poniedziałek, 6 marca 2006

Gwóźdź też potrafię wbić

Nigdy nie czułam, żeby w Polsce kobiety były dyskryminowane
Szkoła w Borzechowie. W gabinecie dyrektor Marii Tomany ruch jak mało kiedy. Narada w sprawie jakiegoś projektu (dzisiaj wszyscy układają jakieś projekty), potem rozmowa z przedstawicielem nadleśnictwa i coś jeszcze. Ale dla prasy znajduje się trochę czasu. Gabinet dyrektorski nie za duży, na stole laptop, podobnie jak inne komputery w szkole - w globalnej sieci Internet. Na dzień dobry wywołujemy internetową stronę szkoły: www.psp.borzechowo.republika.pl. Jest bardzo ładna.Otrzymujemy prezenty - duży kalendarz szkolny i kalendarzyk. Zrobione w szkole.



Szkoła nie jest miejscem debaty politycznej
Mówimy najpierw, co oczywiste, o polityce, chociaż pani Maria woli o swojej działalności w Programie Odnowy Wsi, w programie Lider (została delegatem), o różnych warsztatach... Polityka? Nie może być radną, więc się politycznie nie udziela.




- To wynika z ustawy - mówi. - I bardzo dobrze, że wynika, bo dyrektor szkoły musi być niezależny. W ogóle szkoła nie powinna być podporządkowana polityce. Zastępcy dyrektora już ten przepis o ewentualnej pracy w samorządzie nie dotyczy, nauczyciela również.

Szkoła nie jest miejscem dyskusji politycznej i nie powinna preferować jakichś określonych poglądów politycznych. Inna sprawa, że uczniowie zadają pytania, zwłaszcza podczas kampanii wyborczej. Tak było niedawno, gdy mieliśmy wybory prezydenckie.

Dzieci bardzo się interesowały i chciały wyczuć nauczycieli, na kogo będą głosować. Z drugiej strony my, rozmawiając z młodzieżą, też mamy przegląd politycznych preferencji. Jakie one są w obwodzie szkoły (Borzechowo, Radziejewo, Mały Bukowiec)? Głosowali na Samoobronę i SLD, gdy w całej gminie zwyciężyło PIS.

Zauważamy jednak, że przed wojną nauczyciele byli dokładnie (aczkolwiek dyskretnie) inwigilowani przez władze, jeżeli idzie o polityczne poglądy. Władze państwowe, uściślając. Dzisiaj - jako że szkoły to jednostki samorządowe - nauczyciele mogą być dyskretnie kontrolowani przez władze gminne.

- Dzisiaj tego się w ogóle nie odczuwa. Ja też tego o sobie nie mogę powiedzieć. Dużo zależy od władzy. Ta w gminie Zblewo od rady pierwszej kadencji do dzisiaj zawsze tworzyła wokół szkoły sprzyjającą atmosferę.

Nauczyciel - zawód sfeminizowany

Nie przyjechaliśmy jednak rozmawiać o polityce. Zbliża się Dzień Kobiet i interesują nas sfeminizowane zawody. Jak to jest z dyrektorami w szkołach w gminie Zblewo? Okazuje się - na tej pozycji panowie jeszcze się bronią, choć są w mniejszości.

- Mamy dwóch dyrektorów panów, w Bytoni i Kleszczewie. I cztery panie - w Zblewie, również w przedszkolu w Zblewie, w Pinczynie i tu, w Borzechowie.
Ale już całkiem kiepsko dla panów wygląda statystyka płci wśród nauczycieli. Na dwudziestu w Borzechowie jest ich tylko trzech, włączając księdza.

Kobiety mają do tej pracy predyspozycje

Tak uważa pani Maria. I stąd biorą się takie proporcje. Po pierwsze - ten zawód wymaga dużo cierpliwości, a panie ją mają. Po drugie - nauczyciel musi mieć predyspozycje do opieki nad dzieckiem - a panie też je mają. I tak dalej. Twierdzenie, że mężczyzna potrafi lepiej sobie radzić z uczniami, bo ma tak zwaną silną rękę, nie ma nic wspólnego z prawdą.

- To nie zależy od płci, tylko od predyspozycji danego człowieka. Mam młode, drobniutkie nauczycielki i bardzo dobrze sobie radzą. Może też dzięki temu, że znamy tu każde dziecko. Poznajemy je nie tylko z pracy z nimi w szkole. Dzieci przychodzą do szkoły także po lekcjach, na rozmaite imprezy. Ba, często "przychodzą" na ręku rodzica.

Obyś cudze dzieci uczył

Było to powiedzenie - przekleństwo. Dziś wielu zazdrości nauczycielom, bo mają stabilną pracę i wakacje.
- Status nauczyciela od jakiegoś czasu się poprawił. Po wielu latach, bo - jak pamiętam (pracuję tu od 1979 roku) - płace na ogół były niskie. Wyjątkiem był okres "za Kuronia", kiedy je podwyższano i waloryzowano. Wówczas ten zawód traktowano poważnie. Wakacje, ferie i stosunkowo krótki dzień pracy? To też powód, dla którego w szkole dominują panie. Kobietom bardzo to odpowiada. Mają wtedy czas na pracę w domu. Z płacami też nie jest najgorzej, chociaż o średnią krajową (około 2800 złotych brutto) nie jest łatwo.

Może ją osiągnąć nauczyciel dyplomowany przy 1,5 etatu, czyli mając 27 godzin. Nauczycielowi stażyście, kontraktowemu, mianowanemu o to trudno. Ale w Borzechowie jest jedenastu nauczycieli dyplomowanych. Im należy już tylko życzyć tytułu honorowego profesora oświaty.

Młodzi i wykształceni

Zmiany pokoleniowe w dzisiejszej szkole zaszły cichaczem, bo stopniowo. Dziś kadra w szkole w Borzechowie jest młoda. Najmłodsza nauczycielka ma 25 lat, najstarszy jest ksiądz i... pani dyrektor. Potem - patrząc na coraz młodszych - są dwie osoby powyżej 40 lat i już młodzi. Znowu przywołujemy informacje, jakich niedawno udzielił nam Zbigniew Sakowski - specjalista od szkoły w okresie międzywojennym. Pożądani wówczas byli w szkole kawalerowie i panny. Jeszcze po wojnie nauczycielka często była "starą panną".

A jak jest dzisiaj?

- Obecnie nie ma to znaczenia. W naszej szkole jest jeden kawaler, wszystkie panie są zamężne. To prawda, kiedyś w szkołach było dużo "starych panien". Stwarzano preferencje dla samotnych, bo mogły więcej czasu poświęcić szkole. Teraz tego już nie ma, chociaż nauczyciele i tak dużo pracują społecznie.
Okazuje się, że dziś nauczycielka to dobra partia.

Niestety, liczba dzieci maleje

Zawód nauczyciel jest też sprzyjający dla kobiet pod innym względem. W szkole w Borzechowie w ciągu roku trzy panie poszły na urlop macierzyński. Rodziny nauczycielskie średnio mają troje dzieci. Jak się ma stabilną pracę i z gwarancjami, że pracodawca nie zwolni, bo kobieta w ciąży, to i z demografią nie musi być najgorzej. Niestety, ogólny obraz w demografii w obwodzie szkoły wygląda po prostu źle. Co roku rodzi się kilkoro dzieci mniej. W 2012 roku liczba dzieci w szkole zmaleje o 40 w stosunku do stanu obecnego.

W tym roku jest 229 dzieci, za 6 lat będzie 189. Taki kryzys w miejscowości, która powinna przeżywać boom pod każdym względem - wspaniale położona, rozwojowa. Pani Maria uważa, że ten stan rzeczy ma ścisły związek z upadkiem wielkich zakładów pracy w Starogardzie, w których pracowali borzechowiacy, a co za tym idzie - ze zubożeniem środowiska.

- Dzieciom też się pokazuje, że jest taki spadek - mówi pani Maria. - Piszemy i realizujemy różne projekty i chcemy im pokazać, że nie trzeba mieszkać w mieście, by mogły robić coś ciekawego tutaj. I że niekoniecznie trzeba myśleć o ucieczce ze wsi. Przykładowo w szkole - jest spółdzielnia uczniowska, którą pod opieką nauczyciela prowadzą uczniowie. To dla dzieci frajda.

Dyskryminacja pań? Nie ma nic takiego

Pani dyrektor ma w rodzinie dużo nauczycielek i jak się spotkają, to oczywiście zaczyna się "rada pedagogiczna". Dyskutują o szkole, co naturalne, ale też i na inne modne tematy. Na przykład o dyskryminacji kobiet, na co tak bardzo zwracają uwagę na Zachodzie, wskazując na nas.

- W ogóle nie odczuwam, żeby nauczycielki były gorzej traktowane. Mężczyźni w szkole też nie są dyskryminowani. Dyskryminacja, ruchy feministyczne i tak dalej? Myślę, że ktoś sobie wymyśla problemy. To nie są takie czasy. Zresztą dyskryminacji nie widziałam od początku pracy w szkole.

Tradycyjne role?

To, czy w domu jest sztywny podział na prace męskie i żeńskie, zależy już od konkretnych osób, od ich charakteru.
- Mąż robi obiad w tygodniu. W sobotę i niedzielę ja. Gwóźdź, jak trzeba, też potrafię wbić. Bezpieczniki również wymienię. Nie mam dwóch lewych rąk. Ale generalnie mężczyzna powinien zarabiać więcej, bo kobieta więcej pracuje w domu... Toczy się teraz dyskusja na temat tego spadku urodzeń. Czy można ten proces zahamować? Jest na to sposób. Kobieta powinna mieć możliwość wyboru. Może wychowywać dziecko albo robić karierę zawodową. Ale jeżeli wybiera to pierwsze, to okres wychowywania musi się jej liczyć do stażu pracy. Byłoby to na pewno tańsze, niż tworzenie żłobków i przedszkoli. No i zdrowsze dla dzieci.

Dorota Skolimowska

Dzisiaj w szkołach dużo się dzieje. Powstają nawet kalendarze. Dyrektor Maria Tomana pokazuje nam kalendarz szkoły Borzechowo. Fot. Dorota Skolimowska

Na podstawie Tygodnika Kociewiak wydanie piatkowe Dziennika Bałtyckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz