środa, 10 grudnia 2014

ANTONI CHYŁA. Ćwiczenie na kościele w Barłożnie

Trzeci grudnia 2014 roku. Jestem na targowisku miejskim w Skórczu. W dni powszednie jest głównie miejscem parkingowym dla samochodów osobowych, którymi mieszkańcy okolicznych miejscowości przyjeżdżają na zakupy. Również jest prowadzona sprzedaż używanej odzieży. W dniu dzisiejszym jest tylko jedno stoisko. Wydaje się, że panuje trochę senna atmosfera, ale pojawia się pierwszy wóz bojowy OSP Barłożno.


Za kierownicą niezastąpiony druh Wiesław Jabłonka. W wozie pozostali druhowie: Artur Michna, Hubert i Krzysztof Jabłonka, Szymon Badźmiera i Przemysław Sagerman. Po chwili wjeżdża Scania z OSP Wielki Bukowiec. Za kierownicą druh Zbyszek Jaszczerski. W tym wozie bojowym jest również druhna Małgorzata Sojka i Karol Raszeja. Po upływie trzech minut wjeżdżają dwa wozy bojowe PSP Starogard, z tego jeden ciężki Man z kierowcą Rafałem Bławatem oraz z Jackiem Ciarą, drugi - Volvo SHD 32 z kierowcą Grzegorzem Mąkosą oraz z Dawidem Podwojewskim.




Wozy ustawiają się w szeregu - jest to piękny widok. Przechodzący mieszkańcy pozdrawiają strażaków. Słyszę, jak Wiesiu tłumaczy komuś, że to są ćwiczenia na obiekcie, konkretnie na kościele w Barłożnie. Czekamy na OSP Skórcz, lecz druh Tadeusz Lange przez radiostację prosi dowódcę ćwiczeń Jacka, aby przybyć do ich strażnicy i tam się odbędzie odprawa. Cóż, może ma i rację. Na pewno chce pokazać odnowioną salę z zapleczem w remizie.


W sali rozpoznaję część młodych strażaków z OSP Skórcz. Jest wśród nich druh Marek Landowski. Dowódca ćwiczeń z PSP Jacek Ciara omawia przebieg ćwiczeń, ze wskazaniem co każda jednostka ma do realizacji. OSP Skórcz wystawia do ćwiczeń dwa pojazdy: SD 30 z kierowcą Tadeuszem Lange i ze Sławkiem Góreckim, średni samochód pożarniczy z kierowcą Rafałem Rulafem oraz z Markiem Landowskim, Marcinem Krzyżanowskim, Dominikiem Lange, Karolem Groenem, Sebastianem Bednarskim i Przemysławem Nogą. Wracamy na targowisko.



Ja wraz z przybyłym z PSP oficerem Jarosławem Kinowskim i dowódcą ćwiczeń udajemy się do Barłożna. Tam już na nas czeka pan Robert Groth - kościelny, który ma otworzyć drzwi do kościoła. Pojawiają się problemy, gdyż kościelny nie zgadza się na użycie urządzenia do zadymienia, pomimo wcześniejszej akceptacji księdza dziekana proboszcza Jarosława Skwierawskiego. Dowódca ćwiczeń łączy się telefonicznie z proboszczem, który wyraża zgodę.





Z uwagi na powstałą sytuację ja mam być osobą poszkodowaną, która przebywać będzie na chórze. Cóż, zgadzam się. Mam obsługiwać urządzenie teatralne do wytwarzania dymu, które co pewien czas włączam. Faktycznie jest zadymienie. Do wnętrza świątyni dobiega dźwięk sygnałów akustycznych wozów bojowych. Po chwili dobiegają odgłosy komend. Na chór wchodzi dwóch strażaków w aparatach ochrony dróg oddechowych. Zostaję ewakuowany z chóru na zewnątrz świątyni. Jest również rozwinięte natarcie wewnętrzne gaśnicze do kościoła. Ewakuacji dokonują druhowie Dominik i Marcin. Jestem przekazany druhom z Wielkiego Bukowca. Okrywają mnie folią termoizolacyjną. Druhna Małgorzata zakłada mi maskę tlenową i otrzymuję tlen.


Leżąc na noszach widzę sprawioną drabinę SHD 32. Operatorem jest Grzegorz, w koszu są Dawid i Szymon. Po zakończeniu swej misji jako osoba poszkodowana, mogę obserwować przebieg ćwiczeń. I tak drugą drabiną SD 30 operuje Tadeusz, w koszu znajdują się Hubert i Sławek. Z drabin mechanicznych są podane dwa prądy gaśnicze w natarciu zewnętrznym, w celu ugaszenia konstrukcji dachowej kościoła. Wodę do ćwiczeń używana jest z wiejskiej sieci wodociągowej. Z uwagi na panujący mróz i prace konserwatorskie na kościele odstąpiono od użycia wody podczas ćwiczeń i podano ją aplikacyjnie. OSP Skórcz użył do oddymienia kościoła wentylator oddymiający.


Każdy ze strażaków wykonywał swe zadania. Artura zastałem przy sprawdzaniu hydrantu. Kilku mieszkańców wsi obserwowało te ćwiczenia. Strażacy mieli możność zapoznania się z wnętrzem kościoła, wejściem na wieżę kościelną. Karol zagrał nam na organach. Posumowanie ćwiczeń odbyło się w świetlicy wiejskiej przy kawie, gdzie uczestnicy ćwiczeń otrzymali również posiłek. W podsumowaniu uczestniczył druh naczelnik OSP Barłożno Anastazy Piekarski. Za kulinarną część odpowiadała pani Zyta Piekarska z innymi paniami. Ja zapoznałem druhów z historią kościoła i wsi Barłożno, jak również z relikwią tego kościoła związaną z świętym Janem Pawłem II.


PS. W sumie to miał rację ksiądz proboszcz, gdy mówił na naszej mszy "Hubertusowskiej", że myśliwi są również strażakami. Wiesiu jest z "Łosia", Jarek z "Cyranki", a przecież te koła powstały z podziału Starogardzkiego Stowarzyszenia Łowieckiego. W tym reportażu tylko w pewnej części użyłem terminologii strażackiej, gdyż mój konsultant, aspirant pożarnictwa w stanie spoczynku Marek Landowski, uznał, że nie ma co przeładowywać nazewnictwa, gdyż jeden powie motopompa, a drugi sikawka i tak to jest.

Skórcz dnia 09,12,2014 rok Antoni


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz