![](https://lh3.googleusercontent.com/-UcAZopQtkP8/Vs2U-g_-I7I/AAAAAAAAt4Y/PPZCN97l1Yw/mk54_dzieci.jpg)
Przez chwilkę nazbierałam pół wiadra. Marcin (brat) pojechał do Skórcza sprzedać. Za pięć kilo dostał 4 złote. Wyszło, że za kilogram płacą 80 groszy. Wydaje się mało, ale Marcin, który zawsze szuka dodatkowych zajęć, bo sam musi opłacać swój telefon komórkowy, mówi, że to dość dobry zarobek. Zbierał niecałe trzy godziny i zarobił 40 złotych. Ich mama, pani Mirka dodaje, że jest to o wiele lżejsza i bardziej opłacalna praca niż zbieranie jagód. - Żeby tylko padał deszcz - wzdychają.
Podobno Skórcz przoduje w zbieractwie. Mają wiele łatwiej, bo w Osieku dochodzi jeszcze dowóz. - My co dzień nie jeździmy do Skórcza na skup. Uzbierane ślimaki wkładamy do pojemnika, wlewamy trochę wody, wrzucamy trawkę i przechowujemy przez kilka dni - informuje Magda. Wczoraj, w tym czasie, kiedy Marcin był w skupie, podjechał mieszkaniec Skórcza, sprzedał 70 kilogramów ślimaków. Mieszkanka Głuchego, Małgorzata Czaja, też zbierała wczoraj. Przez dwie godziny nazbierała 11 kilo. - Może nie są to wielkie pieniądze, ale zawsze. Wczoraj, po obiedzie, byliśmy na festynie w Skórczu i miałam dla dzieci na lody. Na ślimaki trzeba wychodzić bardzo wcześnie rano lub po deszczu, wtedy one wychodzą. Jak jest słońce, to się chowają. Ja na pewno będę chodziła częściej. Trzeba się spieszyć, bo sezon na nie jest krótki, trwa tylko miesiąc - mówi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz