wtorek, 2 czerwca 2015

GABRIELA PLICHTA. Dziadek Stanisław Rekowski był najsłynniejszym twórcą ludowym w Polsce

Zaskoczenie pierwsze. Mieszkanie pełne artystycznych bibelotów. Rzeźby ludowe, obrazy na płótnie i na szkle. Zaskoczenie drugie - Gabriela Plichta, sołtys wsi Więckowy (gmina Skarszewy) i radna powiatowa jest osobą bardzo skromną. Zaskoczenie trzecie - radna powiatowa Gabriela Plichta o Radzie Powiatu mówi z goryczą, delikatnie mówiąc...












Chcę tylko dokończyć tę kadencję
(Magazyn reportażowy "Dziennika Bałtyckiego" "Kociewiak" - 2004 r.)

Pani Gabrielo, to pani dzieła?
- Moje, córki i dziadka Stanisława Rekowskiego. Dziadek był najsłynniejszym twórcą ludowym w Polsce. Otrzymał medal imienia Oskara Kolberga.

I po dziadku odziedziczyła pani talent?
- Wychowywałam się u dziadka z bratem Edwardem. Dziadek mieszkał w samej wsi Więckowy, a rodzice na wybudowaniu. Od dziadka mieliśmy bliżej do szkoły. Poza tym mieszkaliśmy u dziadka, bo babcia miała chorą nogę i trzeba było jej pomagać. W domu rodziców mieszkało pozostałe czworo rodzeństwa. Wracając do postaci dziadka - przykro mi, że nie urządzono izby pamięci jego imienia w Zamku Joannitów. Były dyrektor domu kultury w Skarszewach Jerzy Kolwas chciał to zrobić... Rzeczywiście, po dziadku odziedziczyłam talent i zainteresowanie sztuką. Pomagałam dziadkowi. On rzeźbił ptaszki, a ja mu je malowałam. Ptaszki, zabawki, meble, wszystko co robił. Lubię malować to, co zanika - naturę. I to, co już umyka. Trzeba łapać chwilę, bo już tego nie będzie. O, i sny też lubię malować.















Stanisław Rekowski i jego prace. Zdjęcia są własnością Muzeum Etnograficznego w Oliwie. Wykonał je pan Kleina w 1974 roku. Nadesłał Edmund Zieliński


A ojciec? Też miał talent plastyczny?
- Ojciec, Wacław Rekowski, był tutaj tak zwaną złotą rączką. Usprawniał maszyny rolnicze był wynalazcą. Wiele osób z SKR-u przyjeżdżało podglądać, co też takiego skonstruował. Unowocześnił snopowiązałkę i prasę. I - chyba najważniejszy wynalazek - skonstruował urządzenie do wyrzucania obornika. Może wyjaśnię. Kiedyś wyrzucało obornik na tak zwany ganek, korytarz między buchtami. I widłami dalej, poza budynek. A on to usprawnił. Zamontował na prętach szynę pod sufitem na długości ganku, a na tej szynie ruchomą platformę. Obornik wrzucano na platformę, wypychano i... na zewnątrz. Ojciec miał tu we wsi pierwszą snopowiązałkę, pierwszy samochód - warszawę garbusa, pierwszy telewizor.



Więc mieszka pani w Więckowach z dziada pradziada. Czuje się pani Kociewiaczką? (Taka forma jest w słowniku - nie Kociewianka.)
- Czuję się przede wszystkim Polką. Nie ma żadnej różnicy, Kociewiaczką, Kaszubką... Tu jest bardziej podtrzymywana tradycja...

Czy żyje pani ze sztuki?
- Mam 16-hekatrowe gospodarstwo i jestem rolnikiem z przymusu. Po śmierci męża musiałam to przejąć. I mam dwa jeziora, jedno w dzierżawie, drugie własne.

A więc jest pani chłopką? Nie razi pani to słowo? Takie ładne słowo - Reymont pisał "Chłopi"...
- Chłopka... Gospodyni raczej.

Jest pani jeszcze sołtysem, bo nie widziałem na budynku tabliczki?
- Jestem czwartą kadencję. Nigdy nie powieszę tabliczki...

Jako jedyna w gminie wpisała pani Więckowy do Programu Odnowy Wsi. W innych gminach jest w tym programie więcej sołectw. Dlaczego tu tylko Więckowy?
- Przypadek. O Programie Odnowy Wsi dowiedziałem się w innej gminie. Tu takiej informacji nie było. Postanowiłam działać. 30 stycznia 2002 r. powstała strategia rozwoju wsi. Opracowała ją rada sołecka i młodzież klubu 4H. Bazowaliśmy na propozycji do budżetu gminy, które sołectwa co roku składają do gminy, taki koncert życzeń. To zostało przyjęte na sesji przez radę i strategię dołączono do Programu Odnowy Wsi. Taka strategia, powiązana ze strategią rozwoju gminy, musi być do każdego programu.



Gabriela Plichta prowadzi zajęcia plastyczne w Domu Kultury w Skarszewach (styczeń 2014 r.)

Na co położyliście nacisk w tej strategii? Co chcieliście zrealizować na początku?
- Przede wszystkim chodziło nam o młodzież. Ona nie ma na wsi co robić, trzeba ją zająć. A najprościej można zająć przekazując to, co zanika. Są ludzie, którzy piszą wiersze, pięknie haftują, rzeźbią. Dlaczego nie mają tego robić młodzi? I to może być ten dodatkowy grosik. Przecież mamy kwatery agroturystyczne. Tam można zwieźć takie ludowe dzieła, oby tylko przedstawiały ten teren. To powinna być promocja. A my ściągamy pamiątki z zewnątrz. Powinno być tak, że tu, z tej wioski, mógłby pan kupić coś w każdej kwaterze agroturystycznej. Wójtowie też powinni kupować wyroby lokalnych twórców jako nagrody dla gości.

W Wycinkach (gmina Osiek) obecnie przewodniczący Rady Gminy też próbował coś takiego zorganizować. Niewiele z tego wyszło. Może powinna powstać galeria sztuki ludowej i w ogóle sztuki w Starogardzie?
- Oczywiście. Ja oddawałam wszystkie prace w sklepie w Kościerzynie, gdzie kupowano.

I, jeżeli chodzi o Program Odnowy Wsi, Więckowy odniosły sukces.
- Tak, budynek po zlewni mleka, który miał być sprzedany, zatrzymaliśmy z przeznaczeniem na centrum kulturalne dla trzech sołectw (Więckowy, Malary i Junkrowy). I dzisiaj świetlica jest. Tam się spotyka młodzież, tam toczy się życie kulturalne wsi, jest zespół młodzieżowy. Są szkolenia rolnicze, prywatne imprezy też. Jest stół tenisowy, komputery. Młodzież sama o to dba. Są dyżury. Zadanie określone w programie brzmiało: ocalić od zapomnienia rękodzieło. I żeby odbywały się wystawy, wieczory poetyckie, kolęd, różne.

Wspomniała pani o klubie 4H. Może kilka słów przypomnienia.
- Mamy taki klub. Symbolizuje go czterolistna koniczynka. W każdym listku jest literka H. To pierwsza litera angielskich wyrazów. Chodzi o: swoją głową (żeby jaśniej myślała), sercem (żeby było wierniejsze), swoimi rękoma (żeby chętniej służyły innym), swoim zdrowiem (żeby mi dało lepiej żyć dla mojego klubu, mojej społeczności, mojego kraju i mojego świata).

Mocno to idealistyczne, jak się spojrzy na to, co dzieje się w kraju. Ma pani w sobie jeszcze ten idealizm?
- W tym roku jestem załamana. Może dlatego, że jestem tą radną powiatową i za dużo widzę. Za dużo bezkarności. Widzę, że myśmy tyle z siebie dali, a tam są marnowane pieniądze. A miałam zapał. Nie brałam udziału w żadnej kampanii, a zostałam radną. A teraz już mi się nie chce robić. Czułam się lepiej, jak byłam sołtysem. Teraz, jak zobaczyłam to wszystko, chcę tylko dokończyć tę kadencję i mieć wszystko w nosie. Straciłam entuzjazm.


















Prace Stanisława Rekowskiego w domu pani Gabrieli. Fot. Tadeusz Majewski (2014 r.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz