sobota, 10 maja 2003

Kolejne spotkanie Starogardzkiego Klubu Biznesu

Prezes Starogardzkiego Klubu Biznesu Zenon Sobiecki znowu tryska energią i ma pomysły do realizacji. I wcale nie chodzi mu o jego prywatny interes, co niektórzy sugerują. Chce coś zrobić dla wszystkich. Tym razem m.in. dla tych, co myślą o wyciągnięciu jakichś pieniędzy z Unii Europejskiej, ale o tym za chwilę, a szerzej w inny miejscu.Najpierw ogólnie O tym, co się już Starogardzkiemu Klubowi Biznesu udało osiągnąć. Za dotychczasowy sukcesy prezes uznał np. zorganizowanie okrągłego stołu w szpitalu, ale tutaj sytuacja nie jest jeszcze jasna. Nie wiadomo po prostu, czy starogardzki szpital ma przed sobą perspektywy, dlatego Z. Sobiecki przestrzegał przed dawaniem darowizn na jego rzecz, dopóki sytuacja się nie wyjaśni. On oczywiście jest za tym, by szpital w Starogardzie był, chociaż niekoniecznie z wielkimi ambicjami medycznymi. Zdaniem prezesa, nasz szpital powinien ograniczyć się "do porad specjalistycznych i udzielania pierwszej pomocy operacyjnej". Nie musi wcale być superspecjalistyczny. Będzie większa szansa, by nie przynosił strat. Zenon Sobiecki zdradził jeszcze dwie ważne sprawy. Z analizy dokumentacji finansowej w szpitalu jasno wynika, że gdyby w nim dotąd inaczej zarządzano finansami jego sytuacja wcale nie byłaby taka makabryczna.
- Gdyby zmiany na stanowisku dyrektora dokonano 2 lata wcześniej, mogło być dzisiaj znacznie lepiej. Byłaby płynność finansowa. Już wtedy można było zbilansować przychody z kosztami - powiedział otwarcie Z. Sobiecki. - Ponadto dyrektor Ciechanowski na kilka dni przed swoim odejściem, gdy już o tym wiedział, zamówił sprzęt, może potrzebny, ale trzy razy droższy od normalnego, za kilkaset tysięcy złotych. Teraz, w kwietniu, do dyrektora Rocławskiego "przyszła" firma ze sprzętem z fakturą. On był zaskoczony, lecz firma miała podpisane zlecenie przez poprzednika...
Co tu komentować? Z. Sobiecki też nie chciał. Liczy, że teraz w szpitalu będzie normalniej, chociaż jeszcze nie opracowano dokładnej analizy, za to konta szpitala zajął komornik i w szpitalu może nie być pieniędzy nawet na wypłaty.
Za kolejne sukcesy klubu uznał pomoc w rozwiązaniu problemów w Stadzie Ogierów, no i udane naciski na władze miasta, by nie rezygnowały z wszystkich kar, które powinny naliczyć firmie ST Projekt - tej od supermarketu.

Sprawa Kaliningradu Na poniedziałkowym spotkaniu w "Galedo" członkowie SKB zapoznali się także ze zbliżającym się szybkimi krokami kolejnym Forum Gospodarczym Starogard - Kaliningrad, które w tym roku odbędzie się na rosyjskiej ziemi 19 i 20 maja. O przygotowaniach do forum biznesmenów poinformował człowiek od promocji w mieście - Jarosław Otta. Chociaż chciał poinformować, bo specjalnie nie mógł. Rosjanie dopiero zaczynają pracować po ich świętach i szczegółowy program biznesmeni poznają gdzieś w piątek, a do Kaliningradu wybierają się przedstawiciele 19 kociewskich firm.
- Sytuacja jest złożona - zaskoczył przedsiębiorców Jarosław Otta. - Z naszej strony będzie 19 firm, a nie wiemy jeszcze jakie firmy będą z rosyjskiej strony. Ale do piątku obiecuję się przedstawić szczegółowy program forum.
Coś już wiadomo. Biznesmeni zapłacą za wyjazd około 300 złotych, resztę pokrywa strona rosyjska, a sam techniczny wyjazd planowany jest między godziną 8.00 a 9.00 w niedzielę (18 maja) sprzed Urzędu Miasta. Tak szybko, bo na rosyjskiej granicy mogą być problemy, jak to było 2 lata temu. Forum odbędzie się w poniedziałek, tego dnia przewidziane są także bezpośrednie rozmowy między przedsiębiorcami obu stron, a we wtorek, przed wyjazdem, nasza delegacja obejrzy gospodarczą wystawę 200 polskich firm, która właśnie będzie trwała w kaliningradzkim pałacu sportu. Tam odbędzie się takie polskie Expo. Swoją ekspozycję ma tam także jedna firma ze Starogardu - Glaspol.

W obronie urzędu Starogardzcy biznesmeni postanowili ponadto bronić Urzędu Celnego, który jest w Starogardzie, a planowano jego likwidację. Prezes Kooperolu Andrzej Kwaśniewski wysłał specjalne pismo w tej sprawie, podobnie uczynił prezes Pomorzanki Zbigniew Gulgowski. A. Kwaśniewski powiedział o dwóch cennych spotkaniach w tej sprawie. Na jednym z nich obecny był dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Celnego z Gdyni, który zdradził, że coś się zmieniło na korzyść od momentu, kiedy urzędy celne przeszły w gestię Ministerstwa Finansów. Wszystko wskazuje na to, że uda się w Starogardzie utrzymać Urząd Celny i 10 miejsc pracy. Tutaj jest jeszcze jeden pomysł, by - na wzór niemiecki - stworzyć lotną brygadę, która kontrolowałaby już pojazdy gdzieś od Malborka, tym bardziej, że wchodzą kolejne akcyzy, biopaliwa.
- Dzięki takiemu rozwiązaniu dla 10 celników powinna być praca - mówił A. Kwaśniewski. - Jest więc nadzieja, ale nadal potrzebny jest lobbing ze strony naszych przedsiębiorców. Mam prośbę, by wysyłano kolejne pisma uzasadniające sens istnienia urzędu w Starogardzie Raczej ich nie będzie, a o lobbing poprosi się te największe firmy. Klub zajmie jedno stanowisko. Jakby przy okazji prezes Fabryki Wódek Gdańskich Jacek Babiarz zwrócił uwagę na akcyzę. Od stycznia 2004 roku szykują się zmiany. Dotąd akcyza i VAT "były" w jednej ustawie, teraz będą w dwóch. Przy okazji rząd chce przemycić parę niekorzystnych dla przedsiębiorców zmian w podatku akcyzowym.
- Nasza firma (Belwedere) jest w Konfederacji Polskich Pracodawców, która ma w Warszawie dosyć silne przełożenie, także na media - powiedział J. Babiarz. - Jeżeli będziecie mieli jakieś uwagi, przekażcie mi, a ja swoim kanałem przekażę je do Warszawy.

Smętnie o obwodnicy Smutnie zaskakująca była wypowiedź Zenona Sobieskiego o planowanej budowie dużej obwodnicy w Starogardzie. Prezes SKB był na ważnym spotkaniu w tej sprawie w Urzędzie Miasta i "ze smutkiem słuchał wypowiedzi decydentów od dróg w województwie". - Wszystko wskazuje na to, że ona w ogóle nie zostanie wybudowana - zdradził. - Przez 30 lat blokowali hektary, a ich właściciele nic z tego nie mieli, nie byli nawet zwolnieni z płacenia podatków od gruntu.
Ci z województwa namawiali władze miasta, by do końca roku wydały kilkaset tysięcy złotych na dokumentację, bo inaczej właściciele gruntów zarezerwowanych pod obwodnicę od stycznia 2004 roku będą mogli z nimi już zrobić, co zechcą. Okres "ochronny" wtedy minie. Kolejny milion trzeba by wydać na koncepcję, tymczasem panowie z Gdańska w kuluarach nie ukrywali, że i tak pieniędzy na budowę nie będzie. - Po co więc wyrzucać pieniądze w błoto na dokumentację? - pytał Z. Sobiecki. - Jeżeli jest 60 procent szans na realizację, można się zastanawiać nad wydaniem pieniędzy na dokumentację, ale gdy jest tylko 10 procent...
- Już kiedyś w mieście wydano pieniądze na koncepcję, na... Piekiełki - przypomniał A. Kwaśniewski.
- 30 lat poszło na marne - dodał Z. Sobiecki. - Tym bardziej, że dzisiaj namnożyły się trudności, kwoty na wykup ziemi byłyby ogromne. Chyba powinniśmy wspomóc prezydenta w negatywnej decyzji, by nie marnować miejskich pieniędzy, bo szans realizacji ta obwodnica nie ma żadnych. Ci z Gdańska namawiają na opracowanie dokumentacji, bo w biurach projektowych siedzą ich synowie i córki. Trzeba też pomyśleć o tych ludziach, którzy przez 30 lat nic na swojej ziemi nie mogli robić, co najwyżej pietruszkę siać. Chociaż podatki im darować...
Zenon Sobiecki jest zdania jednak, że obwodnica miastu jest potrzebna. Może powrócić do pomysłu "północnego", ale ta wersja chyba była za prosta dla ówczesnych urzędników, za mało dokumentacji trzeba by przy niej opracować, za mało decyzji wydać.

Nowy człowiek Coś bardziej optymistycznego. Do Starogardzkiego Klubu Biznesu przystąpił nowy człowiek - Stefan Kaszubowski, który od niedawna kieruje starogardzką filią Kredyt Banku. Zastąpił Stefana Milewskiego. W tym nie ma nic nadzwyczajnego, to normalne (zmiany), ale dyrektor dopowiedział, że zrobi wszystko, by w najbliższym czasie przekształcić filię w samodzielny oddział, co spowoduje, iż bank będzie bliżej klienta. Konkretnie - m.in. decyzje o przyznawaniu kredytów.

I o eurofinansach Na koniec trochę o europejskich pieniądzach. Zenon Sobiecki zaprosił na spotkanie klubu szefów poznańskiej firmy Euro Finanse, która "w Polsce może się pochwalić pozyskaniem największych środków z Unii Europejskiej dla samorządów i firm". Może też pomóc naszym samorządom i firmom. Nie są to żadni hochsztaplerzy (szerzej o firmie piszemy w innym tekście), a poważni doradcy. Najlepszym dowodem na to jest sposób pobierania przez nich wynagrodzenia. Wystawiają fakturę dopiero wtedy, kiedy jest jasne, że przedsiębiorca dostanie dofinansowanie. A jest o co zabiegać. W lipcu ruszy kolejny element programu Sapard, tym razem o znacznie szerszym zakresie, przeznaczony dla terenów wiejskich i miasteczek do 7 tys. mieszkańców. Tym razem na dofinansowanie będą mogli praktycznie liczyć wszyscy działający na danym terenie, a Unia zwróci od 50% udokumentowanych nakładów inwestycyjnych. Dotację można otrzymać na tworzenie nowych miejsc pracy, do 35 tys. złotych na jedno miejsce, ale nie więcej niż 210 tys. złotych; samorządy lokalne mogą liczyć na 130 tys. złotych przy realizacji projektu. Wszystko można wymyślić i zrealizować, byle to zaakceptowano. Ograniczenia dotyczą tylko produkcji alkoholu i niektórych wyrobów i usług koncesjonowanych. Pod warunkiem, że się dobrze i inteligentnie wypełni wniosek, a to nie jest proste. Zwrócił na to uwagę Edmund Herold - znany producent wyrobów masarskich ze Zblewa. - Dokumentacja musiałaby być od podłogi do sufitu - zauważył. - I co z tego? - odparła dyrektor firmy Euro Finanse Alicja Majkowska. - Gdybym u pana kupowała kilogram kiełbasy, to nie zastanawiałbym się, jak została zrobiona. Pan się na tym zna. Pan wniosków nie musi wypełniać, my za Pana to zrobimy. I już po pierwszym spotkaniu powiemy, czy ma pan szansę dofinansowanie uzyskać. Jeżeli nie - wyjedziemy. - Ale ja już mam inwestycję rozpoczętą - dalej ciągnął E. Herold. - I mi się już nie opłaca starać o środki przy tej całej biurokracji.
- Ile jeszcze pan wyda? - zapytała A. Majkowska
- Z 200 tysięcy...
To jest pan bogaty, skoro pan rezygnuje ze 100 tysięcy. Jeżeli my tych pieniędzy z Sapardu nie wykorzystamy, to wrócą one do Brukseli - przekonywała A. Majkowska. - Jak dają pieniądze - to trzeba je brać.
Firma z Poznania jest gotowa nawet załatwiać kredyty pomostowe (w Poznaniu współpracuje z 5 bankami i to na świetnych dla klientów warunkach), by sfinansować inwestycję. Zapytacie: dlaczego? Na każdej udanej umowie z programu Sapard ona zarabia - to także jej zysk. I słusznie.

Jacek Legawski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz