niedziela, 18 czerwca 2006

Osieczna sportem stoi

Niedziela w Osiecznej. Już od poranka czuło się, że coś "wisi w powietrzu". Udekorowane ulice, na płotach słoneczne rysunki dzieci i ogromny transparent - "IV Piknik Sportowy - Marsz po zdrowie!". I nawet padać przestało

Dobry początek, dobry koniec


- Bez dobrego początku nie byłoby dobrego końca. Tylko mądra współpraca daje efekty, a one są źródłem satysfakcji. Dzięki temu, że wy tak pięknie i z oddaniem rozpoczęliście te inwestycję, my mogliśmy ją w tym samym stylu dokończyć...
Tu pani wójt zrobiła niewątpliwy ukłon w stronę swego poprzednika Andrzeja Wasielewskiego.. Lilianna Barszcz, przewodnicząca Rady Gminy, i kolejne, przemawiające osoby też zgodnie mówiły: - To nasz wspólny sukces, choć nikt tu nie ma wątpliwości, że to właśnie niezwykłej energii i optymizmowi pani wójt zawdzięczamy, iż hala już stoi...
To był niewątpliwie jej wielki dzień. I pracowników jej urzędu, którzy nie kryli radości i dumy. Najcelniej podsumował pracę tak wielu ludzi Andrzej Grzyb: - Możecie być dumni z tego, że potrafiliście pomóc sobie sami. Bo właśnie wtedy znaleźli się też tacy, którzy zechcieli wam pomóc...

Mamy szczęście do trenerów


Nie byłoby hali nie tylko bez włodarzy, którzy stawali na głowie, żeby zdobyć środki na jej budowę, ale także bez nauczycieli, a zwłaszcza trenerów. Potrafili oni rozbudzić ducha wielkiego sportu w małej, ukrytej pośrodku Borów Osiecznej... W niedzielę zewsząd słychać było głosy, iż Osieczna ma szczęście do trenerów. Tutejsi wuefiści, Bogdan Czaja i Stanisław Stosik, od wielu lat wyróżniają się aktywnością w pracy z młodzieżą, także w zajęciach pozalekcyjnych. To nie tylko UKS "Drzewiarz", ale także coroczne "Marsze po zdrowie", liczne imprezy sportowe i grupy treningowe czy szkółki sportowe pod patronatem Roberta Korzeniowskiego... S. Stosikowi, zwanemu tu powszechnie Panem Stasiem, udała się także rzecz niezwykła - zmobilizował do ćwiczeń i poprowadził treningi ponad dwudziestoosobowej grupy pań ze wsi i okolic. Ćwiczyły dzielnie całą jesień i zimę. Grały w hokeja i w kosza pod okiem trenera. Nic więc dziwnego, że o panach Bogdanie i Stasiu wszyscy mówią tu w samych superlatywach. Im się po prostu robić coś z pożytkiem dla innych. W trakcie uroczystości w imieniu społeczności podziękowała im obu za to, co robią dyrektor Zespołu Szkół Irena Szczygielska. Oni dali przykład, że aby być dobrym sportowcem, nie trzeba pochodzić z wielkiego miasta - podkreśliła.


- Nasi uczniowie, z małej wiejskiej szkoły, odnoszą sukcesy w różnych dyscyplinach sportu i to nie tylko w powiecie czy województwie. Są widoczni także na imprezach sportowych w Krakowie czy halowych igrzyskach w Spale. Nie byłoby tych sukcesów, gdyby nie systematyczna praca i osobisty przykład naszych trenerów - mówiła pani dyrektor.
Po czym przy aplauzie zgromadzonych pogratulowała obu nominacji do zaszczytnych tytułów. Bogdan Czaja uzyskał nominację do tytułu "Działacz Sportowy Województwa Pomorskiego", zaś Pan Stasiu - do tytułu "Nauczyciel Wychowania Fizycznego - Wychowawca Młodzieży Województwa Pomorskiego". (Takie nominacje w województwie otrzymało tylko 20 nauczycieli, w tym aż dwóch z Osiecznej).

Biegiem po zdrowie
A tuż po uroczystości otwarcia hali kto żyw - czy to w szpilkach, lakierkach czy adidasach - biegł na start "IV Marszu po zdrowie". Impreza ściągnęła setki okolicznych mieszkańców i gości, a na starcie stanęły wszystkie pokolenia. A kulminacyjny marsz otwarty, bez ograniczeń wiekowych, zgromadził najwięcej uczestników. Najmłodsza była Weronika Spica (rok i miesiąc!), najstarszy - sołtys Jerzy Kosecki (oficjalnie przyznał się do 70 wiosen i wcale nie przyszedł na metę ostatni). A warto było maszerować, bo na chodziarzy czekały liczne niespodzianki i nagrody! Jak zwykle bowiem nie zawiedli sponsorzy - w tym roku ponad czterdziestu! I były to nie tylko wielkie firmy, ale także małe, często rodzinne przedsiębiorstwa. Dzięki ich pięknemu gestowi i wspaniałym, zwłaszcza drewnianym fantom przekazanym na loterię, są pieniądze. Zostaną przeznaczone na wyposażenie hali. Loteria cieszyła się taką popularnością, że losów zabrakło i trzeba było je...dodrukować! Była też loteria ekologiczna, w której losy można było kupić wyłącznie za... aluminiowe puszki! 10 puszek - los! Rekordzista przyniósł 740! W trakcie zabawy grała orkiestra OSP z zaprzyjaźnionych, sąsiedzkich Śliwic, występowały też grupy taneczne z Osiecznej i Lubichowa. Nie zawiedli strażacy i policjanci, z którymi można było pogawędzić o bezpieczeństwie, a także niezawodny pan Antoni ze Starzysk, który sprawił dzieciakom wielką frajdę przewożąc je konno... Zewsząd rozchodził się apetyczny zapach kiełbasek z grilla, serwowanych przez osieczańskich uczniów. Co tu dużo mówić - było miło i swojsko!
I dziś, kiedy pada hasło "Marsz po zdrowie", wiele osób choć nadal kojarzy go z przyjacielem Osiecznej Robertem Korzeniowskim, to jednak nie myśli wcale o Krakowie i tamtejszej, ogólnopolskiej imprezie, ale właśnie o marszu w Osiecznej... To niewątpliwy sukces tej imprezy, bo ten marsz to nie tylko wspaniała promocja zdrowia, ale przecież także samej miejscowości...
Tak to w małej, położonej na skraju powiatu wiosce, pośrodku lasów, z dala od wielkich miast i centrów handlowych tętni życie i żyją ludzie, którym chce się coś robić dla innych. I to właśnie oni są solą tej ziemi.
Magdalena ApostołowiczBohaterami uroczystości byli także młodzi sportowcy z Osiecznej. To właśnie oni, pod czujnym okiem małżeńskiego tandemu nauczycieli, Hanny i Bogdana Czajów, pokazali swoje sportowe umiejętności. Piłkarze, koszykarze, małe gimnastyczki i gimnastycy, skaczący przez kozła pod sam dach hali, no i jak zwykle pierwszorzędne przedszkolaki w taneczno-gimnastycznym popisie - wszystko to wzbudziło żywiołową reakcję. Doprawdy - artystyczna oprawa zasługiwała na szóstkę z plusem, a w szczególności fantastyczny pokaz żonglerki piłkarskiej w wykonaniu Pawła Landowskiego. Paweł już należy do czołówki powiatu, nie tylko w piłce, ale także w biegach i chodziarstwie. Szczególnie wzruszająca była chwila, w której wbiegli sportowcy z olimpijskim ogniem. Niosła go sztafeta najlepszych wśród młodych osieczan: D. Czaja, M. Zielińska, P. Zabrocki oraz właśnie P. Landowski, któremu przypadło w udziale zapalenie olimpijskiego znicza. Pięknie zaprezentowała się młodziutka wokalistka Iwona Gełdon z III kl. Gimnazjum. Jej "Julia i ja" Sośnickiej wywołało niejedną łezkę. Młodzi dali piękny przykład, że nie tylko wielcy sportowcy mogą być wszędzie, ale i przyszli, wielcy artyści...Swoistym zwieńczeniem występów młodzieży i podziękowaniem za to, że powstała hala, o której marzyli od dawna, były słowa Pauliny Ringwelskiej i Leszka Landowskiego, którzy w imieniu uczniów wyrazili swą ogromną wdzięczność.
- Zdajemy sobie sprawę, iż nasza gmina wymaga wielu inwestycji i tym bardziej jesteśmy wdzięczni za to, że władze gminy postanowiły zainwestować właśnie w nas - mówili.Na ten dzień czekało wielu osieczan. Ogromna, nowoczesna hala sportowa przy szkole i boisko stały się faktem.
- To piękny dzień, kiedy realizują się wieloletnie marzenia tak wielu z nas. Wprawdzie trwało to długo i bywało bardzo ciężko, ale w końcu mamy prawdziwy kompleks sportowy. Bardzo się z tego cieszymy i jesteśmy dumni... Niechaj ten obiekt tętni życiem, służy zdrowiu, niech kształtuje przyszłych mistrzów sportu! - mówiła wójt Barbara Tomczak do mieszkańców Osiecznej i licznych gości na uroczystości jej otwarcia. A byli m.in.: starosta Sławomir Neumann, zaprzyjaźniony z osieczanami Andrzej Grzyb i dyrektor delegatury Kuratorium Oświaty w Tczewie S. Sumowski, księża proboszczowie miejscowych parafii, wójtowie sąsiednich gmin, przedstawiciele organizacji sportowych, społecznych itd. Lista długa, a wśród nich ci najważniejsi - uczniowie osieczańskich szkół, radośni, ale i stremowani, bo już za chwilę wystąpią ze sportowymi pokazami...
I zaiste. Chwila była wzruszająca, wyjątkowa, żeby nie powiedzieć - historyczna. Oto bowiem w jednym rzędzie usiedli ramię w ramię obecni włodarze gminy i ich poprzednicy. Zadowoleni, wspólnie cieszyli się z hali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz