niedziela, 4 maja 2008

TOPOS: Przelotnia i Oj, oj, ojczyzna - książki fasynujące

Dwumiesięcznik literacki TOPOS jest uważany za jedno z najlepszych pism literackich w Polsce. W ostatnim numerze, poświęconym Stanisławowi Barańczakowi, redaktor naczelny pisma Krzysztof Kuczkowski zrecenzował dwie książki Tadeusza Majewskiego Przeplotnia i Oj, oj, Ojczyzna. Ta bardzo pochlebna recenzja dla autora książek jest niezwykle istotna, tym bardziej, że recenzentem jest znany krytyk, a pismo rozchodzi się w całym kraju.... A oto recenzja.


Na Kociewiu czyli w centrum (tytuł recenzji)

Przyznaję ze wstydem, że do dwóch obszernych tomów dziennikarskich i literackich tekstów Tadeusza Majewskiego podchodziłem nie bez oporów. Cóż może być odkrywczego, myślałem sobie, w tekstach zamieszczanych na łamach takich gazet i czasopism, jak "Gazeta Kociewska", "Tygodnik Kociewski", "Kociewiak", "Dziennik Bałtycki - Rejsy", "Angora" i "Pomerania"? I dlaczego stara bieda okolicznej krainy ma być ciekawsza od nowej biedy wielkiego świata?

Z tekstami Majewskiego droczyłem się jeszcze czas jakiś, ale w miarę pochłaniania kolejnych rozdziałów najpierw jednej, potem drugiej książki moje wczesne obawy znikały, a ich miejsce zajmowała fascynacja. Tak, fascynacja, bo są to książki fascynujące, układające się w wielką opowieść o Kociewiu i ludziach zamieszkujących tę krainę; książki zmierzające do ogarnięcia całości i jednocześnie wobec tej prawdziwej lub wyimaginowanej całości bezradne. Okazuje się, że można spotkać się z setkami ludzi w dziesiątkach miast, wsi i przysiółków, że można przewędrować krainę wzdłuż i wszerz, że można z tych spotkań napisać dziesiątki relacji i całości nie ogarnąć.

Im więcej ludzkich historii, tym więcej wątków prowadzących w różnych, nieraz nieoczekiwanych kierunkach. Historie wydawać by się mogło dawno opisane i zakończone nagle odżywają, ukazując zupełne nowe oblicze, Inne, które nosiły znamiona prawdy najprawdziwszej, okazują się być mitami.
W odpowiedzi na ten czy inny reportaż odzywają się nowi świadkowie dawnych zdarzeń. O, jakże wspaniała jest dziennikarska rewizja historii! Ale właściwie która historia jest prawdziwa? Dlaczego nie zawsze prywatne historie poszczególnych osób, rodzin pasują do historii powszechnej? I czym jest ta niemożliwa całość? To nie tylko moje pytanie.

Autor na wstępie tomu Oj, oj, ojczyzna przypomina sobie, jak to chciał sfotografować toczącą się szosą odrapaną Budę z napisem na tylnej ścianie "BrA ŚWIATEŁ", jak niezadowolony ze zdjęcia strzelonego zza szyby pojazd ten wyprzedził, jak zasadził się na poboczu szosy z przygotowanym aparatem fotograficznym, i jak ta Buda... nigdy nie nadjechała!
"Właściwie jaka ona jest"? Ta buda, ta rzeczywistość, ta droga, ta chwila, ta Polska. Do uchwycenia w jakim stopniu?" A może w ogóle nie do uchwycenia?""

Autor ma świadomość, że "wszystko, co mija. natychmiast traci barwy", zmienia się, przemienia. Jest czym innym niż było? A jeśli czym innym, to wymaga nowych kryteriów oceny, nowych narzędzi opisu, nowego spojrzenia. Być może dlatego T. Majewski w swoich reportażach nie unika metafory, śmiałego nieraz porównania (np. "Szarak też jest niepospolity - cechują go nogi, które dają mu niezwykłego kopa. Coś jak cylindry w bolidzie Formuły I"), zaprzęga do dziennikarskich tekstów swój niewątpliwy talent literacki, narracyjny, filozofuje, ucieka od typowych reporterskich opisów, jakby w przeświadczeniu, że wieloznaczność historii, które opisuje, że złożoność ludzkich losów wymaga szczególnego podejścia.

Jakie to podejście? A takie, które pójdzie krok w krok za historią, które podaży za poszczególnym człowiekiem, za jego językiem, za jego nawykami i przyzwyczajeniami, za jego pamięcią, za skłonnością do dygresji i anegdoty. A może - pogdybajmy jeszcze chwilkę - ta niemożliwa całość, ta Buda, ta Polska tocząca się drogami Europy i świata, tak dotkliwie rzeczywista i doskonale nieuchwytna jest poza czasem? Jest jakimś na poły realnym, na poły abstrakcyjnym odczuciem JEDNI z tutejszymi ludźmi, kociewską ziemią, ba, z niebem nawet i przepływającymi górą obłokami?

Może - tak. Czy nie stąd bierze się niechęć autora Przeplotni do czasu i wszystkiego co czas odmierza i reguluje?
..Zegarków nie noszę od lat. Wszelkie tikanie wywołuje we mnie histerię" - zwierza się bohater autobiograficznego tekstu pt. Zegarki. i dodaje: "Szczęśliwi czasu nie mierzą - mówi powiedzenie. Dlatego Indianie nie noszą zegarków. (...) Czego oczy nie widzą, serca nie boli - to też można zastosować pod adresem chronometru."

Trudno się z tym nie zgodzić w czasach, kiedy ludzie zaraz po życzeniach dobrego zdrowia, życzą sobie nawzajem żeby mieli więcej czasu. l nie tyle chodzi tutaj o czas w sensie metafizycznym, ile o zwyczajny czas na zwyczajne rozmowy, na czytanie książek, odwiedzanie się i spotykanie z rodziną i przyjaciółmi. Czas miejski - zagęszczony, skondensowany jak mleko w puszce nie sprzyja poznawaniu, jest czasem powierzchownych rozmów i naskórkowych kontaktów.

A skąd wzięli się ci Indianie? Z dzieciństwa. Z lektury Old Surehanda Karola Maya, z czasu kiedy Indianie, Dziki Zachód i strzał z biodra, to byty zagadnienia pierwszorzędnej wagi, za które dałoby się pokrajać na kawałki, czy przynajmniej zrezygnować z deseru. Ale to właśnie w dzieciństwie czas jest rozciągliwy jak guma arabska, biegnie tajemniczymi ścieżkami i dzikimi zakolami, i przede wszystkim zdaje się pochodzić z niewyczerpywalnego nigdy źródła. Jest go po prostu ogromnie dużo, a tikanie zegarka nie kojarzy się jeszcze z bombą zegarową, którą jest nasze życie - jest tak samo przyjemne i tak samo nieobjęte jak szum morza w muszli przyłożonej do ucha.

Nie da się zaprzeczyć, że czas Kocborowa, Piekła, Czarnej Wody, Kasparusa, Huty Kalnej, Klanin i Lubików, Lubichowa i Wdeckiego Młyna, czy choćby nawet Skórcza i Starogardu, nie jest czasem jakim żyją metropolie typu Warszawa czy Tokio. Choć i tu cywilizacja telewizyjna ma się coraz lepiej, choć i tutaj festyny czy zawody sportowe o tyle są prawdziwe, o ile potwierdzone zostają milionami pikseli na ekranach cyfrowych kamer.

Cóż, taki jest bieg rzeczy, a jako rzecze sławny Plutarch w swoich Moraliach: "Nie warto wszakże gniewać się na rzeczy bieg. On o to nie dba wcale. Lecz gdy tym, co jest obecnie, pokierujesz mądrze - wygrasz los." Tak i tutaj, powiedzmy w Skórczu, dzieją się rzeczy wielkie, choć przyznajmy - trudne do zobaczenia w lej perspektywie.
Trzy wdowy, które dopiero co przeprowadziły się ze starych chałup do nowego bloku w Skórczu, "dziwią się, jak można napisać o nich coś ciekawego". Bo przecież wszystko co ciekawe dzieje się na zewnątrz, gdzieś w wielkim świecie. Przynajmniej tak mówią w telewizji. Autor Przeplotni nie daje za wygraną, bo przecież centrum świata jest tutaj, gdzie realizuje się nasze życie, jedyne i niepowtarzalne. Tutaj, w Skórczu, rzeczy wielkie, światowe przenikają się z małymi, prowincjonalnymi.


I rzeczywiście: "Jednak w trakcie rozmowy wyszło, że coś lam w tej przeprowadzce istotnego było, może nawet na NEWSA. Że coś tam w starych chałupach cennego zostawiły. Co? Otóż piec kaflowy. Cudowny, ciepły, do którego można było się przytulić jak do wiernego psa. (...) każdy powinien w swoim czasie taki piec mieć. I nawet nie od razu kaflowy, nie luksusowy. Byle jaki, być może nawet zupełnie do niczego - taki, w którym i sam diabeł z trudem by napalił. Każdy powinien mieć laki piec,
bo bez tego nie doceni, że przeprowadzka z mieszkania z nędznym piecem do mieszkania o pełnym standardzie może być materiałem na najważniejszego NEWSA - nie tylko w tygodniu, ale i w całym życiu".

I jak tu nie lubić Tadeusza Majewskiego - chłodny dystans do opisywanych wydarzeń, do "ważnych, małych historii, bez których nie ma dużej historii" (ze wstępu Andrzeja Grzyba) i jednocześnie czułość do świata i ludzi, wywołują ciekawe napięcia, niuansują jego relacje live i prawdziwego życia.

Przeplotnia i Oj, oj, ojczyzna to niezwykle książki o zwykłym życiu. Czy ktoś wymyślił ciekawszy temat?
Krzysztof Kuczkowski

Tadeusz Majewski, Przeplotnia, Wybór reportaży, opowiadań, felietonów i wywiadów 1990-2006, Media-Kociewiak, Starogard Gdański 2006; Oj, oj. Ojczyzna. Wybór reportaży, opowiadań, felietonów i wywiadów 1990-2000. Media-Kociewiak. Starogard Gdański 2007.



Tekst nt. Przeplotni prof. dra hab. Tadeusza Linknera - przejdź...

Przeplotnia - omówienia Andrzeja Grzyba i Dariusza Szretera - przejdź...

Pierścień Mechtyldy dla Tadeusza Majewskiego - patrz....

Laureaci Kociewskiego Pióra za 2007 rok - przejdź...

Zobacz powiązane :

{kl_php} $table_d["id"] = "d1"; $table_d["status"] = "ON"; $table_d["title"] = ""; $table_d["numb_rows"] = 100; $table_d["keyword"] = "@dusia@"; $table_d["more_link"] = ""; $table_d["more_link_mode"] = "all_years"; $table_d["build_function_numb"] = 1; $table_d["short_text_numb"] = 0; $table_d["style_name"] = "moduletable_1"; $fpg_tryb = "kw_ls";include("includes_custom/front_page.php");{/kl_php}


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz