poniedziałek, 1 grudnia 2014

ANTONI CHYŁA. Jak różnie są upamiętniane zdarzenia historyczne na Pomorzu

Właściwie już bardzo dawno chciałem napisać o pomniku w Błędnie, ale zawsze wypadło coś innego. Do napisania zmusiła mnie refleksja, jak różnie są upamiętniane zdarzenia historyczne na Pomorzu. Kiedyś jadąc z Wandzią z Lęborka zauważyłem pomnik stojący obok drogi nr 214. Miał dziwny kształt. Niedawno miałem możność obejrzeć go dokładnie z mym przyjacielem Romanem Karwaszem. Znajduje się za miejscowością Bukowina, po przejechaniu mostu na rzece o tej samej nazwie.


Pomnik mimo swej prostoty daje obraz do czego nawiązuje. Świadczy o tym również napis na nim: "Tu 1 września 1939 r. poległ w obronie ojczyzny strażnik graniczny Leon Wenta Polak i i Kaszuba. W 70. rocznicę wybuchu II Wojny Światowej mieszkańcy powiatów kartuskiego i lęborskiego". Obok niego ułożone są słupy graniczne - z jednej strony posiadają literę P, a z drugiej D, w sumie jest ich trzynaście. Twórcą tego pomnika jest artysta rzeźbiarz Tomasz Sobisz.




W drodze do Śliwic, za miejscowością Błędno, przy zakręcie po lewej stronie, znajduje się pomnik też związany z upamiętnieniem ofiar okresu II Wojny Światowej. Napis na nim jest następującej treści: "Bohaterskim partyzantom radzieckim i polskim uczestnikom zwycięsko stoczonej walki pod Błędnem z przeważającymi oddziałami okupanta w 18-tą rocznicę tego czynu zbrojnego społeczeństwo Kociewia 27.X.1961 r. Gmina Osiek 27.10.2014 r." Dostępne materiały mówią, że w tej bitwie zginęło 21 partyzantów oraz 20 odniosło rany. Ten pomnik robi wrażenie zapomnianego. Jest usytuowany w dole, szary i w chwili obecnej tablica informująca, jak dojechać do leśnictwa Pohulanka, wydaje się głównym elementem tego miejsca. Sam pomnik wydaje się skromnym w prostocie i nieszczęśliwym postumentem. Opłakany stan przedstawia tablica informacyjna - lata jej świetności dawno minęły.




Miałem możność być w Pogódkach. Wjeżdżając do tej wsi możemy spotkać zabytki religijne. Pierwszy to kościół ewangelicki z roku 1899 - ma tylko 115 lat. Czy to dużo, trudno powiedzieć. Jego zewnętrzna bryła świadczy, że był na pewno piękną świątynią. Dziś wygląda jak obdarty żebrak, lecz ten żebrak jest jeszcze wyprostowany, z krzyżem wzniesionym do góry. Widok tej świątyni w blasku słońca to jakby myśliwy zobaczył pięknego starego jelenia w pełnej krasie. Dalej mamy barokowy kościół wzniesiony w latach 1701 - 1715. Ten obiekt pomimo swego wieku nie ma uszkodzeń. To jest oczywiste, przecież służy mieszkańcom parafii świętych apostołów Piotra i Pawła. Ten pierwszy być może służył ewangelikom do końca lutego 1945 roku lub szybciej przestał pełnić rolę świątyni. Może jeszcze żyją osoby, które korzystały z niego. Szkoda, że ten pierwszy zginie z ziemi, a przecież ta wieś mogła być taką małą Krzyżową (Msza Pojednania 12.11.1989 rok, Dolny Śląsk, premier RP Tadeusz Mazowiecki i kanclerz RFN Helmut Kohl, spotkanie pokoleń Polaków i Niemców).

W Starogardzie mieliśmy zabytek - stary młyn Wiecherta, lecz spłonął. Dziwne, ale w czasie okupacji też został podpalony młyn Wiechertów w Toruniu. Może to tylko zbieżność nazwisk.

Czytając felietony o Kociewiu i dyskusję na temat, czy jest region Kociewie, to można stwierdzić, że mieliśmy możność żyć z innymi narodowościami, między innymi Niemcami. Nie jestem historykiem i nie chcę wypowiadać się na tematy historyczne, lecz niezależnie kto kim był czy jest, zawsze trzeba być człowiekiem. Przecież nie mogę napisać, że tylko z kuchni rosyjskiej dzieci dostawały posiłek, bo Niemcy też dawali.

Cóż, będę kończył. W Skarszewach powstał kościółek, odtworzony w miejsce poprzedniego z roku 1741 (ewangelicki), a w tym czasie w Pogódkach być może wiatr zrywał dachówki z kościoła ewangelickiego... i jak to odebrać.

PS. Zabytkiem jest nieruchomość (np. pojedynczy budynek, cmentarz), historyczny układ urbanistyczny, krajobraz kulturowy albo rzecz ruchoma, znalezisko, ich części lub zespoły rzeczy, które są dziełem człowieka lub związane z jego działalnością i stanowią świadectwo minionej epoki bądź zdarzenia, a których zachowanie leży w interesie społecznym ze względu na swoją wartość historyczną. Czy warto o tym pisać, nie wiem. Czy warto komuś za symboliczną złotówkę przekazać obiekt, aby przywrócić dawny jego blask. Czy tak jak pies ogrodnika - samemu nie zjeść, drugiemu nie dać.

Skórcz dnia 27.11.2014 r Antoni


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz