środa, 13 czerwca 2012

Motocross. GERARD REIMUS: Takiej promocji Pączewo jeszcze nie miało

Z Gerardem Reimusem rozmawia Tadeusz Majewski


- Małe who is who. Gerard Reimus... Urodzony...? Gdzie? Zawód?

- Urodzony 6 lipca 1944 roku. A więc już stary weteran. Urodzony w Skórczu. Całe życie w Skórczu. Uprawiał zawód rolnika. Od 3 lat na emeryturze. Przedtem przez dłuższy czas na rencie....















- Działacz społeczny. Twórca rozmaitych wydarzeń rozrywkowo-sportowo-kulturalnych. Skąd to się wzięło? Miał pan do czynienia na przykład z kulturą?

- Miałem. W wojsku grałem w wojskowej kapeli. Nie dętej, tylko takiej, która grała po wczasowych domach. Zaczęło się od tego, że zapytali, kto na czym gra. Początkowo się nie zgłaszałem. Myślałem, że będą lepsi. Po co miałem iść na pierwszy ogień? Ale ktoś był z Lubichowa i powiedział, że jestem perkusistą i muzycy przyszli po mnie. Grałem przez dwa lata. W wojskowym zespole estradowym. Po wojsku założyłem swój zespół.

- Kiedy?

- W 1966 roku, gdy wyszedłem z wojska. Zespół przestał istnieć w 1990 roku.

- Co to był za zespół?

- Nazywał się "Kaskady". Typowo skórzecki. Byłem jego szefem. Grałem w nim 25 lat na perkusji. Graliśmy muzykę weselną, na weselach i zabawach. Dawaliśmy też koncerty na święta majowe. Graliśmy też w Starogardzie graliśmy, w "Strzelnicy".


Zespół "Kaskady"

- Perkusista samouk?

- Uważam, że perkusistą można być, gdy ma się dobry słuch, odpowiednie wyczucie rytmu. Nie trzeba wykształcenia. Perkusja to podstawa w zespole. Będzie miał walczyka, może zrobić z niego oberka. Może wszystkich wybić z rytmu. Żaden inny instrument tego nie zrobi.

- Gerard Reimus polityk...

- W polityce jestem czwartą kadencję Rady Miasta Skórcz.

- Z ramienia jakiej partii?

- Nie mam żadnych ramion. Jestem niezależny. Patrzę po gospodarsku na miasto i zawsze odważnie formułuję swoje zdanie. To moja ostatnia kadencja. Po niej zamierzam spisać wszystko to, co zrobiłem dla ludzi, dla rozrywki. A myślę, że zrobiłem wiele. Wyścigi rowerowe, przedszkolaków, różne zawody, biesiady - były trzy w ciągu trzech lat... Sporo by się tego zebrało.

- No i regularne zawody w bilarda w "Skrzacie". Kilka razy o tym pisałem. Skąd wziął się ten bilard? Jest pan bilardzistą?

- Nie umiałem grać w bilarda. Wziąłem się za to, bo zacząłem grać. I założyłem sekcję. Bilard nie jest taki prosty. Bilard to gra bardzo elegancka. Jeżeli zawody mają ładnie wyglądać, sędzia musi być ubrany jak w telewizji, zawodnicy też. Musi być oprawa, nagrody. Przez sekcję przewinęło się ze 30 bilardzistów. Szkoda, że nie doceniono tego dzieła.

- I przyszedł czas na motocross w Pączewie. Jak do tego doszło?

- Po bilardzie i przed motocrossem robiłem jeszcze Biesiady Śląskie. Jedna odbyła się była na stadionie, dwie na Maślanym Rynku, przy fontannie. Zapraszałem do Skórcza zespoły muzyczne ze Śląska. Przyjeżdżały po trzy przez trzy lata - 2007 - 2010. Zespoły biesiadne, rozrywkowe z wysokiej półki. I w naszym miasteczku robiło się wesoło. Do tego jeszcze odbywała się parada motocykli. Dlaczego to robiłem? Bo zawsze mi się podobała muzyka bawarska i lubię, żeby coś się działo. Z budżetu miasta nie nie szły na to żadne pieniądze. To nie były Biesiady dla mnie te biesiady, a dla społeczeństwa. Gdybym chciał dla siebie, to mogą tu grać (Reimus pokazuje na ogródek, w którym rozmawiamy - przyp. red.).

- Co to za zespoły z wyższej półki?

- Kapela Fakiry, Kwaśnica Bawarian Show, Pociąg do Mragowa, Barbados - duet akordeonistów, Kamraty. To muzyka dla 40-latków i wyżej. Muzycy są elegancko ubrani. Nie chciałem żadnych raperów czy panków. Robię to, co lubię. Dla nastolatków może robić ktoś inny.

- Dlaczego skończył pan z tymi Biesiadami?

- Bo nasz włodarz nie był przychylny. Tymczasem nikt inny nie ma pomysłu na imprezę w Skórczu. Tu nie jest tak, jak w Zblewie, gdzie mają rozrywkowego wójta, czy w Śliwicach. Włodarz nie może się zamykać. Jeżdżę po imprezach i oglądam. Co do motocrossu. Słyszałem, że jeżdżą w Pączewie na motorach. Pojechałem, zobaczyłem. Tor sami sobie zbudowali na prywatnym gruncie. Przyjechałem do domu i zacząłem rozmyślać, jakby to zrobić, żeby pojechać O COŚ. Wymyśliłem, żeby te zawody toczyły się o Puchar Wicestarosty. Pojechałem do Kazika Chyły z pytaniem, czy by nie objął patronatem. Wicestarosta wyraził zgodę. Zacząłem organizować tę całą otoczkę - żeby podczas zawodów byli sędziowie, żeby było zabezpieczenie medyczne i posiłek - przygotowały go panie z KGW, a strażacy mieli kiełbasy. Zorganizowałem też puchary i różne gadżety, na przykład parasole z banku. Pierwsze oficjalne zawody odbyły się 6 sierpnia 2011 roku. Ludzi przyjechało z tysiąc. Walczyło dwudziestu zawodników. Przyjechali z Tucholi, Pszczółek, Pelplina, Starogardu, nawet jeden z Osieka. Zawody trwały trzy godziny. Hałas był niesamowity, ale ten tor jest w polach. Myślę, że to wielka promocja dla Pączewa. Może nawet Pączewo jeszcze nie miało takiej. Nigdzie dookoła nie ma motocrossu. Impreza wszystkim bardzo się podobała. Również i wójtowi Czechowskiemu.


Plakat z ubiegłorocznych zawodów.

- Czy to impreza, która ma się rozrastać?

- Nie wiem. Nie takie proste to wszystko zorganizować już w takim wymiarze, jaki był w zeszłym roku. Musi być odpowiednia oprawa i promocja, a więc trzeba rozwieźć po sklepach afisze, zrobić reklamę, bo inaczej nikt nie przyjedzie. Do tego to sport niosący duże ryzyko. Zawodnicy podpisują oświadczenia, że jadą na swoją odpowiedzialność... Czy ma się rozrastać... To zależy, dla kogo się ją organizuje. Ta impreza jest za darmo. To prezent dla tutejszych ludzi - mają się bawić, oglądać. Ale nowe elementy w tym roku wprowadzę - zawody odbędą się 12 sierpnia od godz. 14. Będzie muzyka. Będzie maszt, prezentacja zawodników jak na żużlu. Wystawią się Koła Gospodyń Wiejskich, a Janusz Włodarczyk podjął się zorganizować obsługę kulinarną.

- Ilu mniej więcej będzie zawodników? Co pan zrobi, jak się zgłoszą z dużych miast?

- Ma być dwudziestu. Więcej nie. To ja stawiam warunki. Mogą i z Warszawy przejechać, ale nie wystartują. To ma być zabawa dla naszych. Gdyby przyjechali zawodowcy, pokonaliby naszych i co to byłaby za zabawa? I tak jest rywalizacja... Ta dwudziestka zostanie podzielona na 5 grup po czterech zawodników. O tym, kto będzie w jakiej grupie, decyduje losowanie. Ale w przyszłym roku planuję, żeby drużyny były reprezentacjami miejscowości.

- Powiedział pan, że będzie muzyka. Kto wystąpi?

- Pociąg do Mrągowa - Urszula Chojan. Śpiewa muzykę country. Wystąpi też, jak w ubiegłym roku, na imprezie w Obozinie. Country pasuje do motocrossu.

- Czyli jednak impreza będzie się rozrastać...

- Nie mam takich sponsorów, jak na przykład wójt Zblewa. Chcieliśmy ją przenieść do Skórcza, gdzie za tartakiem jest 5 hektarów piachu, ale to nie przeszło. Teraz już nie myślimy o żadnych przenosinach. Gdzie może być lepiej? Gdzie może być taka życzliwość? Na przykład przychylny nam rolnik daje pole pod parking, a bez parkingu dzisiaj nie ma imprezy.

Gerard Reimus z nagrodami.

- Dostał pan Nagrodę Starosty Starogardzkiego. Pozwoli pan, że przepiszę: "Dla Gerarda Reimus - organizatora otwartych mistrzostw Województwa Pomorskiego w Motocrossie o Puchar Wicestarosty Kazimierza Chyły za zajęcie II miejsca w plebiscycie na najlepszą imprezę sportową powiatu starogardzkiego w 2011 roku. Skórcz 9.03.2011 r.". Moje gratulacje. I życzę następnych sukcesów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz