środa, 24 stycznia 2007

Orędzia


Prawie co roku byłem zapraszany na noworoczne spotkanie VIP-ów w Centralnym Domu. W br. ani pachnącego urzędem zaproszonka, ani telefoniku. A ja przecież musiałem tam być, nawet kupiłem garnitur. Pojawił się więc problem, jak wejść jako osoba zaproszona. Nie, nie chodzi o próżność. Po prostu co roku notowałem noworoczne orędzie, a potem omawiałem je w mediach. Inna sprawa, że kiedy na takim spotkaniu ciebie nie ma, to jakby ciebie nie było w ogóle.

Więc - jak zdobyć zaproszenie? Zrobił się problem, kiedy zacząłem się zastanawiać, kto w tym roku właściwie jest Pierwszym, żeby wykonać telefonik. W sumie, założywszy że Pierwszych jest kilkunastu, okrężną drogą się udało. Szkoda jednak było fatygi. Nikt otóż nie wygłosił orędzia! A Nowy Rok bez orędzia skazuje miasteczko na dryf balii po oceanie. Dotychczasowe orędzia, wygłaszane przez Wielkiego Stefana, dawało słodkie poczucie sukcesu, że jedynie słusznie zamknęliśmy Stary Rok, wysyłając np. 143% więcej jungów do Irlandii, nadal przy tym utrzymując stare, ścisłe kontakty z Kaliningradem, że wzrosła produkcja, że nadal z heroicznym uporem zagospodarowywano Strefę Specjalnej Troski i że zrealizowano wielkie inwestycje, np. wybudowano Obwodnicę im. (??). Orędzie dawało też jasne wytyczne, jak mamy kroczyć w Nowym Roku. Swoje podorędzie wygłaszał też Prezydent, zwięzłe, z kartki, dając do zrozumienia, że kontroluje sytuację z najwyższego pułapu. Generalnie wychodziło z tego, że było dobrze, a będzie jeszcze lepiej (pust wsiegda budiet sołńce). Poza tym na przyjęciach analizowałem, jaką mamy aktualną konstelację. Osobno stały: lewica, prawica, hard-prawica, stan urzędniczy. W tym roku prawie wszyscy stanęli po prawej, co było nudne. Bez orędzia nie smakuje żadna kanapka ze szwedzkiego stołu (moje ulubione z tatarem szybko wyżarł tow. Wiesław, widziałem). Bez orędzia nie smakowałby nawet homar, któren w którymś A.D. pojawił się jak cud niebieski na stole. Nieważne, czy jako dekoracja, czy do konsumpcji. Ważne, że ktoś wtedy nad tym panował. Orędzia życzę. Władzy. I żeby w końcu ona była.
Tadeusz Majewski
Dziennik Bałtycki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz