wtorek, 15 kwietnia 2003

Czarna Woda - bezrobocie

Czarną Wodę - urocze miasteczko - może czekać szok: 80- procentowa stopa bezrobocia! Jest ładnie, a nawet ślicznie Czarna Woda - niedziela. Krótki opis sytuacji. Łąki Czarnowodzkie zaatakowały bobry. Pełno po nich śladów. W samym miasteczku jest ładnie, a nawet ślicznie. W wreszcie wiosennym słońcu dobrze wygląda kościół, market...

powstały bodajże z GS-owskiego sklepu, wypielęgnowane ogródki na brzegach Wdy.

Na stadionie grają sąsiedzi - i jak to sąsiedzi - odwieczni rywale: Wda Czarna Woda - Borowiak Czersk. Gospodarze, grający w A-klasie, dostają tęgie lanie, na szczęście jest to mecz towarzyski.

Kim będą ci chłopcy?
Obok kilku chłopców kopie piłkę. Który z nich będzie nowym Bońkiem, a który wielkim politykiem - np. Millerem, dwukrotnym Człowiekiem Roku (wg tygodnika "Wprost") - czas pokaże. Na razie chętnie pozują do pamiątkowego zdjęcia. Najmłodszemu z nich pękła prywatna bala i ma teraz powody do rozpaczy. Przy okazji prowadzimy rozpoznanie: jaki sport uprawiają, dlaczego szkoła ma jakieś dziwaczne okna, jakby zabite płyta pilśniową? Czy napis "Kręgielnia" i "Bar", wiszące na długim budynku z drewna, odpowiadają prawdzie? Co robią i co będą robić ich rodzice jak masa upadłościowa Zakładów Płyt Pilśniowych już zupełnie klapnie? Czy w przyszłości pozostaną w Czarnej Wodzie? Odpowiedzi: uprawiamy piłkę nożna i tenis stołowy, kręgielnia i bar to prehistoria, obecnie jest to hangar dla kajaków polo, okna są o.k. - nie ma w szkole zimna, rodzice na razie pilnują masy upadłościowej, a potem sobie wyjadą - jeden do Niemiec, drugi do Szwecji, od Czarnej Wody jak najdalej ("kiedy się ożenię") - tu nie ma przyszłości. Mały tylko nie chce wyjeżdżać - analizuje, jak naprawić pękniętą w kilku miejscach balę. Widać ma za dużego kopa.

Rodzina
Obserwująca mecz rodzina - tata, mama i dziecko - chętnie mówią o problemach miasteczka. Mały jedynie monosylabami, z widocznym dla tego wieku niezadowoleniem. Najwięcej mówi tata - pracownik zakładowej straży. Jeszcze pilnuje masy upadłościowej, ale już nie wierzy w paździerz i w kolejne zmartwychwstanie ZPP. A nawet... Jak przejdzie się przez ten cały proces upadłości, znajdzie się jakiegoś inwestora, to - no to ile czasu upłynie? W zakładzie - mówi tata - pracowało ponad 400 osób. A jakie jeszcze są tutaj miejsca pracy? Młyn padł, tartak padł, coś tam małego jest... W sumie jakieś większe zakłady pracy (mamy tu na myśli zatrudniające kilka - kilkanaście osób) można by policzyć na paluchach jednej ręki. No, największe to są oczywiście szkoła, urząd gminy i przychodnie dwie: Polmed i Miedicus. Ale pieniądza z produkcji nie dają. Gdzie więc pracy szukać? W Starogardzie bezrobocie ponad 20-procentowe, w Czersku też kiepsko.

Znieruchomiały gigant
Znieruchomiały Zakład Płyt Pilśniowych stoi jak ogromny mamut w muzeum. Niegdyś duma eksportu, zakład, który zbudowano w szczerym polu, a wokół niego całe miasteczko. Ścisła specjalizacja, ścisłe uzależnienie mieszkańców od zakładu, względna nowoczesność - jak na tamte czasy. O ile Amerykanin w USA (bo są różni Amerykanie) przeciętnie przeprowadza się za pracą 8 razy w życiu, przyzwyczajony do tego, że zakłady w jednym miejscu padają, a w drugim miejscu powstają, o tyle czarnowodzianin miał całe swoje życie związać z ZPP. Czym się różni kapitalizm od socjalizmu? Socjalizm: Czy się stoi, czy się leży, stabilizacja się należy. Kapitalizm: Tyle jesteś wart, ile jest wart twój ostatni pomysł. Jak przestaniesz wymyślać, stać, to legniesz na amen. A swoją drogą - ciekawe, czy przez te kilkanaście lat utrzymywania ZPP po zmianie ustroju ktoś kiedyś powiedział pracownikom: sytuacja jest na tyle niepewna, by szukać sobie innego zajęcia. I pytanie: dlaczego to ciągle do końca był zakład państwowy?

Co mówią mózgi miasteczka
Mózgi miasteczka mówią, że w ZPP pracowało z 80 procent siły pracującej miasteczka. Jak nikt tego nie weźmie (a wątpliwe, by wziął, bo ten ongiś nowoczesny zakład dziś jest energochłonny i ogólnie przestarzały, a na dodatek na rynku są lepsze od płyt paździerzowych materiały), to licząc prosto będziemy mieli w Czarnej Wodzie 80-procentowy wzrost bezrobocia. Dodając już istniejące - prawie 100%?! A końcu zostaną zapewne urząd gminy, szkoła i służba zdrowia. Handel zaniknie, no bo kto będzie kupował? Chociaż... urzędnicy też pewnie się zwolnią, no bo ich płace były pośrednio powiązane z podatkami od nieruchomości. Jak tych zabraknie, jaki będzie sens sprawować władzę i zajmować się tak prozaicznymi sprawami, jak organizowanie kotłowni dla mieszkańców zakładowego miasteczka? Mózgi miasteczka podają też za pozytywny przykład Czersk, gdzie prywatnych firm jest na pęczki. No tak, ale tam są tradycje prywatnej przedsiębiorczości, a w Czarnej Wodzie? - dodają retorycznym pytaniem.

Będzie jak będzie
Generalnie nie ma. Owszem, przed wyborami były w programach wyborczych, między innymi pisano o tym, by w zarządzaniu gminą miejską poszukać jakichś rozwiązań niestereotypowych, postawić na rozwój turystyki, a nawet - przezwyciężając gminna dumę - połączyć się z Kaliskami i Osieczną w jeden samorządowy organizm. Są to trzy gminy podobne w charakterze. Razem można też zdziałać więcej, zwłaszcza jeśli idzie o turystykę. A nawet jak coś się z tego nie wyniknie - razem przynajmniej łatwiej dzielić biedę. Zobaczymy, jak będzie. Na pewno będzie jak będzie. Póki co, fantazji nie brakuje autorowi malowidła na trabancie. Oto styl epoki - ostra linia, żywe graffiti na pojeździe. Takim to można wjechać do UE nawet z papierami bezrobotnego.

Tekst: Tadeusz Majewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz