Wylotówka ze Starogardu na Tczew. Przy szosie nie ma żadnych wskazówek. Nie zachęca też przejezdnych cofnięta wobec "berlinki" żelazna brama, zwieńczona przedwojennym orzełkiem. Idziemy alejkami. Przed samym zmierzchem również i zimową porą budynki starogardzkiego Stada Ogierów wyglądają imponująco i tajemniczo.
Tak, również i tajemniczo, bo ten znajdujący się pod ochroną Konserwatora Zabytków kompleks kryje wiele niewiadomych, a zwłaszcza tę związaną z dokładną datą powstania. Ale dziś nie przyjechaliśmy pisać historii, a porozmawiać o stadzie z nieco rozżalonym na nas p.o. dyrektora. Nie w smak mu był artykuł o braku informacji o naszym stadzie w Internecie.
Trzy w jednym
Pod ścianą pokoju dyrektora na stojaku stoi husarska zbroja. Była milczącym świadkiem niejednej burzy wojennej, między innymi i tej niedawnej, gdy toczyły się tu gorące rozmowy w obronie stada. Jednak p.o. dyrektora Filip Sondij, który ma 28 lat, pochodzi z Warszawy, a pracuje w Stadzie Ogierów spółka z o.o. W Łącku (leży między Warszawą a Płockiem), nic o tych wojnach nie musi wiedzieć. Ot, oddelegowano go miesiąc temu do Stada Ogierów w Starogardzie - jakby filii spółki w Łącku.
Że to dziwna podległość? Cóż, taką stworzono strukturę. Na podobnej zasadzie pod Łąck podlega Stado Ogierów w Kętrzynie. Trzy stada zostały skupione w jednej firmie, której głównym udziałowcem jest skarb państwa, i funkcjonują pod jedną nazwą. Podobne spółki utworzono w Białce w Lubelskiem, w Sierakowie w Wielkopolsce i w Bogusławicach w Łódzkiem. Każda ze spółek obsługuje swoje województwa i każda jest spółką strategiczną dla państwa w dziedzinie hodowli koni.
Łąck obsługuje pięć województw: mazowieckie, kujawsko-pomorskie, pomorskie, warmińsko-mazurskie i podlaskie. Natomiast regionalne stado w Starogardzie ma pod sobą województwa pomorskie i kujawsko-pomorskie, 84 tzw. punkty kopulacyjne.
Konkretna rola stada
Młody dyrektor nie musi też wiedzieć, czym było i jest Stado Ogierów Starogard w historii, legendach i planach królewskiego miasta. Przyjechał pracować, a nie wysłuchiwać legend. Inna sprawa, że one prędzej czy później go wciągną. Na przykład historia o nagrywanych tu "Krzyżakach" i legenda o ulubionych przez starogardzian "pokrzyżackich" ścieżkach, o czym pisano w "Filmie".
Albo plan o utworzeniu podstarogardzkiego turystycznego eldorado - jezioro Kochanka, Strzelnica, Stado Ogierów, jezioro Jamertale itd. Legendy... To stado wykonuje konkretną rolę - powtarza później kilka razy Filip Sondij. - A cała reszta? Owszem, ale to już jak kwiatek do kożucha.
Końskie geny - majątek narodowy
Dyskutujemy o argumentach, które padały tutaj, w tym pokoju, podczas burzliwej bitwy o stado. Takie stado w formule państwowego przedsiębiorstwa to relikt - mówili niektórzy. - Koński bank genetyczny? Już niedługo zapanuje sztuczne zapłodnienie klaczy. Młody człowiek kontrargumentuje. Państwowe stada mają na przykład w Niemczech i we Francji.
Doskonale współdziałają one z prywatną hodowlą terenową. To raz. Po drugie - genetyka jest majątkiem narodowym. W przypadku koni - majątkiem szczególnie chronionym i mającym niezwykłe tradycje. Weźmy takie konie rasy arabskiej. Ściągano je z Półwyspu Arabskiego za czasów Polski sarmackiej. Teraz, dzięki państwowym hodowlom, na aukcje arabów przyjeżdża do nas cały świat, również i, o paradoksie, szejkowie arabscy.
Jeden z naszych arabów w latach 70. na aukcji w Janowie Podlaskim został sprzedany za fantastyczne pieniądze - milion dolarów (do dzisiaj rekord). Czy nasze araby byłyby najlepsze na świecie, gdyby konsekwentnie nie prowadzono prac hodowlanych, gdyby nie ten państwowy bank genów?
A co by było, gdyby mieli je tylko hodowcy prywatni i gdyby doszło u nich do jakiegoś ekonomicznego zachwiania? Czy właściciel nie ratowałby się sprzedając te konie - narodowe dobro za granicę? I byłoby po banku genów. A inseminacja? Oczywiście, przed nią się nie obronimy, ale przecież nasienie pozyskuje się od żywych ogierów.
To nie miejsce do zwiedzania
Filip Sondij znał wcześniej nasze stado. Wspaniała przyroda, wspaniałe, duże stajnie, wspaniała architektura. Jest oczarowany. To idealne miejsce do hodowli koni i całej infrastruktury okołohodowlanej, co oznacza sport jeździecki i szeroko pojętą rekreację. Inna sprawa, że wszystkie stada ogierów w Polsce to perełki. Nasze odróżnia się od innych pruską architekturą. Zgadza się z nami, że może to być miejsce do spacerów, ale z tym trzeba ostrożnie. Zasadniczą funkcją stada jest podnoszenie jakości hodowli koni na terenie działania stada - znowu powtarza, co wyjaśnia też słabą informację o stadzie w Internecie.
Centrum hodowlane
Obecnie Stado Ogierów w Starogardzie posiada 110 ogierów, ale w stajniach większości z nich nie ma. Zostały rozmieszczone w punktach kopulacyjnych. Stacjonują tam cały rok. Kiedyś stacjonowały krócej, gdyż obowiązywała sezonowość krycia, od wiosny do lata. Dlatego w tym okresie, gdyż ciąża koni trwa 11 miesięcy i źrebię rodziło się na wiosnę, czyli w dobrym czasie. Termin lipiec czy sierpień dla rolnika wiązał się z problemami.
Teraz te miesiące nie mają już specjalnego znaczenia, chociaż niektórzy hodowcy nadal się tego tradycyjnego terminarza trzymają. Po roku ogiery wracają z punktów i jadą gdzie indziej, w zależności od zapotrzebowania na danym terenie. Tu, w stadzie w Starogardzie, kryje tylko siedemnaście ogierów, ale za to najlepszych z najlepszych. Dlatego to stado nazywa się centralnym punktem kopulacyjnym, a dąży się do tego, by stało się centrum hodowlanym w tutejszym rejonie.
Tendencje rozwojowe
W Stadzie Ogierów w Starogardzie są prawie wszystkie rasy koni - od szlachetnych, po zimnokrwiste. Krew czysta arabska, pełna krew angielska, półkrwi rasa wielkopolska, małopolska, szlachetna półkrew i rasa śląska i tak dalej. Dyrektor wymienia i pokazuje w fachowych pismach.
Zna się na temacie - z wykształcenia jest zootechnikiem po SGGW w Warszawie. Obecnie większe zapotrzebowanie jest na konie zimnokrwiste. W sumie - szacuje się - w Polsce hoduje się około 380 tysięcy koni. Przed wojną - milion. Tendencje? Rozwojowe. I cały czas chodzi o jakość. Stado, jako że ma wyselekcjonowane ogiery, wypożycza do krycia hodowcom, a potem, jeżeli hodowcom uda się wyhodować jakiegoś cennego ogiera, od nich kupuje.
Dla hodowców, którzy pokazują i sprzedają swoje konie na aukcjach (również i tu, w stadzie), to prestiż, jeżeli ich ogiery trafią jakby z powrotem - te same geny - do stada.
Dyrektor marzy o sporcie
Dyrektor prowadzi do stajni. Pokazuje na araba - czystej krwi, niczym nie ustępującego tym w Janowie Podlaskim. W boksie naprzeciw stoi Dżahil, syn Lurona - wybitnego skoczka przez przeszkody, mistrza Polski. Dżahil to wśród tych siedemnastu wybranych koni genetyczna gwiazda i wielka nadzieja sportowa. I już zwycięzca hodowlanych wystaw.
Nie wiadomo, co jest cenniejsze - koń jako ewentualny zwycięzca zawodów, czy jego geny. W każdym razie będzie o nim głośno. Tu dotykamy tematu "sport w stadzie". Jakoś - po tych tutejszych wojnach - jeździectwo siadło. Filip Sondij jednak wierzy, że się odrodzi. Ten obiekt powinien skupiać środowisko jeździeckie. Takie jest jego marzenie.
Chciałby mieć tu szkółkę jeździecką. Ma instruktora sportu, wkrótce będzie drugi. A rekreacja? Proszę bardzo. Stado oferuje kuligi, rozmaite usługi, miejsca w pensjonacie, kuligi, przejazdy bryczkami, których ma kilkanaście, już niedługo także ich pokaz. Jest też kowal...
I oby mu się udało wrócić do chlubnej przeszłości tego stada.
Tadeusz Majewski
Zdjecie
Ten arab w niczym nie ustępuje tym z Janowa Podlaskiego. Fot. Kamila Sowińska