poniedziałek, 20 lipca 2009

Pierwszy obóz LLKS za nami!!!

W dniach od 10 do 19 lipca zawodnicy Lekkoatletycznego Klubu Sportowego "Ziemi Kociewskiej" Smętowo Graniczne przebywali na swoim pierwszym zgrupowaniu sportowym w Skórczu. Obóz miał miejsce w Zespole Szkół Publicznych przy ul. Hallera i mógł się odbyć dzięki wsparciu Gminnego Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji w Smętowie, który od tego roku przejął zadania Urzędu Gminy współpracując z organizacjami pozarządowymi z zakresu kultury fizycznej.

Kronika Policyjna - 20.07.2009

Starogard Gd. dnia 20.07.2009

K R O N I K A
o przestępstwach i wydarzeniach zgłoszonych przez jednostki podległe KPP Starogard Gd. od 12.07.2009 godz. 00:00 do 20.07.2009 godz. 00:00

ZDARZENIA ZAKŁÓCAJĄCE PORZĄDEK PUBLICZNY LUB NARUSZAJĄCE BEZPIECZEŃSTWO POWSZECHNE

Wypadki wodne

17.07.2009 godz. 14:30, Posterunek Zblewo, TWARDY DÓŁ
W dniu 17.07.2009r około godz. 14.30 z miejscowości Twardy Dół gmina Zblewo napłynęło zgłoszenie o utonięciu n/n mężczyzny, który wypłynął na jezioro na materacu. Na miejscu podjęto akcję poszukiwawczą z udziałem łodzi motorowej Policji i starogardzkiej Straży Pożarnej oraz płetwonurków ze Straży Pożarnej w Gdańsku. W wyniku podjętych czynności policjanci ustalili, że zaginiony to 19-letni mieszkaniec gminy Zblewo. O godz. 21.00 z uwagi na brak widoczności pod wodą odwołano akcję poszukiwawczą , którą przełożono na dzień następny.


17.07.2009 godz. 19:40, KPP Starogard Gd.,
SIWIAŁKA,
W dniu 17.07.2009r około godz. 19.40 z miejscowości Siwiałka gmina Starogard Gdański napłynęło zgłoszenie o utonięciu n/n mężczyzny, który zanurkował i nie wynurzył się. Na miejscu podjęto akcję poszukiwawczą z udziałem Straży Pożarnej JRG Starogard Gdański. W wyniku podjętych czynności ustalono świadków oraz dane zaginionego, którym okazał się 16-letni mieszkaniec Gdańska. O godz. 21.00 z uwagi na brak widoczności pod wodą odwołano akcję poszukiwawczą, którą przełożono na dzień następny. Podczas prowadzonych w dniu 18.07.2009r. poszukiwań około godziny 11:00 odnaleziono zwłoki poszukiwanego mężczyzny.


19.07.2009 godz. 04:30, Posterunek Skarszewy,
BORÓWNO,
Około godziny 4:30 w miejscowości Borówno gm. Skarszewy nad jeziorem Borówno Wielkie do grupy osób rozpalających na pomoście grilla podszedł młody mężczyzna, który zaoferował swoją pomoc. Po nagłym podniesieniu się od grilla mężczyzna stracił równowagę i wpadł do wody gdzie głębokość jeziora sięga około 5 metrów. Jeden z przebywających na pomoście mężczyzn wskoczył do wody jednakże nie odnalazł on topielca. Wezwani na miejsce strażacy wyłowili zwłoki mężczyzny. Wezwany na miejsce lekarz stwierdził zgon. Decyzją będącego na miejscu zdarzenia prokuratora zwłoki przekazano do prosektorium celem przeprowadzenia sekcji. Denatem okazał się 30- letni mieszkaniec Starogardu. Dalsze czynności prowadzi PP Skarszewy


Pożary

14.07.2009 godz. 01:15, KPP Starogard Gd.,
ZDUNY, DROGA NR 22
W miejscowości Zduny doszło do pożaru, w wyniku którego spaleniu uległ samochód marki Opel Vectra. Policjanci ustalają przyczynę powstania pożaru. Właściciel pojazdu poniósł straty w wysokości ok. 17.000 zł.


PRZESTĘPSTWA KRYMINALNE


Kradzieże

16.07.2009 godz. 08:27, Posterunek Zblewo, PINCZYN, Funkcjonariusze PP Zblewo zatrzymali 17-letniego mieszkańca gminy Zblewo, który dokonał kradzieży z kasy sklepu pieniędzy w kwocie 400 zł. Pieniądze odzyskano.

Przestępstwa kryminalne inne


12.07.2009 godz. 21:10, Posterunek Kaliska,
DĄBROWA, droga nr 22
Policjanci ruchu drogowego zatrzymali 56-letniego mieszkańca powiatu starogardzkiego, który wręczył im korzyść majątkową w wysokości 270 zł w zamian za odstąpienie od czynności służbowych. Mężczyzna chciał w ten sposób uniknąć mandatu za przekroczenie dozwolonej prędkości i wyprzedzanie w miejscu niedozwolonym. Dalsze czynności prowadzi KPP Starogard Gdański.


12.07.2009 godz. 23:50, KPP Starogard Gd.,
STAROGARD GDAŃSKI, ul. ORZESZKOWEJ
F-sze OPI KPP Starogard Gdański zatrzymali Artura T.(zam. Starogard Gdański), który poprzez oberwanie lusterka, zarysowanie lakieru i spowodowanie wgnieceń na poszyciu drzwi przednich uszkodził zaparkowanego opla vectrę. Zatrzymany mężczyzna spowodował w ten sposób straty w wysokości 300 zł.


18.07.2009 godz. 01:50, KPP Starogard Gd.
STAROGARD GDAŃSKI, ul. HALLERA
F-sze OPI KPP Starogard Gdański zatrzymali Krzysztofa L. oraz Dariusza L. (mieszkańców Starogardu) w bezpośrednim pościgu po zniszczeniu samochodu marki Peugeot. W wyniku zdarzenia właściciel samochodu oszacował straty na kwotę nie mniejszą niż 1000 zł. Dalsze czynności prowadzi KPP Starogard Gdański.
Oszustwa

16.06.2009 godz. 10:00, KPP Starogard Gd.,
STAROGARD GDAŃSKI,
Mieszkanka Starogardu w dniu 16.06.2009 roku za pośrednictwem jednego z portali internetowych zawarła umowę na kupno kosmetyków o wartości 211 zł wpłacając pieniądze na podany numer konta i do chwili obecnej nie otrzymała zamówionego towaru ani zwrotu pieniędzy. Dalsze czynności prowadzi KPP w Starogardzie Gdańskim .

Nietrzeźwi kierujący ( 1 mg/l = 2,1 promila)


11.07.2009 godz. 21:40, KPP Starogard Gd.,
STAROGARD GDAŃSKI, ul. OSIEDLOWA
Zbigniew M.(zam.pow. Kościerzyna), w Starogardzie Gdańskim na ulicy Osiedlowej kierował volkswagenem będąc w stanie nietrzeźwości 0,94 mg/l.


12.07.2009 godz. 11:10, KPP Starogard Gd., ul. NORWIDA
Funkcjonariusze KPP Starogard Gdański zatrzymali Zbigniewa C. (zam. Starogard Gdański), który kierował skodą w stanie nietrzeźwości- 0.90 mg/l.


12.07.2009 godz. 18:30, KPP Starogard Gd.,
STAROGARD GDAŃSKI, droga nr 22 skrzyżowanie z ulicą MICKIEWICZA
F-sz WRD KPP Starogard Gdański zatrzymał Kazimierza D.( zam. S. powiat starogardzki) na gorącym uczynku kierowania samochodem Audi 80 w stanie nietrzeźwości -1,05 mg/l alkoholu w wydmuchiwanym powietrzu.


13.07.2009 godz. 16:40, KPP Starogard Gd.,
PINCZYN, ul. SEMLIŃSKA
Policjanci z drogówki zatrzymali na gorącym uczynku Mariana M. (zam. pow. starogardzki), który kierował osobowym oplem w stanie nietrzeźwym 1,31 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu.


14.07.2009 godz. 03:25, KPP Starogard Gd.,
(WOJ. POMORSKIE) ul. SIKORSKIEGO
W Starogardzie Gdańskim na ul. Sikorskiego funkcjonariusze OPI KPP Starogard Gdański zatrzymali Rafała T., który kierował oplem będąc w stanie nietrzeźwości 1,25 mg/l.


14.07.2009 godz. 18:30, KPP Starogard Gd.,
ZDUNY, droga nr 22
F-sze z drogówki zatrzymali Mariusza K. (zam. pow. starogardzki), który kierował pojazdem marki SAM w stanie nietrzeźwym 0,50 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu.


15.07.2009 godz. 18:15, KPP Starogard Gd.,
RYWAŁD,
Arkadiusz P. (zam. N. D. pow. Tczew), w Rywałdzie kierował rowerem, będąc w stanie nietrzeźwości-0,68 mg/l.


16.07.2009 godz. 20:00, KPP Starogard Gd.,
STAROGARD GDAŃSKI, ul. ORZESZKOWEJ
F-sze Zespołu ds. Nieletnich i Patologii zatrzymali Tomasza W.( zam. Starogard Gdański) na gorącym uczynku kierowania mitsubishi pajero w stanie nietrzeźwości - 0,54 mg/l alkoholu w wydmuchiwanym powietrzu.


18.07.2009 godz. 23:42, KPP Starogard Gd.,
SUMIN,
W dniu 18.07.2009 roku o godzinie 17.00 f-sz WRD tut. KPP w trakcie patrolowania miejscowości SUMIN zatrzymał Marcina B. (zam. pow. Starogard) na gorącym uczynku kierowania osobowym volkswagenem w stanie nietrzeźwości- 0,26 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu.


19.07.2009 godz. 07:06, KPP Starogard Gd.,
SKÓRCZ, ul. HALLERA
W dniu 19.07.209 roku około godziny 0.05 f-sze PP w Skórczu na ul. Hallera zatrzymali na gorącym uczynku Piotra S. mieszkańca powiatu, który kierował osobowym BMW będąc w stanie nietrzeźwości - 0,83 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu.


19.07.2009 godz. 07:45, Posterunek Zblewo,
ZBLEWO, droga nr 22
F-sz Wydziału RD podczas kontroli drogowej zatrzymał nietrzeźwego kierującego poruszającego się osobowym fiatem. Badanie alcomatem wykazało 0,30 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu.


19.07.2009 godz. 18:20, Posterunek Zblewo,
ZBLEWO, ul. KOŚCIERSKA
F- sze PP Zblewo zatrzymali Henryka Sz.( zam. powiat starogardzki) na gorącym uczynku kierowania fordem w stanie nietrzeźwości - 1,02 mg/l alkoholu w wydmuchiwanym powietrzu.


14.07.2009 godz. 21:02, Posterunek Kaliska,
CZARNA WODA, ul. CHOJNICKA
F-sze PP Kaliska zatrzymali na gorącym uczynku Piotra Ch. (zam. pow. starogardzki ), który kierował motorowerem w stanie nietrzeźwym -0,50 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu.


14.07.2009 godz. 22:10, Posterunek Kaliska,
CZARNA WODA, ul. LEŚNA
F-sze PP Kaliska zatrzymali na gorącym uczynku Przemysława Cz. (zam. pow. starogardzki), który kierował motocyklem w stanie nietrzeźwym- 0,53 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu.


12.07.2009 godz. 23:55, Posterunek Skórcz,
MIROTKI,
F-sze WRD KPP Starogard Gdański zatrzymali Damiana S.( zam. powiat starogardzki) na gorącym uczynku kierowania motocyklem w stanie nietrzeźwości- 0,30 mg/l. Ponadto kierujący nie posiada uprawnień do kierowania motocyklem.


PRZESTĘPSTWA NARKOTYKOWE

18.07.2009 godz. 00:10, KPP Starogard Gd.,
STAROGARD GDAŃSKI, ul. REYMONTA
F-sze WKR KPP Starogard Gdański zatrzymali Patryka K.(zam. Starogard Gdański) kierującego seatem, w którym znajdowały się środki odurzające. Po sprawdzeniu na testerze stwierdzono, iż są to marihuana i amfetamina. Dalsze czynności prowadzi KPP Starogard Gdański


PRZESTĘPSTWA GOSPODARCZE

15.07.2009 godz. 10:30, Posterunek Lubichowo,
OSIECZNA,
F-sze WKR KPP Starogard Gdański zabezpieczyli 538 paczek papierosów bez polskich znaków akcyzy, które znajdowały się w jednym z mieszkań na terenie miejscowości Osieczna.




ZDARZENIA W RUCHU DROGOWYM, KOLEJOWYM, POWIETRZNYM I WODNYM

Wypadki drogowe

11.07.2009 godz. 23:20, Posterunek Zblewo,
BYTONIA, droga nr 22 kilometr: 302,2
34-letni mieszkaniec gminy Kaliska wtargnął z pobocza na jezdnię bezpośrednio pod jadącego drogą nr 22 osobowego volkswagena w wyniku czego pieszy poniósł śmierć na miejscu. Wykonano czynności z udziałem prokuratora i technika kryminalistyki. Kierujący samochodem - trzeźwy.


12.07.2009 godz. 17:50, KPP Starogard Gd.,
STAROGARD GDAŃSKI, droga nr 22 kilometr: 322
46-letnia kobieta i 56-letni mężczyzna w trakcie przechodzenia na łuku drogi nr 22 na drugą stronę jezdni nie upewniając się weszli wprost pod jadący motocykl marki Honda kierowany przez mieszkańca Starogardu. W wyniku zdarzenia piesi odnieśli obrażenia i zostali przewiezieni do szpitala św. Jana w Starogardzie Gdańskim. Motocyklista bez obrażeń. Od poszkodowanych pobrano krew , kierujący motocyklem był trzeźwy. Dalsze czynności prowadzi KPP .


14.07.2009 godz. 09:20, KPP Starogard Gd.,
STAROGARD GDAŃSKI, ul. SKARSZEWSKA
71-letni mieszkaniec Starogardu na ulicy Skarszewskiej idąc wzdłuż ulicy wszedł na jezdnię gdzie został potrącony lusterkiem jadącego autobusu. W wyniku powyższego pieszy doznał obrażeń w postaci urazu głowy i został przewieziony do Szpitala św, Jana w Starogardzie Gdańskim w celu wykonania badań. Kierujący autobusem - trzeźwy.



14.07.2009 godz. 20:41, KPP Starogard Gd.,
ZDUNY,
W m. Zduny kierujący volkswagenem z nieustalonych przyczyn zjechał na pobocze, po czym uderzył w drzewo. W wyniku zdarzenia kierujący doznał obrażeń ciała w postaci urazu twarzy i został przewieziony do szpitala w Starogardzie Gd. Od wymienionego pobrano krew na zawartość alkoholu.


16.07.2009 godz. 06:45, Posterunek Skórcz,
MIRYCE,
W miejscowości Miryce na drodze Nr 231 kierujący fiatem seicento 25-letni mieszkaniec Starogardu na wskutek nadmiernej prędkości na łuku drogi stracił panowanie nad pojazdem i zjechał na przeciwległy pas ruchu gdzie uderzył w jadącego z przeciwka volkswagena. W wyniku wypadku obu kierowców z obrażeniami ciała przewieziono do szpitala Św. Jana w Starogardzie Gdańskim. Kierujący trzeźwi.


16.07.2009 godz. 16:30, Posterunek Zblewo,
BYTONIA, ul. KRÓTKA
Kierujący volkswagenem potrącił jadącą rowerem 38-letnią mieszkankę powiatu starogardzkiego po czym z dzieckiem w stanie zapaści oddalił się do szpitala św. Jana w Starogardzie Gd. Kierujący pojazdem telefonicznie poinformował policję o całym zdarzeniu. W wyniku wypadku rowerzystka doznała obrażeń kończyny dolnej lewej. Kierująca rowerem trzeźwa, kierujący samochodem - 0,20 mg/l. Dalsze czynności prowadzi KPP Starogard Gdański.


17.07.2009 godz. 20:45, KPP Starogard Gd.,
ZDUNY, droga nr 22
Kierująca volkswagenem wyjeżdżając z drogi podporządkowanej w miejscowości Zduny na drogę krajową nr 22 nie ustąpiła pierwszeństwa w wyniku czego doszło do zderzenia z prawidłowo jadącym od strony Tczewa fordem. W wyniku zdarzenia pasażerka volkswagena oraz kierowca forda doznali obrażeń ciała i przewiezieni zostali do szpitala św. Jana w Starogardzie Gdańskim gdzie pozostali na obserwacji. Kierujący trzeźwi.


19.07.2009 godz. 19:20, KPP Starogard Gd.,
STAROGARD GDAŃSKI, ul. SOBIESKIEGO skrzyżowanie z ulicą TCZEWSKA
Kierujący renault jadąc ulicą Tczewską na łuku drogi z niewyjaśnionych przyczyn uderzył w przydrożny znak drogowi następnie odbił w lewo i uderzył w mur ogrodzenia. W wyniku zdarzenia kierujący odniósł obrażenia i został przewieziony do szpitala św. Jana w Starogardzie Gdańskim, gdzie została pobrana krew na zbadanie zawartości alkoholu. Dalsze czynności prowadzi KPP Starogard Gdański.



piątek, 17 lipca 2009

Przyrodnicze rozmyślania na polu rzepaku

NASZE OKOLICE

Te barwne plamy na kwiatach to nie dla ozdoby! One kierują owady do pyłku, są jak światła naprowadzające i pasy na lotnisku.


Przyrodnicze rozmyślania na polu rzepaku


Łąka pod Kokoszkowami. Czerwień, żółć, biel i błękit zdają się ciągnąć aż pod majaczącą na horyzoncie ścianę lasu. Właściwie to wcale nie jest typowa łąka, tylko pole rzepaku. Rzepak już niemal przekwitł, a wśród niego pojawiła się niesamowita ilość maków, rumianów i chabrów. Zaledwie tych kilka gatunków pospolitych chwastów tworzyło ten cały barwny pejzaż. Wśród tej całej orkiestry słońca, barw i zapachów uwijają się owady. Piękne to nasze Kociewie! Dla rolnika to pewnie utrapienie, ale ile tu kolorów! Pewien botanik wpadł na pomysł zbierania nasion polnych i łąkowych roślin tak, aby każdy mógł zamiast trawnika posiać sobie kolorową łąkę. Sprzedaje teraz mieszanki nasion poprzez internet. Pomysł ze wszech miar ciekawy i wart popularyzacji, ale zanim się ktoś zdecyduje, można na własne oczy zobaczyć próbkę tutaj, na polu rzepaku, bo nasze zbyt mocno nawożone i zbyt często wykaszane łąki nie są już tak piękne.

Przygrzewające słońce skłania do refleksji nad pięknem świata i zachęca do celebrowania darów natury. Bo przecież otaczają nas przecudne kwiaty, w powietrzu unosi się ich upojna woń. Co więcej, wiele z tych roślin ma dodatkową moc - uzdrawiania. Rośliny lecznicze nawet dzisiaj stanowią ważną gałąź medycyny. Mimo że człowiek nauczył się wytwarzać wiele leków poprzez syntezę chemiczną, nie zapomniał o tym słonecznym laboratorium. Szukał tam antidotum przez tysiące lat, szuka też obecnie i pewnie będzie szukał w przyszłości. Niektórzy wierzą, że w roślinach ukryte są leki na każdą chorobę, tylko cześć z nich nie została jeszcze odkryta. Szukają więc ludzie tych ukrytych leków, analizując skład chemiczny coraz to nowych gatunków. Świat jest piękny - chciałoby się rzec, szczególnie teraz, latem. Gra światła, barw i zapachów. Słońce, ciepło, kwiaty i antidotum na wszelkie choroby. Wszystko tu jest - ciśnie się na usta. - Wszystko to dla nas..... Nic bardziej błędnego!



Jak to z lekami było

Jak powiedział kiedyś pewien naukowiec, "Najbardziej uderzające w historii roślin jest to, że zarówno owady, jak i inne zwierzęta roślinożerne nie wyniszczyły ich całkowicie". Rośliny od zarania dziejów musiały się bronić przed zjadaniem. Kłuły kolcami i parzyły potencjalnych smakoszy. A gdy to nie wystarczyło, sięgnęły po obronę chemiczną. Oczywiście najbardziej uprzykrzonymi zjadaczami roślin były owady. Rośliny starały się je zniechęcić zyskując gorzki, odstręczający smak, a gdy ta metoda nie skutkowała, zaczęły wytwarzać związki toksyczne. Ale roślinożercy się nie poddawali. Niektórzy z nich nauczyli się tolerować toksyny. Z czasem nawet przywykli do nich do tego stopnia, że stały się one niezbędnym składnikiem ich pokarmu. To dlatego bielinki kapustniki lubią ostry zapach kapusty, chociaż odstręcza on inne owady. Nawet rośliny zupełnie nietoksyczne dla nas są często bardzo toksyczne dla owadów. Ale nawet w przypadku tych najbardziej toksycznych człowiek wkrótce zauważył, że trucizna i lek często różnią się jedynie dawką. Oto więc okazało się, że gdyby nie te uprzykrzone owadzie szkodniki i inni zwierzęcy jarosze, nie byłoby roślin leczniczych, bo nie miałyby po co wytwarzać toksyn czyli leków. Trochę to wszystko poplątane - prawda? Wygląda na to, że rośliny lecznicze są raczej wytworem odwiecznej wojny z roślinożercami, a nie bezinteresownym darem natury dla ludzi. Spójrzmy więc także na nasze kociewskie zioła z innej perspektywy.


Jak to z kwiatami było

Już niebawem zakwitnie krwawnik, żółty nostrzyk ozłoci pobocza dróg, a na polach błękitem mruga chaber bławatek. Czy patrząc na barwne kwiaty zdajemy sobie sprawę, że spoglądamy na pomnik pradawnego sojuszu? Paktu zawartego przed milionami lat i utrzymywanego po dziś dzień? Rozpoczęło się to, gdy rośliny "postanowiły" wykorzystać owady jako posłańców przenoszących pyłek. Oczywiście początki były trudne. Partnerzy musieli się do siebie dostosować. Na początku pewnie często zdarzało się, że to właśnie kwiat był zjadany w nagrodę za przeniesienie pyłku. Nie było jeszcze nektaru, a posłaniec musiał mieć jakąś zachętę do dalszej pracy. Zjadał więc przynajmniej część kwiatu. Sam kwiat też pewnie nie przypominał tego, czym się dzisiaj zachwycamy. Był niepozorny i trudny do odnalezienia wśród zieleni. Ale z czasem wszystko zaczęło się zmieniać. Nowe potrzeby zrodziły nowe przystosowania. Powiązania stawały się coraz bardziej wysublimowane. Oto powstała nowa grupa owadów, wyspecjalizowanych posłańców - zapylaczy. Rośliny wytworzyły większe i barwniejsze kwiaty, aby owady łatwo mogły je znaleźć. Zaczęły też wytwarzać nektar, aby je efektywniej przyciągać. Ale na tym nie koniec...

Zagłębiając się w szczegóły

ludzie byli coraz bardziej zdumieni. Te barwne plamy na kwiatach to nie dla ozdoby! One kierują owady do pyłku, są jak światła naprowadzające i pasy na lotnisku. Roślina nie daje zbyt dużo nektaru, więc niech przynajmniej nie trzeba go będzie długo szukać! Nazwano je wskaźnikami lokalizacji nektaru. Wykryto nawet wskaźniki niewidzialne dla oka ludzkiego. Widzą je tylko wyspecjalizowane owady, na przykład pszczoła. Większość kwiatów pięknie pachnie? Oczywiście, ale to jedynie przypadek, że zapach, który podoba się pszczołom, podoba się również nam. Wcale nie musi tak być. Kwiaty zapylane przez ćmy nocą mają zwykle bardzo mocny, wręcz duszący zapach. A kwiaty zapylane przez muchy? O tych lepiej nie wspominać. One muszą śmierdzieć, bo przecież tylko zapach padliny lub odchodów ściągnie te owady. A jakie barwy kwiatów dominują w naszym krajobrazie? Czyż nie różne odcienie żółci, błękitu i bieli? To także nie jest przypadek. Okazało się, że właśnie takie barwy najbardziej przyciągają pszczoły - głównych zapylaczy. Co ciekawe, badania przeprowadzone w odniesieniu do występujących na terenie kraju roślin uznawanych za lecznicze wykazały, że barwy te występują wśród ich kwiatów jeszcze częściej.

A co z czerwonymi makami? Przecież kolor czerwony nie należy do ulubionych kolorów pszczół? - zapyta uważny Czytelnik. W istocie tak jest. Co więcej, choć trudno to sobie wyobrazić, stwierdzono doświadczalnie, że pszczoły zupełnie nie widzą koloru czerwonego. Widzą za to niewidzialne dla nas światło UV i to właśnie wykorzystały maki. Ich kwiaty intensywnie to światło odbijają, dzięki czemu są widoczne dla pszczół. A kolor czerwony? Może za jego pomocą roślina zwabia jeszcze innych zapylaczy? Nie brak ich tutaj na kociewskich polach i łąkach. Motyle, osy, muszki, trzmiele uwijają się w pośpiechu pełniąc swoje zadanie. Zioła są ze wszech miar powiązane z owadami. Produkują związki chemiczne, by je odstraszać, ale jednocześnie zabiegają o ich względy, wytwarzając pachnące kwiaty w ich ulubionych barwach!

Cieszmy się latem, wąchajmy kwiaty, pławmy się w słońcu! A gdy zrobi się chłodno i dopadnie nas jesienne przeziębienie, to siedząc w fotelu i pijąc ciepłe ziółka pomyślmy z pokorą, ile szczęścia mieliśmy, że powstały rośliny lecznicze.

Piotr Madanecki, J. Renata Ochocka


Zdjęcia

Chabry bławatki wabią pszczoły swym kolorem a z płatków można podobno zrobić wino.



Kolor żółty jest jednym z preferowanych kolorów pszczół, co wykorzystał rzepak wytwarzając kwiaty właśnie w tym kolorze.


"Tu ziemia, tu ziemia, przy lądowaniu proszę kierować się do centrum oznakowanego czarnym krzyżykiem, czeka tam przekąska i nieco pyłku do zabrania" - maki wiedzą jak dobrze oznakować lądowisko dla zapylaczy.


Pszczoła miodna jest głównym zapylaczem większości roślin w naszej strefie klimatycznej. Niebieski, żółty i biały to kolory najbardziej lubiane przez te owady. Widać to w kwiatowej szacie naszych łąk, lasów i pól.


Nawet niepozorna niezapominajka oznakowała centrum swych kwiatów jaśniejszym kolorem żeby łatwiej je było znaleźć nawet najmniejszym zapylaczom.


Kwiaty i kwiaty aż po horyzont - oto Kociewie na początku lata.



Jeśli kwiaty są maleńkie, rośliny często skupiają je w mniejsze bądź większe grupy - kwiatostany. To powoduje, że owady mogą łatwiej je dostrzec.


Barwa to nie wszystko - ważny jest też kształt. Duże, języczkowate płatki stanowiące wygodne lądowisko na pewno zwiększą atrakcyjność kwiatów dla zapylaczy.


Nie tylko pszczoły odwiedzają kwiaty. Pożywia się na nich także niezliczona ilość muszek i chrząszczy.

Polowanie z aparatem. Maki, modraki, bąk i motyl - cz. 1

Basia i Sławek Bochniak przysłali fotki z kociewskiej łąki pod Pączewem (gmina Skórcz) . Mnóstwo tu barw, życia, wystarczy tylko popatrzeć i odpowiednio ustawić aparat. Można się tym całym bogactwem barw i ruchu małych zwierzątek pozachwycać. I dziękować Bogu, że tyle nam dał, żeby nasze życie nie było szare - że stworzył nam na przykład te wszystkie mieniące się kolorami łąki. W tym samym czasie, nic nie wiedząc o wędrówce łąką Basi i Sławka i ich zamiarze uwiecznienia jej na zdjęciach, Piotr Madanecki i J. Renata Ochocka napisali tekst na ten sam temat. Wynika z niego, że te wszystkie kolory nie istnieją dla człowieka. Piękne, ładne, śliczne - można by mnożyć przymiotniki - stworzone dla nas. Nas dla tych kwiatów po prostu nie ma, a kolory pełnia określoną rolę w walce o przetrwanie. Popatrzmy jednak na maki, modraki, bąka i motyla. A tekst Piotra Piotra wcześniej, przed trylogią o łące i zbożach.



















czwartek, 16 lipca 2009

Polowanie z aparatem. Zboża - cz. 2

Cześć druga - zboża. Niby nic wielkiego w znaczeniu artystycznym - tematu fotografii, a jednak...












Polowanie z aparatem. Życie na dzikim kminku 3

Basia i Sławek Bochniak pokazali, co można zrobić z aparatem fotograficznym, kiedy umie się dostrzegać... Oto część trzecia ich opowieści fotograficznej.


















Pączewo. kaktus - cud natury

U Zofii i Kazimierza Dembek z Pączewa ogródek zdobi niespotykany okaz kaktusa. Chociaż liście nie są zbyt mięsiste, wręcz mocno zniszczone, to siedmioletni kaktus co roku przez całe wakacje oczarowuje właścicieli i przechodniów widokiem swoich około 150 pięknych czerwonych kwiatów!

Z Policji. Czołówka w Mirycach (gm. Skórcz)

Starogard Gd. dnia 16.07.2009r.





Do groźnie wyglądającego wypadku drogowego doszło dzisiaj nad ranem na drodze wojewódzkiej nr 231 w miejscowości Miryce. W wyniku czołowego zderzenia osobowego fiata z volkswagenem dwie osoby z obrażeniami ciała trafiły do starogardzkiego szpitala. Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną tego wypadku mogła być nadmierna prędkość.


Policjanci ze Skórcza wyjaśniają okoliczności groźnie wyglądającego wypadku drogowego jaki wydarzył się dzisiaj nad ranem w miejscowości Miryce na drodze wojewódzkiej nr 231.
Około godziny 6:50 funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie o czołowym zderzeniu się osobowego fiata z volkswagenem.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną tego zdarzenia mogła być nadmierna prędkość fiata, którego kierowca po wyjściu z łuku stracił panowanie nad pojazdem i zjechał na przeciwny pas ruchu, gdzie zderzył się z jadącym w przeciwnym kierunku golfem.
Wiadomo już, że kierowca fiata w czasie zdarzenia był trzeźwy. Od drugiego uczestnika wypadku pobrana została krew. Obaj kierujący doznali obrażeń ciała i trafili do szpitala, gdzie zostali otoczeni opieką przez personel medyczny.

Tylko w pierwszej połowie 2009 roku starogardzka policja odnotowała prawie 100 zdarzeń drogowych, do których doszło w wyniku niedostosowania prędkości do warunków panujących na drodze.

st. sierż. Marcin Kunka
KPP Starogard Gd.







OWOCNA WIZYTA NA LITWIE

W dniach 19- 22 kwiecień delegacja samorządowców Gminy Smętowo Graniczne gościła w rejonie solecznickim na Litwie. Celem wizyty było nawiązanie współpracy pomiędzy samorządami.

Gmina Smętowo Gr. Konkurs "Piękna Wieś"

Informacja z rozstrzygnięcia konkursu "Piękna wieś" za 2009 r.


Zapraszamy na mistrzostwa w Kapele!

Zapraszamy na X Mistrzostwa Świata na Kociewiu
w KAPELE, Które odbędą się 25 lipca 2009 roku
na Gminnym Stadionie Sportowym im. Włodzimierza Kuchty w Szlachcie

Pobierz plakat, aby zobaczyć pełny plan imprezy...

IV miejsce w Powiatowym Turnieju Piłki Nożnej Samorządów!

W dniu 20 czerwca br. drużyna reprezentująca samorząd Gminy Smętowo Gr. wzięła udział w Powiatowym Turnieju Piłki Nożnej Samorządów o puchar Wójta Gminy Zblewo. Eliminacje sportowe organizowane przez Urząd Gminy w Zblewie, Gminne Zrzeszenie LZS oraz UKS Pinczyn odbyły się na stadionie sportowym w Bytoni.

Wizyta młodzieży z Litwy w Smętowie Granicznym

W dniach 30.06.09-06.07.09 w ślad za złożoną propozycją współpracy samorządów Gmina Smętowo Graniczne gościła szesnastoosobową grupę młodzieży z Polskiej Szkoły w Ejszyszkach - Rejon Soleczniki.


środa, 15 lipca 2009

Wędrując po ogrodach pana Huberta

Zaczęło się od marzeń. W pobliżu szkółki roślin Frank-Raj ruszyły prace nad czymś całkiem nowym. Właściciel szkółki Hubert Kopciowski, z wykształcenia historyk sztuki, postanowił połączyć swe pasje, by stworzyć coś unikalnego. I w końcu stało się - mariaż historii, sztuki i ogrodnictwa doprowadził do stworzenia Polskich Ogrodów Ozdobnych. Piotr Madanecki opisuje niezwykłe miejsce, które już na stałe wpisuje się w mapę najciekawszych turystycznych atrakcji regionu.


wtorek, 14 lipca 2009

Co w nr 2 pisma "Kociewiacy.pl"

Od wczoraj w sieci Kolportera S.A. można nabyć numer 2 dwutygodnika "Kociewiacy.pl" (zerówka, poświęcona w całości Skórczowi z okazji 75-lecia przyznania praw miejskich, jest do ściągnięcia w formacie PDF w portalu). Krótko - co w tym numerze znajdziecie:

W Obozinie zrobili kawałek westernu
Jacek Legawski spędził sporo czasu na Dzikim Zachodzie, gdzie grupa Białych wznosiła miasteczko. Przeprowadził wywiady m.in. z szeryfem i Indianami. Zrobił sążnisty fotoreportaż, w którym pokazał, jak mała wieś, a ścisle mówiąc sołtys (szeryf) i kilku ludzi mających pasję realizuje świetny pomysł. Zdjęcia z imprezy Piknik Country 2009 już są w portalu.


Stara Kiszewa - pogranicze z granica na Wierzcy?
Tadeusz Majewski w reportażu o Starej Kiszewie szuka prawdy o granicy regionów Kaszub i Kociewia. Według wypowiedzi wielu osób, w tej miejscowości po jednej stronie Wierzycy mieszkają Kaszubi, po drugiej Kociewiacy. Czy to prawda?

Czas na prokuratora
Afera gruntowa w Starogardzie? Od kilku tygodni na osiedlu Piastów w Starogardzie wrze. Powód? Władze miasta za niewielkie pieniądze bezprzetargowo sprzedały działkę miejską, na której poszerzona będzie inwestycja polegająca m,in. na budowie hipermarketu. Obszerne omówienie tematu, wypowiezi prezydenta stolicy Kociewia, prezesa SM Kociewie i przewodniczącego Komisji Infrastruktury RM.


Publicystka
W strone tożsamości pomorskiej
Andrzej Grzyb po raz kolejny porusza kwestę, kim jesteśmy. Mieszkańcy Żuław, Powiśla, Kociewiacy, Kaszubi... Czy między mieszkańcami tych regionów są sztywne granice...

Każdy z nas miał swoje cztery kółka
Basia Dembek-Bochniak rozwnięła wcześniejszy temat, o którym już pisała. Chodzi o pierwsze kółka w zyciu człowieka czyli... wózki. Tekst bogato ilustrowany starymi zdjęciami. Wiele spostrzeżeń autorki niby żartobliwych skłania do refleksji nad tym, czy wózki mają jakiś wpływ na rozwój dziecka.

Felietony
Kociewiacy na wyjazdach
Na razie somy w pokoju. Basia Dembek-Bochniak pisze o rozmowach smsowych Kociwwaków spędzających czas w Egipcie.
Krzysztof Kłos w tekscie "Dóner kebap" a kurczak z białym sosem i ryżem z pasją atakuje tych, którzy naśladują obcych, nie zauważając, że nasze jest lepsze. Chodzi mu oczywiście o gastronomię.

Spacerując po ogrodach pana Huberta
Piotr Madanecki dalej oprowadza nas po Frank-raju koło Kalisk. Ściśle mówiąć, po Ogrodach Polskich, które zbudował tu Hubert Kopciowski. Piotr zagląda tez do palmiarni, nowym i ciekawym obiekcie tego ciągle mało znanego miejsca do zwiedzania.

Moje wspomnienia
Stanisław Fotta urodził się w Bytoni (gm. Zblewo). Pozostawił po sobie bardzo ciekawe wspomnienia. W pierwszej części opowiada o przedwojennym Kocborowie - szpitalu i samowystarczalnym miasteczku. W opowieści jest sporo nowych szczegółów na temat szpitala i wiele bardzo ciekawych refleksji na temat życia.

Prawdopodobnie najsilniejsi bracia w Polsce
Tadeusz Majewski w reportażu o trzech braciach Herlodach ze Zblewa szuka odpowiedzi na pytanie, skąd się wzięła siła u trzech ludzi wcale nie wysokich. normalnie zbudowanych. Siła, dzięki krórej bracia zdobywaja medale na mistrzostwach świata i którym ostrożnie na powitanie trzeba podawać rękę, bo może zaboleć.

Goście z Litwy na smętowskiej ziemi
Regina Kotłowska oprowadza młodzież z Litwy po smętowskiej ziemi. Wcześniej była wizyta młodzieży na Litwie. W obu przypadkach autorka dzieli się ciekawymi spostrzeżeniami na temat tu i tam.

Prawdziwe talenty zawsze wypłyną
Wokół sportu. Jacek Legawski wspomina generację wspaniałcyh wuefistów, których wychowankowie odnosili spore sukcesy na róznych arenach. I zadaje pytanie, dlaczego ze starogardzkiej części Kociewia wybiło się tak niewielu (olimpijczycy, mistrzowie Polski).

Historia
Obozin na przełomie 1772 - 1773 i z dziejów Obozina
Krzysztof Kowalkowski znowu zaskakuje wiedzą na temat miejscowości Kociewia. W dwóch materiałach o Obozinie drobiazgowo odsłania dzieje tej wsi. Przy okazji obala mit o gotyckim kosciółku (stoi neogotycki).

Dwutygodnik "Kociewiacy.pl" - do kupienia w kioskach i sklepach zaopatrywanych w prasę przez Kolportera S.A.

5 lat koszykarskiej Polpharmy - podsumowianie

Okolice sportu

Co rok nowy sołtys, co rok nowy proboszcz


Czy ekstraklasa koszykarzy to jeszcze sport, czy już wyłącznie rozrywka? Czy kibice mają szansę na utożsamianie się ze swoim zespołem, czy raczej chodzą na mecze jak do kina - na kolejną premierę. Za co płacą zresztą podobnie. Chociaż nawet najlepszy film akcji nie jest w stanie zagwarantować takich emocji, jakie dają końcówki spotkań Polpharmy Starogard Gd. z chociażby Asseco Prokomem Sopot. Ale były i takie występy starogardzian, za które - przyrównując to do ocen filmów - w gazecie telewizyjnej nie dostaliby oni nawet jednej gwiazdki.


Tożsamość kibica

Człowiek, który był przez wiele lat związany ze starogardzkim klubem, mówi otwarcie, że on już jednak nie ma się z kim utożsamiać. To przestał być jego klub, bo co roku jest nowy trener i całkowicie nowy zespół. W dodatku zdenerwowała go dzika karta. Zespół spadł, a gra dalej, gdyż klub zapłacił 300 tysięcy złotych za zaproszenie do gry w Polskiej Lidze Koszykówki. Te pieniądze w 2008 roku wyłożył starogardzki samorząd. W zamian miał mieć większy wpływ na funkcjonowanie drużyny. Minął rok i samorząd ciągle nie ma najmniejszego wpływu. Został poniekąd wystrychnięty na dudka. Przez Polpharmę. Wniosek z tego, że prezydent Starogardu Edmund Stachowicz ma albo kiepskie pomysły, albo niskie notowania w firmie farmaceutycznej. Polpharma najlepsza jest - śpiewają kibice, a firma i klub w to wierzą. Wracając do sportu i tych corocznych zmian w drużynie...

- Idziesz na pierwszy mecz w sezonie i większości graczy nie znasz - mówi ów człowiek, który wolałby nie podawać nazwiska. - Zdążysz się do nich przyzwyczaić, a oni już odchodzą. I odnowa. To samo dotyczy trenerów. Co roku ktoś inny. Ma to sens? Gdzie tu jest budowanie drużyny na lata, gdzie jakaś perspektywa, koncepcja pracy, gdzie tu mowa o tworzeniu tradycji i historii klubu? O tworzeniu legend graczy, do których będą mogli równać młodzi gracze?

Taki Kobe Bryant corocznie w innym klubie? Trener Phil Jackson z LA Lakers identycznie. Mieliby szansę na stworzenie drużyny, która wygrałaby NBA? Na pewno nie, ale mistrzostwo Polski mogliby zdobyć bez problemu. W polskiej lidze liczą się przede wszystkim pieniądze, które będzie się miało do dyspozycji na dany sezon. Przez lata Prokom Sopot miał ich najwięcej, to wygrywał i wygrywał. W tym klubie i tak sytuacja - jak na polskie warunki - była niezwykła. Przez lata trenerem drużyny był Eugeniusz Kijewski, któremu sponsor pozwalał realizować koncepcję. Pod tym względem starogardzki klub był i jest przeciwieństwem.


Zmiany na bank

W Polpharmie tylko jedno jest pewne: na pewno będą zmiany - mawiał swego czasu jeden z prezesów firmy farmaceutycznej. To sformułowanie idealnie pasuje do klubu koszykówki o tej samej nazwie. Tuż po zakończeniu każdego sezonu wszyscy związani z klubem nabierają na pewien czas wody w usta. Wtedy właśnie tylko jedno jest pewne - na pewno będą zmiany. I tak już od pięciu lat, bo od tylu SKS Polpharma Starogard gra w ekstraklasie koszykarzy. Mały jubileusz aż się prosi o małą analizę. Od razu z najważniejszym wnioskiem: zmiany zmianami, ale trzy osoby już zasługują na miano ikon starogardzkiej koszykówki, tej męskiej, seniorskiej. Jarosław Sarzało - za to, że zaczął i pociągnął, Janusz Paturalski - też pociągnął, wielki sponsor i świetny prezes, no i Stefan Lubawski z Polpharmy. On w tej chwili jest najważniejszą osobą. Szkoda, że nie zdecydował się nigdy na to, by na przykład zostać prezesem klubu, choćby społecznie. Obecny prezes Jarosław Pozimski na pewno nie czułby się źle w roli "tylko" dyrektora zarządzającego. Najważniejsze jednak, że dotąd Stefanowi Lubawskiemu udaje się przekonać właścicieli firmy, że warto sponsorować koszykówkę. To wcale nie takie łatwe zadanie. Polska Liga Koszykówki działa od wielu lat, ale ciągle raczkuje i nie wyrosła z pampersów. To w tej chwili w ogóle nie jest biznes, ta koszykówka. Transmisje spotkań w niszowych kanałach byłyby do przyjęcia tylko wtedy, gdyby te kanały były ogólnodostępne. W Polsce dostęp do nich mają chyba tylko działacze PLK. Telewizja cyfrowa daje szansę na zmiany. Może czas pomyśleć o własnym kanale i produkowaniu transmisji ze spotkań? Jest do tego dobry moment. Wreszcie liga ma się zmienić. Nie będzie spadków i typowych awansów. Pozornie to zabójcza dla sportu informacja, gdyż teoretycznie zabija rywalizację. Tylko pozornie, bowiem dotąd kluby broniące się przed spadkiem wyczyniały cuda, wymieniały pół zespołu, ściągały na kilka spotkań drogich graczy, zmieniały trenerów i tak dalej. I liczyły na cud albo później - jak Polpharma rok temu - na dziką kartę za kilkaset tysięcy złotych. To jest dopiero zwyczajne wyrzucanie pieniędzy w błoto. Starogardzki klub nie miał w 2008 roku wyjścia, lecz całe zamieszanie było irytujące - kiepski sezon, zmiany graczy i trenerów, spadek, pieniądze, pozostanie w lidze. Po co więc w ogóle grano? Od razu należało przygotować środki na dziką kartę, a grać byle kim. Wyszłoby taniej. Tylko że wtedy nie byłoby tych emocji, czasami niezwykłych, negatywnych, ale nawet najlepszy film ich nie zagwarantuje. Żaden tam Bond 007 film numer 39.

Natomiast zmiany w lidze przyczynią się do tego, że żaden Śląsk Wrocław nie będzie miał szans na rozpoczęcie rozgrywek, by się po kilku kolejkach wycofać. W lidze mają grać wyłącznie solidne kluby, które przedstawią rzetelne zabezpieczenie finansowe na cały sezon. Tu Jacek Miecznikowski, który przez wiele lat był pierwszym lub drugim trenerem w starogardzkim klubie, zdradził nam, że on kilka lat temu postawił taki postulat na posiedzeniu władz PLK, tylko że wtedy prezesi klubów i inni działacze patrzyli na niego jak na wariata z Kociewia.

Teraz proszę… Od nowego sezonu w ekstraklasie mają grać zespoły, które tam są i które na to stać. Kluby będą musiały po prostu spełniać wymagania. Jacek Miecznikowski dodaje, że wreszcie się na to zdecydowano.

- Kluby będą mogły budować drużyny na wiele sezonów, tak jak to się czyni w NBA, wymieniać tylko pojedynczych graczy. Znacznie więcej miejsca będzie i dla polskich zawodników, także wychowanków - zauważa Jacek Miecznikowski. - Trenerzy również będą wtedy inaczej pracować i to może przez co najmniej kilka sezonów. Takie rozwiązanie będzie korzystne dla wszystkich.

Oj, dużo w tym idealistycznej nadziei. Presja na wynik pozostanie, kibice się nie zmienią… Wymagania sponsorów… Tymczasem koszykówka w Starogardzie przeszła wręcz niezwykłą drogę.


Rozrywkowe granie

Ta męska koszykówka w stolicy Kociewia była jakby od zawsze i od zawsze w SKS Start Starogard. Jeszcze pod koniec lat 80. drużyna rywalizowała w jakiejś tam klasie okręgowej czy raczej klasie A, a koszykarze grali dla czystej przyjemności. Treningi były formą towarzyskiego spotkania, wyjazdy na mecze - a także taką ucieczką na wolność… Dopiero przełom lat 80. i 90. przyniósł pierwsze zmiany. Wtedy do Starogardu trafił Jarosław Sarzało, został zastępcą komendanta starogardzkiej jeszcze milicji, ale był też koszykarzem, który ostatnie sezony spędził w drugoligowej Gwardii Szczytno. On ma również w tym roku okrągły jubileusz. Urodził się w 1959 roku, czyli dokładnie 50 lat temu. Gdy pojawił się w stolicy Kociewia, miał "ledwie" 30 lat. Podaję te dane, by pokazać jak ten czas leci. I ile lat buduje się solidny klub od podstaw. Lecz początek lat 90. jeszcze nie zapowiadał tego, co mamy dzisiaj. Zespół był coraz silniejszy, grał w nim chociażby Jacek Miecznikowski, który później był pierwszym trenerem, by przez wiele następnych lat być asystentem pierwszych szkoleniowców, najpierw Pakmetu Starogard, następnie Polpharmy - Pakmetu, a na końcu samej Polpharmy.

To Jacek Miecznikowski wprowadził najpierw drużynę do III ligi. Wspomina te czasy z rozrzewnieniem. Jeszcze amatorstwo, lecz już coś tam w powietrzu wisiało.


Czas na zawodostwo

Kolejny przełom nastąpił w 1996 roku. Klub nie miał znaczących sponsorów, a drużyna była silna i miała realną szansę powalczyć o… II ligę. Ówczesny prezes klubu Adam Kozłowski i wiceprezes Jarosław Sarzało postanowili stworzył radę sponsorów. W połowie września zorganizowali duże spotkanie w nieistniejącej już restauracji "Strzelnica". Przyszło na nie zaskakująco dużo osób, w tym właścicieli firm. Ową radę udało się stworzyć. Sponsorzy płacili po kilkaset złotych miesięcznie. Ziarnko do ziarnka… Zespół grał świetnie i po roku awansował do II ligi. To było historyczne dla miasta wydarzenie, gdyż zespołowy sport męski w Starogardzie nigdy nie był zbyt mocy. Góra, taki na trzecią ligę piłkarską.

To były niesamowite czasy, bowiem równolegle tworzyła się potęga Prokomu Sopot. Oba kluby nawet z sobą współpracowały. Działacze się lubili, do czasu… rywalizacji. Niesamowite było także obserwowanie, jak rosną wymagania wobec klubu. Amatorzy z klasy A jeździli na mecze swoimi "maluchami", nawet dostawczym mercedesem śp. Ryszarda Laskowskiego, który świetnie grał w koszykówkę. Zginął w wypadku samochodowym. Właśnie poniekąd jego miejsce zajął Jarosław Sarzało. W trzeciej lidze konieczny był porządny transport, sprzęt i już jakieś drobne za wysiłek. II liga wymagała profesjonalizacji. Łączenie pracy i gry było nierealne, choć Jarosław Sarzało, już dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji, zdążył rozegrać cały sezon. Takim rozpędem, lecz dalszego postępu to nie zapewniało.


W tamtym czasie w klubie pojawiła się druga ikona - Janusz Paturalski. Jego firma Pakmet dynamicznie się rozwijała. On postawił na promocję przez koszykówkę. SKS Pakmet Starogard miał budżet przekraczający 500 tysięcy złotych. To wcale nie tak mało, lecz w tamtych latach w koszykówce było wielu bogatszych sponsorów. Budżety klubów pierwszoligowych były często wyższe niż niektórych drużyn ekstraklasy w ostatnim sezonie. W dodatku w koszykówce wcale nie było do końca uczciwiej niż w piłce nożnej… Jakoś to się wszystko tak ślizgało - od układów do układów, albo padało. Przy wyrównanych drużynach w koszykówce łatwiej ustawić mecz niż w kopanej. Czasami wystarczyło być drużyną nielubianą, by przegrywać ważne mecze w końcówkach. Żal tylko jednego - z klubem rozstali się ci drobni sponsorzy. Jakoś nie znaleziono pomysłu na ich zagospodarowanie.


Jak pech to pech

SKS Pakmet Starogard Gd. radził sobie nieźle, ale zawsze mu czegoś tam brakowało do kolejnego awansu. Wreszcie, na przełomie wieków, zdecydowano się na zatrudnienie trenera Tadeusza Hucińskiego, znanego dotąd z pracy z kobietami. Miał z paniami wielkie osiągnięcia, lecz panowie to inna bajka. Jego przyjście zmieniło starogardzki klub. Zmieniło starogardzką koszykówkę. Przedtem i później nie było już trenera i menedżera, który budziłby takie emocje. Był kochany i nienawidzony. Wielu by go najlepiej wysłało w kosmos.

- Ja też miałem w tamtym czasie do niego zastrzeżenia - wspomina Jacek Miecznikowski. - Potrafił zadzwonić o jedenastej w nocy i postawić cię na nogi w błahej sprawie, ale dla niego bardzo ważnej.

Tadeusz Huciński był nieprawdopodobnie zaangażowany w to, co robił. Sprzedawał nawet swoje umiejętności instruktorom koszykówki, opiekunom grup młodzieżowych. Chciał, by w Starogardzie powstała piramida szkoleniowa z prawdziwego zdarzenia. Budował ją przez cztery lata swojej pracy. Budował też zespół, który miał walczyć o awans do ekstraklasy. Tym bardziej, że pojawił się kolejny sponsor - Januszowi Paturalskiemu i grupie jego ludzi udało się przyciągnąć Polpharmę. W sezonie 2002/2003 SKS Polpharma Pakmet Starogard dysponowała budżetem w wysokości trzech milionów złotych, a i tak Tadeuszowi Hucińskiemu nie udało się z zespołem wywalczyć awansu do ekstraklasy. Jeszcze raz się okazało, że pieniądze to nie wszystko, chociaż wtedy wydawało się, że wszystko do awansu zostało przygotowane, wręcz modelowo, w tym organizacyjnie. Tu także ogromne zasługi obecnego rektora Akademii Wychowania Fizycznego. To Tadeusz Huciński uczynił ze starogardzkiego klubu profesjonalną organizację. Nawet zbudowano halę sportową z prawdziwego zdarzenia, a tu klapa.

Wtedy miałem okazję kilkakrotnie rozmawiać półprywatnie w trenerem. On niezwykle przeżywał mecze. "Wprowadzał się" - przez to napięcie - w kłopoty zdrowotne. No i przegrał, choć kombinował na wszystkie sposoby. Nawet prasą manipulował. Z meczów wyjazdowych opowiadał dziennikarzom czasami niesamowite historie, a ci dawali się nabierać. Zdarzyło im się z drugiej strony napisać o minimalnej porażce starogardzian na wyjeździe, choć mecz rozgrywano akurat w Starogardzie.



Upragniony awans

Tadeusz Huciński odszedł ze Starogardu, nie dał tego, czego oczekiwano - awansu do ekstraligi. Jego wizja przegrała jednym punktem na kilka sekund przed końcem. Pech, dramat. Tyle dzieli zwycięzców od przegranych. W tej pierwszej lidze grało się fajnie, ale po kilku latach liczył się już tylko awans. Pierwszym trenerem ponownie został Jacek Miecznikowski, tylko że w styczniu 2004 roku dołączył do niego Dariusz Szczubiał i to on został pierwszym trenerem. Stało się to w momencie, kiedy awans ponownie wydawał się wielce realny. Jemu już się udało. Dariuszowi Szczubiałowi. Siedem lat trwało w SKS Starogard przejście z całkowitego amatorstwa na zawodowstwo. Siedem kolejnych lat trzeba było czekać na awans do ekstraligi.


Dariusz Szczubiał był drugim ze znanych trenerów, którzy pracowali w Starogardzie. On był niezwykle blisko odniesienia nieprawdopodobnego sukcesu - w drugim roku drużyna przez niego prowadzona mogła wywalczyć medal. Z pewnych względów nie wypada napisać, co się stało pod koniec sezonu. Byli ludzie, którzy nie życzyli zespołowi sukcesu. Uczynili nawet kroki, by go uniemożliwić. Na złość i przeciwko także Szczubiałowi. Doszło do sytuacji, że na uroczystą kolację na zakończenie sezonu zaproszono wszystkich tylko nie trenera. Nie najmądrzejsze były wtedy tłumaczenia klubowych działaczy. Dopiero w ubiegłym roku szkoleniowcowi podziękowano za pracę w Starogardzie, bo zrobił tu kawał dobrej roboty. Właśnie ta nieumiejętność dziękowania za to, co się dla klubu robiło, jest smutna. Po Szczubiale był trener Tomasz Jankowski i po sezonie nikt z nim nie rozmawiał. Odszedł. Podobnie było z Adamem Prabuckim czy teraz z Mariuszem Karolem. Ostatni mecz i dziwna cisza. Nie ma gry w otwarte karty. Jacek Miecznikowski także od kogoś z boku dowiedział się, że odchodzi. Nie od prezesa klubu. Nie ma racjonalnego wyjaśnienia tej sytuacji albo jest bardzo proste - taki jest styl. Na strusia, na przeczekanie. Niestety, nie przynosi on chwały, a w Polskę idą zły sygnały. Szły i dobre, że klub jest solidny, wywiązuje się z umów i tak dalej, ale pożegnać się nie potrafi. I z trenerami, i zawodnikami.


Najlepszy sezon

Polpharma ostatni sezon zakończyła na najwyższym miejscu w historii - szóstym, choć była nawet liderem. Na końcu zespół trenera Mariusza Karola nie sprostał rywalom, nieco się zresztą rozsypał. Z różnych względów. Informacje mediów na ten temat były zaskakująco nietrafione lub wróciły czasy Tadeusza Hucińskiego. Dziennikarzom należy wciskać wygodną dla siebie prawdę. Tak jak to czynią gwiazdy rozrywki. Muzyki pop. Przed ukazaniem się na rynku nowej płyty gotowe są stanąć na głowie, by zaistnieć, by błysnąć. I w trasę koncertową. Gdy nagle koncerty zaczynają być coraz gorsze, winne bywa przede wszystkim nagłośnienie albo pogoda. A tu po prostu akumulatory się wyczerpały, głos piosenkarza zaczął nawalać. Nie tylko z przemęczenia.

Jaki będzie kolejny sezon, tego nikt nie wie. Zapewniam, że nawet w klubie tego nie wiedzą. Znowu mamy nowego trenera i to młodego obcokrajowca. Tu Starogard idzie w ślady Słupska. Znowu będziemy mieli nowych graczy. Starogardzkim kibicom zupełnie nieznanych. Powstaje nowy zespół. Czy będzie grał muzykę przyjemną dla ucha, czy raczej będzie fałszował jak na początku 2007 roku - za czasów trenera Jerzego Chudeusza. On to miał dopiero pecha. Chłop otwarty, szczery, pragnął zwycięstw, a jego zespół ciągle przegrywał, często w samych końcówkach. Odszedł w niesławie i w smutku. Został potraktowany jak wróg, niszczyciel, a budował z przekonaniem, tylko mu nie wyszło.


Teraz też może nie wyjść, choć może być i cudownie. To przecież czyste wróżenie z fusów. Prokom przez lata był kojarzony z Tomasem Pacesasem i Adamem Wójcikiem. Ich obecność w zespole gwarantowała pewien przewidywalny poziom. Z kim jest kojarzona Polpharma? Kto pamięta choćby kilku graczy z poprzednich sezonów, z pierwszego roku gry w ekstraklasie? Który z nich mógłby być wzorem dla młodzików, kadetów, juniorów, biegających po boiskach w "jedynce" czy w drugim gimnazjum? Z kim mają się oni utożsamiać? Polpharma ma swojego Wójcika? Z kim mają się utożsamiać kibice? Z trenerami też nie mogą, gdyż co roku jest inny. Oni od razu "zatapiają się" w swojej robocie. Żaden z nich wręcz nie spróbuje podobnej działalności, jaką prowadził Tadeusz Huciński, któremu i tak długo pozwolono pracować jak na starogardzkie warunki. Co oni po sobie pozostawiają, co pozostawiają ich gracze?

A może tak musi być? Nowości przyciągają ludzi do kina. Tylko że tych nowych filmów pojawiają się rocznie setki, a ledwie pojedyncze pozycje są wybitne. Zamiast niepewnej premiery w kinie wielu z nas woli obejrzeć starszy film, choćby po raz trzeci. Budżet Polpharmy, ciągle w okolicach trzech milionów na sezon, nie wystarcza na superprodukcję z udziałem gwiazd. Może "styknęłoby" na serial telewizyjny. Lecz wyobraźmy sobie sytuację, że w takim "Ranczu" co roku zmienia się sołtys i proboszcz, i żony, i gosposie…

Jacek Legawski

Kociewiacy.pl - nr 1