niedziela, 25 sierpnia 2013

ANTONI CHYŁA. Słynnym brukiem ze Skórcza do Osia

Dziś, w czwartek 15 sierpnia, wybieramy się we troje - to jest wnuczka Oliwia, żona Wandzia i ja - do Tlenia. Zapowiadam swoim paniom, że pojedziemy drogą, którą w końcu sierpnia i początku września 1939 roku poruszali się uciekinierzy z domów jak i jednostki WP wchodzącej w skład 27 Dywizji Piechoty, które maszerowały w kierunku Świecia. Wandzia pyta, czy pojedziemy brukiem. Chyba tak.




Od Skórcza jedziemy przez Głuche, mijamy po prawej stronie jezioro Wierzbiny, gdzie biegnie droga do Smolnik. Tędy musieli maszerować żołnierze WP 27 DP, którzy stacjonowali na terenie gminy Lubichowo. Przejeżdżamy przez wsie Skórzenno, Skrzynia i Łuby. Od Skórcza jedziemy cały czas lasem, za wyjątkiem przejazdu przez wsie.

Dojeżdżamy do skrzyżowania dróg Osie - Śliwice. Droga na Śliwice odchodzi w prawo, a my jedziemy na wprost. Po przejechaniu pewnego odcinka dojeżdżamy do granicy województw pomorskiego i kujawsko-pomorskiego. Po lewej przy drodze stoi tablica informująca o województwie pomorskim i powiecie starogardzkim - tu zaczyna się słynny bruk. Kątem oka zauważam przy tablicy kamień. Zauważa go i Oliwia. Zatrzymuję się i cofam samochodem. To stary kamień graniczny powiatów z wyraźnym napisem Kreis Pr. Stargard. Wykonuję zdjęcie i jedziemy dalej, z tym że spadła szybkość samochodu, gdyż kocie łby nie pozwalają nam jechać szybciej. Po lewej stronie tej drogi jest bardzo wyjeżdżone pobocze, co świadczy, że cześć pojazdów porusza się lewą stroną jadąc do Osia. Droga ta w większości jest w linii prostej, poza kilkoma zakrętami. Głośno komentuję, że samoloty niemieckie faktycznie miały możliwość ostrzeliwania kolumn cywilów i wojska. Myślę, że 74 lata temu nie było wysokiego lasu i nie było możliwości ochrony przed pikującymi samolotami.



Dojeżdżamy do Osia. Faktycznie ta wieś wypiękniała. Szkoda, że na przejechanym odcinku drogi zabrakło jakiejkolwiek informacji, że w wrześniu zginęli tu cywile i żołnierze, nie wyłączając rozbitych taborów i śmierć koni, również w 27 Dywizjonie Artylerii Ciężkiej.



Kierujemy się drogą do Tlenia. Droga pierwszej klasy, tak jak i chodnik biegnący przy niej. Po wjechaniu do wsi szukamy parkingu. Znajdujemy go dopiero za torami, po lewej stronie przy dworcu, który jest podobny do naszego, skórzeckiego, z tym że jest mniejszy. Trakcja kolejowa jest czynna. Jeżdżą osinobusy. Szkoda, że nie ma ich u nas!

Zwiedzamy tę piękną wieś z uroczym zalewem, z którego korzystają wodniacy i ptactwo: łabędzie i kaczki. Odpoczywamy na ławce przy wodzie. Panie proszą, abym poszedł kupić bułki dla kaczek. Kupuję chleb i płatki, którymi karmimy ptactwo. Robię kilka zdjęć, jest faktycznie przyjemnie. W tym czasie czynny jest kiermasz z różnymi stoiskami. Rozbawia mnie mowa osób, które zachwalają swój towar. Pani sprzedająca miód informuje osobę kupującą, że trzeba zakupić większą ilość miodu do kuracji chorego gardła. Słyszeć rozmowy osób, które były tu dawno, że jest odnowiony sprzęt pływający - dotyczy to rowerów wodnych. Wykonuję zdjęcie tablicy pomnika profesora Alfonsa Hoffmana - twórcy pomorskiego systemu elektroenergetycznego, budowniczego elektrowni wodnych w Gródku i Żurze. Nie zapominam o zrobieniu zdjęcia myśliwego z drewna - zawsze to kolega, pomimo że w drewnie.



Postanawiamy odwiedzić Śliwice. Nie możemy jechać na Łążek, gdyż jest objazd z powodu remontu drogi. Jedziemy objazdem w kierunku Tucholi. Za miejscowością Trzebciny i nadleśnictwem w tej miejscowości skręcamy w prawo. Przy tej drodze zauważamy tablice informującą o znajdującym się bunkrze z okresu II wojny światowej. Mimo zaangażowania wnuczki Oliwi, nie udaje się jego zlokalizować. Korzystam z telefonu do Grzesia Sławnego, który w tym czasie jest na lotnisku w Gdańsku, czy mogę wjechać w tę drogę, aby dojechać do bunkra. Grześ stwierdza, że tak. Po przejechaniu pewnej odległości jak zwykle nie ma żadnego drogowskazu, aby zlokalizować bunkier - taka to jest rzeczywistość. Nic innego nam nie zostaje, tylko zawrócić. Dojeżdżamy do Śliwic. To kolejna piękna wieś - niegdyś królewska. Zatrzymujemy samochód na parkingu i zwiedzamy. Wandzia rozpoznaje miejsce, gdzie był sklep masarski, do którego przyjeżdżała autobusem ze Skórcza po mięso, kiedy było na kartki. Takie to były czasy! Delektujemy się smacznymi lodami w lodziarni przy kościele. Zwiedzamy kościół i grotę z 1906 roku przy kościele. Wszędzie są opisy wykonane na kamieniu - pięknie to wygląda.

Dalej ruszamy w kierunku Osiecznej. Dużo się zmieniło. W samej wsi Osieczna pokazuję Oliwii byłą stację PKP i wspominam, jak kiedyś młodzież przyjeżdżała na zabawy, jak szli ze stacji, to jak pielgrzymka! Pokazuję budynek, gdzie mieścił się posterunek milicji, gdzie przed laty pracowałem jako milicjant, no i oczywiście samolot przy szkole.


Kierujemy się w stronę Ocypla. Kiedy przejeżdżam koło byłej mleczarni, robię zdjęcie tego obiektu, który jest do sprzedania. Jadąc podejmuję decyzję, że nie pojedziemy na Ocypel, a drogą przez las, tak zwaną "Połomską", którą jeździłem do pracy do Osiecznej. Z asfaltu skręcam w prawo i jedziemy drogą leśną. Przed torami po lewej stronie mijamy tak zwany "szycen plac". Pod wiaduktem dojeżdżamy do skrzyżowania, skręcamy w lewo i cały czas przez las. Zatrzymujemy się na moment. Chcę zobaczyć, czy są grzyby, kurki. Cóż - były, są już wyzbierane. Dalej w drogę. Pokazuję Oliwii wieś Mermet - typową wieś letniskową, ale pozostała tu stara szkoła, w której w wakacje przed wojną przebywały harcerki. Jeszcze jedziemy drogą dwupasmową w szpalerze brzóz do Wdy. Jadąc przez Wdę pokazuję, gdzie była szkoła i gdzie mieszkał pan Bolesław Markowski, o którym napiszę w innej gawędzie. Jedziemy przez Bojanowo, Wielki Bukowiec i z tej wsi polną drogą do Wolentala. Po drodze przed torami mijamy tak zwane "więźniowe". Wnuczka się ożywia, rozpoznaje teren, gdzie bywa z koleżankami.




Kończymy nasz wypad. Czy było warto jechać? Na pewno tak. Do Egiptu nie pojadę, ale poznać najbliższe miejscowości na Kociewiu - to tak.

Skórcz 15.08.2013 rok Antoni

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz