poniedziałek, 19 maja 2003

Kociewie - Krąg

Nazwy nieraz nie przystają do rzeczywistości, na przykład wieś Długie (gm. Osiek) wcale nie jest długa, a wieś Krąg (gm. Starogard) nie ma nic wspólnego z kręgiem. Wręcz przeciwnie - jest to być może najdłuższa wieś w powiecie (ponad 3 km). Chyba że mówimy o dojeździe - do Kręga dojeżdża się faktycznie na okrąg. W Kręgu kończy się asfaltowa droga (nie polecamy stąd jechać do Czarnocina czy Bączka).Mamy więc tutaj jakby drogową ślepą kiszkę. Teoretycznie więc wieś - która ma tylko jednostronne asfaltowe połączenie - powinna umierać. Ale jest inaczej. Krąg się rozwija, a swoim wyglądem wieś mogłaby zawstydzić wiele innych w powiecie

Koło Starogardu Gdańskiego
znajduje się niewielka wioska
Ze stron wszystkich otoczona
lasem
Jej mieszkańców nie nęka
ni jedna troska.
Jeśli chcecie opowiem Wam
o niej tymczasem.


Wiadomości poranne

Sołtys Izabelę Czapor zastajemy przy porannym obrządku. Jest zaskoczona, że ludzie z gazety pracują tak wcześnie. Dajemy więc - jak się okazuje - poranne informacje. A są one takie. We wsi mieszka około 800 dusz. To dużo jak na wieś kociewską. Ale - co ciekawe - liczba ta rośnie. W Kręgu powstaje sporo nowych domów, a w tych domach - wiadomo - nie będą mieszkać duchy. Dla nas ten boom budowlany Kręga nie jest zagadką. Wiadomo - otaczający Krąg teren jest niezwykle atrakcyjny przyrodniczo, poza tym blisko do miasta, no i ten spokój. Kto wie, czy ów koniec asfaltu tutaj nie jest walorem, wszak znużeni gwarem miasta starogardzianie szukają właśnie takich miejsc - póki co nieprzelotowych.

Pani sołtys może to widzi inaczej. Jednym tchem wymienia problemy i bolączki wsi. Po pierwsze dziurawy asfalt i fatalny stan dróg wewnętrznych; po drugie szkoła, z której została tylko "zerówka". Co do dróg... Zwracała się do nadleśnictwa o pomoc w ich wyrównaniu, a zimą, kiedy Powiatowy Zarząd Dróg nie kwapił się z ich odśnieżaniem, dzwoniła, prosiła i wreszcie groziła. W końcu przyjechali. Łaskawie. Pani Izabela uznaje za skandal to, że w zeszłym roku nie wykoszono nawet poboczy, co stanowi zagrożenie dla ludzi i pojazdów poruszających się po drodze. Ale z tymi problemami i innymi da sobie radę, tym bardziej, że w pracy na rzecz wsi pomaga jej rada sołecka w składzie: Agnieszka Żabińska, która ponad 20 lat była sołtysem, Zbigniew Toporowski, Józef Pettka, Jan Piotrzkowski, Jan Sarna, Jerzy Skoczek i Mirosław Hinca. Wszyscy sprawdzeni w boju społecznicy. Jest też prężnie działające Koło Gospodyń Wiejskich i sami mieszkańcy, włączający się w życie wsi.
v Są i miejsca pracy

Kiedy wstaję rano i przez okno spoglądam
Widzę mgłą spowite pola.
Ten cudowny widok, który co dzień oglądam
To jest mała Ojczyzna moja.
Gdy w południe na spacer wychodzę
Słyszę w oddali kościelnych dzwonów dźwięk,
Miłych ludzi spotykam po drodze.
Rozbrzmiewa co chwilę
szkolnego dzwonka brzęk.


Krąg - wiadomo - firma Graso. Ale nie tylko. Jest też i drugi spory zakład pracy. Jan Niklas to osoba dobrze znana nieco starszym starogardzianom. Obuwie produkuje od 1962 roku. 16 lat temu otworzył tutaj zakład Dajan. Produkcja nieuciążliwa dla - jakby nie patrzeć - nastawionego na spokój i ekologię Kręga. Dajan zatrudnia 55 osób. Osiem z nich to mieszkańcy wsi. O tym, że na butach można się dorobić (przynajmniej do niedawna) świadczą imponujące ręcznie rzeźbione meble w gabinecie właściciela firmy. Obecna produkcja? Około tysiąca par butów w jednym wzorze. Na miesiąc? Na rok? Na tydzień? Nie pytamy, w końcu nie jesteśmy z US. Tak, w jednym wzorze. To nie czasy, kiedy produkowało się miliony takich samych par butów. Człowiek nie małpa, i wiadomo - musi mieć inne buty niż drugi. Inaczej: klient jest wtedy zadowolony, kiedy wie, że ma na piętach coś z krótkiej serii. Żeby prawdopodobieństwo spotkania drugiego człowieka w takich samych butach było bliskie zeru. Ta reguła dotyczy także i Polaków, dla których Dajan przeznacza 90 procent swojej produkcji. Ale nawet to, że każdy Polak może mieć inne buty, nie rozwiązuje problemu zbytu. Dzisiaj, żeby sprzedać nawet najmodniejsze i najróżnorodniejsze buty, potrzebny jest marketing, a ten kosztuje. To nie czasy, że człowiek był cały hepy, kiedy ze sklepu obuwniczego nie wychodził boso, a w jakichkolwiek butach. W tej polskiej swojego czasu branży jest coraz gorzej - żali się pan Jan. - Przyczyny? Proste dla każdego producenta, zawiłe dla profesorów ekonomistów. Na przykład pana Jana surowiec do pary obuwia kosztuje 50 złotych, a tymczasem buty od Wietnamczyka na bazarze kosztują 35 złotych. I jak tu mówić o równości sektorów? Kredyt dla firm jest na 25 procent, ropa kosztuje 3,40. W ubiegłym roku właściciel firmy płacił 12 tys. podatku, a w tym roku już 36. Liczby mówią same za siebie. Pan Jan czytał, że w województwie słupskim mieszka dwa tysiące Wietnamczyków i że ta liczba nie zmienia się od 15 lat. Co to oznacza? Ano, że jak jeden Wietnamczyk umrze, to na jego miejsce przyjeżdża następny na te same dokumenty. Ot, wietnamska narodowa solidarność. Przyjeżdżają nawet po trupach. Albo inna sprawa. Za co radni biorą pieniądze? - to pytanie kieruje akurat nie pan Jan, a Eugeniusz Bator. Pan Eugeniusz uważa, że radni zarzynają rzemieślnika, a wspierają obcych. On sam chętnie poszedłby do pracy za trzy razy mniejsze pieniądze niż biorą ONI. Schodzimy do hali produkcyjnej. W powietrzu czuć zapach kleju. Nowoczesne maszyny pracują. Gdyby nie było tych Wietnamczyków, firma zatrudniłaby więcej pracowników.

35 lat w kole

Gdy w południe na spacer
wychodzę
Słyszę w oddali kościelnych
dzwonów dźwięk,
Miłych ludzi spotykam po drodze.
Rozbrzmiewa co chwilę
szkolnego dzwonka brzęk.


Helena Bławat od 15 lat jest przewodniczącą Koła Gospodyń Wiejskich w Kręgu. Wspomina z sentymentem czasy peerelowskie, kiedy w kole było 70 członkiń i na nic nie brakowało pieniędzy.

Do koła wstąpiła 1 marca 1953 roku. Dobrze pamięta pierwsze przedstawienie teatralne, w którym brała udział. Nosiło tytuł "Pieją koguty". Panie z KGW organizowały szkolenia, na przykład kurs kroju i szycia czy wykwalifikowanej gospodyni. Zbierały zamówienia na pisklęta, które kupowano w Starogardzie. Organizowały wycieczki po całej Polsce. No i gdzie te czasy?

Nie ma ich, są inne - chciałoby się powiedzieć. Może już nie trzeba piskląt, szkoleń, kroju i szycia?

Mimo tej inności czasów KGW stara się jak umie włączać w życie kulturalne wsi. W 1996 roku Krąg przy wydatnej pomocy KGW zajął pierwsze miejsce w powiecie starogardzkim w konkursie "Piękna Wieś". Ostatnio zorganizowano Dzień Kobiet. Teraz zostało ich tylko 15 osób i dziś - zauważa pani Helena - gdyby ktoś młodszy chciał się tym zająć, byłaby szczęśliwa. To nie tylko kwestia wieku. To również sprawa niezrozumienia, co się dzisiaj dzieje w Polsce. Trudno jej się pogodzić z tym, że rolnikowi płaci się 40 groszy za litr mleka albo 3 zł za kilogram żywca. Przecież z tego nie da się wyżyć.

Może jednak coś się odmieni i KGW w Kręgu będzie tak przyciągać ludzie, jak kiedyś. Może będzie kontynuacja wspaniałej historii koła, którą tworzyli: Maria Fligner, Irena Zych, Helena Cwiklińska, Helena Papke, Małgorzata Hinca, Agnieszka Żabińska, Teresa Wińska, Teresa Żywicka, Helena Pysznik, Helena Gełdon, Maria Papke, Małgorzata Bassara, Maria Baska, Barbara Głodek, Danuta Niklas, Teresa Brejza, Zofia Stobińska, Bożena Lubawska, Sylwia Wiśniewska, Krystyna Bławat, Maria Skoczek - nauczycielka, która przez czterdzieści lat była sekretarzem koła.

Kilka słów o szkole

Wieczorem, kiedy wioska
do snu się układa,
Siadam na schodach
i wsłuchuję się w ciszę.
Gęsty płaszcz nocy
na wszystko opada,
Wiatr delikatnie drzewami
kołysze.


Dzieci z Kręga zawsze miały przechlapane. Reformy, reformy i ciągle reformy. Gdyby Krąg leżał ze 20 km od Starogardu, to te dzieci miałyby spokój. Szkoła u siebie i koniec. Ale że blisko miasta, to od strony ekonomicznej zawsze się da wyliczyć: opłaca się dowozić, dojeżdżać itp. Najprostszy rachunek - podpowiadamy - opłaca się maszerować, ewentualnie dojeżdżać rowerem (zimą na nartach).
Szkoła w Kręgu ma historię dłuższą niż broda niejednego sekretarza gminy. Wybudowana w 1854 roku, cztery lata temu została zlikwidowana. Ale nie tak do końca. W budynku funkcjonuje dziś już tylko klasa zero i przez to nadal trzeba go utrzymywać. Nauczycielka Hanna Okrój wspomina czasy świetności szkoły. Była centrum kulturalnym wsi. Stary budynek szkolny rozebrali mieszkańcy w czynie społecznym w 1996 roku, za co obiecano im nową szkołę. Niestety, tych co obiecywali, nie ma już na stanowiskach. Może to byłoby do przyjęcia, że już ich nie ma na tych stanowiskach, ale trudne do przyjęcia jest to, że wraz z nimi wyparowała cegła z rozbiórki. Stara szkoła jeszcze się broni. Można tu przyjść na angielski, którego uczy Beata Łaska. Rodzice chwalą sobie, że dzieci uczą się na miejscu. Anonimowo twierdzą, że likwidacja to poważny błąd, bo dzieci muszą jeździć do Żabna i Starogardu. Anonimowo, bo dzisiaj dyskusja społeczna może się źle skończyć, a jutro, jak wejdziemy do UE, to już zupełnie (może szkoły w ogóle pozamykają?). Na dzisiaj anonimowi mieszkańcy Kręga patrzą na tę ostatnią reformę z punktu widzenia coraz chudszej kieszeni. A bilety kosztują - mówią. Inna sprawa, że w ich oczach jednak nie ma już takiego żaru i przekonania jak kiedyś, gdy myśleli, że uratują placówkę. W końcu racje są różne - też po stronie gminy. Woźny i palacz Zbigniew Toporowski ma poważne wątpliwości. Mimo że jest w Radzie Sołeckiej, nie wierzy w możliwość - tak to nazwijmy - rekonstrukcji szkoły. No bo to jest i kwestia budynku szkoły - ładnego dworku. Na ładny dworek na pewno znajdzie się nabywca. Jak się go sprzeda, to Urzędowi Gminy ubędzie kolejny budynek do utrzymania. Tylko czy to właściwa droga? Kiedy zabraknie wiejskich szkół, subwencja oświatowa (2,500 zł razy 0,35 na ucznia rocznie) ze wsi popłynie sobie do Starogardu. Nie mówiąc o rzeczy dużo ważniejszej niż złotówki, a mianowicie owego centrum kulturalnego wsi.

Tak właśnie w Kręgu bywa
I na co dzień i od święta,
Dzięki mnie już o tym wiecie,
Właśnie tak mój dom pamiętam.
Nie ja pierwsza i pewnie
nie ostatnia
Wioski mej uroki opisuję,
Krąg lat sześćset dziś świętuje,
Niech wiec każdy wraz ze mną się
raduje!

Ten wiersz napisała Michalina Hinca, uczennica gimnazjum na 600-lecie wsi Krąg.

Pompa i realia

Wierszy okolicznościowych nie powinno się pisać. Z założenia rzeczywistość w nich jest wylukrowana. Dzisiaj wiersz to wiersz - wiadomo - pejzaż i refleksja. Wszystko inne jest pompatyczne i zabawne w zderzeniu z błyskawicznie zmieniającymi się realiami. Michalina może jednak jest wieszczem i wyczuła to, co my, kierując się racjonalnymi przesłankami, wieszczymy. Krąg czeka dobra przyszłość. Będzie więcej dzieci, szkoła zostanie reaktywowana, KGW odzyska dawna świetność, może nawet powstanie dom kultury. Bo Krąg, podobnie jak pobliskie Okole, to idealne miejsce dla uciekających z miasta bogatych starogardzian.
Jarosław Stanek, Tadeusz Majewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz