmy regulacji i dla takich najeźdźców bywa bezlitosna. Otóż gąsienic najwyraźniej było zbyt wiele, bo ogołociły drzewka z liści przed zakończeniem swego rozwoju. Kłębiły się teraz bezradnie szukając choć skrawka zieleni, ale na drzewkach nie pozostał ani jeden liść. Część gąsienic nawet opuściła rośliny macierzyste i wędrowała po okolicznych trawach także je pokrywając przędzą, ale najwyraźniej nie nadawały się one do zjedzenia, bo gąsienice ich nie uszkodziły."
Załącznik - zdjęcia.

Myślę, że z tymi gąsienicami jest jak z ludźmi. W wyniku niekontrolowanego rozwoju zjadają już ostatki - ropy, ryżu, śpiewu ptaków, ziemi i Ziemi. Mam wrażenie, że nikt tego w skali globalnej nie kontroluje.

Piotr niedawno dostał w paczuszkach liszki, które kupił "w internecie". Wsadził je do akwarium. Obserwowaliśmy, jak codziennie pożerają liście ligustra. Potem uprzędły sobie kokony i znikły.
Wczoraj w akwarium nastąpił cud przemiany. Na gazie siedział wielki tropikalny motyl. Dziś z kokonu wyszedł drugi. Pojawią się następne, między innymi największy na świecie (400 centymetrów kwadratowych powierzchnia skrzydeł).
Zasępiłem się spoglądając z okna na zielony ogródek.
- Piotr, a co będzie, jak one go opanują? Syndrom drzewek w Trzcińsku?
- Tato, są w akwarium i żyją jako motyle kilka dni - uspokajał Piotr. - Wszystko jest pod kontrolą, również samce i samice...

Patrzę na piękne motyle. Żyją kilka dni... Jakże piękna, kolorowa emerytura. Bez pretensji do świata i ZUS-u.
Tadeusz Majewski

Patrz - hodowla motyli egzotycznych Piotra Madaneckiego 1
Hodowla motyli Piotra 2
Wysyp liszek pod Trzcińskiem

Przegląd Orkiestr Dętych i Mistrzostwa Strong Manów - 7,8.06 - plakat

O imprezie piszemy niżej. Tu zamieszczamy plakat...

wtorek, 27 maja 2008

PRZYRODA. Dziw natury koło Trzcińska


Już od kilku dni na poboczu drogi pomiędzy Trzcińskiem a wsią Kokoszkowy obserwowałem zaskakujący widok - kilka niewielkich drzewek wyglądało, jakby ktoś pokrył je srebrzystobiałą watą - widok na tle otaczającej zieleni iście przedziwny! Dzisiaj w końcu postanowiłem się zatrzymać i obejrzeć to cudo z bliska.

Ogród średniowieczny (XVw.)

W Polsce ogrody średniowieczne zachowały się w szczątkowych fragmentach. Na ich podstawie oraz literatury tego okresu, analogicznie do ogrodów europejskich, można z pewnym prawdopodobieństwem zrekonstruować najbardziej typowy ogród tego okresu. W przedstawionym przez nas ogrodzie oparliśmy się głównie na rysunkach architekta krajobrazu prof. Janusza Bogdanowskiego. Prekursorami zakładania ogrodów były zakony bernardynów, cystersów i kartuzów, a nawet zakony żebracze. W średniowieczu wykształcił się typ ogrodu klasztornego, którego najważniejszym elementem był wirydarz 1 ujęty w czworobok, otoczony krużgankami. Stanowił on miejsce spacerów, wypoczynku i kontemplacji - niekiedy zwano go rajem biblijnym. Był pięknie zdobiony roślinami kwiatowymi, ziołami. Rośliny, oprócz swoich walorów estetycznych, reprezentowały również wartości symboliczne, np. fiołki były symbolem pokory, róże symbolem krwi męczeńskiej, białe lilie czystości wiary, bukszpan nieśmiertelności. Goździki stanowiły kwiat bogów, a jabłko było synonimem zła. Sam układ czworoboku sugerował pewien symboliczny wzorzec, który przypominał o czterech rzekach raju, a ich rogi to odwołanie do czterech ewangelistów. Później wirydarz stał się odrębną częścią ogrodów sytuowanych poza klasztorem,a przy zamkach poza ich murami.O charakterze wypoczynkowym ogrodu średniowiecznego świadczą dość powszechnie stosowane w tym okresie ławy darniowe 2 obmurowane cegłą, deskami lub oplecione po bokach wikliną i wypełnione u góry darnią. Natomiast tzw. chłodniki 3, zbudowane z żerdzi, oplecione winobluszczem, winoroślą czy chmielem, stanowiły ochłodę podczasspacerów. Treliaże natomiast dawały cień boczny.Poza wirydarzami były odrębne ogrody o charakterze użytkowym, jak: warzywnik, sad, zielnik, gaik i łąka kwietna. W warzywniku 5 siano bób, groch, soczewicę, ciecierzycę, a później kapustę, cebulę, rzepę, marchew i soczew (w średniowieczu najczęściej spożywano tzw. breję gotowaną z mieszanki bobu i prosa, która zastępowała białko zwierzęce; jako napój stosowano piwo, a w klasztorach wino z miodem - często niestety nadużywane, stąd znane powiedzenie: "pijany, jak mnich").Niewielki ogród ziołowy zw. Herbularis 9 przeznaczony był do upraw roślin leczniczych, w którym rosły m.in.: szałwia, ruta, mięta, koper, rozmaryn, kminek, rumianek, cząber, rzeżucha, wrotycz, bazylia. Przy nim był sytuowany dom opata, a w ogrodach zamkowych dom lekarza, w którym przyrządzano lekarstwa.W otoczeniu klasztoru czy zamku urządzano sad 6 z sadzonymi w rzędach drzewami i krzewami owocowym: gruszami, jabłoniami, wiśniami, śliwami, czereśniami, brzoskwiniami, pigwami i morwami. Gaik 8 stanowił miejsce spacerów i ochłody.Odrębnym miejscem spacerów i zabaw była kwietna łąka 7 z dziko rosnącymi kwiatami stokrotek, orlików, dzwonków, krokusów, nagietek, konwalii, fiołków, bratków, przebiśniegów czy pierwiosnków.Nieodzownym elementem ogrodu średniowiecznego była studnia 4obudowana cembrowiną, sytuowana w centrum wirydarza lub w pobliżu warzywnika, a niekiedy również basen wodny.Z całości założenia ogrodu średniowiecznego w późniejszych wiekach wyodrębniły się parki i ogrody użytkowe, które nie są przedmiotem naszych rekonstrukcji. Średniowieczna sztuka ogrodowa w Polsce stała na dość wysokim poziomie, o czym świadczą zachowane podręczniki ogrodnictwa J. Słonki z 1472 lub tłumaczenia z łaciny A,Trzecieckiego z 1540r.

Ogród wodny ze skarpą

projekt własny autora

Najbardziej rozpowszechnioną formą współczesnego ogrodu jest wnętrze ogrodowe z dominującym akcentem wodnym. Ożywione oczko 1 wodne z płynącą w kaskadach rzeczką, z gejzerem wyrzucanej do góry wody, wzbogacone dostojnie kwitnącymi liliami i pływającymi barwnymi rybkami, w całości otoczone na obrzeżu kwitnącymi bylinami - stwarza wiele wrażeń estetycznych odpoczywającym. Owe wrażenia wzmacniają rabaty ukształtowane w formie skalniaka 2 z piętrzącymi się uskokami ziemnymi, wzmocnionymi palisadą. Tu - płożące krzewy iglaste w otoczeniu niskich krzewów i kwitnących bylin - są na najwyższym poziomie zwieńczone większymi formami krzewów iglastych. Po przeciwnej stronie jest nieco inaczej ukształtowana niska rabata 3 wypełniona bogactwem form zimozielonych roślin kulistych, wysmukłych oraz niskich z punktowo sytuowanymi bylinami. Natomiast kunsztownie kształtowany paw 5, z trwałych roślin liściastych, iglastych, bylin i kwitnących jednorocznych roślin w aranżacji otoczaków kamiennych i traw ozdobnych stanowi atrakcję dla zwiedzających.Ogrody to żywe i ciągle zmieniające się dzieło sztuki kształtowane przez ogrodnika.Ten krótki przegląd historyczny polskich ogrodów ozdobnych zapewne skłoni Państwa do zadumy nad ich bogactwem i wpłynie inspirująco na kształtowanie własnego otoczenia. Nasze ogrody są systematycznie wzbogacane o nowe elementy, dorastają one z czasem, zmieniają swe oblicza i tym samym zachęcają do ponownego odwiedzania. Zapraszamy.

Ogród wiejski

projekt własny autora

Po przemianach ustrojowych w 1989 roku niezwykle dynamicznie rozwijają się prywatne ogrody przydomowe. Ich powstaniu sprzyjała duża swoboda przekraczania granic i tym samym przenoszenia różnych wzorców ogrodowych. Na ich bogaty wystrój wpływ miała dostępność zróżnicowanego materiału roślinnego, jaki pojawił się w szkółkach hodowlanych i bogactwo rynku w zakresie detali wyposażenia ogrodowego. Osobiste gusta właścicieli, sentyment do historii i ich wzajemne oddziaływanie wpłynęło na wykształcenie się różnych stylów w tworzeniu ogrodów. Najbardziej upowszechniły się ogrody kształtowane w stylu wiejskim, japońskim i ogród wodny.Ogród w stylu wiejskim najczęściej nawiązywał do regionalizmu (swojszczyzny) i sięgał do sztuki ludowej. Ogród podzielony na parcele, w którym centralnie sytuowane tondo 2 otoczone cegłą, był kształtowane koncentrycznie z róż rabatowych, tawułek, jednorocznych roślin, roślin cebulowych. Dominującym elementem kwiatowym jest duża rabata 3 wzdłuż płotu ze sztachet drewnianych, oplecionych chmielem, winobluszczem itp. Prezentuje ona całą gamę barw w zestawieniach kontrastowych, przerastających aż za obręb rabaty. Tworzą je rośliny bylinowe zmiennie kwitnące przez cały rok, jak: floksy, astry, ostróżki, lilie, słoneczniki, rudbekie, nasturcje. Rośliny są sadzone gęsto w grupach barwnych tak, aby wzajemnie się nie zacieniały, a więc za niskimi są wyższe. Duża kolorystyka ogrodu wynikała z potrzeby czynienia życie piękniejszym, ciekawszym i barwniejszym.Inna rabata 4, sytuowana wzdłuż ogrodu, jest kształtowana większymi krzewami ozdobnymi, jak: krzewuszka, forsycja, jaśminowiec wraz z krzewami iglastymi - głównie płożącymi, z punktowym ukwieceniem bylinowym. Niezbędnymi elementami pełniącymi funkcję użytkowe są elementy małej architektury, jak: bramka 1 wejściowa, piwniczka 6, czy drewniana studnia z żurawiem. Są one zdobione malowidłami, głównie stylizowanych roślin, a akcenty wolno stojących rzeźb "ludowych" dopełniają wrażenia piękna. Miejsce wypoczynku dla właścicieli pełniło patio 5 z ogniskiem zbudowane w formie koła, z pniakami do siedzenia, z cieniującym zapleckiem splecionych wici wierzbowych.

Ogród sentymentalno-romantyczny ( przełom XVIII i XIX)

w Arkadii Heleny Radziwiłłowej

W II poł. XVIIIw w kształtowaniu ogrodów pojawia się nowy kierunek, zwany krajobrazowym. Zrezygnowano z regularnych form barokowych na rzecz kształtowania naturalnego krajobrazu. Te ogrody, rozwijane pod wpływem szkoły angielskiej, charakteryzowały się szczególnym doborem krajobrazu, aby uzyskać odpowiednią scenerię, wpływającą na wywołanie emocji: miłości, smutku, przyjaźni, itp. Przykładem takiej swobodnej kompozycji krajobrazowo-sentymentalnej są ogrody księżnej Izabeli Czartoryskiej w Puławach, Aleksandrii w Siedlcach, Lubomirskiej na Mokotowie w Warszawie. Największą sławę zdobyły ogrody założone w 1778r przez księżnę Helenę Radziwiłłową w Arkadii obok Nieborowa. Były one kształtowany przez 40 lat przy czynnym udziale księżnej (wydała przewodnik po ogrodach) i czołowych architektów tego okresu, m.in. Szymona Bogumiła Zuga czy malarza i rysownika Piotra Norblina. W zamierzeniu właścicielki Arkadia miała być pomnikiem szczególnie starożytnej Grecji z jej bogactwem mitologicznym oraz pomnikiem minionych dziejów. Nieduże budowle wkomponowane w otoczenie parku nie miały charakteru użytkowego. Wyrażały przede wszystkim przesłania symboliczne. Jedynie niektóre, jak Świątynia Diany, która pełniła rolę muzeum - lapidarium, miały charakter użytkowy. Ruiny akweduktu, łuku rzymskiego, bramy gotyckiej 1 to wyobrażenia zwycięstwa nad czasem. Przybytek Arcykapłana 2, zwany też Łazienkami, kształtowany w formie ruiny dodatkowo nawiązywał do minionych epok przez łączenie zachowanych detali architektonicznych w budowli i jej inkrustacji. Celem uzyskania odpowiednich nastrojów na budowlach zamieszczano odpowiednie inskrypcje zachęcające do zadumy, jak: "Ty, który teraz jesteś szczęśliwy, będziesz kiedyś musiał umrzeć". Ten melancholijny ton wypływał również z osobistych doświadczeń księżnej, która straciła trzy córki. Odpowiednią nastrojowość dopełniały drzewa 3 sadzone w skupiskach, w których stare, uschnięte - symbolizujące śmierć - kontrastowały z drzewami wiotkimi, kwitnącymi.Drzewa o pokroju zwisającym miały skłaniać do zadumy nad przemijaniem życia. Inne rośliny jak zimozielone jałowce, tuje, bluszcze "mówiły" o nieśmiertelności. Nawet kolory kwiatów przemawiały symbolicznie, np. biel kwitnących akacji to symbol czystości obyczajów (tu również odwołanie do masońskiej nieskazitelności obyczajów, której członkiem była księżna). Początek XIXw i następne lata to dalsze kształtowanie ogrodu przez Henryka Ittaraw duchu porywów romantycznych (cyrk, grobowiec złudzeń - nie zachowane). Arkadia z czasem staje się jednym z najwybitniejszych ogrodów sentymentalno-romantycznych w Polsce, a nawet w Europie. Wiążę się to zapewne z dobrym stanem zachowania jej architektury i roślinności.

Ogród rokokowy (II poł. XVIII w)

przy pałacu Branickich w Białymstoku

W ogrodach XVIIIw zaznaczył się wpływ francuskiego stylu ogrodowego stworzonego przez Andre`Le Nőtra, a najwybitniejszym założeniem ogrodowym tego okresu był Wersal króla Ludwika XIV. Kompozycje ogrodów stały się bardziej złożone, a ich wyposażenie bogatszei ozdobniejsze. Ich duża dekoracyjność w stylu rokokowym, z jej kapryśną linią, na polskim gruncie występuje w małych założeniach ogrodowych, tworząc malownicze wizje tzw. "ogrodów w ogrodzie". Niezwykle często kompozycje rokokowe zostają jakby nałożone na wcześniejszą barokową formę, np. ogród przy pałacu Błękitnym Krasickich w Warszawie. Najwybitniejszym przykładem dużych i okazałych założeń jest ogród przy pałacu Branickich w Białymstoku zbudowany w latach 1728-1758 nazwany Wersalem Podlaskim. Aktualnie jest częściowo zrekonstruowany przez Zieleń Miejską, ale nie stwarza korzystnego wrażenia. Jego zasadniczy układ przedłużonej osi głównej został powiększony jeszcze o osie kompozycyjne.Niezwykle okazały był parter 2 składający się z ośmiu kwater zdobionych kapryśną, asymetryczną linią tzw. "rokailów" w formie wici roślinnej kształtowanej z niskich bukszpanów. Linie są uzupełniane barwnie kontrastującym kruszywem kamiennym koloru czerwonego i białego. Wzdłuż środkowej osi głównej - w dwóch rzędach 1 - stały na cokołach rzeźby figuralne i wazy, a między nimi rośliny kształtowane w kubłach. O bogactwie wystroju może świadczyć spis inwentarza z 1772 roku, który stwierdza istnienie 92 rzeźb figuralnych i 32 waz ogrodowych. Ozdabiały one również tarasy przed pałacem i balustrady wzdłuż muru obiegającego parter. Dodatkową ozdobą parteru były pojedyncze drzewa strzyżone geometrycznie. Wysokie ściany szpalerowe 3 formowane z lip, grabów i kasztanowców tworzyły boskiety uzupełnione pawilonami i oranżerią. Po bokach i na zakończeniu osi ujęto je kanałami wodnymi i zwierzyńcem. Echa białostockiego ogrodu znajdujemy w licznych naśladownictwach, np. w Opolu k.Puław, Natolinie, i in.

Ogród neorenesansowy (XVI i pocz. XVIIw)

przy pałacu królewskim Sobieskich w Wilanowie

Polskie ogrody tego okresu XVI i pocz. XVIIw kształtowały się pod wpływem sztuki włoskiej, czego dowodem jest nazwanie najładniejszego ogrodu - ogrodem włoskim. Do rozpowszechnienia się tych wzorów przyczynili się architekci sprowadzeni z Włoch, jak Santi Guci, projektant ogrodu w Książu Wielkim.Ogrody renesansowe powstawały głównie przy rezydencjach pałacowych królów, magnatów, patrycjuszy miejskich i rozwijały się w dwóch kierunkach. We wczesnym okresie renesansu dominowała w ogrodach ich rola użytkowa, tak charakterystyczna dla sztuki średniowiecznej, nad estetyczną. Było to rozwinięcie wirydarza w układzie szachownicowym, luźno związane z zabudową, z zastosowaniem nowych motywów renesansowych. Przykładem mogą być nie zachowane ogrody w Balicach, Mnikowie czy ogród królowej Bony na Wawelu aktualnie zrekonstruowany wg stanu z 1541r. W drugim okresie obowiązywały typowe dla tych założeń elementy stylistyczne, jak: symetria i geometryzacja przestrzeni nowymi elementami architektury ogrodowej. W klasycznej swej postaci ogród renesansowy zmierzał ku harmonijnemu pięknu swego wnętrza, a przykładem tego typu może być przedstawiony tu ogród. Jest on nieco zmodyfikowaną kopią, w pomniejszonej skali, neorenesansowego ogrodu założonego w latach 1855 - 1856 przez Bolesława Podczaszyńskiego na tarasie ogrodowym Sobieskich w Wilanowie. Wnętrze ogrodowe w porównaniu ze średniowiecznym jest bardziej złożone. Jego parter 1(płaszczyzna pozioma) jak i bryły wolno stojące mają geometryczną formę. Kwatery sytuowane symetrycznie względem głównej osi, przedzielone ścieżkami, były kształtowane w prostokąty, trójkąty, koła. Były zdobione na obrzeżach strzyżonymi krzewami (bukszpan, ligustr, jałowiec, itp.), a ich wnętrza wypełnione kwiatami różanymi, cebulowymi lub trawą. Ogród po bokach był ujęty w szpalery drzew liściastych (buki, klony) lub w treliaże 2 z pnączy (winorośle, tu wiciokrzew) dzieląc ogrody na części. Bryły wolno stojące - drzewa, kształtowane rośliny, rzeźby - dopełniały całości. Nieodzownym elementem ogrodowym były pergole zbudowane w prostych formach z żerdzi przykrywane od góry dzikim winem, pnącą fasolą, pnącymi różami 5 itp. i chroniły przed skwarem. Natomiast okazałe altany 4 z ławami, kryte dachem (niekiedy blachą miedzianą) przybierały kształty wielobocznych budowli, a okazalsze typu widokowego nazywano belwederami. Ciekawą budowlą plastyczną była fontanna 3 sytuowana centralnie na rozwidleniu dróg. Miała ona ożywiać ogród przez hałaśliwie wytryskującą lub spływającą kaskadami wodę. Do podnoszenia wody wykorzystywano zmyślne urządzenia pneumatyczne spiętrzające wodę i inne odprowadzające wodę (istniały liczne podręczniki ich budowy). Fontanny składały się z kilku części: basenu u podstawy z przelewem wody, zdobionego trzonu, czasz w postaci płaskich zbiorników umożliwiających kaskadowe przelewanie się wody. Fontanna była zwieńczona rzeźbą przedstawiającą bóstwa mórz i rzek (Neptun, delfin, faun) oraz dekorowana maszkarami. Oprócz fontann w ogrodach były stosowane wodospady, groty wodne. Opisane typy ogrodów współegzystowały wzajemnie oddziałując na siebie, a ich cechy obserwowano jeszcze długo w XVII wieku.

Ogród Oliwski barokowo-angielski (II poł. XVIIIw)

przy Pałacu Opatów w Gdańsku

Ogród i park oliwski w swej aktualnej formie są rozległym założeniem w części realizowanym w stylu późnego baroku z rozwinięciem późniejszym w stylu angielsko-chińskim.Ogród tzw. francuski przy rezydencji opata Hiacynta Rybickiego w Oliwie został zaprojektowany i założony w latach 1754-1756 przez Kazimierza Dębskiego. Kompozycja założenia składa się z dwóch krzyżujących się osi pod kątem prostym i sytuowanych asymetrycznie. Przed pałacem utworzono dziedziniec honorowy, a na jego przedłużeniu, za pałacem kunsztownie zdobiony parterowy 1 salon gazonowy (trawiasty) o wydłużony kształcie, obwiedziony wokół kapryśną linią z ciętych bukszpanów i wypełnioną bylinami i kwitnącymi roślinami jednorocznymi. Centrum parteru jest zaakcentowane podniesionym nieco nasypem 2 z ziemi wypełnionym kwiatami, które, wraz z okalającymi go bukszpanami, stanowią okazałą barwną rozetę. Jej echem są koliste formy, podobnie kształtowane, sytuowane w półkolistych zakończeniach kompozycji gazonu. Całość parteru wieńczą w narożach cztery wysokie stożki 3 kształtowane z cisów i zwane namiotami tureckimi. Pierwotnie były one jeszcze zdobione roślinami w kubłach i rzeźbami na postumentach.Po bokach salon został ujęty w podwójny szpaler 4 lip (do dziś zachowanych) kształtowanych w formie bindażu i stanowią miłą ochłodę dla spacerujących. Poprzeczną oś stanowi wydłużony kanał otoczony z dwóch stron szpalerami okazałych lip, stwarzających iluzję zbliżania się ku widokowi morza.W latach 1782-1783 berliński ogrodnik Jerzy Saltzman nadaje ogrodowi cechy stylu angielsko-chińskiego, wzbogacając go o pawilony, mostki, kaskady i grotę szeptów. Grota 5, zbudowana z dwóch odrębnych półkul, pełni rolę akustycznej zabawy: osoby stojące w dwóch oddzielnych czaszach, odwrócone do siebie tyłem, słyszą szeptane przez siebie wyrazy, a - co szczególnie ciekawe - osoby spacerujące między grotami tej rozmowy nie słyszą. Zjawisko to jest zapewne skromnym nawiązaniem do efektów akustycznych muzyki organowej pobliskiej katedry. Szkoda, że te unikalne w kraju groty są dewastowane i raczej pełnią prozaiczną funkcję miejsca "odosobnienia".

Ogród modernistyczny (XXw)

w połudnowiej części Parku Łazienkowskiego

W XX wieku szybka urbanizacja miasta, z jego podziałem na dzielnicę przemysłową i mieszkalną, narzucała potrzebę zakładania w ich wnętrzu coraz to nowych terenówzieleni. Powstają liczne skwery, zieleńce, bulwary (Gdynia, Kraków) powiązane ulicami (aleje uliczne) z budowlami lub placami z przeznaczeniem do krótkotrwałego wypoczynku. Tym zadaniom starają się sprostać architekci krajobrazu, tworząc np. parki kultury i wypoczynku, parki ogólnomiejskie o dużych kompozycjach w zgeometryzowanych formach w stylu nazwanym modernizmem. W ogrodach o założeniach modernistycznych przeważają układy osiowe o asymetrycznej lub zrównoważonej kompozycji. Takim przykładem może być prezentowane tu nowe wnętrze kompozycyjne założone w okresie powojennym w południowej części Parku Łazienkowego udostępnione dla ludności w 1965 roku. Regularne wydłużone wnętrze ogrodowe składa się z dwóch rozdzielnych gazonów zamkniętych wysokimi żywopłotami 3 z dodatkowo kształtowanymi kulami na gazonach. Centralny 2, wydzielony gazon ukształtowany był w formie koła i obwiedziony rzędem płożących róż, dodatkowo jest zaakcentowany pośrodku przez rzeźbę 2, stojącej w otoczeniu rabaty kwiatowej, Jutrzenki autorstwa Zofii Trzcińskiej-Kamińskiej. Dopełnieniem kompozycji przestrzeni jest bogata szata roślinna składająca się z drzew wielogatunkowych iglastych i liściastych oraz krzewów. Dla pełniejszej rekreacji, przy ogrodzie został założony plac zabaw i gier dla dzieci.

Ogród japoński

projekt własny

Wyrafinowana kultura japońska wyrażająca się tak subtelnie w jej ogrodach została również rozpowszechniana w ogrodach Europy. Wybitnym tego przykładem jest ogród japoński we Wrocławiu urządzony pierwotnie jako ogród wystawowy w 1913 roku, aktualnie o powierzchni 3ha. Jest do dziś udostępniany dla zwiedzających. Jednak, podobnie jak w Japonii tak i w Polsce, ogrody tego typu to założenia wielkościowo małe. Przy ich założeniach niezbędna jest znajomość wielowiekowej tradycji, w której każdy jej element ma określone miejsce i znaczenie. Ma ścisły związki z kulturą, religią i filozofią życia. Surowe wybrzeże morza Japonii ze skałami i karłowatą roślinnością stanowiły inspirację dla twórców ogrodów. Miały one odwzorowywać w sposób symboliczny naturę i były jego miniaturą. Jednym z elementów japońskiego ogrodu była rozległa perspektywa , dla której uzyskania stosowano elementy złudzeń, gdy np. większe okazy stawiano na pierwszym planie. Drzewa stanowiły główny akcent kompozycji, a szczególnie sosny, symbol siły i długowieczności. Ich korony, tworzone na podobieństwo niezwykłych form występujących w naturalnym środowisku surowego klimatu górskiego, były powyginane i posiadały dziwne kształty. Były formowane w układach asymetrycznych, np. w kształcie litery S lub w postaci poziomo ułożonych krążków 5. Krzewy formowane kuliście i półkoliście były dopełnieniem pejzażu. Mech na kamieniach i skarpach miał stwarzać wrażenie starości. Ogród musiał być atrakcyjny w różnych porach roku i dlatego sadzono głownie rośliny zimozielone iglaste i liściaste - kwitnące (azalie, rododendrony). W kompozycji ogrodu nieodzowne są naturalne kamienie polne, które, łączone np. w grupy, przedstawiały łańcuch górski. Kamień i żwir stanowiły główne tło o bogatej symbolicznej wymowie. Miały stwarzać poczucie idealnego spokoju i służyły medytacjom. Symboliczne przedstawienie morza 6, rzeki ze żwiru z ukształtowanymi, przez ich grabienie, falami; kamienie usytuowane w układzie potrójnym - symbolizującym wszechświat - niebo, ziemię i człowieka i - tak jak tu - wyspy wiecznego szczęścia. Tradycja tzw. "suchych ogrodów" rozwinęła się szczególnie przy klasztorach i wzajemnie nakładała się na ogrody pejzażowe i ogrody herbaciane, w których pawilon 4 herbaciarni i, związany z nim rytuał picia herbaty, był głównym elementem ogrodowym. Nieodłącznymi stałymi elementami ogrodu były mostki 2 nad rzeczką z kaskadą wodną, latarnie 7 kamienne przy ścieżkach, pagody, bramki 1 akcentujące wejście. Całość ogrodu była zwykle otoczona płotem z drewna, bambusów - miał on harmonijnie dopełnić przestrzeń.

Bylinowy ogród botaniczny

/projekt własny/

Wraz z rozwojem zainteresowania roślinami ozdobnymi i użytkowymi powstają ich kolekcje, a wraz z nimi ogrody. Potrzeba kwalifikacji roślin, ich wzbogacania i udostępniania zwiedzającym zachęcała do tworzenia ogrodów typu botanicznego. W Polsce już w XVII wieku zakładano je przy ogrodach pałacowych, a później przy uniwersytetach, dla celów badawczych. Przy naszej szkółce krzewów ozdobnych (o dużym asortymencie) zostały założone mateczniki roślin wieloletnich, tzw. bylin. Aktualnie możemy się poszczycić kolekcją około 800 gatunków i odmian bylin, którą systematycznie powiększamy i wystawiamy do codziennej sprzedaży. W prezentowanym tu ogrodzie typu botanicznego przedstawiamy byliny w odpowiednich aranżacjach nasadzeniowych, z podziałem na grupy: 1. byliny niskie w aranżacji dywanowej byliny wodne środowiska bagiennego, w płytkiej wodzie, głębokiej i pływające 7. w basenach wodnych2. rośliny cieniolubne w otoczenie drzew3. rośliny światłolubne na otwartej przestrzeni4. rojniki i inne na skalniku6. trawy ozdobne5. byliny i rośliny ziołowe w ogródku.Wszystkie rośliny mają oznaczenia łacińskie i ich odpowiedniki w języku polskim. Aktualnie ogród bylinowy jest rozszerzany o rośliny egzotyczne różnych stref klimatycznych. W pierwszym etapie realizacji planujemy wybudowanie palmiarni o powierzchni 200m2. Właścicieli "egzotów", które przerastają możliwości mieszkaniowe, zachęcamy do ich przekazania nam - w formie darowizny (wystawiamy ryngraf darczyńcy) lub w formie zamiany. Ofiarodawcom z góry dziękujemy.

Ogród barokowy (II poł. XVIIw)

przy rezydencji królewskiej Jana III Sobieskiego w Wilanowie


W II poł. XVII wieku ogrody polskie wzorowały się na dużych założeniach francuskich. Cechowały je: reprezentacyjność, efektowność i bogactwo z dążnością do rozwiązań o dużych rozmiarach. Największy ich rozwój następuje w ogrodach pałacowych rezydencji królewskich, magnackich i kościelnych. Dojrzałą i bardziej rozwiniętą formą ogrodu barokowego są założenia ogrodowe np. w Nieborowie, Rogalinie i w - reprezentowanym tu - ogrodzie przy rezydencji króla Jana III Sobieskiego w Wilanowie. Pierwotnym twórcą ogrodu założonego w 1682 roku był gdańszczanin, kapitan i inżynier królewski Adolf Boya współpracujący z architektem holenderskim Tylmanem z Gameren. Ogród o wydłużonej kompozycji jednoosiowej centralnie ułożony wobec pałacu 1 był położony na tarasach okalających go z trzech stron. Najważniejszym elementem jego założenia były bogate partery 9 porównywane do salonu. Inne elementy, podobnie jaki układ budynku, były np. ścianami, gabinetami, korytarzami, teatrami, itp. Okazałe partery były kształtowane z motywów stylizowanych form roślinnych - tu lilią - herbem Burbonów lub prostych form kół, prostokątów. Ich ozdobny rysunek wyznaczały nisko strzyżone żywopłoty z bukszpanów wypełnione w środku kwiatami jednorocznymi. Dopełnieniem barwności układu kompozycyjnego są ścieżki z kolorowego żwiru czy piasku z ich bogactwem dynamicznych linii. Podwójny rysunek stanowiły gazony trawiaste skontrastowane bryłami roślin, np. tui, cisów, bukszpanów, wkomponowanych w obrzeża kwater parteru. Pełni dynamiki dopełniały rzeźby na postumentach i centralnie usytuowany wieloboczny basen wodny 3 z rzeźbą postaci mitologicznych, jak Trytona dmiącego na rogu, Atlanta, Neptuna, itp. pełniąca funkcję fontanny z tryskającą wodą. Całość salonu parterowego była wieńczona szpalerami 4 wysokich drzew (grabów, buków, lip, klonów) o ścianach pełnych lub ażurowych. Nieco inną rolę pełniły aleje z drzew, które wyznaczały główne kierunki i służyły do spacerów. Dopełnieniemogrodu były obiekty małej architektury: pawilony, oranżerie, groty, obudowane baseny wodne. Późniejszy rozwój ogrodów barokowych postępuje w kierunku zwiększenia bogactwa ich elementów, dekoracyjności i był charakterystyczny już dla ogrodów rokokowych.

poniedziałek, 26 maja 2008

Siłacz Kociewski w Zblewie - wszystko o zawodach...

Zawody Województwa Pomorskiego i Kujawsko-Pomorskiego "Strong Man"
Zblewo Plac 700 Lecia
7.06.2008 r.

Informator turystyczny gminy Zblewo

Poniżej zamieszczamy plik PDF, w którym zamieszczono niemal wszystkie informacje o gminie Zblewo, przydatne szczególnie odwiedzającym gminę turystom, całość wzbogacono mnóstwem zdjęć - POLECAMY!
INFORMATOR TURYSTYCZNY GMINY ZBLEWO [PDF] [4 MB]

PUP - Starogard - praca -26.05

Powiatowy Urząd Pracy w Starogardzie Gdańskim ul.Kanałowa 3
dysponuje ofertami pracy w następujących zawodach:

- asystent w biurze zarządu,
barman-kelner,
blacharz-dekarz ,
brakarz -szkła,
brukarz,
brygadzista,
cieśla,
dekarz,
dociepleniowiec,
doradca klienta d/s małych i średnich firm,
fryzjer,
fryzjer damsko-męski,
geodeta,
główny księgowy,
handlowiec biuroserwisu,
hydraulik lub osoba do przyuczenia,
inspektor d/s planowania,
kelner,
kierowca kat.B,
kierowca-handlowiec,
kierowca-mechanik kat.B i C,
kierowca kat. C+E,
kierowca wózka jezdniowego a napędem silnikowym,
kierowca-zaopatrzeniowiec,
kierownik budowy,
kierownik robót,
kierownik sklepu,
koordynator rozwoju sieci,
korpus szeregowych żołnierzy zawodowych,
kowal -prostowacz,
kucharz lub pomoc kuchenna,
lakiernik samochodowy,
laminarz,
lekarz hematolog,
logistyk handlowiec,
logistyk magazynu,
magazynier,
magazynier-sprzedawca,
majster budowy,
malarz-szpachlarz,
mechanik pojazdów samochodowych,
mechanik pojazdów samochodowych/ elektromechanik,
mechanik sprzętu ciężkiego,
menedżer działu,
monter kadłubów okrętowych,
monter konstrukcji stalowych,
monter maszyn i urządzeń okrętowych,
monter mebli,
monter okien,
monter ogrodzeń
monter rurociągów okrętowych,
monter rusztowań,
monter ślusarskiego wyposażenia,
murarz,
nauczyciel matematyki,
ochroniarz z licencją
ogrodnik,
operator koparki,
operator wtryskarki,
pizzmen,
podoficer zawodowy,
pokojowa,
pomiarowy,
pomoc kuchenna,
pomocnik lakiernika,
pomocnik montera rusztowań
pomocnik stolarza,
pracownik fizyczny,
pracownik logistyki,
pracownik obsługi pralni,
pracownik ochrony,
pracownik ochrony z licencją,
pracownik sklepu,
rewizor,
robotnik budowlany,
robotnik niewykwalifikowany,
serwisant/ Instalator,
spawacz,
specjalista d/s sprzedaży i marketingu,
specjalista d/s podpisu elektronicznego,
specjalista d/s zakupów i sprzedaży,
spedytor,
sprzątaczka,
sprzedawca,
sprzedawca-kasjer,
sprzedawca AGD I RTV,
stolarz budowlany,
stolarz meblowy,
szwaczka,
szwaczka-krawcowa,
ślusarz-spawacz elektryczny,
tapicer,
tynkarz,
wdrożeniowiec oprogramowań wspomagających zarządzanie,
wytaczarz,
zbieracz grzybów,
zbrojarz,

OFERTY PRACY DLA OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH


lekarz ,
pielęgniarka,
pomocnik stolarza,
referent d/s inwestycji,
robotnik budowlany,
spawacz,
sprzątaczka,
ślusarz,
tokarz,

Powiatowy Urząd Pracy w Starogardzie Gdańskim
Podaje Terminy Naborów na Szkolenia Grupowe
Zaplanowane na Maj 2008 roku

MANICURE-PEDICURE
NABÓR
26, 27, 28 MAJA

Informacji na temat szkoleń udziela pokój nr.4
numer telefonu 058-56-223-51 w.40

sobota, 24 maja 2008

II Majowy Bieg dla Wszystkich w Dniu bez papierosa

Gmina Smętowo Graniczne staje się stolicą biegów regionu. Znowu wychodzi z kolejną propozycją ponadgminną. Otóż 30 maja (piątek) o godz. 11.00 rozpocznie się w Smętowie II Majowy Bieg dla Wszystkich... Rywalizować będą między innymi samorządowcy. Pojedziemy - zobaczymy, jak oni biegają...
Regulamin biegu TUTAJ [PDF].

SATYRA. Radny Gajda osiągnął szczyt

RADNY GAJDA OSIĄGNĄŁ SZCZYT

Radny Gajda zaprosił radnych w jednej z lokalnych gazet do wspólnej wspinaczki na - delikatnie mówiąc - kontrowersyjną skałkę wspinaczkową. Zacytujmy gazetę:
"Zamiast spierać się i podgrzewać atmosferę na sesjach, konkurs na skałce wspinaczkowej - oto co proponuje starogardzkim koleżankom i kolegom radny Ryszard Gajda. Jak twierdzi, zależy mu bardzo na zintegrowaniu się radnych w nietypowy sposób, poza tym to okazja do promocji miasta, jak i samego miejsca rywalizacji przy stadionie. (...)

czwartek, 22 maja 2008

LISTY. Ania Szarmach będzie śpiewać w Opolu

Witam.
Tym razem mam do wszystkich Państwa ogromną prośbę. W tegorocznym Opolu wystąpi Ania Szarmach oraz "Leszcze". Brat Ani zwrócił się do mnie z prośbą o pomoc w namówieniu wszystkich mieszkańców Starogardu do promocji jej występu. Liczę, że jest to na tyle ciekawa inicjatywa, że zachcecie Państwo ja wesprzeć.

Bobowo. Ojcze Święty - pamiętamy

16 maja 2008 r. w Bobowie obchodzono uroczystości obchodów Święta Patrona Szkoły.
Uroczystości rozpoczęły się o godzinie 10 mszą w kościele św. Wojciecha w Bobowie. Po mszy uczniowie przeszli do swojej szkoły. O 11.30 rozpoczęła się uroczysta akademia. Rozstrzygnięto konkurs multimedialny pn. "Ludzkie oblicze Jana Pawła II" i wręczono nagrody. Po 12.00 występował chór "Caritas" z Jabłowa. Nauczyciele i goście już w szkole obejrzeli prezentację multimedialną na temat Jana Pawła II.

środa, 21 maja 2008

Największy podziw budzą we mnie samosiejki

Drzewko

Tadeusz Majewski


Drzewko to coś niezwykle skomplikowanego. Jego początki są jak początki fasoli, które przeżywaliśmy w dzieciństwie kładąc jej nasiono na gazie w słoiku. Pamiętacie? Nieśmiały kiełek, pierwsze korzonki. A potem już prędko. Aż w słoiku z korzeni robiło się kłębowisko, a liście, w biegu ku słońcu, rozwijały się w tempie prawie widzialnym. Chyba tylko dziecko potrafi w tym dostrzec cud stworzenia. Dorosły, który zna już nazwy, myśli, że przez sam fakt nazywania doskonale wszystko rozumie i widzi w fasoli czy drzewku zaprogramowany przez ewolucję mechanizm. Ja sądzę, że każde drzewko ma swój rozumek. I się nie dziwię, że niektórzy z nimi rozmawiają. Rozumek ma też nasionko, które jesienią któregoś tam roku pożeglowało w powietrzną podróż w poszukiwaniu swojego początku. Nasionko w kapsule o różnym kształcie, a nawet - jak nasionko klonu - w kapsule ze śmigiełkiem, które nadaje jej w nawigacji ruch obrotowy. Największy podziw powinny w nas budzić drzewka samosiejki. Ich nasiona same są sobie sterem i żeglarzem. I nieraz znajdują miejsca zupełnie zaskakujące...

Zachciało mi się tak filozofować widząc na biurku konkretne zdjęcie drzewka samosiejki. "To jest, panie redaktorze, ujęcie jesienne. Niech pan obejrzy, przecież pożółkłe liście" - to opis autora zdjęcia. Drzewko rośnie na gzymsie, na tle czerwonej cegły. Dzwonię do autora, by powiedzieć, że nieaktualne - news byłby dobry jesienią, a teraz przecież wiosna. Mija pół godziny i telefon: "Może pan jechać zrobić nowe zdjęcie. Drzewko ma się dobrze, ma zielone liście". Ze wszystkich drzewek najbardziej podziwiam samosiejki, bo one sobie cenią wolność i demokrację. I robią kuku zarozumiałym ludziom, którzy myślą, że drzewka powinny rosnąc w ściśle określonym sztelungu.

Drzewko, o którym tu piszę, jest pod tym względem nawet bezczelne. Właściwie można by je pokazywać jako turystyczną atrakcję. Kiedy będziecie szli Rynkiem, spójrzcie. Czyż to nie tupet rosnąć tak sobie na gzymsie ratusza?

Wolentall. Magia Kwiatów i 105-lecie OSP

105-LECIE OSP W WOLENTALU

III GMINNY FESTYN PN. " MAGIA KWIATÓW POLNYCH"

Z A P R A S Z A M Y

WSZYSTKICH MIESZKAŃCÓW NA UROCZYSTOŚCI
W DNIU 31 MAJA 2008 R. O GODZ. 15.00, KTÓRE ODBĘDĄ SIĘ PRZY NOWEJ STRAŻNICY OSP (NIEDALEKO BLOKÓW) W WOLENTALU, GM. SKÓRCZ

PATRZ SZCZGÓŁY [PDF]

TWARZĄ W TWARZ IV. Wieża pod parasole|m

- Panie Tadeuszu. Długo żeśmy nie rozmawiali, a miało być co tydzień i wesoło...

- Nie rozmawiamy, bo w koło jest wesoło... Jak w piosence: kółko graniaste, czterokanciaste (tylko niech pan, panie Bogdanie, nie myśli, że tu jest jakaś sugestia o kantach, po prostu sobie nucę).... Tak więc wszystko idzie, Panie Bogdanie, w dobrym kierunku i nie ma o czym rozmawiać, bo przecież nie będziemy dyskutować, jeżeli wszystko idzie w dobrym kierunku. Co to za dyskusja o dobrych kierunkach. Nie ma temperatury... A poza tym Pan jest - przepraszam za określenie - ciemny, bo nie umie Pan wysłać maila. Ponieważ nie umie Pan mailować, to musimy się spotykać, notować, przepisywać, opracowywać, a w dobie niezwykłego postępu technologicznego moglibyśmy przecież sobie mailować jak w Naszej-klasie... Tak właściwie to dlaczego Pan nie umie wysłać maila?

- Bo jestem na wewnętrznej emigracji. Wyalienowany i myślami w sobie.

- A może Pan się boi, że Pana maile przechwycą specsłużby? Jak pan myśli, są u nas specsłużby?

- Są, ale małe i ich nie widać, Panie Tadeuszu. Nie rzucają się w oko. Są incognito. Chodzą sobie tu i tam po urzędach, po gazetach, po Rynku i oczywiście - o czym Pan nie wie - zaczaili się w sieci, czyli w internecie.

- Jak Pan do tego doszedł, jeżeli nie wysłał Pan w życiu ani jednego maila?

- W sposób bardzo prosty. Jeżeli my wiemy o wszystkich mailach z miasta, to miasto wie o naszych.

- Niech Pan, Panie Bogdanie, powie coś o tych incognito. Jak pan ich rozpracował?

- Normalnie. Wkładałem dwa palce do kontaktu i odbierałem... Mam metolowe plomby w zębach i mi gadało.

- Plomby panu gadały? Alfabetem Morse"a? Że pana podsłuchują? No tak - teraz rozumiem... Ale mógł Pan przynajmniej spróbować coś przemailować.

- Próbowałem. Wysłałem raz maila, ale poszedł pod prąd i wrócił do mnie returnem, z napisem "adresat nieznany". Byłem zdziwiony, że TAM jest ktoś taki mądry i tak szybko odpisał. To jest dowód na to, że wróg czuwa i jest w sieci.

- A czy Pan go widział?

- Wdziałem w Gołębiewku u rybaka. Łapał małe płotki, a grube ryby przeszły obok.

- Wróćmy do sprawy tej Pana wewnętrznej emigracji. Wkoło jest wesoło, a Pan się wewnętrznie rozdziera. Coś Panu w naszym kwitnącym mieście nie pasuje? Budują galerie, hipemarkety, wieżę wspinaczkową i trasę W-Z. Ogrody kwitną bzami... Wieża się panu nie podoba?

- Mnie się wieża podoba, ponieważ jest to wieża ciągłej inwestycji.

- Jak to? Przecież wybudowali i stoi. O finito.

- Pan nie rozumie, jak się robi dobre inwestycje, Panie Tadeuszu... Wybudowali za 700 tysięcy złotych, ale to dopiero początek. Teraz ma być wieża kryta. I teraz - cytuję za gazetą rozpowszechnianą za darmo - ma być nad nią dach, zadaszenie.

- Parasol?

- Coś w tym rodzaju. Ogólnie mówiąc zadaszenie. Żeby osłonić wieżę od deszczu. Ten parasol musi mieć - obliczyłem - minimum 15 metrów średnicy. A na trygonometrii się, Panie Tadeuszu, znam. Dlatego mi się to podoba. Nie dość, że mamy w Polsce największą wolnostojącą wieżę wspinaczkową, to jeszcze będzie z parasolem. To przebije nawet ten dom do góry nogami w Szymbarku. Wręcz niezwykła promocja miasta.

- A mnie się to podoba, że wreszcie nie jest Pan, Panie Bogdanie, malkontentem, i się Panu ta wieża podoba. Ale jak Pan widzi oczyma wyobraźni to zadaszenie, bo ja jeszcze nie widzę? Mam chyba słabą wyobraźnię.

- Być może będzie to parasol składany, jak na plaży nad morzem. Kiedy go się złoży, to nad wieżą stanie 15-metrowy szpic. Na tym szpicu - ja bym tak zrobił, żeby było dostojniej - powinna być zamontowana flaga królewskiego miasta Starogard.

- Ale ja dokładniej chcę wiedzieć, po co ten parasol...

- Żeby deszcz nie napadał.

- I stąd ta średnica? Czy to są precyzyjne obliczenia?

- Tak. I przy założeniu, że w Starogardzie deszcz pada tylko prostopadle, czyli najprościej jak to możliwe. A obrys wieży to średnica około 13 metrów.

- A jak będzie deszcz ukośny?

- To z jednej strony wieża będzie mokra. I liczni chętni będą czekali w kolejce, żeby włazić tylko od suchej strony....

- Pan to wszystko wie, Panie Bogdanie. I wie Pan zapewne, jakie mamy na Kociewiu deszcze. Czy są na przykład kapuśniak albo deszcze ukośne?

- Kapuśniaki nie. U nas są deszcze "leje jak z cebra" albo "krótkotrwała ulewa". Generalnie u nas pada normalny, prosty deszcz z nieba do ziemi, z góry do dołu.

- Ale mamy zmiany klimatyczne. Mogą być wichury, a więc i deszcze boczne, może nawet skrętne, albo taki wredny kapuśniak.

- To wtedy jest możliwe tylko jedno rozwiązanie. Trzeba się zgłosić tam, gdzie szyją plandeki i zamówić jakby obwolutę na rajfeszols.

- Rajfeszlos?! Coi to jest, Panie Bogdanie.

- Kociewskiego Pan nie zna, Panie Tadeuszu|? Rajfeszlos czyli zamek błyskawiczny. I ta plandeka będzie ściągana i zakładana.

- A zimą, tak rozumiem, na wieżę nikt się nie będzie wspinał, bo będą śnieżyce skrętne?

- A właśnie że nie. Będą się wspinali. Wyczytałem, że to ma być wieża do wspinaczki przez cały rok.

- Ale przecież śnieżyce i oblodzenia....

- Dlatego na zimę będzie metalowy silos zakończony stożkiem.

- Powstanie rotunda?

- Z blachy.

- Czyli widzi pan dwa warianty. Jeden to parasol lub plandeka, a zimą blaszak?

- Tak, blaszak - szczelnie zaspawany.

- Do tego zaspawany. A po co to spawać?

- Żeby było szczelnie? Przecież tu aż się prosi, żeby taki silos zbudować i zalać wodą... No dobrze, powiem, co dalej, chociaż niechętnie... Potem... Potem puścić dwa welony, szczeżuje, małże, cierniki i powstanie podwodna wieża wspinaczkowa, na którą chętni będą się wspinali w akwalungach.

- Ależ ma Pan łeb!

- Jak koń.

- Chciałem rzec: jak sklep. Może nawet hipermarket... Teraz rozumiem dlaczego Pan nie chce wysyłać maili. Rozgryzłem Pana... Boi się Pan, że ci ukryci w sieci mogliby Panu ukraść pomysły.... Ale podziwiam Pana, że wreszcie Pan o tej wieży mówi z zachwytem, a nie ciągle krytycznie i krytycznie. Przecież ONI się tak starają... Podoba mi się też to sforumowałenie: "obiekt niekończącej się inwestycji". Czyli idących za ciągłą rozbudową nowych miejsc pracy, szkoleń i rozmaitych działań wymagających etatów i zleceń.

- Na razie odpłatnie zajmują się tym dwie osoby. Docelowo widzę tam zatrudnionych 30 osób.

- Ejże, przesadza Pan.

- Nie, na etatach.

- Ale skąd Pan wziął tę liczbę?!

- Na razie są dwie osoby, a potem... Niech Pan, Panie Tadeuszu, sobie odpowie na pytania: Kto będzie otwierał i zamykał zamykał parasol? A kto będzie otwierał rajfeszloz z góry na dół? A kto będzie napełniał wodą? To wszystko muszą być specjaliści.

- Również do fauny i flory, bo przecież przewiduje pan ryby i szczeżuje...

- Tak. Musi być biolog, mikrobiolog, specjalista do sprawy żywienia ciernika i welona. A w sanepidzie będzie musiała być utworzona cała nowa komórka d/s badania wody bakteriologicznego i chemicznego.

- Czyli zostawiamy tę wieżę, bo ona jest w porządku.

- Tak zostawmy. Lepiej powiem, Panie Tadeuszu. mało "ona jest w porządku". Ona jest wporzo.

- Ach wporzo... Rozumiem. Ok.

Zobacz powiązane :

{kl_php} $table_d["id"] = "d1"; $table_d["status"] = "ON"; $table_d["title"] = ""; $table_d["numb_rows"] = 100; $table_d["keyword"] = "@dusia@"; $table_d["more_link"] = ""; $table_d["more_link_mode"] = "all_years"; $table_d["build_function_numb"] = 1; $table_d["short_text_numb"] = 0; $table_d["style_name"] = "moduletable_1"; $fpg_tryb = "kw_ls";include("includes_custom/front_page.php");{/kl_php}


Czarna Woda - informacje (wędkowanie i wybory uzupełniające)

Czarna Woda - Zawody Wędkarskie dla Dzieci.

31 maja z okazji Dnia Dziecka na jeziorze Szarmachy w Lubikach odbędą się zawody wędkarskie dla uczniów Szkoły Podstawowej w kategorii dzieci od lat 4 do lat 10 oraz w kategorii od 11 do 13 lat. Zbiórka przy jeziorze o godz. 9.15. Planowane zakończeni i rozdanie nagród ok. godz. 12.00.

Program imprez w gminie Zblewo

Program imprez w gminie Zblewo - do czerwca [PDF]
Program imprez w gminie Zblewo - od lipca [PDF]

Smętowo. "Zielona Energia dla Kociewia…"

"Zielona Energia dla Kociewia"

Taką nazwę nosi projekt, którego oficjalne rozpoczęcie nastąpiło 15 maja br. w Smętowie Granicznym. Spotkanie miało charakter organizacyjno-techniczny, w którym uczestniczyli:

Zblewo - 7 i 8.06 - Strong mani i orkiestry!

Wielka imprezy, wielkie emocje, mnóstwo wykonawców - to wszystko już w Zblewie podczas
Mistrzostw Strong Manów Województw Pomorskieg i i Kujawsko-Pomorskiego oraz X Wojewódzkiego Przeglądu Orkiestr Dętych, które odbędą się w dniach 7 i 8 czerwca 2008 r. (sobota i niedziela) w Zblewie na Placu 700-lecia.
Oto kilka słów o imprezach i program [PDF].
Przed imprezą rzucimy jeszcze dodatkowe informacje.

PUP Starogard - oferty pracy - 20.05.2008

Powiatowy Urząd Pracy w Starogardzie Gdańskim ul.Kanałowa 3
dysponuje ofertami pracy w następujących zawodach:

barman
bez zawodu
blacharz-dekarz
brakarz -szkła
brukarz
brygadzista
cieśla
dekarz
dociepleniowiec
ekspedientka
elektronik
elektryk
elektryk-elektromonter
elektroinstalator-serwisant
elektromonter-okrętowy
elektromechanik pojazdów samochodowych
elektryk
fakturzystka
fryzjer
glazurnik
główny księgowy
handlowiec biuroserwisu
hutnik/dmuchacz wyrobów szklanych
hydraulik lub osoba do przyuczenia
informatyk
inspektor d/s planowania
instalator/pracownik techniczny
instruktor nauki jazdy kat. B,C,C+E
kasjer
kelner-barman
kierowca autobusu
kierowca kat.B
kierowca-handlowiec
kierowca-mechanik kat.B i C
kierowca-magazynier
kierowca /monter mebli
kierowca operator wózków widłowych
kierowca samochodu ciężarowego
kierowca wózka jezdniowego a napędem silnikowym
kierowca-zaopatrzeniowiec
kierownik budowy
kierownik magazynu
kierownik robót
kierownik sklepu
konstruktor maszyn i urządzeń przemysłowych
konsultant d/s sprzedaży usług i produktów Era
konsultant księgowy
koordynator rozwoju sieci
kontroler biletów
konwojent
kowal -prostowacz
księgowa/y
kucharz
lakiernik samochodowy
laminarz
lekarz hematolog
logistyk handlowiec
logistyk magazynu
magazynier
magazynier- dostawca
magazynier-kierowca
magazynier-sprzedawca
majster budowy
malarz-szpachlarz
mechanik pojazdów samochodowy
mechanik sprzętu ciężkiego
menedżer działu
mistrz stolarstwa
mistrz/brygadzista- spawalni
mistrz budowlany
montażysta urządzeń rejestrujących
monter instalacji wodno-kanalizacyjnych
monter kadłubów okretowych
monter konstrukcji stalowych
monter mebli
monter ogrodzeń
monter pojemników
monter rurociągów okretowych
monter rusztowań
monter sieci zewnętrznych (hydraulik)
monter ślusarskiego wyposażenia
murarz
nauczyciel języka angielskiego
nauczyciel muzyki/sztuki
ochroniarz z licencją
ogrodnik
operator koparki
operator ładowarki teleskopowej i koparko-ładowarki
operator maszyn szyjących
operator maszyn CNC
operator montażu
operator stacjonarnych urządzeń produkcyjnych
operator urządzeń dźwignicowych
operator żurawia kolejowego
osoba do sprzątania
palacz kotłów
- piekarz
- pokojowa
- pomoc biurowa
pomoc kuchenna
pomoc przy produkcji biżuterii
pomocnik brukarza
pomocnik lakiernika
pomocnik montera instalacji sanitarnej
pomocnik montera mebli
pomocnik montera rusztowań
pomocnik murarza
pomocnik ogrodnika
pomocnik produkcji
pomocnik pilarza
pomocnik montera rusztowań
pomocnik stolarza
pomocnik ślusarza
pomocnik trakowego
pracownik administracyjno-biurowy
pracownik biurowy
pracownik budowlany
pracownik działu handlowego
pracownik działu wynagrodzeń i kadr
pracownik d/s sprzedaży
pracownik d/s finansowych
pracownik fizyczny
pracownik gospodarczy
pracownik księgowości
pracownik logistyki
pracownik magazynowy
pracownik myjni samochodowej
pracownik nadzoru w produkcji drzewnej
pracownik ochrony z licencją
pracownik obróbki skrawania
pracownik produkcyjny
pracownik przygotowania produkcji
pracownik przy załadunku i wyładunku odpadów
pracownik socjalny
pracownik ubojni trzody chlewnej
prezenter sprzedawca
projektant
projektant mebli
przedstawiciel d/s ubezpieczeń i inwestycji
przedstawiciel handlowy
recepcjonistka
referent administracyjny
referent d/s księgowych
rewizor
robotnik budowlany
robotnik niewykwalifikowany
rolnik upraw polowych
rzeźnik
samodzielny sprzedawca
sekretarka
serwisant/ Instalator
sortowacz odzieży
spawacz
spawacz-instalator
spawacz stali nierdzewnej
spawacz stali czarnej
spawacz- ślusarz - mechanik
specjalista d/s marketingu i handlu
specjalista d/s podpisu elektronicznego
specjalista d/s zakupów i sprzedaży
spedytor
sprzątaczka
sprzedawca
sprzedawca-kasjer
sprzedawca AGD I RTV
sprzedawca - kierowca
stolarz budowlany
stolarz meblowy
stolarz monter mebli
szlifierz
szwaczka
ślusarz
ślusarz-spawacz
ślusarz-spawacz elektryczny
ślusarz-mechanik
ślusarz-operator maszyn
tapicer
technolog żywności
telemarketer
tokarz
tynkarz
wdrożeniowiec oprogramowań wspomagających zarządzanie
wulkanizator
wykrawacz montażysta
zbieracz grzybów
zbrojarz


OFERTY PRACY DLA OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH


lekarz
pielęgniarka
pomocnik stolarza
pracownik fizyczny w zawodzie stolarz
pracownik magazynowy operator wózka widłowego
pracownik produkcji
referent d/s inwestycji
robotnik budowlany
spawacz
sprzątaczka
sprzedawca
szlifierz
ślusarz
tokarz


Powiatowy Urząd Pracy w Starogardzie Gdańskim
Podaje Terminy Naborów na Szkolenia Grupowe
Zaplanowane na Maj 2008 roku

MANICURE-PEDICURE
NABÓR
26, 27, 28 MAJA

Informacji na temat szkoleń udziela pokój nr 4
numer telefonu 058-56-223-51 w. 40