sobota, 6 grudnia 2014

Opisanie Godziszewa - 2002 r. (cz. 1)


U Ossowskich

Wieś leżąca na końcu gminy Skarszewy żali się na osamotnienieze strony władz gminy. I, z braku jakichś realizowanych tu zadań, próbuje to i owo robić sama. A może to naturalny proces? Coraz mniej decyzji w urzędzie, a coraz więcej w sołectwie? - pisaliśmy 21.08.2002 r. Przypominamy ten reportaż w dwóch częściach jako punkt wyjścia do opisania dzisiejszego Godziszewa.





Wieś komitetów

NA KOŃCU GMINY

- Godziszewo w naszym odczuciu należy do.., nikogo - zaskakuje sołtys wsi Izabela Ossowska. - Albo do Pana Boga - dodaje.

Do Pana Boga, gdyż sporo robi tu kościół, w przeciwieństwie do urzędów i ważnych osób, które mogłyby mieć wpływ na rozwój wsi. Do tych osób należy na przykład Wiesław Szczodrowski, działacz LZS. Mieszka przy wiejskim boisku. Boisku tylko z nazwy, gdyż to kawał łąki, na której, co widać z autobusu, pasą się kozy. Piękną pan Wiesław ma wizytówkę. - Godziszewo należy do nikogo, bo zawsze jest na końcu - wyjaśnia sołtys, a wtóruje jej mąż, Henryk. - Na końcu gminy, na końcu powiatu, na skrzyżowaniu trzech powiatów.

To poczucie osierocenia spowodowało, że wioska snuła plany o odejściu do innego powiatu, tczewskiego, do gminy Tczew.

- Staraliśmy się o zmianę gminy, gdyż mieszkańcy zarzucali władzom naszej gminy, że nic od niej nie ma i że w gminie Tczew byłoby lepiej. 5 września 2000 roku zorganizowaliśmy zebranie w tej sprawie, przeprowadziliśmy sondaż. Sondaż wskazał, że 84 procent opowiada się za zmianą gminy. Sprawa stała się głośna - 84 procent to bardzo dużo. Ale jak doszło do zebrania, to się okazało, że ja na tym zebraniu zostałam sama, że tylko ja chcę zmiany gminy.

- A ile osób się stawiło?

- Niewiele. I to osoby ze środowiska związanego ze szkołą. Wystąpiła pani dyrektor i radny gminny. Powiedzieli, że współpraca z gminą Skarszewy układa się wspaniale.

- Ten sam radny dwa lata później w "Tygodniku Kociewskim" strasznie narzekał na gminę...

- Czyżby był jak wiatr zawieje?

- Ja tego nie powiedziałam... - śmieje się pani sołtys. - Sprawa oderwania się od gminy była już zaawansowana. Byliśmy po rozmowach z wójtem gminy Tczew. On nam powiedział, co należy po kolei robić. Ze najpierw należy zorganizować zebranie mieszkańców wsi, na zebraniu powiadomić o co chodzi, a potem, gdyby mieszkańcy chcieli tej zmiany, powinno się odbyć spotkanie z władzami gminy Tczew i na końcu referendum.

- I pani została kozłem ofiarnym całej tej sytuacji. Mieszkańcy w przeważającej większości chcieli, a potem zostawili panią samą?

- Tak. Mieszkańcy niby chcieli, ale woleliby, żeby to wszystko stało się bez ich udziału. Według niektórych sporą rolę w tych wydarzeniach odegrała dyrektor szkoły w Godziszewie. To ona, o czym wszyscy we wsi wiedzą, rozdaje tutaj karty.

Trudno się dziwić - mieszkańcy są od niej mocno uzależnieni - przez zatrudnienie i przez to, że mają w szkole dzieciaki.

- Ale po całym tym szaszorze nagle sytuacja na linii Godziszewo - urząd gminy się poprawiła - zauważa. - Czyli, że jednak można było. Niestety, trwało to króciutko. Potem znowu na każdą naszą propozycję padała odpowiedź: brak funduszy.


NA KOŃCU, ZNACZY NA POCZĄTKU

Podobno każdy koniec jest początkiem. Godziszewo jest znakomitym przykładem na poparcie tej tezy. Tu nie kończą się drogi gminne, pola, nie urywa się świat. Wręcz odwrotnie. Weźmy na przykład drogi. Tędy biegną ważne trakty Kościerzyna - Tczew i Gdańsk - Starogard. Tu kończy się (albo zaczyna - zależy od której strony spojrzeć) Jezioro Godziszewskie, po brzegach coraz bardziej zabudowywane - i od strony Siwiałki, i od strony Demlina. To graniczne położenie wsi powodowało, że w historii sytuowano ją różnie. Raz należała do gminy Tczew, raz nawet sama była sobie gminą, a raz do gminy Turze.



ZANIEDBANIA KARDYNALNE

- Ale konkretnie w czym gmina nie chce pomóc? W jakich inwestycjach?

- Żadne inwestycje z urzędu nie są prowadzone.

- Żadne? A jakie są potrzebne?

Okazuje się, inwestycje kardynalne. Czyli takie, bez których Godziszewo w Unii Europejskiej nic nie będzie znaczyło.

- Po pierwsze wodociąg...

- Nie ma wodociągu?!
- Jest, ale częściowo, a z tego częściowo z kolei częściowo są rury azbestowe... Potem kanalizacja. Tej nie ma w ogóle. Są szamba.

Tu trzeba powiedzieć, że wieś ma bardzo niekorzystne położenie. Leży w niecce, przez którą biegnie rzeczka Styna.

- Mają ludzie działeczki, ale już ich nie uprawiają - zauważa mąż pani sołtys.

- Dlaczego?

- Niektórzy podłączyli sobie do szamb jakieś rurki i z tych szamb ścieka, gdzie jest możliwość, czyli z górki na dół. I te poletka zalewane z szamb do niczego się nie nadają. Albo zapychają się dreny. Po prostu są do nich podłączone szamba.

- Ale ty nie mów, że tak jest powszechnie - mityguje go żona.

- No oczywiście, proszę zapisać, że to się tylko zdarza. Do tego szamba są betonowe, a już dzisiaj każdy wie, że beton przepuszcza wodę. Taki dowód. Przy kościele jest grobowiec. Kiedy go otwarto, ludzie zobaczyli pływającą trumnę. Godziszewo to dół i woda bije tutaj z wszystkich stron. Leży na źródełkach. My tak za dużo o tym nie wiemy, ale z tych starszych mieszkańców to każdy wie.

Pani sołtys ma rozeznanie, co to znaczy żyć bez wodociągu i kanalizacji. "Ludzie tu do niej przychodzą i narzekają".

- Każdy o tym wie, i w urzędzie też wiedzą, i dlatego chcieliśmy, żeby budowa tej kanalizacji doszła do skutku.


GODZISZEWO KOMITETÓW

Godziszewo z tego braku zainteresowania ze strony urzędu gminy próbuje radzić sobie samo. Powołało już któryś z kolei komitet.

Pani sołtys: ...Dlatego jest założony Społeczny Komitet Budowy Kanalizacji w Godziszewie. Od maja 2000 r. każdy składał się po 20 złotych i dzisiaj mamy na rachunku prawic 35 tysięcy złotych.

- A ile kosztowałaby tutaj kanalizacja?

Pani Izabela nie wie. Nawet nie ma żadnych planów, chociaż jest podpisane porozumienie z gminą Tczew (sprawa kanalizacji i tego porozumienia z gminą Tczew to była bezpośrednia przyczyna zebrania w sprawie zmiany przynależności gminnej). Gmina Skarszewy niezmiennie mówi, że nie tną pieniędzy, ale nie mogą czegokolwiek w tej sprawie robić.

- A w tej chwili idzie SAPARD, są inne fundusze na takie sprawy, więc można by załatwić spoza budżetu — zauważa pan Henryk. - To dzisiaj jest proste.

Widocznie jednak nie dla wszystkich. Sprawa kanalizacji jest naprawdę bardzo ważna. Tu już nie idzie tylko o tych, którzy mieszkają w Godziszewie. Tu idzie też o tych, którzy tu zamieszkają, a chętnych jest wielu.

Tadeusz Majewski

Tekst z 2002 r.

cm 29.7cm; margin: 2cm } P { margin-bottom: 0.21cm } -->

Ciąg dalszy - przejdź



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz