Znam wiele miast wielkości Starogardu, trochę mniejszych i trochę większych, o wiele mniejszych i o wiele większych. Znam miasta w Polsce, na Słowacji, Węgrzech, w Rumunii, a zwłaszcza na Bałkanach. Raz, po którymś tam powrocie z Chorwacji (o której przy obdarowywaniu krajów zapomniał Bóg, a potem, w ramach rekompensaty, dał im wszystko - ziemski raj), gdy wjechałem w sierpniowym, przedwieczornym słońcu do Starogardu, aż mi się westchnęło: "Oż..., jakie to mogłoby być cudowne miasto! Rzadko się zdarza, żeby Pan Bóg komuś dał we władanie tak kapitalne położony teren przy wijącej się jak monstrualny węgorz rzece". No i te skarpy. Ale co myśmy z tej rzeki i niezwykłe jej pradoliny zrobili? I co robimy?
Zapraszam do obejrzenia kilkudziesięciu zdjęć.
Tak kiedyś leżało to miasto. Jego najstarsza część, otoczona 2-kilometrowym murem obronnym, opierała się jakby o rzekę.
To zdjęcie i kilka innych niżej zrobiłem w marcu od strony bardzo zaniedbanej ulicy Ściegiennego - głównej ulicy Abisynii. Nie ma specjalnie kolorów, a przede wszystkim zieleni, ale za to widać, jak po drugiej stronie piętrzy się Wzgórze Świętego Jana.
Zdjęcia niestety spłaszczają. Przydałby się tu jakiś punkt widokowy.
W tym miejscu na pozór rzeka oddala się od miasta, to znaczy części miasta z tej strony, bo przecież po drugiej stronie za tzw. ul. Kalinowskiego rozciąga się Kocborowo, Żabno i Łapiszewo.
To już nie jest ul. Ściegiennego, a jej tak jakby kontynuacja - na cyplu otoczonym szeroko rzuconą tutaj rzeką stoi jedna z licznych ruin z ewentualną wieżą widokową, na którą mógłbym wejść.
Pozioma kreska za rzeką to oczywiście tory kolejowe do Chojnic i dalej, na przykład Berlina i Paryża.
Kiedyś dyskutowałem z Marysią Stańczuk na temat obwodnicy Starogardu. Przekonywałem ją, że w tym mniej więcej miejscu powinna biec, łącząc Kokoszkowy, Zatorze z ulicą Nowowiejską. Do tego potrzebny byłby ładny, wiszący:) most.
Cypel jest ogrodzony zardzewiałymi resztkami płotu. Czyj to do cholery teren?
Rzeka zatacza koło i kieruje się w stronę Osiedla "Nad Jarem". Ciekawy drut kolczasty.
Ruiny szpitalnej ciepłowni wcale nie są malownicze, a na komin nie mogę wejść - jak mnie poinformowano - gdyż zabezpieczono "budynek" przed ćpunami.
Brzegi rzeki są tu wysokie i strome.
W tym miejscu rzeka przytula się prawie do szpitala. Tego fragmentu nie ma już na zamieszczonej na wstępie mapie.
Jar na wysokości szpitala.
Ruiny ciepłowni. Przykry widok - jak pozostałości po gospodarce kolektywnej widziane z drogi do Kaliningradu czy na wsi litewskiej, jaką oglądałem w zeszłym roku. Widać, że nie mamy już sił na rozbiórkę.
Porozbijane okna.
Jeżeli ten komin nie ma już pełnić jakiejkolwiek praktycznej roli, to dlaczego jeszcze stoi? Czy nie ma firm trudniących się demontażem? Kilogram złomu 90 gr.
Te zdjęcia robiłem w kwietniu, a poprzednie w marcu. Skandal z tym śniegiem.
Tę część rzeki Józef Milewski nazwał bodajże Leniwką. I tak sobie leniwie płynie.
Leniwka płynie w stronę zdewastowanego kompleksu młynów. Po drugiej stronie nie najciekawsza, "hangarowata" bryła hali miejskiej, ale de gustibus non est disputandum.
Sprzedany budynek po Mleczarni. Ciekawe, że gdzie indziej Okręgowe Spółdzielnie Mleczarskie jeszcze istnieją, a nawet podbijają rynki. Mleczarnia, jak widać, już jest rewitalizowana w stylu starogardzkim, to znaczy poprzez zamurowywanie otworów okiennych i innych. Oznacza to, że będzie w takim stanie stał sporo lat. Ładnie - jak widać - wygląda ogrodzenie chyba zabezpieczające.
Fotoraport o stanie Starogardu w 2012 r. - przejdź
(Starogard miastem ruin)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz