niedziela, 16 listopada 2003

Kolej się rozbiera

Przez gminy Smętowo Graniczne, gminę wiejską Skórcz, miasto Skórcz, gminę Lubichowo i gminę Osieczną biegnie linia kolejowa, a ściślej mówiąc biegnie samo torowisko, bo pociągów już nie uświadczysz. PKP chce owe tory rozebrać, dało jednak do końca roku szanse samorządom (w tym i starostwu), by te linię przejęły za darmo razem z infrastrukturą.Samorządowcy jakoś do tego się nie kwapią, tym bardziej, że nie znają kosztów obsługi ewentualnie uruchomionej linii. Na temat tych kosztów mówi między innymi Władysław Jaszul, mieszkaniec Skórcza.

Jak kolej się rozbiera

Młode są precz
Dworzec i cała PKP-owska substancja w Skórczu robi przygnębiające wrażenie. Brud, brzydkie napisy, oberwane dachy, zarośnięte torowisko, zniszczone zadaszenie wieży ciśnień. Tak to jest, jak nie ma gospodarza. Robimy zdjęcia, a pan Władysław Jaszul obserwuje nas z ogródka.

@ Panie Władysławie, kto by nam tu opowiedział o historii tej linii i ewentualnych kosztach? Kto tu na kolei ostatnio pracował?

- Młode są precz, a stare już powymierali - krótko mówi pan Władysław. Pan Władysław ma 78 lat. Od 15 stycznia 1946 pracował na PKP w Skórczu, a wcześniej w Zblewie. Na zasłużoną emeryturę przeszedł w 1985 roku. Przez długie lata zajmował się konserwacją łączności właśnie na tej linii - Smętowo Graniczne - Skórcz - Szlachta i na drugiej linii - Skórcz - Starogard. Zna więc owe linie jak własną szufladę.

A jak to było?
@ A jako to było na tej linii: Smętowo - Szlachta?

- Pociągów dużo, chodziły dzień i noc. Wywożono drewno, tarcicę, ale najwięcej kopalniaków. Przychodził węgiel, nawóz. Średnio ładowano na stacji Skórcz 8 -10 wagonów dziennie, ale bywało że i z piętnaście. Kiedy ja przechodziłem na emeryturę, te linie zaczęli likwidować. Stopniowo. Pociągów jeździło coraz mniej, a w końcu już nie poszedł żaden.

Nie wierzę
Pan Władysław śledzi dyskusje na temat ewentualnego uruchomienia linii Smętowo - Szlachta z irytacją.
- Nie wierzę w to, że odżyje, bo w tym nie ma nikt interesu.

@ Znaczy się, nie można na tym zarobić?

- Tak, nie ma interesu, biznesu. Bo gdzie ma być? Dziś prawie każdy, kto chciał, dorobił się samochodu. Niektórzy mają dwa czy trzy. Każdy, kto zmuszony jest się komunikować, ma. Ja też mam. Miałem syrenę, wartburga, teraz dostałem peagota 1006 diesla. Jeszcze się na długie trasy daję, do Szczecina, Poznania, bo tam mam córy.

@ To pan pewnie jest najstarszym kierowcą w Skórczu?

Chwila zamyślenia.
- Tak. Pewnie tak.

Wracając do rentowności
- Co to może być za rentowność, jak ludzie tu czekają do pracy o 5 rano na autobus - mówi pan Władysław. - Z tego wynika, że pierwszy pociąg musiałby jechać już o 5 rano.

@ Ale to ma być trasa turystyczna, sezonowa...

- Trasa turystyczna odpada. Co to za turystyczna trasa, kiedy oni, ci turyści, i tak przyjeżdżają swoimi samochodami. Dzisiaj wszystko własnymi samochodami przyjeżdża. Mają sobie porobione wczasy, domki, miejsca przy jeziorze w Ocyplu, bo o to jezioro chodzi. Każdy ma swoje. Kolej tam też na dworcu ma postawione wagony, ze Śląska, z Wrocławia. Zimą to jest martwe, jedynie w lecie.

@ Kolej te wagony też rozbiera.

Prędko rozbiera
@ Przyglądaliśmy się, jak prędko PKP rozbierała linię Starogard - Skarszewy. Czy tu też będzie tak prędko demontować?

- Już jest część zdemontowane.

@ Tory?!

- Nie, łączność już nie istnieje. Ale to i słusznie, bo dziś łączność jest nowa. Są komórki i inne sposoby. Linia przewodowa jest niepotrzebna. Kto rozbierał? Prywatny to przejął, za rozbiórkę dostał materiał. W dwa dni miał rozebrane od Szlachty do Smętowa. Miał pięciu ludzi, ciągniki, zwijał przewody kołowrotkiem zamontowanym na ciągniku, a słupy kładł na przyczepy. Za rozbiórkę mu to dali. Czy zarobił? Bezwarunkowo. Tam były dobre słupy, więc pociął je na belki i na dechy. Druty? Wszystkie były z żelaza. Miedź to by była już ukradziona dawno. Podobnie aluminium. Aluminium było tutaj, na stacji w Skórczu. Na tych wyładowniach, gdzie ja robiłem, to wszystko poginęło. Aluminium na słupach oświetleniowych poszło tak jak wszędzie.

@ Że też nikt tego nie pilnował, nie doglądał.

- A kto tu miał doglądać?

Semafory jak pnie ścieli
@ Na sesjach mówi się o semaforach. Radni pytają, nie wiedzą, w jakim są stanie.

- Semaforów już nie ma. Semafory, które tu stały, wycieli w pień. W jeden dzień. Przyjechali tu jednego dnia z aparatem, nie kopali postumentów, tylko ścieli równo z ziemią palnikiem. Potem pocięli na trzy, cztery części i wywieźli na złom. Semaforów było na tym kierunek do Smętowa pięć.

@ A czy, gdyby taka linia powstała, semafory byłyby potrzebne?

- Semafory regulowały ruchem. Przy jednej linii nie byłyby potrzebne. Na głównej linii Tczew - Chojnice też polikwidowali.

@ Ale pan tak mówi o tej "wycince" semaforów z przekąsem. Dlaczego?

- Bo PKP robiły to bez jakiegokolwiek rozumu i żadnej oszczędności. Powinni wykopać i chociażby komuś innemu sprzedać, na przykład na maszty do wiatraków.

@ Nadawałyby się?

- No jasne, że się nadają. Ale nikogo nie pytali, nic...

Damy, ale ecie pecie
@ Może trzeba było się zwrócić do PKO, to by dali?

- Damy... Wojnarowicz chciał w wieży ciśnień harcówkę zrobić. Mówiłem, że kolej nie da. Zwrócił się do PKP, a oni od razu, żeby w dzierżawę wziąć. W dzierżawę, a co tam jest? Wszystko zdewastowane, i dachy, i okna, i drzwi. Romanowski chciał coś zrobić, to też nie. Ecie pecie chcą i to zaraz. Na dworcu jacyś ludzie chcieli zrobić restaurację, to też nie. W pustym przydworcowym magazynie chcieli urządzić dyskotekę i nic. Ktoś chciał pod powierzchnie magazynową, za drogo. Sami nie wykorzystują, a innym nie dadzą. Wolą, żeby się dewastowało. I cegłę już wydłubują, bo puste stoi. W schronisku dla pracowników PKP, gdzie była kuchnia i łazienka, ktoś chciał sobie zrobić mieszkanie, to też nie dali. I dzisiaj to już kompletna ruina.

@ W tych pokolejowych domach są mieszkania. Ile na dworcu?

- W budynku dworca PKP mieszkają trzy rodziny. W budynku za torami mieści się prywatna przychodnia dra Łacika (Chciał kupić, ale że za blisko torów, to nie chcą sprzedać) i trzy mieszkania.

Zabytkowo jest
@ Budynki pokolejowe mają swój niepowtarzalny urok. Czerwona cegła, dachówka, mnóstwo ozdobników. Być może to właśnie, a nie linie kolejowe ma większą wartość. I powinno być objęte opieka konserwatora zabytków.
Tymczasem aż przykro patrzeć, jak to się dewastuje. Panie Władysławie, kiedy powstały te budynki? Toż to zabytki.

- Kolej powstała tutaj w 1906 roku. Zabytki? Nikt się tym nie opiekuje. Na domu, w którym mieszkam, dachówkę zerwali, położyli "internit" i ciekło. Monitowałem, a kolej nic. W końcu zagroziłem im, że nie będę płacił czynszu, jak nie będą remontować. Kiedy tak zrobiłem, to mi weszli na emeryturę.

@ Biorą czynsz, to powinni się interesować, coś naprawiać.

- W ogóle się nie interesują. Ta chałupa istnieje 90 lat i nigdy nie było kapitalnego remontu! Jakbyśmy tu z sąsiadem pieniądze z tego czynszu odkładali na gromadkę, do co roku byłoby coś zrobione. Ja płacę miesięcznie 100 złotych, sąsiad 150, zawsze coś. Dzięki naszej pracy ten dom się jeszcze jakoś trzyma. Reszta jest zdewastowana i szpeci.

@ To może by było lepiej, gdyby gmina przejęła ten majątek?

- Gmina nie przejmie dziadostwa, bo to wymaga wielkiego remontu. Gdyby dali pieniądze na remont, to może tak. Zresztą gmina ma swoje problemy. Tu, za moim domem stoi barak, który miasto postawiło dla bezdomnego. I było morderstwo w tym baraku. Mieli to wywieźć, ale ktoś spod niego koła ukradł, nawet oś wyjął. Przyjechał dźwig, miał to podnieść, ale był za słaby i to stoi dalej. Burmistrz obiecał, że wywiezie i czekam. A tu chodzą różne bractwa. Się popija i bawi w miłość. Gmina ma swoje problemy, swoje domy komunalne.

@ A gdyby PKP sprzedawało te mieszkania tak jak swojego czasu PGR-y swoim pracownikom za niewielkie pieniądze, to by pan kupił?

- Oczywiście. Przecież ja na to czekam już od lat. Sporo pism w tej sprawie poszło. Bez odzewu.

Szyny
@ Wróćmy do tej linii. Jak samorządy nie przejmą, to PKP rozbierze.

- To nie ma wielkiego znaczenia, chociaż nie sądzę, żeby chcieli rozebrać, bo to jest koszt. Tam leża 300-metrowe szyny. Kiedyś były 8-, 12-, 15-metrowe. Na dodatek te na Starogard są spawane, a więc jest jeden ciąg. Koszt rozbiórki przekroczyłby wartość tego złomu. Musieliby ciąć po metrze, bo huta nie przyjmie innych.

@ Załóżmy, że linia pozostanie. Czy nie dałoby się uruchomić jakiejś turystycznej budy na kołach?

- Pod Chojnicami gdzieś tam na jakiejś linii chodzi, ale na króciutkiej. Musi mu się to kalkulować, ale tu to ja wątpię, żeby komuś coś pasowało. Za długa linia, poza tym to nie takie proste. Przecież taka linia musi być zgodna z połączeniem na dalszy pociąg. Rozkład jazdy jedno z drugim musi wiązać. A kto tu powiąże? Owszem, na Zachodzie robią takie linie. Tam prywatny przejmuje i ma, ale nasi lokują złodziejskie kapitały w bankach za granicą, a nie w linie kolejowe. A biedny to w PKO ma parę groszy i jeszcze podatek od tych oszczędności płaci. Złodziejstwo niesamowite. Oni siebie nie okradną.

@ I pan, związany całe życie z koleją, tak mówi o tej linii?

- Obserwuję. Żeby jeździć, trzeba mieć klienta. A ja tak z okna patrzę, jak autobusy chodzą. Prawie że same dzieci jadą. Kiedy ich nie ma, to autobus z wiatrem jedzie. No to jak tu ma pociąg zarobić?

Koszty
@ Nikt jakoś nie może określić kosztów utrzymania kilometra takiej linii...

- Są ogromne. Nawet jakby się kto bawił w kolejkę turystyczną. Tor musi być codziennie skontrolowany, musi być potwierdzone, że jest drożny, a jeszcze od czasu do czasu musi być przeprowadzona konserwacja. Łącza muszą być odkręcane, przykręcane, co pewien czas, chociażby raz na rok, a to jest 30 kilometrów i w jeden dzień się nie przerobi. Drużyna przez cały rok to przerobi i musi mieć do tego odpowiedni sprzęt. Tu, na odcinku Skórcz - Szlachta 30 ludzi pracowało, a na odcinku Smętowo - Skórcz - Starogard około 40.

@ Często pan jeździł trasa na Ocypel?

- Często. Miałem silnik od SHL-ki, wózek i jeździłem z ludźmi. Remontowałem to bez przerwy. Czy to jest atrakcyjny teren na taką kolejkę? Od Smętowa pola, od Lubichowa do Szlachty sam las. Nic ciekawego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz