niedziela, 19 maja 2013

KS. PROBOSZCZ ADAM KAPELUSZ. Taka jest kolej rzeczy

Ksiądz Adam Kapelusz - ur. 3.03.1963 r. w Gdańsku. Ukończył Wyższe Seminarium Duchowne w Pelplinie. Wikariusz w Gostkowie pod Toruniem, później w Stężycy, następnie w Lęborku. W latach 1997 - 2008 proboszcz parafii w Płociczu koło Kamienia Krajeńskiego. Od 2008 r. proboszcz Parafii Świętej Anny w Borzechowie.

Z księdzem proboszczem Adamem Kapeluszem rozmawia Tadeusz Majewski


- Płocicz jest wsią mniejszą od Borzechowa. Byłem tam pierwszym proboszczem, gdyż powstała nowa parafia. Wcześniej miejscowość do parafii w Kamieniu Krajeńskim. Kościół był częściowo w budowie, a ja ją ukończyłem. Plebanię też. Po spotkaniach w kurii śp. biskup Jan Bernard Szlaga stwierdził, że coś mogę jeszcze zrobić.

- Potrzebna była dalsza wędrówka?

- Myślę, że ona jest potrzebna dla rozwoju własnego w sensie zdobywania doświadczeń życiowych. Można było tam jeszcze siedzieć, ale wybrałem to drugie. Wybór biskupa padł na Borzechowo.

- Hm... dla rozwoju własnego. Nigdy na to tak nie patrzyłem... Znał ksiądz tę miejscowość?

- Nie znałem. Kociewie owszem - było mi znane, gdyż przez Zblewo musiałem docierać do Gdańska. Pejzaże są tutaj piękniejsze, aczkolwiek tam też jezior nie brakuje. Tu jest lepsza reklama walorów, ośrodków turystycznych i innych miejsc.

- Kiedy ksiądz tu przyjechał?

- 1 lipca 2008 roku. Od razu zacząłem przeprowadzać remont generalny plebanii. Dziś w domu parafialnym mieści się organistówka, nowe biuro parafialne i część mieszkalna. No i jak tylko przyszedłem, spojrzałem na kościół i - doszedłem do wniosku, że trzeba go ratować, szczególnie elewację.

- Spodobała się księdzu bryła kościoła? Lubi ksiądz architekturę?

- Lubię sztukę, architekturę też. Z miast bardzo mi się podobają Chojnice i Lębork, gdzie zrewitalizowali centra. Bryła kościoła w Borzechowie mi się podoba. Jest rzadko spotykany, bo z dwiema wieżami. Ale czy bryła kościoła jest aż tak istotna? Trzeba akceptować obiekty, jakimi są. Natomiast można je upiększać, oczywiście jeżeli zachodzi taka potrzeba.

- I co zostało upiększone czy raczej wyremontowane?

- W ubiegłym roku odnowiono elewację, wykonano drenaż kościoła, wybudowano studzienki kanalizacyjne. Została zrobiona stolarka - wymieniono powojenne drzwi główne i boczne. Uporządkowałem też teren posesji przykościelnej i na cmentarzu. Jednocześnie wymieniałem dach na plebanii, na domu parafialnym i na kościele filialnym w Radziejewie. Te dwa ostatnie obiekty pokrywał eternit, a teraz jest blachodachówka.



- Księża dobrze znają się na budowlance...

- W jakimś sensie musimy być pod tym względem przygotowani. Przecież ksiądz czuwa nad całością. A kościół zawsze był, jest i ma być wizytówką miejscowości. Kościoły w całej Europie stanowią centrum, są punktami odniesienia. Tak zresztą jest to zaznaczane w planach zagospodarowania miejscowości. Kościoły mają być dominantą.

- W gminie Zblewo są miejscowości z od wieków budowaną tożsamością. Ale są i takie, gdzie prawie w całości zamieszkują je ludzie z zewnątrz. Myślę, że to niezwykłe i cenne, gdy ma się dziadów, pradziadów i jeszcze starszych przodków na jednym cmentarzu. Gorzej, gdy człowiek nie ma tak rozumianej tożsamości. Mówię to jako ktoś z wielu różnych miejsc, po części z Kresów. Borzechowo też nie ma głębokich korzeni.

- Borzechowo zamieszkuje w większości ludność napływowa. Są różne grupy. Na przykład z Kresów, ale i z centralnej Polski. Jest tu coś z Kargula i Pawlaka. Ma to swoje plusy. Dzięki temu wioska jest otwarta na przybyszy. Bardzo rozwija się turystyka. To jest pozytywne. Poza tym każda społeczność ma już swoją specyfikę. Swoją ma Radziejewo, swoją Mały Bukowiec i Osowo Leśne. Każda wioska ma swojego sołtysa, każda dba o swój wizerunek.

- Wrócę jeszcze do tego poczucia tożsamości, która w różnych miejscowościach wynika z lokalnej historii. Czy Borzechowo już ją ma lub czy widać, że powstaje? Czy mieszkańcy mają poczucie, że Borzechowo nie jest miejscowością przelotową, a taką, gdzie dorastają i chcą przemijać pokolenia?

- Młodzi uciekają, szukają pracy poza regionem. Gros wyjeżdża do Gdańska. Wiem, gdyż parafie mają rozeznanie. Trudno mówić o liczbach. Młodzi, ambitni zostają w mieście. Taka jest kolej rzeczy. Z drugiej strony wiadomo, że Borzechowo się rozbudowuje, na przykład na na działkach o nazwie Wichrowe Wzgórza. Dużo się buduje, ale powstałe domy na dzisiaj głównie służą celom rekreacyjnym. Być może jednak ci ludzie wrócą i zamieszkają na stałe na emeryturze...

- Czyli ewentualnie wrócą w swoim czasie...

- Tak, gdyż miejscowość, jeśli chodzi o te wszystkie walory, ciszę, spokój, piękno tego świata stworzonego, są niepodważalne. Piękna natura służy temu, żeby starszy człowiek sobie tu odpoczywał. Natomiast jest tu drugi problem - ze mało inicjatywy usługowej.

- No właśnie - przecież to możliwe miejsca pracy, a więc i możliwość pozostania...

- Są inne czasy. Trochę jak w okresie gorączki złota w Ameryce. Kończy się złoto i ludzie przenoszą się gdzie indziej. Tak samo u nas kiedyś za chlebem jechało się na Śląsk. Jest tak i w górach. Jak wiadomo, górale są najlepszymi fachowcami w stawianiu domów. Ale jak pytasz w góralskiej wiosce o chłopa do budowy, to nie znajdziesz, bo ile można pobudować chałup? Troszeczkę podobnie jest z ludnością napływową. Mają inną mentalność. Oni kiedyś tutaj ściągnęli, bo była dobra ziemia do uprawy i mieszkali, dopóki to było opłacalne. A ich dzieci, które zdobyły trochę edukacji, nie czuli się związani z ziemią. Ci zdolni poszli na studia i sobie w życiu radzą, i nie chcą wracać na wioskę, w której nic się nie będzie działo. I oni już mają rodzinę, dzieci, które muszą odbyć edukację nie na wsi, a w mieście. Nie będą się sprowadzać na wieś, bo dzieci potrzebują miasta, fachowców, żeby mieli łatwiejszy start życiowy. Oni nie są na tym etapie, że jest im potrzeba na dzisiaj wieś. Do tego trzeba dodać problem braku pracy. Dużo ludzi wyjeżdża głównie w jej poszukiwaniu. Gdzie jest nadzieja... Jeżeli będzie więcej miejsc pracy w regionie, pracy bliżej, to nie trzeba będzie jej szukać w Irlandii. Wtedy będziemy dojeżdżać i wracać.


- To smutne, że wyjeżdżają. Ale cóż, taka jest kolej rzeczy... Co jeszcze o parafianach?

- Potrafią się dla tej miejscowości poświęcać, również jeżeli chodzi o prace przy parafii. Tak samo w Radziejewie. Mają swój kościół, bo włączyli się do jego budowy. To świadczy o tym, że mają poczucie związku z parafią, z Kościołem, identyfikują się z nim. Są różne inicjatywy. Powstała Schola Dziecięca "Stokrotki", która występuje w kościele i w szkole też. Liczy 22 osoby. Prowadzą ją pan Adam Benkowski i katechetka Gizela Nowicka. Przedtem nie było. Wiele dobrych rzeczy powstaje, jeżeli przekona się parafin do wspólnego działania. Działa na przykład szkolne Koło "Caritas", które włącza się w jakieś akcje, na przykład zbiórki charytatywne. Od czterech lat co drugi miesiąc odbywa się między innymi zbiórka przy kościele na dożywianie dzieci w Zespole Szkół Publicznych w Borzechowie. Realizujemy też na terenie parafii program unijny, ale w ramach Caritas, dla rodzin potrzebujących.

- Dobrze, że nie wszystkich pochłonął świat gadżetów elektronicznych.

- Trudno oceniać wpływ gadżetów elektronicznych. Młodzież w swoim okresie życia szuka wartości. Myślę, że nie możemy generalizować problemu. Tutejsza młodzież wie, że ma mniej pokus, niż młodzież w mieście, gdzie przychodzą do domu i nie mają innych zajęć. Zresztą zależy to od domu rodzinnego. Od wartości, jakie mają ojciec i matka, zależą wartości dzieci. Jeżeli ojciec i matka nie mają wartości, to ich dziecko wartości nie przejmie. Jeżeli rodzice potrafią tutaj kontrolować, co robią ich dzieci, to i dzieci, i młodzi są w kościele. Chodzi tu o odpowiedzialność w wychowaniu. Jeżeli ona jest, to i dzieci potrafią być na swoim miejscu, tam, gdzie powinny być. Rozmawiam z rodzicami. Owszem, pół godziny na komputer, ale najpierw muszą odrobić lekcje, zrobić jakieś prace domowe, zakupy. W życiu muszą być zachowane normy i porządek. Oczywiście zawsze problemem będzie, co z nich wyrośnie. Trzeba jednak być optymistą.

- Co jeszcze zamierza ksiądz zrobić, jeżeli chodzi o dzieła materialne i duchowe?

- Będę kontynuować remont plebanii. Zadbam o upiększanie terenu cmentarza. Zadbam też o życie duszpasterskie. Z racji trwającego Roku Wiary mamy mieć w październiku Misje Parafialną - odnowienie wiary w oparciu o cykl specjalnych konferencji w kościele. Będzie je prowadził ksiądz misjonarz, który ma ku temu przygotowanie.

- Czy obserwuje się odejście od Kościoła?

- Mam 1550 parafin. Tyle osób odwiedziłem w czasie wizyt duszpasterskich i kolędy. Nie wszyscy chodzą regularnie, ale tyle osób przyjęło kolędę. Życie toczy się przy Kościele. Te sprawy integrują. Jest na przykład pogrzeb. Przychodzą znajomi, parafianie. Takie wydarzenia uczą, że ludzie potrzebują przeżywanie tego życia razem, wspólnie.

- Dziękuję za rozmowę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz