czwartek, 23 maja 2002

Skórzeccy gołębiarze

Sport drogi i czasochłonny. Z tego się nie ma żadnych pieniędzy. Jest tylko ogromna satysfakcja, szczególnie, kiedy gołębie powracają z lotów (Krzysztof Solecki i Piotr Fierka).


Tworzą własną sekcję, której przewodzi wzorowy hodowca Stanisław Kostka. W czołówce obok niego znajduje sie Zbyszek Borowski i Piotr Fierka. Wszyscy skórzeccy hodowcy gołębi należą do oddziału Lubichowo, który zrzesza 60 członków, a jego prezesem jest Kazimierz Dering.

Członkowie opłacaja składki, które przeznaczone są na dyplomy i puchary dla najlepszych.
Na spotkaniach gołebiarze dzielą się swoimi uwagami odnośnie hodowli, wymieniają doświadczenia i rywalizują ze sobą, ale - jak podkreśla Krzysztof Solecki,młody hodowca - walczą honorowo i uprzejmie. Co niedziele organizowane są zawody gołebi dorosłych.

Krzysztof hodowlą zajmuje sie 5 lat. Swoje zainteresowania przejął po ojcu, tylko że ten hodował zwykłe gołąbki, a nie pocztowe. Teraz ojciec pomaga Krzysztofowi:
- Gdyby nie ojciec , nie mógłbym się tym zajmować. Hodowla gołębi to drogie hobby, a przy tym pochłania bardzo dużo czasu, np. sprzątanie, obrączkowanie - mówi. Krzysztof zaczynał od jednej pary, dziś ma 90 gołębi.

W lotach gołębi dorosłych, tak zwanych dalekich, od 100 do 1000 kilomertrów , Krzysztof Solceki bierze udział co roku.
- Ja najdalej byłem w Hamburgu, ale inni hodowcy bywają w Belgii i Hoilanadii - dodaje.

Dlatego do końca nie jest zadowolony, cały czas próbuje dojść do dobrych gołębi, a to jest trudne i drogie. "Trzeba kupować i lotować".
Ostatnio Krzysztof Kupił gołębie od byłego mistrza sekcji - Piotra Fierki, którego uważa za uczciwego sprzedawcę. Korzystając z okazji tą drogą składa mu serdeczne podziękowania. Do tej pory nie spotkał rzetelnego handlarza.
- Jeszcze nie stać mnie finansowo na dobre gołębie. Za 3 lata powinienem dorównać tej trzyosobowej czołówce wymienionej na poczatku - kończy Krzysztof.

Piotr Fierka gołębie hodował od wczesnego dzieciństwa. Przez to wpadł w konflikt ze swoim ojcem.
- Jak ojciec mi zabił gołąbki, bo zaniedbywałem przez nie naukę, to wyhandlowałem od kolegów inne i tak w kółko. Po pewnym czasie tato zrozumiał, że nie da rady, niczym mi nie obrzydzi mojego zapału i dał spokój - wspomina.

Kiedy w 1973 roku ożenił się i przeniósł się z rodzinnego Żukowa do Wolentala, hodował nadal zwykłe gołębie, a od roku 1983 pocztowe.
I tak jak w dzieciństwie ojciec zarzucał Piotrowi, że przez gołąbki zaniedbuje naukę, tak teraż żonie poświęcał mało czasu. Do dziś wspólnie nigdzie nie wyjeżdżają, bo gołębie na to nie pozwalają.

- Skąd pomysł na gołębie pocztowe ?
Otóż spotkałem się ze Stanisławem Kostką i wspólnie wymieniliśmy się. Dokupiłem teraz dobre gołębie od Stolarka z Pelplina i Kozłowskiego z Tczewa - mówi.
Piotr Fierka już w 1996 roku został wicemistrzem oddziału, a w 1997 - mistrzem sekcji i oddziału. Aktualnie posiadaja 21 pucharów, a dyplomów nie da sie zliczyć.
Ale ciagle pnie sie w górę. Chce, aby jego gołębie osiągnęły jak najlepsze wyniki.

- Z Belgii wypuscili gołębie o 6.00, to już o godz. 18.00 były u mnie. W locie z Holandii w 2000 roku moje cztery najlepsze gołębie doleciały najszybciej. Najlepsze są nasze gołębie, żadne niemieckie się nie liczą - podkreśla.
Obecnie Piotr Fierka hoduje 85 gołębi, a do lotów przeznacza 46. Ogrmna przyjemnośc sprawia mu karmienie swoich podopiecznych. Pociechy obsiadają swojego opiekuna wszędzie, gdzie tylko się da - na ramionach, głowie... Ale najbardziej cieszy się Fierka, tak jak każdy hodowca, kiedy pupile wrcają z lotu i do tego osiągnęły dobry czas.

- Tak jak w każdym trzeba umieć wygrywać, ale i przegrywać. Tutaj z gołąbkami trzeba mieć też dużo szczęścia. Czasem chocbyś posmarował gołębiom tyłki, to i tak nic z tego...
Zresztą... gdyby weszła pani ze mną do gołębnika, to mógłbym o gołębiach bez końca opowiadać - kończy p. Piotr.
Teresa Wódkowska
Na podstawie Tygodnika Kociewskiego Nr 23, z 6.06.2001 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz