sobota, 11 października 2003

Uroki demokracji

Dziewiąta sesja Rady Miasta Skórcz stała pod znakiem polemik. Dominującym tematem były finanse i oświata.Zostawić tory!
Najpierw burmistrz Tadeusz Zieliński przedstawił sprawozdanie ze swojej działalności międzysesyjnej. Radnych z listy spotkań zainteresowało to ostatnie, które odbyło się w dniu sesji, 29 września, dotyczące utrzymania linii kolejowej Skórcz - Szlachta. Burmistrz wyjaśnił, ze wobec decyzji o utrzymaniu linii Smętowo - Skórcz na spotkaniu z przedstawicielami PKP i Urzędu Marszałkowskiego ostro zaprotestował przeciwko rozbieraniu tego podstawowego odcinka torów. Mówił, że za 2-3 lata może udać się uruchomienie komunikacji na tym odcinku. Uznał za nieważne, jaka będzie struktura własności kolei. Podał za przykład kraje europejskie, gdzie lokalne linie kolejowe mają się dobrze. Ustalono, że to starostwo będzie reprezentantem gmin w rozmowach z przewoźnikiem. Głównie chodzi o to, że jak obawiają się w Skórczu - kiedy tory zostaną rozebrane - nigdy nie dojdzie do ich ponownej budowy, a koniunktura może się zmienić. Radni interesowali się także ratownictwem drogowym. Burmistrz był dobrej myśli, gdyż wsparcie obiecały zainteresowane gminy - gmina wiejska Skórcz, Bobowo, Osiek i Lubichowo. Stosowne porozumienie konstruują prawnicy. Można mieć nadzieję, że karetka w Skórczu zostanie - co znacznie skraca czas dojazdu np. do wypadku.

20 sprawiedliwych
Radni wybrali ławników Sądu Rejonowego w Starogardzie. Zgłoszono 24 kandydatów na 20 miejsc. Chętnych na ławników do Sadu Pracy nie było. Zgodnie z procedurą głosowanie było tajne. Radni wybrali komisję skrutacyjną, której przewodniczącym został Janusz Wódkowski. Ponieważ dwóch kandydatów otrzymało identyczną ilość głosów, zarządzono dogrywkę. Ławnikami zostali: Żaneta Deptulska, Lidia Piątek, Urszula Ługowska, Irena Mazurek, Teresa Kuźma, Helena Nadolna, Marzanna Kozicka, Urszula Bielińska, Adela Szkołut, Tomasz Reimus, Ewa Klak, Ewa Różycka, Grażyna Górecka, Barbara Graban, Tadeusz Kurowski, Bolesław Okołowicz, Jolanta Łacik, Jan Wiśniewski, Adam Nowakowski i Katarzyna Fiszer.

Pieniądze...
W kolejnym punkcie obrad radni wprowadzili zmiany w planie dochodów budżetu gminy, który po zmianach wynosi 5.312.676 zł. Zasadność tych zmian tłumaczyła skarbnik Barbara Krzyżanowska. 10 tys. zł ze środków z Powiatowego Funduszu Ochrony Środowiska przeznaczono na rekultywację wysypiska śmieci, a 5 tys. pochodzących z PZU na budowę nowego przystanku autobusowego przy ul. Sobieskiego. Zwiększono także wydatki o kwotę 69 tys. zł, z której 54 tys. pochodzą z pożyczki z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i zostaną wydatkowane na niezbędną modernizację kotłowni przy ul. Ogrodowej. Wartość całej inwestycji to 109 tys. zł - stąd konieczność przeniesienia kwoty 1.264 zł z działu gospodarka komunalna i ochrona środowiska i 13.563 zł z działu oświata i wychowanie. Taki zamiar skrytykował dyrektor Zespołu Szkół Publicznych Leszek Klamann, wdając się w dyskusję z radnym Bogdanem Romanowskim na temat co ważniejsze - szkoła czy oczyszczalnia ścieków. Padały ostre słowa. B. Romanowski argumentował, że niezgromadzenie kwoty 72,5 tys. zł na wykonanie projektu kanalizacji spowoduje zablokowanie jakichkolwiek poczynań gminy na 2 lata. L. Klamann powiedział m.in., że nie zna przypadku na terenie powiatu, by władze samorządowe sięgały po subwencję oświatową.

Tłumaczył, że jego poprzednik wykorzystał tegoroczny limit opału w 80 proc., energii elektrycznej w 60 proc., delegacji służbowych w 85 proc., a na artykuły biurowe wydał 130 proc. zaplanowanych środków. Pani skarbnik operując liczbami wyjaśniała, jakiego rodzaju zobowiązania gmina musi spłacać. Powiedziała, ze niedawno spłaciła ratę pożyczki - 395 tys. zł, gdzie same odsetki wyniosły 7 tys. zł. Przypomniała, że w październiku gmina będzie musiała spłacić kolejnych 100 tys. zł. Dodała, że trwa spór z gminą wiejską Skórcz o partycypację w kosztach budowy i eksploatacji miejskiej oczyszczalni ścieków. Przypomnijmy, że chodzi o 33 proc. kosztów. Zdaniem pani skarbnik pod koniec roku kwota ta wyniesie ok. 56 tys. zł. Wywiązała się jeszcze gorętsza dyskusja, w której radny Romanowski powiedział, że szkole musi wystarczyć na opał, na co zbulwersowany dyrektor Klamann odparł, że ma nadzieję, iż za takie decyzje rozliczą radnych rodzice uczniów, którzy także są wyborcami. Panowie dyskutowali, a czas płynął. Przewodniczący rady po półgodzinnej szermierce słownej zakończył ją, informując, że w porządku obrad jest tylko kwestia przesunięcia 15 tys. zł. 14 radnych głosowało za uchwałą, a jeden (Arkadiusz Zając) był przeciwny

Nie dla marchewki
Następny punkt też dotyczył oświaty, a konkretnie zasad wynagradzania nauczycieli. Uchwała miała określić wysokość i warunki przyznawania nauczycielom dodatku funkcyjnego, motywacyjnego i za warunki pracy oraz dodatku mieszkaniowego. Dyrektor Klamann powiedział, że chodzi o kwoty rzędu 90 i 100 zł dla jednego nauczyciela. Dodał, że środowisko nauczycielskie nie będzie nikogo prosiło o łaskę. Użył określenia, ze nauczyciele są odzierani z godności i okradani z poborów. Radny Piotr Szachta poczuł się dotknięty tą wypowiedzią. O głos poprosił Jerzy Mykowski, reprezentujący nauczycielską "Solidarność". Przypomniał o Karcie Nauczyciela i krzywdzących przelicznikach. Radny Romanowski powiedział, ze będzie głosował za przyznaniem środków i uznał postępowanie poprzedniego dyrektora Ryszarda Dąbka za niesłuszne, gdyż w ciągu 8 miesięcy wydatkował on cała kwotę, która miała być wydana w ciągu roku kalendarzowego. Wyjaśnił, ze podczas spotkań na komisjach został wprowadzony w błąd, stąd jego gwałtowne reakcje podczas obrad. Krzyżanowski głośno pytał, gdzie był radny Romanowski, jak było spotkanie z dyrektorem.

Przewodniczący Włodarczyk nazwał dodatek motywacyjny "marchewką". Powiedział, że w swojej firmie zatrudnia 400 osób i nie wyobraża sobie jej działania bez motywacji. Sylwester Patrzykąt, nauczyciel matematyki, tłumaczył radnym, iż bez dobrze wynagradzanych nauczycieli nie ma mowy o dobrze wyedukowanym społeczeństwie, a dyrektor Klamann mówił o wielu zadaniach, które nauczyciele wykonują społecznie.

T . Włodarczyk zarządził głosowanie, które powtarzano 3 razy. Sam najpierw głosował za uchwałą, żeby potem podnieść rękę przeciw, co natychmiast wytknął mu wzburzony Jerzy Mykowski. Powiedział, że nagłośni to, kto głosował przeciw. Pan Patrzykąt miał podobne uwagi do Grzegorza Krzyżanowskiego, który - jego zdaniem - najpierw głosował za, a potem przeciw. Mecenas Filbrandt także była zdania, ze głosujący przy powtórnym głosowaniu powinni ponownie głosować tak samo. Ostatecznie uchwała przepadła stosunkiem głosów 7 do 8, a wzburzeni nauczyciele opuścili salę obrad.

Tekst : Jarosław Stanek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz