sobota, 6 grudnia 2014

Opisanie Godziszewa - 2002 r. (cz. 2)


POWSTAJE DRUGIE GODZISZEWO

- Bo wie pan, buduje się drugie Godziszewo. Na Świętej Górze jest ponad 60 działek budowlanych. Na Świętej Górze - taka ulica ma być, i ulica Jubileuszowa - na pamiątkę roku 2000, bo wtedy te działki były podzielone.



Niektóre z powstających domów są już pod dachem. Teraz Godziszewo liczy 550 mieszkańców, a rodzin około 150, a już niedługo będzie znacznie więcej. Może nie dwa razy więcej, ale niech by była jedna trzecia. Myśleliśmy, że jak te działki zostaną sprzedane, to w urzędzie gminy zwiększy się szansa na podłączenie do kanalizacji, ale nic z tego

- To co przez te trzynaście lat po transformacji tutaj zrobiono?

- Przez trzynaście lat nic nie zrobiono - upiera się mąż pani sołtys.

- Może nie tak. Z tą wodą są koncepcje. Tylko to może dojść do skutku. Ale może to to samo, jakby powiedzieć, że nie dojdzie.

- A pobudowanie szkoły?

- Ja nie mogę się wypowiadać, co stało się przez te cztery lata - zażegnuje się pani sołtys - bo jestem sołtysem pierwszą kadencję. A co zrobiono za mojej kadencji? Wprowadzono modernizację oświetlenia, ale to była modernizacja oświetlenia w całej gminie. Po drugie - Godziszewo wreszcie ma nazwy ulic. Jest siedem ulic - Tczewska, Gdańska, Skarszewska, Młyńska, ks. Sawickiego, Osiedlowa i Boroszewska.

- No, ale nadanie ulic to nie jest jakaś wielka sprawa...

- Ważna, bo wreszcie została uporządkowana numeracja. Wcześniej numer 50 był na dole, a 51 na końcu wsi. Teraz jest porządek.


SZKOŁA ROŚNIE NA RATY

- Ale - upieram się - nadanie ulic niewiele kosztowało władze gminne... Kiedy w Godziszewie powstała koncepcja budowy szkoły?

- O to musiałby pan zapytać panią Latoszewską... W każdym razie za kadencji sołtysa i jednocześnie radnego gminnego Stawickiego. Rozebrali chlewik przyszkolny i zaczęli budować. Początkowo były plany, żeby w miejscu chlewika powstała sala gimnastyczna, potem powstał parter, potem piętro. Co rusz to zmiana koncepcji. Dzięki temu może być szkoła podstawowa i gimnazjum. Ale szkoła i tak jest za mała. Nie mówiąc już o tym, że stoi za blisko szosy. Dzieci wywożą do Demlina. Kiedyś do tej szkoły należało Mirowo, teraz jest Demlin. Niech pan powie, bo pan jeździ po powiecie, jak to jest w innych gminach?

- Czegoś takiego jak w Godziszewie pod względem budowy szkoły w powiecie ze świecą szukać. Gdyby pani pojechała do Kleszczewa, Borzechowa czy Bytoni, to by pani przejrzała na oczy. No może jeszcze w Bobowie budują i budują, i zbudować nie mogą... Ale to gmina maleństwo... A sala gimnastyczna jest?

- To właśnie ma być trzeci etap rozbudowy szkoły. Nawet od południowej strony szkoły jest pojedyncza ściana - jako wewnętrzna. Do tego ma być dobudowana sala gimnastyczna. Jednak mam takie odczucie, że ta sala nigdy nie powstanie.


BOISKO DLA KÓZ

- A to boisko wiejskie, co się mija jadąc na Gdańsk? Dla kóz? Podobno obok mieszka znany wojewódzki działacz LZS-u.

- Jako takie istnieje. Pół boiska jest splantowane, tak że daje się grać - mówi mąż pani sołtys, ale jego żona upiera się, że splantowane jest więcej, może ze dwie trzecie.

- A kto ma to boisko wiejskie pod sobą? Bo tam jakoś trawa wysoko rośnie.

- To jest wiejskie i nikt nie ma pod sobą. Czasem ktoś trawę dla zwierząt sobie wykosi, to lepiej się gra. Teraz najważniejsze jest boisko przy szkole. Gdy nie było tego przy szkole, to pan Czajkowski, prowadzący lekcje wuefu, chodził tam z młodzieżą na lekcje. Bez ogródek. To boisko wiejskie woła o pomstę do nieba. Powinno być inaczej, wiem. Ale jak oni twierdzą, że tamto wiejskie boisko jest niepotrzebne, a potrzebne przy szkole, to co zrobić?

- Oni, czyli lobby szkolne?
- ... Jest nawet komitet modernizacji. Na zebraniu wiejskim chcieliśmy powołać komitet boiska wiejskiego, ale pani dyrektor mówiła, że trzeba powołać komitet dla obu boisk. Oczywiście teraz nie bierze się pod uwagę wiejskiego, tylko szkolne. Na remont boiska przy szkole poszło 7614 złotych funduszu wsi Godziszewo. decyzją mieszkańców na zebraniu wiejskim.
- I coś zrobiono?
- Nawozili dużo żwiru. Niedaleko zrobiono odkrywkę i wozili stamtąd żwir na boisko. Bardzo dużo przywieziono... Te pieniądze z budżetu gminy przeznaczone dla wsi przesunęłam na oświatę, bo co ja mam z tym wspólnego?
- I czy to boisko w końcu jest?
- Ale gdzie tam. To boisko nie funkcjonuje - od trzech lat.

KOLEJ NA CHODNIK

Całkiem niedawno Godziszewo zaskoczyło przejezdnych nowym chodnikiem, wiodącym ze wsi na cmentarz.
- To, że chodnik jest potrzebny, było widoczne od ponad 20 lat. Ponad. Od zawsze był problem tego chodnika. Ale teraz, przy tym ruchu, bardzo trudno się szło na cmentarz, a już z pogrzebami to w ogóle. Zwracaliśmy się urzędu gminy o pomoc. Zawsze była odpowiedź, że nie ma środków. Aż w końcu za mojej kadencji do wsi z budżetu gminy wróciły fundusze sołeckie. W pierwszym roku jeszcze nie było, w drugim dali 4200 (z tego 600 poszło na festyn wiejski, a 3600 przeznaczyliśmy na zakup cementu na płyty chodnikowe), w trzecim roku (w 2001 r.) dali 5500 (500 na boisko, a 5000 też na cement na płyty), i w tym roku dali 7614, co poszło na boisko szkolne.

Ponieważ dali te pieniądze, to zawiązał się Komitet Budowy Chodnika. Dzięki temu funduszowi można było zacząć. I dzięki temu, że Kuria Biskupia zgodziła się na odstąpienie gruntów. I dzięki ks. proboszczowi Janowi Ostrowskiemu. I dzięki sponsorom. Płyty były produkowane przez pracowników gminy Tczew. A chodnik układała cała parafia, z czego w 60 procentach młodzi. Zaczęliśmy w czerwcu ubiegłego roku, potem była przerwa przez te ulewy, a w listopadzie już było gotowe, ze znakami i przejściem dla pieszych u góry, przy cmentarzu.

Wartość kosztorysowa wynosiła 73 148 zł. Były cegiełki, dało PZU, Rościszewo. Mirowo - z funduszu wiejskiego, osoby prywatne. Dały rady sołeckie Boroszewa i Damaszki. Dał GS w Skarszewach. Zostały też pieniądze po telefonach, bo wcześniej w Godziszewie był Komitet Telefonizacji i zostały procenty. Telefony to też był pomysł mieszkańców. W 1997 r. był zawiązany pierwszy komitet, potem, w 2000 r. drugi. Pierwszy nie wypalił, bo - mówili - się nic da i koniec. Gmina powiedziała, że telefony to nie jest ich działka. Ale, o dziwo, pomagał nam wójt Stanisław Połom z gminy Starogard. Podpisem pomógł, przez co przyłączono nas do Komitetu Telefonizacji Wsi Siwiałka i Trzcińsk.

- A figura przy chodniku? Też powstał komitet?
- Figura to już jest robota księdza proboszcza. Przy ułożeniu kamieni pomagali parafianie.

Figura Matki Boskiej z Dzieciątkiem


PO CO NAM GMINA?

- Ciekawe, ile w Godziszewie powstało komitetów? I ile jeszcze powstanie?
- No właśnie. Na pewno powstaną, bo ludzie chcą coś robić. Chociaż na zabrania przychodzi ich coraz mniej. Normalnie zebrania odbywają się w szkole, ale ostatnio odbyło się w barze, gdyż termin zebrania nie odpowiadał pani dyrektor.
- A po co wam gmina, jak wszystko robicie sami? Daliby proporcjonalną do liczby ludności część budżetu i gospodarzylibyście sami. Odejmując cząstkę na funkcjonowanie tylko niezbędnych urzędników.
- To jakiś pomysł. Zresztą nie tylko pomysł. Wszyscy sołtysi z gminy zgłaszają do rady gminy wnioski o podniesienie kwoty funduszu wiejskiego przynajmniej do 1 procenta budżetu gminy. Bo jak na razie na fundusze wiejskie podzielono 90 tysięcy. To za mało. Tym bardziej, że jest jeszcze tyle do zrobienia. Chodniki we wsi, boiska, świetlica...

- A strategię wsi macie?

Pani sołtys robi duże oczy. Opowiadam jej o Programie Rozwoju Wsi i działalności Mariana Firgona z Sumina. Pani sołtys jest żywotnie zainteresowana - uczestnictwo w takim programie da mnóstwo korzyści z największą na czele: ludzie, którzy zaczną w ramach programu wspólnie budować strategię wsi, zauważą, że tak na prawdę to los urzędników w gminie zależy od nich.

Tadeusz Majewski

2002 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz