wtorek, 5 września 2006

Elektrownia wodna w Owidzu

Władysław Floryn pracuje od roku w elektrowni. Ale mieszka tu dość długo. Chętnie opowiada o elektrowni.




Różnica poziomów wody wynosi tu 3,6 metra. choć zdarza się czasami 3,9 metra. Stąd idzie 180 kW mocy do Starogardu. Turbina jest austriacka, z 1978 roku.
Miejscu jest wspaniałe. Bardzo ładnie wyglądają tu rozdwojona Wierzyca (jak na poglądowym schemacie widać, na jakiej zasadzie budowano takie elektrownie). Warto połazić po okolicznych terenach, mostem dochodzi się do Owidza, gdzie koniecznie trzeba wejść na doskonale zachowana górkę, na której kiedyś mieściło się grodzisko. Woda w Wierzycy przez ostatnie lata się oczyściła, więc smiało można płynąć kajakiem w dół, do Pelplina.







A teraz tekst z magazynu Kociewiak - dodatek do piątkowego wydania Dziennika Bałtyckiego

W powiecie starogardzkim naliczyliśmy siedem elektrowni wodnych, z czego sześć to konstrukcje wybudowane przed I wojną światową. O najstarszej czynnej na Pomorzu w Czarnocińskich Piecach piszemy w Dzienniku Kociewskim. Tu słów kilka o elektrowni wodnej w Owidzu oraz jej bardzo ciekawym otoczeniu.

Są szczupaki!

Po terenie elektrowni oprowadza nas Władysław Floryn. Pokazuje koła, którymi otwiera się zaporę. Same urządzenia w środku niezbyt interesują - może dlatego, że są znacznie młodsze od obiektu wybudowanego w 1910 roku i cały proces wymiany energii wody na prąd jest tu niewidoczny.

Ciekawe jest - jak to przy elektrowniach - otoczenie. Przed elektrownią ze spiętrzonej wody powstał staw. Przy nim widać jeszcze jedną zaporę. Tędy odprowadza się nadmiar wody kanałem, który biegnie dookoła elektrowni, by z jakiś kilometr dalej połączyć się z powrotem z Wierzycą. Sama Wierzyca, płynąca przez Owidz i Kolincz ze Starogardu, jest już czysta, o czym mówi w reportażu o Kolinczu sołtys tej wsi, a potwierdza Floryn. Są w niej ryby - między innymi szczupaki.

Na stawie w Owidzu i rozlewisku przy elektrowni w Kolinczu zagnieździły się też łabędzie. Nie boją się już brudnej wody i smrodów, jakie szły z oczyszczalni Polpharmy i miejskiej. To też postęp. Śmierdzi tylko czasami, o czym w reportażu o pałacu w Owidzu mówi jego właściciel.
Z elektrowni widać, że wybagrowano rzekę i uporządkowano jej brzegi. Kawałek. Trzeba oczyścić całość, bo - jak niedawno pisaliśmy - w Wierzycy są miejsca, gdzie zalega ponad 2-metrowa warstwa mułu. Trzeba oczyścić, jeżeli te tereny mają przyciągać turystycznych włóczęgów i kajakarzy (niekoniecznie zza granicy czy odległych stron Polski, ale choćby ze Starogardu). Tu, w Owidzu, dodatkową atrakcją na jakiejś przyszłej ścieżce turystycznej może być odległa o 200 metrów od elektrowni Szwedzka Górka - niewykorzystane turystycznie, wspaniale zachowane co do kształtu grodzisko.

Często porównujemy dzisiejszą Polskę z tą peerelowską. W tych porównaniach III RP nieraz mocno się dostaje, a tamta, socjalistyczna, niby była taka dobra, opiekuńcza. Tylko że w latach osiemdziesiątych - o czym też mówią ludzie w Owidzu i Kolinczu - wyłowienie ryby w tej części Wierzycy graniczyłoby z cudem (jeżeli już ktoś by wyłowił, to zapewne jakiegoś mutanta). Tak, proszę Państwa, przez 15 lat pozamykaliśmy na terenie Starogardu prawie wszystkie rury, którymi waliły do Wierzycy ścieki. I to jest też wielkie dzieło.
Tadeusz Majewski

1. Władysław Firyn demonstruje, jak otwiera się zaporę. Fot. Marek Grania
2. Stare elektrownie wodne wyglądają całkiem malowniczo. Oto trzy ujecia obiektu z różnych stron.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz