czwartek, 18 grudnia 2014

Spacerując dołem we mgle. Godziszewo - być może najprędzej rozwijająca się wieś (36 zdjęć)



Przystanąłem na szlaku trochę dłużej, żeby przyjrzeć się bliżej Godziszewu. A zaczęło się od telefonu od uroczej pani Marzeny Czyżewskiej z Tczew, właścicielki biura nieruchomości w Tczewie. Pani Marzena telefonicznie zapytała, gdzie pod Starogardem leży miejscowość Malinka.
Przystanąłem na szlaku trochę dłużej, żeby przyjrzeć się bliżej Godziszewu. A zaczęło się od telefonu od uroczej pani Marzeny Czyżewskiej, właścicielki biura nieruchomości w Tczewie. Pani Marzena telefonicznie zapytała, gdzie pod Starogardem leży miejscowość Malinka.
- Pani Marzeno - odparłem - znam tu każdą dziurę, kutel, jak to u nas mówią, i mogę zapewnić, że Malinki nie tylko nie ma pod Starogardem, ale i w ogóle w naszym powiecie.
Po kilkunastu minutach znowu melodyjka komórki. Tym razem założyłem sztuczne uszy, bo w trakcie jazdy nie wolno rozmawiać bezpośrednio przez aparat, a poza tym ze słuchawkami lepiej słychać.
- Klient mówi, że jest - dalej uparła pani Marzena. - Mówi, że ta Marinka leży przy drodze na Turze. To bardzo poważny klient z Trójmiasta. Upatrzył sobie tam jakieś piękne miejsce. Oni jeżdżą przez tę waszą krainę i szukają pięknych miejsc, jakich macie mnóstwo. Gdyby pan tam przejeżdżał, proszę zapytać, czy to do kupienia.
- Myślałem, że Malinka, pani Marzeno, a okazuje się Marinka. Proszę potwierdzić, że to Malinka. Przeliterować pierwsze litery, bo słabo słyszę!
- Tak, M (jak Maria) a (ja Alina) ...rinka - potwierdziła pani Marzena. - Prześlę panu na e-mail zdjęcie, jakie wykonał ten klient z okna auta. Są na nim dwa stawy i jakiś las.
Dziwne, że klient nie poszukał przez GOOGLE MAP czy w ogóle z satelity, może nawet własnej. Inna sprawa, że na pewnym poziomie zamożności takie sprawy załatwia się przez profesjonalistów, a zawłaszcza tak uroczych jak pani Marzena.
Kilka dni później oglądałem Wioskę Okien w Wędkowach. Co za problem podskoczyć do Turza.
Więc pojechałem. Jadę, jadę, a tu znak... Marianka. MARIANKA, nie Marinka i Malinka! Dlaczego ja tej miejscowości, przysiółka właściwie, nie znam?! To chyba jakiś kiepski żart i skandal. Po chwili sam sobie odpowiedziałem na to pytanie. Raz - nie znasz, bo to prawdopodobnie jedyny odcinek drogi, którą jeszcze nigdy nie jechałeś (zawsze z szosy Swarożyn - Wędkowy - Boroszewo skręcałem przez las na Ciecholewy); dwa - do droga na Turze, a więc już powiat tczewski.
Wziąłem z siedzenia wydrukowane zdjęcie, wykonane przez poważnego klienta z Trójmiasta. Na zdjęciu były dwa stawy, grobla, dom w budowie, zieleń w tle i ucho lusterka auta. Dwa stawy i dom się zgadzały, ale ta zieleń okazała się niezwykła - zupełnie jakby ktoś przeniósł tutaj fragment amazońskiej dżungli. Być może to wrażenie było związane ze specyficzną porą. Wszystko dookoła dyszało od gwałtownej wegetacji. To było uroczysko wstrząsane konwulsją nieustannych, prędkich orgazmów w wodzie, na ziemi i tuż nad ziemią, a na tym wszystkim unosiła się gęsta para z milionów niewidzialnych, dyszących, zielonych ust. Przepocone, duszne powietrze.
Pejzaż zatykający w piersiach dech.
Kilkaset metrów dalej zajechałem na podwórze, gdzie nieco wystraszona dziewczyna poinformowała mnie o właścicielach. Mieli gospodarstwo blisko Turza. No tak, jednak powiat Tczew - triumfowałem w duchu.
Na podwórzu właścicieli stały dwa auta. Przedstawiłem się wybierając jedną z kilkunastu wersji siebie (tu najlepszy był agent ds. nieruchomości).
- Mój klient, bardzo poważny klient z zagranicy, pyta, czy tamten teren jest na sprzedaż. Jest w stanie zapłacić każdą cenę... w ramach oczywiście zdrowego rozsądku.. - poprawiłem się i fachowo zawiesiłem głos.
- To nie jest, proszę pana, do sprzedania. To ziemia rodzinna. Moi synowie pracują w Norwegii i budują tam dom. Absolutnie tego nie sprzedadzą.
- Okej, a może zna pani tu, w Mariance, właściwie już Turzu, bo Turze widać już stąd gołym okiem ...ach jakie wspaniały widok na jezioro, wzgórze, łąkę z baranami... podobny teren...
- Niestety, nie znam. To jest Marianka, a nie Turze.
- Wiem, że Marianka, ale prawie Turze.
- Nie, proszę pana. To jest część Godziszewa.
Aż mnie zatkało Go - dzi - sze - wo!
Z domostwa wyszła elegancko ubrana kobieta około lat 35, rzuciła lekko "dzień dobry", wsiadła do względnie nowego Das Auto, zawinęła na podwórzu i po chwili stała się znikającym punktem na szosie na Turze. No tak, co to dziś za odzywka "mój klient z zagranicy". Każdy właściwie dzisiaj jest z zagranicy. Zagranica dziś dla Polski kak kiedyś dla Rosji Polsza - kurica nie ptica. Muszę zmienić wersję inwokacji agenta ds. nieruchomości na na przykład "mój klient z Ameryki". Ameryka ciągle jeszcze brzmi poważnie. A potem już nie wiem co - może jakaś galaktyka, gwiazdozbiór, Kocborowo?
To zdarzenie kazało mi przyjrzeć się Godziszewu znacznie bliżej. Pokażę je Wam w kilku odsłonach. Naprawdę warto. Dziś ta najbardziej pesymistyczna. Godziszewo centrum - dół, mgła, magia. Czary mary...
Dyskusja na mojej stronie Fb - Tadeusz Majewski







































































































































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz