sobota, 24 maja 2008

SATYRA. Radny Gajda osiągnął szczyt

RADNY GAJDA OSIĄGNĄŁ SZCZYT

Radny Gajda zaprosił radnych w jednej z lokalnych gazet do wspólnej wspinaczki na - delikatnie mówiąc - kontrowersyjną skałkę wspinaczkową. Zacytujmy gazetę:
"Zamiast spierać się i podgrzewać atmosferę na sesjach, konkurs na skałce wspinaczkowej - oto co proponuje starogardzkim koleżankom i kolegom radny Ryszard Gajda. Jak twierdzi, zależy mu bardzo na zintegrowaniu się radnych w nietypowy sposób, poza tym to okazja do promocji miasta, jak i samego miejsca rywalizacji przy stadionie. (...)
- Mam nadzieję - mówi Gajda - że radni odczytają to we właściwy sposób. Nie chodzi o to, kto pierwszy wejdzie, to sam udział już będzie ważny. Bo pokażemy sobie i mieszkańcom, że potrafimy mieć dystans do tego, co robimy i w samorządzie polityka nie jest najważniejsza.
Na razie nie ma chętnych, a przynajmniej w rozmowie z nami nikt nie potwierdził udziału. Czasu jest sporo, bo impreza miałaby się odbyć 15 czerwca (...)

Tyle gazeta we wstępie... Potem, w rozwinięciu, z wypowiedzi radnych wynika, że nie skorzystają! I słusznie! Też bym nie skorzystał.

Uzasadnienie

By zacząć się wspinać, warunkiem bezwzględnym jest - jak w polityce - dobra asekuracja. Różnica jednak w asekuracji politycznej i wspinaczkowej jest taka, że osoba zabezpieczająca polityka /czytaj radnego/, czyli asekurant może być duży, mały, krótki, długi, ciężki, lekki, mądry, a nawet niespełna rozumu. Dla radnego - polityka nie ma to żadnego znaczenia.
W zależności od miejsca jego nazwiska na liście wyborczej i wskaźników sondażowych partii, z której startuje, będzie radnym lub nie w następnej kadencji.

Co do wspinaczki na wieżę, trzeba zachować w asekuracji bezwzględne standardy. Co taki radny musi wiedzieć, by z wieży nie upaść na głowę.
Po pierwsze to, że osoba asekurująca radnego Gajdę, musi być od niego cięższa, musi mieć masę. Widziałem operatorów ścianki w akcji. Są to wyczynowcy, mikrej postury panowie wagi piórkowej.
Zatem by zrównoważyć masę radnego Gajdy, potrzeba by było trzech etatowych asekurantów lub czterech radnych o wadze /mierząc na oko/ jak Cychnerski, albo dwóch Stachowiczów i co najmniej półtora Ruśniaka.

Od razu widać, że w tej sytuacji potrzebne by były ich klony. Bez klonów wyżej wymienionych radnego Gajdę mogłaby zrównoważyć jedynie w chwili obecnej Przewodnicząca Rady Miasta pani Bugajowa, o ile do tego czasu nie będzie majstrować przy swojej diecie.

Dlaczego to jest takie ważne. Już mówię.
Linka asekuracyjna doczepiona do gaci radnego Gajdy przechodzi przez oczko spełniające rolę maszyny prostej zwanej blokiem stałym. Każdy, kto skończył siedem klas wie, że w tej maszynie prostej nie zyskamy na sile.
Dla wiadomości radnego Gajdy podaję, że taki blok to odmiana dźwigni dwustronnej o ramionach równych i i będzie w równowadze, gdy iloczyny ramienia siły działania i siły działania są równe iloczynowi siły oporu i ramienia siły oporu.

A zatem, by radny Gajda mógł się wspinać, trzeba by było linkę przeciągnąć nie przez zwykłą klamrę, a przez blok ruchomy lub wielokrążek. Wtedy asekurację Gajdy by mógł sprawować zaproszony do wspólnej wspinaczki niesklonowany prezydent Stachowicz i jego oryginał, ale nawet taki mikrus jak radny Cychnerski bez swojego klona. Również dobrze by się sprawdził jako asekurant radny Kubkowski i Przewodnicząca Rady Miasta nawet po diecie. Dlaczego? Już mówię.

W bloku ruchomym i wielokrążku ramię siły działania i ramię siły oporu nie są sobie równe i tu występuje zysk na sile. To znaczy, że chudy i mały oraz generalnie postać mikra może asekurować mającego dużą masę radnego Gajdę tylko przy zastosowaniu skomplikowanych urządzeń.
By spełniać wymogi BHP i bezpiecznie wspinać się z radnym Gajdą, by nikt nie doznał kontuzji głowy /bo po co/, trzeba dla tej grupy śmiałków stworzyć nowe rozwiązania techniczne, jakich nie ma jeszcze nigdzie na świecie.

Na koniec rozważań i tylko do wiadomości radnego Gajdy, bo pewnie inni wiedzą, podaję, że gdy przemieści On swe ciało /około 100kg wagi/ wchodząc pionowo w górę po ściance wspinaczkowej na wysokość jednego metra w czasie jednej sekundy, będzie miał moc półtora konia mechanicznego, jednostki już dzisiaj nigdzie nie używanej. Potencja potrzebna do asekuracji jednego radnego Gajdy przez wyżej wspomnianych radnych mających moc tylko jednego konia i to mechanicznego, to o wiele za mało do bezpiecznego wspinania. Jaki jest ten koń każdy widzi.

Na mój koński łeb entuzjazm wspinania się to jest o wiele za mało, by wspólnie z radnym Gajdą przystąpić do realizacji wymyślonych przez niego zadań. Realizacja takich pomysłów z Gajdą to upadek murowany.

W Kolinczu na pastwisku koło Wierzycy w sobotę koń tarzał się na trawie, przebierał kopytami i rżał ze śmiechu. Zrobiło mi się głupio, że to już poszło tak daleko i robi wrażenie nawet na rezydentach wiejskiej obory.
Bogdan Kruszona

O WIEŻY WSPINACZKOWEJ - TWARZĄ W TWARZ
Wieża wspinaczkowa - totalna bzdura: wyliczenia


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz