wtorek, 27 maja 2003

Nieprawdziwe i niesprawdzone

Pełno mediów, bo Grażynie Paturalskiej na tym zależało. Szanuje dziennikarzy, wierzy w ich uczciwość. Nikogo z redakcji NIE nie zaproszono, ale skoro poseł zaprosiła wszystkie inne media, to tekst, który zamieszczamy wyżej, musiał ją mocno dotknąć.Dotknął

W tej sprawie G. Paturalska 22 maja na posiedzeniu sejmu złożyła specjalne oświadczenie, w którym czytamy: "(...) Odkąd zostałam posłem na sejm RP, nigdy nie brałam udziału w żadnym spotkaniu z moim mężem w celach biznesowych, w celach lobbingowych i nigdy w takim też celu nie posługiwałam się wizytówką. (...) Nigdy też przed wydrukowaniem tego artykułu nie było żadnej próby uzgodnienia ze mną informacji na ten temat przez dziennikarza, który ten tekst napisał. Nigdy nikt mnie o nic w tej sprawie nie pytał. (...) Chciałabym powiedzieć również, że jedyne fakty, które są prawdziwe w tym artykule, to to, że mamy z mężem rozdzielność majątkową dokładnie od 16 października 2001 roku, a więc jest to data, która jest wcześniejsza o 3 dni od daty złożenia przeze mnie ślubowania poselskiego. I prawdą jest, że rzeczywiście mamy zaległości w spłacaniu należności przez naszą firmę wobec wielu podmiotów, ale nie zauważono w tym miejscu w artykule, co jest najistotniejsze w tej sprawie i co jest faktem łatwym do udowodnienia, że mój mąż złożył wniosek formalny w lipcu ubiegłego roku o postępowanie układowe w Sądzie Wojewódzkim w Gdańsku. Wniosek ten bardzo długi czas nie był rozpatrywany. Po raz pierwszy na pierwszej rozprawie rozpatrzony był dopiero w końcu marca tego roku i w wyniku tej pierwszej rozprawy powołano biegłego, na którego mąż w firmie w tej chwili oczekuje. Oczekujemy więc, zgodnie z prawem, tak jak każda polska firma, weryfikacji bilansu przez biegłego, żeby na tej podstawie sąd mógł zakończyć postępowanie i stwierdzić, czy będzie to postępowanie układowe, na co mąż ma nadzieję i dlatego tak walczy, bo nie chce nikogo oszukać. Chce spłacić wszystkie swoje wierzytelności. (...) To oczywiście duży skrót.

Do NIE

Grażyna Paturalska skierowała także pismo do NIE, które traktuje jako formę sprostowania. W nim możemy wyczytać, że "Ze zdumieniem przeczytałam Pana artykuł. Zamieszczone przez Pana twierdzenia są całkowicie gołosłowne, a nadto wyraźnie faworyzują jedną stronę. W tym wypadku spółkę Selw - firmę ochroniarską zajmującą się handlem. Ponieważ nie zadał Pan sobie najmniejszego trudu, aby sprawdzić przytoczone przez Pana okoliczności, co znajduje potwierdzenie w treści artykułu, a nadto zamieścił Pan nieaktualną stronę folderu firmy Pakmet, której byłam współwłaścicielem, uważam za jak najbardziej celowe przybycie pana do siedziby firmy Pakmet i zweryfikowanie posiadanych przez Pana wiadomości. (...) Zostanie przedstawiona Panu pełna dokumentacja księgowa i handlowa, dotycząca sprawy, a także całość korespondencji z nią związanej. Ponadto na uwagę zasługuje fakt, że do transakcji doszło najprawdopodobniej w okresie, gdy nie byłam już współwłaścicielem firmy. Niewątpliwym jest, iż nie każda osoba, która nie płaci długów, jest "kanciarzem i oszustem". W ramach działalności gospodarczej bardzo często dochodzi do sytuacji niezawinionego przez przedsiębiorcę zaprzestania płacenia długów, skutkującego możliwością przeprowadzenia postępowania naprawczego, restrukturyzacyjnego lub układowego. (...). Z tych przyczyn uważam, iż powinien Pan zamieścić stosowne sprostowanie, zawierające rzeczywisty opis zdarzenia i jego przyczyny oraz przeprosiny z tytułu podania przez Pana do publicznej wiadomości nieprawdziwych i niesprawdzonych informacji na temat mojej osoby i działalności firmy Pakmet, a także zamieszczenia w stosunku do mnie bezpodstawnych oskarżeń o czyny kryminalne". (...)

Pracownicy bronią

Bardzo pozytywnie o Januszu Paturalskim do redakcji NIE napisali także byli pracownicy Pakmetu. Pod specjalnym pismem podpisało się 37 osób, wręcz oburzonych stylem artykułu w NIE, bo: "Otóż wielu z nas pracuje w tym Zakładzie od wielu lat, a co niektórzy od początku jego istnienia. Przez ten czas zdołaliśmy się bardzo mocno zżyć się z Właścicielami tej Firmy.

Pan zapewne nie wie, że w naszej Firmie od samego początku panuje atmosfera rodzinna i niczego przed pracownikami się nie ukrywało, dlatego najbardziej rzetelną ocenę Państwa Paturalskich mamy my - pracownicy tej Firmy. Nazywa Pan w tym artykule naszą byłą szefową i również jej męża parą, która działa w zaplanowany, oszukańczy sposób na terenie całej Polski. Chcemy zapytać Pana, na jakiej podstawie Pan tak twierdzi? Czy kiedykolwiek miał Pan przyjemność osobiście rozmawiać z tymi ludźmi? Jeśli nie, to nie jest Pan w stanie wyobrazić sobie, jaką krzywdę im Pan wyrządził, (...) bo to, co ci robili - przedstawiało i nadal przedstawia najwyższy poziom uczciwości. Pisze Pan tu o długiej liście wierzycieli Pakmetu. Czy również interesująca okaże się dla Pana wielokrotnie dłuższa lista dłużników naszej Firmy z ostatnich dwóch lat? Czy również zainteresuje Pana jeszcze dłuższa lista osób i instytucji, którym właściciele Pakmetu przez wiele lat pomagali bezinteresownie w każdej możliwej formie? (...) W momencie, kiedy zaczęły się pierwsze poważne kłopoty na rynku w branży, w której działamy i dotknęły również naszą firmę, Pan Janusz Paturalski (Pani Grażyna Paturalska była już wówczas od roku posłanką) szczerze nas o tym poinformował. Przedstawił nam również długą listę naszych dłużników i prosił o pomoc w odzyskaniu należności Firmy. Mimo iż były to instytucje i osoby, które przysporzyły Firmie mnóstwo kłopotów, nie usłyszeliśmy nigdy ani jednego złego słowa o nich. Przeciwnie - właściciel zobowiązał nas do zachowania pełnej kultury i umiaru w procesie odzyskiwania naszych należności. To w pełni pokazuje klasę tego człowieka i dlatego tylu z nas pozostało z nim i deklaruje swoją pomoc. Pan Janusz Paturalski przez te wszystkie lata dał się poznać jako uczciwy, rzetelny pracodawca, a przede wszystkim jako porządny człowiek i nigdy jego zamiarem nie było i nie jest nierzetelne prowadzenie interesów firmy. Z całą stanowczością stwierdzamy, że dzisiejsze problemy naszego Zakładu wynikają z faktu, że natrafiliśmy na nierzetelnych kontrahentów, którzy nie wywiązali się ze swoich zobowiązań wobec Pakmetu, bo ogłosili upadłość lub postępowanie układowe, a często oszukali nas na grube miliony złotych. Narazili oni tym samym naszą Firmę na wielomilionowe straty, a to spowodowało dzisiejszą bardzo trudną sytuację. (...)

Czas na konferencję

Taki jest obraz widziany z firmy Pakmet. W artykule w NIE firma Selw przedstawiła inna obraz. Zdaniem Grażyny Paturalskiej, całkowicie nieprawdziwy. I to chciała przekazać dziennikarzom.
- W tym artykule oszkalowano mnie i mojego męża - powiedziała pani poseł. - Ponadto przedstawiono folder sprzed kilku lat, dawno nieaktualny. Nie znam firmy Selw, która powołuje się na mnie. Nigdy z nimi (właścicielami) się nie spotkałam, nie rozmawiałam nawet przez telefon. Nigdy nie wykorzystywałam legitymacji poselskiej w takich sprawach. Zresztą w naszej firmie, gdy jeszcze w niej byłam, zajmowałam się zawsze innymi sprawami niż mąż. Nigdy nie zajmowałam się podpisywaniem umów gospodarczych, tego rodzaju sprawami. Tymczasem stawia mi się takie zarzuty - oczernia, obraża, pisze, że jestem oszustem. Ukazanie się tego artykułu nie ułatwi restrukturyzacji naszej firmy, a przecież chodzi o to, by się ona udała. Dziękuję tym wszystkim, którzy po publikacji podtrzymywali mnie na duchu. Negatywne opinie też się zdarzały, ale rzadziej. Żałuje tylko, że pojawiały się jako plotka, a nie wprost. Szkoda, że wiele osób nie pamięta, jak Paturalski im pomagał.

Do pytań

Dziennikarze mieli kilka pytań do pani poseł, osoby przecież publicznej. My: Jakie kroki prawne Pani podejmie i jaką treść sprostowania wyśle do NIE? G. Paturalska - Prawnicy radzili mi wnieść sprawę najpierw do prokuratury. Jestem coraz dalsza od tego, również od skierowania sprawy na drogę sądową. Sprawa potrwa latami, zmarnuję dużo czasu, mogę zmarnować zdrowie. W takich sprawach pokrzywdzony często skazany jest na niepowodzenie. Moje pismo do NIE należy traktować jako żądanie jego opublikowania, jako sprostowanie.

Inni: Dlaczego na konferencji nie ma Pani męża?

G.P. - Organizuję tę konferencję jako Grażyna Paturalska, poseł. Mogę to zrobić, jestem osobą publiczną i ten tekst osobiście mnie dotknął także. Jeżeli mąż uzna za stosowne, zorganizuje ponowną konferencję, ale o to musicie go pytać.

Inni: Czyli mąż zorganizuje kolejną konferencję?
G.P. - O to musicie jego zapytać.

Inni: Nie wiedziała pani nic o kontaktach z firmą Selw?

G.P. - Sprawa z firmą Selw jest zdaje się od roku, tym bardziej nic na ten temat nie mogę powiedzieć. Nie miałam pojęcia. Nawet gdy pracowałam w Pakmecie, zajmowałam się promocją, reklamą i marketingiem, nigdy sprawami handlowymi. Od 2 lat nie jestem blisko związana z firmą, praktycznie od kiedy zaczęła się kampania do parlamentu odsunęłam się na bok, gdyż nie miałam już czasu. W tym sensie z działalnością gospodarczą męża nie powinno mnie się już utożsamiać.

My: Ale w tych tekstach, warszawskich, miesza się sporo polityki z gospodarką - z Pakmetem także.
G.P. - A w tekście NIE się nie mieszało?

Inni: Ale Pani tu pisze, że udostępni wszystkie dokumenty finansowe...
G.P. - Tutaj za daleko napisałam. O tym może zadecydować tylko mąż.

My: Z tekstu w NIE wynika jednak, że przedstawiciele tej firmy kontaktowali się z Panią telefoniczne. Jest tu jakby cytat z tej rozmowy...

G.P. - Dobre pytanie. Dziękuję za nie. Na pewno nie. Dzwonił do mnie ktoś z Łodzi i najpierw przedstawił się jako pełnomocnik Platformy (Obywatelskiej - red.) , później jako przedstawiciel pewnej firmy, której Pakmet jest winny pieniądze. Wcale tak nie odpowiedziałam. Poinformowałam go o wszystkim, o tym, że mnie w Pakmecie już nie ma, i obiecałam nawet, że przekażę sprawę mężowi. Nigdy nie powiedziałam natomiast, że nie odpowiadam za długi męża, bo identyfikuję się z mężem. Zawsze. Kiedy odchodziłam z Pakmetu, w 2001 roku, firma wykazywała jeszcze niewielki zysk. Kłopoty - co mi wiadomo - zaczęły się pod koniec 2002 roku, gdyż bardzo dużo firm nie zapłaciło i pojawiło się zjawisko domina.

Inni: Czy przed publikacją tekstu dziennikarz z NIE próbował się z Panią skontaktować, w ogóle ktoś z redakcji?

G.P. - Nie, nikt.


My: A po, chociażby w sprawie tego sprostowania?
G.P. - Jeszcze także nikt.

My: Dlaczego jednak w 2001 roku zdecydowaliście się na rozdzielność majątkową? G.P. - Nie było w tym nic niezwykłego. Uczyniliśmy tak także dlatego, że zostałam posłem i miałam obowiązek składania oświadczeń majątkowych. Bez rozdzielności musiałbym podawać wszystkie składniki firmy Pakmet, stąd zdecydowaliśmy się na taki ruch.

My: Na mieście mówi się inaczej. Osoby nieżyczliwe Paturalskim twierdzą, że już wtedy sytuacja firmy była niejasna i chcieliście uniknąć zajęcia majątku prywatnego przez komornika. Pani przejęła cały majątek prywatny, także ten duży dom w Kokoszkowach. Pani ma majątek, mąż został z długami. Powtarzam tylko nieprzychylne wam opinie, biorąc je w kurze łapki.

G.P. - Dziwię się, że jest taka grupa ludzi. Gdy przeprowadzaliśmy podział majątku, aktywa Pakmetu były dziesięć razy większe od tego, co mi zapisano. Do tego firma naprawdę jeszcze przynosiła niewielki zysk i chodziło o to, by nie utrudniać mężowi prowadzenia działalności gospodarczej. A przez te wszystkie lata "podarowaliśmy" z czystego serca wiele takich domów. Nie wiem, dlaczego się nam zazdrości, że do czegoś w życiu uczciwie doszliśmy.

My: Jeżeli dobrze Panią rozumiemy, to zaprosiła nas Pani, by przekazać, że nie zna Pani w ogóle firmy Selw, jej właścicieli, że nie jest Pani na co dzień związana z Pakmetem i że te wszystkie zarzuty są bezzasadne, a przede wszystkim te związane z wykonywaniem przez panią pracy poselskiej. Nie powinno się tego w ogóle łączyć? P.G. - Dokładnie tak.

Tyle Grażyna Paturalska. Zobaczmy, co teraz zrobi redakcja NIE.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz