poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Kim jesteś, dziewczyno z Kranka z lat sześćdziesiątych? (2)

Zanim wyruszyłem do Kranka w poszukiwaniu autorki tekstu w książce "Wieś polska 1939 - 1948", zupełnie przypadkowo zaczęły się pojawiać inne, osobne wątki do zbadania. To, co je łączyło z fabułą reportażu, czyli reporterską ścieżką poszukiwania dziewczyny, była wspólna przestrzeń, jak również - co się później okazało - czas. Przestrzeń wyznaczona powinowactwem krwi i losów mieszkańców Czarnegolasu, Wielkiego Bukowca, Wolentala i Kranka właśnie.









Wszedłem otóż w Starogardzie do pewnego mieszkania. Od razu rzuciła mi się w oczy niezwykła akwarela z bardzo czytelnym podpisem: Władysław Popielarczyk. Gospodarz, widząc moje zaskoczenie, oprowadził mnie po pokojach. Pokazał inne dzieła Popielarczyka - oleje, pastele, techniki mieszane. Dzieła malowane na deskach, płótnie i ścianie. A potem rzekł, że u Benka w Zblewie jest tych prac więcej.

W domu wstukałem nazwisko malarza w Google. Nie będę tu szerzej pisał, co wyskoczyło - sami możecie to zrobić. Tu jednym zdaniem - wyskoczyła postać niezwykła, fascynująco niesforna. Bardzo znany i ceniony malarz, którego prace znajdują się w wielu muzeach krajowych i zagranicznych oraz w zbiorach prywatnych nawet byłych głów państw, poeta, bard, człowiek renesansu; według Wikipedii - artysta z Warszawy. Tylko fragmencik mówi, że ów Popielarczyk urodził się w Szteklinie (w mianowniku w Wikipedii wkradł się błąd - Szteklino zamiast Szteklin). Skądinąd dowiedziałem, że Popielarczyk dzieciństwo i wczesną młodość spędził w Wielkim Bukowcu - wsi, która wydała na świat wielkich ludzi, między innymi Raszejów. Do tego szeregu gigantów doszła nowa, niewspominana, czyli zapomniana w regionie postać.


Władysław Popielarczyk. Skan z albumu

Obrazy i wiersze Władysława Popielarczyka (skan z albumu). Obraz od góry to autoportret artysty.

Pojechałem wieczorem do Zblewa - do Benka, czyli Bernarda Damaszka. Pan Bernard rzucił garść informacji, potrzebnych dla tego reportażu. Myślę, że ten artysta zasługuje na osobny reportaż, a może nawet i książkę, tym bardziej że pozostawił po sobie pamiętnik, w którym wspomina świat swojej młodości, a więc świat nasz.

Ojciec artysty miał na imię Aleksander - mówił pan Bernard. - Wywodził się z Kurpiów, a jego żona, Waleria, urodziła się w Niemczech, ale wywodziła się stąd, ze Starego Lasu. Pracowała w Niemczech, podobnie jak dzisiaj miliony Polaków. Po powrocie i ślubie Popielarczykowie wykupili małe gospodarstwo w Szteklinie. Potem kupili działkę i wybudowali domek w Wielkim Bukowcu, który stoi do dziś. Waleria była położną objeżdżającą wsie. Spoczywa w Zblewie. Aleksander, ojciec Władysława, został rozstrzelany przez Niemców w 1939 roku w Zajączku. Był gospodarzem, w poglądach politycznych narodowcem. Władysław rzeczywiście urodził się w Szteklinie w 1925 roku, ale Popielarczykowie mieszkali tam krótko. Na świat przyszło więcej dzieci i stąd ta przeprowadzka. Chłopak do piętnastego roku życia mieszkał w Wielkim Bukowcu. Już jako dojrzały człowiek kilka razy w roku przyjeżdżał do Zblewa, ale zawsze odwiedzał grób ojca i ojcowiznę w swojej wsi. Czuł się Kociewiakiem, choć robił karierę w stolicy. Kiedyś, chyba w latach siedemdziesiątych, zdumieni mieszkańcy Zblewa ujrzeli go w telewizji. Przeprowadzono z nim wywiad. Ich zdumienie sięgnęło zenitu, gdy usłyszeli: Pozdrawiam mojego szwagra, Maksa Gillę z Kociewia.

Pan Bernard, który ma przygotowanie plastyczne, zauważył, że malarstwo Popielarczyka jest pełne dowcipu, nieokiełznane, ale można w nim znaleźć elementy naszego pejzażu. Bardzo mi się spodobały te według mnie trafne określenia. Co do ostatniego - myślę, że w jego twórczości można znaleźć mnóstwo motywów z okolic dzieciństwa i młodości - z Wielkiego Bukowca - równie nieokiełznanego w wyglądzie, Czarnegolasu i Kranka.


Obrazy Popielarczyka znajdują się w największych muzeach świata i kolekcjach prywatnych nawet byłych prezydentów krajów. Sporo jest także w Starogardzie i Zblewie. Fot.. Tadeusz Majewski

Wielki Bukowiec. Dom Popielarczyków. Stan obecny.

Grób Aleksandra Popielarczyka.

Miałem więc dodatkowo ten jakże ciekawy motyw poszukiwań podczas jednej reporterskiej włóczęgi po Kranku. Nie wiedziałem, że dołączą następne, równie ciekawe. Żeby dokończyć jakby część przygotowawczą, określającą tło późniejszych, już konkretnych wydarzeń, trzeba jeszcze koniecznie dać drugą pracę konkursową z księgi "Wieś polska 1939 - 1948".


(zapis oryginalny)

Wieś Polska 1939 - 1948 (materiały konkursowe), Warszawa 1967, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Instytut Historii Polskiej Akademii Nauk

Nr 31 (933) — wieś Czarnylas — Mężczyzna Topografia icsi

- Początek powstania wsy Czarnylas przypuszcza się Krzyżakom,

którzy jeżdżąc na polowania do tutejszych borów, pobudowały kościół. Jednak ze znalezionych grobów skrzynkowych z kamienia należy przypuszczać, że już w czasach dawniejszych okolice były zamieszkane. Stare ludzie powiadają, że za czasów po rozbiorach Polski był w mojej wsi majątek 750 ha i tylko 14 gospodarstw rolnych od 2 do 50 ha, ziemia kościelna 60 ha/1. Ten stan trwał aż do 1925 roku -

Wyniki parcelacji 1925—1927.

- Podczas okupacji niemieckiej zostały wysiedleny wszysci gospodarze, wieksy właściciele z 12 gospodarstw, z kościelnej ziemi i z resztówki już w zimie 1939 r. Na te gospodarstwa sprowadzono tutejszych Niemców z okolicy. W r. 1942 wysiedlono resztę gospodarzy Polaków, i obsadzono całą wieś Niemcami sprowadzonemy z Besarabii i także Niemcy, którzy zajęli w 1939 r. gospodarstwa Polski, musiały takowe opuszczać na rzecz Besarabów. Samą resztówkę zajął Kreisbauernfuhrer.

Z Polaków zostały się tylko robotnicy i cztery gospodarze, którzy nie mieli kompletnych zabudowań. Rolników polskich wywieziono do obozów pracy lub do Niemiec.

Po długim i tęsknym oczekiwaniu słońce wolnoscy zaczęło nam wschodzyc, 14 dni już przedtem wszyscy Besaraby, zapakowawszy na wozy, co tylko możliwe, spiesznie uchodzyły na zachód. Frontsię zbliżał, jednak utknął na 14 dni przed naszą wsią. Ludzie kryli się przez ten czas pod ziemią lub [w] murowanych piwnicach. Co dzień to stodoła jakaś, to budynki jakieś się paliły, to Niemcy brali reszta chłopów do okopów. Jednak dużo pociechy z nich nie mieli. Nareszcie dnia 4 marca 1945 r. wojska radzieckie zajęły naszą wieś. Mieszkańcy pomału wracały na swoje gospodarstwa, niestety bez inwentarza i zachodzyły w głowa jak ta gospodarzyć, z 185 kony roboczych zostało tylko 5 kalecznych, trocha lepiej wyszły z całej rozprawy krowy, bo było ich 70 sztuk.

Brak inwentarza żywego. Struktura rolna - gleba, struktura zasiewów, zabudowa wsi, struktura demograficzna i zawodowa - 2 ss.


-W mojej wiosce jest jeszcze z czasów przedwojennych światło elektryczne, sama wieś korzysta tylko, bo wybudowania są bardzo rozproszone i na razie nie są rolniki w stanie sobie zakładać elektryfikację. Tak samo z radiamy, które posiada tylko nauczyciel i jeden obywatel. Należy to usprawiedliwyć tem, iż we wiosce mieszkają osadnicy z powojennej reformy rolnej, którzy jeszcze sobie nie przebudowały domów gospodarskych. O radia starałyśmy się, aby zradiofonowali, lecz jakoś zostaje tylko przyrzeczenie.

Ciężką dole mają świeży osadnicy, otrzymali po 10 ha ziemy od dawniejszej resztówki 180 ha. Obecnie została się do resztówki około 30 ha z budynkamy gospodarczemy, które należą do Oświaty Rolniczej. Ponieważ jest trudno o materiał budowlany, więc będzie trudno się wybudować, a na czyim podwórku mieszkać to nie żadna gospodarka. Po l koniu i 2 krowy posiada już najwięcej osadników, tylko jeden nic posiada konia -

Obecna ilość żywego inwentarza. Organizacje społeczne - stan organizacyjny: ZSCh - 45 członków, SL — 50 członków, PPR - 10 członków. Rozwój czytelnictwa - "Rolnik Polski". Urząd gminny, biblioteka ZSCh - 0,5 s.

- Na ogół są tu wszyscy osadnicy zadowoleni z reformy rolnej,

tylko gospodarze, którym nałożono fundusz oszczędności, się pytają: "Jak to, ja mam stodoła przez wojna znyszczona i mam oszczędzać?" Chociaż gromadzka komisja podatkowa tym, co mają stodoły lub domy przez wojna znyszczone, podatek oszczednascy umorzyła, to referent ze starostwa odrzucył wnioski o umorzenie; mówy, kto ma konia i jedną krowa może płacić. Czy słusznie?

Drugi kłopot to ze stodołamy i budynkamy pod papą. Przeszły rok nie1 można było z powodu braku gotówki dachów zreperować i było trudno o smoła i papa. Dużo zboża się ponyszczyło zaciekami. Obecnie przez nałożenie dodatkowe funduszu oszczędnoscy uważamy, że znów się to powtórzy. Zaliczka na podatek gruntowy na rok 1948 moja wieś wpłaciła w terminie w 95%.

1 Por. "Slawnik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów slowiań-skich", t. I, Warszawa 1880, s. 767 -potwierdza ogólnie te wiadomości.

PRZEJDŹ DO CZĘŚCI 3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz