Hej, wskocz z nami na deskę!
Dziś rano wstałam wcześnie, bo o godzinie 9. Tak, tak, to wcześnie, przecież są wakacje. Spojrzałam przez okno i zobaczyłam piękne, czyściutkie niebo. Od razu przyszła mi do głowy pewna myśl. Chwyciłam komórkę, żeby sprawdzić wiadomości. Jak się spodziewałam, dostałam wiadomość od Agaty, mojej koleżanki. Obudziłam kuzynkę, która spędza u mnie wakacje, i powiedziałam:
- Hej, Agata pyta, czy pojeździmy na desce.
- No pewnie - powiedziała zaspana Karolina. - Tylko kiedy?
- Teraz!
- Co?! ... OK...
I wyruszyłyśmy. Wyjechałyśmy z mojego domu stojącego przy ulicy Szkolnej (patrz mapka) i ruszyłyśmy w kierunku rynku, czyli centrum Pieców. Umówiłyśmy się z Agatą, że tam się spotkamy.
Karolina
Usiadłyśmy na ławce i czekałyśmy. Po chwili przyjechała Agata. Wstałyśmy i pojechałyśmy w kierunku placu zabaw znajdującego się przy szkole. Po drodze okrążyłyśmy figurę św. Jana Nepomucena, bo fajnie się zjeżdża z górki, na której ta figura stoi. Jadąc dalej urządziłyśmy sobie małe wyścigi, które oczywiście wymyśliła Agata. Jechała kilka metrów przede mną i Kiną (zdrobnienie od Karolina), więc miała większe szanse na wygraną. Ale nie zauważyła, jak to ona, że akurat w momencie, gdy ogłosiła wyścigi, jadę już za jej plecami, a właściwie to już ją przeganiam.
Spędziłyśmy trochę czasu na placu zabaw i stwierdziłyśmy, że kogoś nam brakuje. Kacper, nasz kolega, też ma deskorolkę, więc go odwiedziłyśmy.
Przeszłyśmy ulicą Zieloną, czyli górą (niestety, nie ma tam asfaltu ani kostki, więc musiałyśmy iść z deskami pod pachą). Oczywiście Kacper się zgodził, więc zjechaliśmy już w czworo niedawno zrobionym chodnikiem z górki ulicą 6 Marca.
Michasia (autorka tekstu)
Kina, Agata i ja musiałyśmy się czegoś napić, bo jazda na deskorolkach jest bardzo męcząca. Wstąpiłyśmy do sklepu, a Kacper za nami, choć dopiero co wyszedł z domu.
Wyszliśmy ze sklepu i usiedliśmy na ławkach. Podczas odpoczynku rozmawialiśmy, śmieliśmy się i wygłupialiśmy. Biorąc pod uwagę to, że Kacper nie był z nami na placu zabaw, poszliśmy tam jeszcze raz.
Ciężko podjeżdża się na deskorolkach pod górę, która prowadzi na plac i do szkoły (ulica Kościelna), więc znowu wzięliśmy deski pod pachę.
Posiedzieliśmy trochę na placu i stwierdziliśmy, że znów pojedziemy na rynek. Gdy byliśmy już na miejscu, usiedliśmy na przystanku i rozmawialiśmy, podjadając wcześniej zakupione chipsy.
Prędko minął nam czas i nie zauważyliśmy, że jest już godzina 14. Każde z nas prędko ruszylo do domu na obiad.
Michalina Sabiniarz - "Zielony Autobus" (OPP)
Piece - mapka
Piece widok na rynek
Piece. W centrum figura św. Nepomucena
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz