środa, 31 stycznia 2007

Depresje

Żuławy to depresja, więc wywołują nastrój depresyjny, a nawet czasami depresję endogenną. Patrzysz na smutny horyzont, na błoto na lakierkach i czujesz, jak w żyły wsącza się żółć melancholii. Ze trzy wieki temu przybyli na te muły menonici z Holandii i zaczęli stawiać wspaniałe domostwa. Depresją się nie przejmowali, bo zostawili większą. Brak prądu, a zatem i TVN24, też ich nie ruszał, bo lubili pracować. We wsi M. postawili trzy dworki podcieniowe, zaprojektowane przez mistrza Loewena. Jeden z nich, zbudowany w 1803, z 12 filarami podcienia (liczba filarów świadczyła o zamożności), został po opuszczeniu wsi przez menonitów zamieszkały przez Niemców. W 1945 niemiecki właściciel, nie mogąc znieść myśli, że wejdą tu w walonkach barbarzyńcy ze wschodu, popadł w straszną depresję i powiesił się na poddaszu. W 1945 w dworku zamieszkał niejaki Przybysz ze wschodu. Przewieszony przez belkę sznur zachował, żeby od czasu do czasu po kawałku go odcinać jak kupon na szczęście. W 1994 dyndał już tylko fragmencik sznura, tyle odcięto szczęścia. Obecnie w obiekcie mieszka kilku starszych. Ich dzieci - dotyczy to całych Żuław - pracują w Irlandii, a dwoje zdolnych mieszka we Francji (jedno studiuje nawet stosunki międzynarodowe). Na Żuławy nie wrócą, bo wpadliby w depresję. Na szosie naprzeciw od czasu do czasu na widok pysznego dworu gwałtownie hamuje na ogół niemiecki autokar. Wysypują się turyści i szwargocząc jak wróble na słoninie prawie biegną do dworku. Właścicielka frontu otwiera autentyczne drzwi autentycznym kluczem z 1803 i zaprasza do środka. Bułka z masłem? Danke. Chleb ze smalcem? Danke. Z ciekawością zaglądają tu i tam, włażą nawet do pieca wielkości M-2. A potem, zaintrygowani przez gościnną panią, idą do pomieszczenia na poddaszu. Tam, zaopatrzeni w nożyce, odcinają kawałek po kawałku sznur. Kiedy ostatnio odwiedziłem ten dworek, sznur miał już z 5 metrów. W cudowny sposób się wydłuża, jakby proporcjonalnie do liczby autokarów w roku. Przedłuża się na szczęście, w ramach przyzwoitych stosunków międzynarodowych i ku pamięci. I żeby resztka emerytujacych tubylców, opuszczonych przez dzieci, w tej ogólnej depresji Żuław już całkiem nie dostała fiksum dyrdum.
Tadeusz Majewski
Dziennik Bałtycki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz