poniedziałek, 9 listopada 2015

KRZYSZTOF KOWALKOWSKI. Hajnówka i jej okolice - Janów Podlaski i Terespol - cz. 2



Dwa pierwsze dni pobytu w Hajnówce i Białowieży opisałem w poprzednim reportażu "Hajnówka i jej okolice". Teraz przyszedł czas na opis miejsc nieco dalej położonych od Hajnówki.

Jeszcze w domu, na kilka tygodni przed wyjazdem do Hajnówki umówiłem się na spotkanie z moim szkolnym kolegą Lechem Mazurem mieszkającym w Terespolu, z którym w latach 1964-69 uczyliśmy się razem w Państwowych Szkołach Budownictwa w Gdańsku. Ostatni raz widzieliśmy się 15 lat temu. Nie mogłem więc nie skorzystać z okazji i spotkać się z nim, choć z Hajnówki do Terespola to drogami ok. 120 km. Ostatecznie nasze spotkanie zaplanowaliśmy na niedzielę 26 lipca, ale umówiliśmy się 40 km przed Terespolem w Janowie Podlaskim, dobrze znanym Leszkowi, bo będąc fotografikiem wielokrotnie uczestniczył on tam w plenerach fotograficznych. Zanim jednak dojechaliśmy do Janowa Podlaskiego, po drodze zatrzymaliśmy się w miejscowości Dubicze Cerkiewne (wieś będąca siedzibą gminy), przy cerkwi p.w. Opieki Przenajświętszej Marii Panny. Początkowo wydawało nam się, że jest to cerkiew pamiętająca poprzednie wieki, ale okazało się, że została ona zbudowana w 1948 roku. Powstała na miejscu XVII-wiecznej cerkwi unickiej (spalonej w czasie II wojny światowej). Być może projektant tej cerkwi sugerował się kształtem tej spalonej, ale tego już nie udało mi się ustalić.





Następnym etapem na naszej drodze było miasto Kleszczele - siedziba władz miasta gminy. Miasto zostało założone w 1523 roku, ale po okresie rozkwitu w 1777 roku strawił je pożar, po którym w mieście pozostało jedynie 13 domów. W 1950 roku Kleszczele utraciły prawa miejskie, ale w 1993 roku ponownie je uzyskały. W Kleszczelach będąc tylko przejazdem zatrzymaliśmy się jedynie przy cerkwi p.w. Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny. Jej budowa w II połowie XIX w. została pokryta przez rosyjski skarb państwa, a konsekracja cerkwi odbyła się w 1877 roku. Po zniszczeniach, jakie ją dotknęły w 1944 roku, po zakończeniu II wojny została ona odrestaurowana, a w 2009 roku gruntownie wyremontowana.





Po wyjeździe z Kleszczeli zatrzymaliśmy się na chwilę przy ogromnym cmentarzu z prawosławną kaplicą w Milejczycach. W Janowie z Leszkiem spotkaliśmy się na rynku dawnego miasta (prawa miejskie z przerwami Janów miał do 1946 roku), a dziś wsi gminnej. Po serdecznym powitaniu przeszliśmy się trochę po Janowie wysłuchując informacji o jego ciekawej historii. Już na początek duże zainteresowanie wzbudziła pompa paliwowa z 1928 roku na stacji benzynowej stojącej na rynku. Oryginalny zabytek techniki, którym paliwo tankowało się do samochodu ręczną pompą. Jak wspomina Leszek, pompa czynna była jeszcze w 1994 lub 1995 roku.







Stąd poszliśmy do barokowego kościoła pod wezwaniem św. Trójcy wzniesionego w latach 1714-1735, a w 1741 roku podniesionego do godności kolegiaty, a w latach 1818-1867 i 1918-1924 będącego katedrą. Obok kolegiaty znajdują się budynki dawnego seminarium duchownego (1685-1939), jako że Janów był m.in. siedzibą diecezji janowskiej, użytkowane obecnie przez oświatę.



Leszek pokazał nam także, znajdujący się w prywatnych rękach, odbudowywany barokowy pałac biskupów łuckich, w którym ostatnie lata swojego życia spędził biskup Adam Naruszewicz - poeta, pisarz, publicysta.





Będąc w Janowie nie mogliśmy nie pojechać do pobliskiej wsi Wygoda, w której znajduje się słynna Stadnina Koni Janów Podlaski (dziś spółka) specjalizująca się w hodowli koni czystej krwi arabskiej i znana z odbywających się tu aukcji przyciągających hodowców z wielu krajów. Stadnina została utworzona przez Rosjan w 1817 roku w celu hodowli koni na potrzeby wojska. Do dziś użytkowane są stajnie wybudowane w XIX w., z których najstarsze to stajnia Zegarowa z 1841 r. i stajnia Wyścigowa z 1848 r. Konie rzeczywiście piękne. Ale obejrzeliśmy też miejsca, w których te najcenniejsze po śmierci zakopano, a fakt ten upamiętniono ogromnymi kamieniami z pamiątkowymi tabliczkami.





Z Janowa udaliśmy się do Leszka do Terespola, ale po drodze Leszek postanowił pokazać nam jeszcze kilka interesujących miejsc. Pierwsze z nich to Sanktuarium Błogosławionych Męczenników Podlaskich w Pratulinie upamiętniające śmierć za jedność Kościoła, jaką poniósł Wincenty Lewoniuk i jego 12 towarzyszy 24 stycznia 1874 roku. Śmierć, jaką ponieśli, była skutkiem likwidacji przez carat kościoła unickiego i wprowadzania przemocą do świątyń unickich prawosławia. Tu trzeba dodać, że kościół ten powstał po unii brzeskiej, podczas której ustalono m.in. przyłączenie wiernych rytu grecko-słowiańskiego do kościoła katolickiego z zachowaniem dotychczasowego obrządku, ale uznając zwierzchność papieską.





Następnie zjechaliśmy z głównej drogi do wsi Krzyczewo, gdzie nad samym Bugiem, będącym tu granicą pomiędzy Polską i Białorusią stał drewniany kościół wielokrotnie przebudowywany, którego początki sięgają 1683 roku, kiedy to wzniesiono tu cerkiew unicką. Ponoć tędy płynął Tadeusz Kościuszko w drodze do Stanów Zjednoczonych Ameryki.





Po wysłuchaniu informacji o kościele pojechaliśmy dalej. Jadąc pośród pól zatrzymaliśmy się niedaleko wsi Łobaczew Mały i Łobaczew Duży, gdzie Leszek pokazał nam oryginalną rekonstrukcję krzyża zabezpieczoną w szklano-metalowej konstrukcji. Historia tego krzyża jest fascynująca, ale brak miejsca na całą opowieść. Chcę tu tylko napisać, że krzyż został zniszczony na polecenie rosyjskiego zaborcy, ale jego części zostały ukryte. Po latach został postawiony, a gdy zaczął niszczeć wykonano dla niego konstrukcję, która ma go chronić przed aurą, a jednocześnie pozwalająca na jego oglądanie.





Stamtąd pojechaliśmy już prosto do Terespola, gdzie także zatrzymaliśmy się w kilku miejscach. Obejrzeliśmy cerkiew św. Jana Teologa, przejechaliśmy koła przejścia granicznego z Białorusią w Terespolu i zatrzymaliśmy się przy kościele rzymsko-katolickim p.w. Świętej Trójcy. Bardzo oryginalna budowla, bo do pierwotnie niewielkiego kościółka dobudowano w poprzek nawę i nowe prezbiterium. W ten sposób kościół dotychczas usytuowany na kierunku północ-południe zmienił swoje usytuowanie na wschód-zachód z ołtarzem po stronie wschodniej. Nie przypuszczał jednak Leszek, że i pomorski element na kościele nas zainteresuje. W jego ścianę jest wmurowana tablica poświęcona pamięci żołnierzom walczącym z bolszewikami w 1920 roku, w tym żołnierzom 66 Kaszubskiego Pułku Piechoty.





Kolejne miejsce postoju w Terespolu to dom Leszka, gdzie przy poczęstunku posiedzieliśmy, powspominaliśmy nasze stare szkolne lata i opowiedzieliśmy o naszych losach w ostatnich latach. Przecież ostatni raz widzieliśmy się w 2000 roku, a mailowa wymiana informacji to nie to samo, co bezpośrednia rozmowa. To był ostatni punkt naszego programu na ten dzień i o 19.00 pożegnaliśmy się z Leszkiem. Powrót do domu trwał prawie 2 godziny, ale jak już wcześniej wspomniałem, drogi, którymi się poruszaliśmy ,były bardzo dobre i świetnie oznakowane. Tu warto jedynie dodać, że zainteresowała nas tablica mijanej miejscowości noszącej nazwę Hołowczyce. Czy to z niej pochodzi nasz słynny kierowca rajdowy Krzysztof Hołowczyc.




Do Hajnówki dotarliśmy ok. 21.00, ale ponieważ było lato, całą drogę pokonaliśmy przed zapadnięciem ciemności podziwiając po drodze piękne widoki. Jeszcze przed udaniem się na zasłużony odpoczynek omówiliśmy plan zwiedzania na następny dzień, ale o planie i jego realizacji w kolejnej relacji.

Krzysztof Kowalkowski

Gdańsk 7.11.2015 r.


KRZYSZTOF KOWALKOWSKI. Hajnówka i jej okolice - część 1 - przejdź




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz