czwartek, 19 listopada 2015

KRZYSZTOF KOWALKOWSKI. Hajnówka i okolice. Wąskotorówką do wsi Topiło - cz. 3 [PODRÓŻE]



Pierwsze dni w Hajnówce i Białowieży oraz wyjazd do Janowa Podlaskiego i Terespola opisałem w poprzednich reportażach. Przyszedł czas na opis kolejnych ciekawych miejsc w Hajnówce i jej najbliższych okolicach.

Mieliśmy przecież do dyspozycji rowery, więc postanowiliśmy następny dzień naszego pobytu w Hajnówce przeznaczyć na wycieczkę rowerową po Hajnówce i w jej najbliższych okolicach. Chcieliśmy także zrobić rozeznanie w związku z naszym zamiarem przejazdu kolejką wąskotorową, o czym w dalszej części tego reportażu.

Zgodnie z naszym planem w poniedziałek (27 lipca) po śniadaniu wsiedliśmy na rowery i zaopatrzeni w mapę miasta i jego okolic wyruszyliśmy na zwiedzanie Hajnówki. Dzięki nim mogliśmy objechać kolejną część miasta i zobaczyć więcej niż robilibyśmy to wędrując pieszo. Pojechaliśmy więc na ul. 3 Maja, gdzie najpierw zatrzymaliśmy się przy nowym kościele katolickim p.w. św. Cyryla i Metodego i Matki Bożej Fatimskiej. We wnętrzach kościoła zachwycała piękna snycerka na drewnianych ołtarzach i droga krzyżowa rzeźbiona także w drewnie. Uwagę naszą zwróciły piękne żyrandole świeczniki i lampy, wszystkie wykonane z poroża jeleni i saren. Obok kościoła położony jest ogromny cmentarz.








Naprzeciw kościoła, po drugiej stronie ulicy znajduje się cmentarz oficerów i żołnierzy Amii Czerwonej poległych w Hajnówce i okolicy w 1944 roku. Cmentarz jest starannie zadbany. Nawet podczas naszego pobytu procowały na jego terenie aż trzy osoby. Tuż obok, po drugiej stronie ul. M. Reja stoi cerkiew p.w. Narodzenia św. Jana Chrzciciela. Tuż obok cerkwi zlokalizowany jest ogromny cmentarz prawosławny.





Kolejnym miejscem, jakie odwiedziliśmy tego dnia, było Nadleśnictwo Hajnówka, skąd odjeżdżają kolejki wąskotorowe. Chcemy także taki przejazd sobie zafundować i trzeba zorientować się w dniach i godzinach odjazdu kolejki. Najbliższy przejazd kolejki odbędzie się we wtorek, więc postanowiliśmy na ten dzień zaplanować wyjazd i wtedy też zwiedzić cały teren i znajdujące się tu zabytkowe lokomotywy i wagoniki. Natomiast tego dnia postanowiliśmy za radą spotkanych ludzi pojechać drogą przez las (ok. 3 km) do Świętej Cerkwi Krynoczka, zbudowanej w 1848 roku przy źródełku, którego woda według tradycji ma cudowną moc. Niestety zastaliśmy zamknięte bramy, bo jak się okazało na miejscu, nabożeństwa odbywają się tylko kilka razy w roku, gdyż całość znajduje się na terenie wojskowym i wojsko udostępnia ten teren tylko w określonych dniach. Udało się nam jedynie w oddali pośród drzew zobaczyć drewniane ściany i niebieski dach cerkwi. Ogromna szkoda. Wróciliśmy więc tą samą drogą na ulicę 3 Maja i pojechaliśmy do północno-wschodniej części miasta (ulicami Armii Krajowej i Rakowieckiego), aż do szpitala, a stamtąd do granic z wsią Lipiny, gdzie przy ul. Lipowej znajduje się kościół p.w. Klary i klasztor sióstr Klarysek od Wieczystej Adoracji.





Droga do klasztoru prawie cały czas wiodła pod górkę, ale za to wracając do centrum ul. Lipową mieliśmy cały czas z górki. Ta część miasta to same domki jednorodzinne. W ten sposób dojechaliśmy do Muzeum Kowalstwa. Ale jak się okazało, aby obejrzeć pokaz, należy się wcześniej umówić. No cóż, trudno. Pojechaliśmy więc dalej i nieco już zmęczeni dojechaliśmy do centrum i dalej do domu. Ale po późnym obiedzie i tak nie mogliśmy sobie odmówić spaceru. Zawsze coś nowego można było zobaczyć.

We wtorek (28 lipca) zgodnie z planem poszliśmy do nadleśnictwa, aby odbyć zaplanowany na godz. 10 przejazd kolejką. Stawiliśmy się pół godziny przed czasem, ale mieliśmy pecha. Okazało się że przyjechała wycieczka autobusowa i dla nas zabrakło na tę godzinę biletów, bo kolejka zabierała jednorazowo na przejazd tylko 100 osób. Kupiliśmy więc bilety na godz. 13 i wróciliśmy do centrum miasta, żeby wykorzystując wolny czas zwiedzić Muzeum Kultury Białoruskiej. Bardzo fajnie przygotowane ekspozycje i miła przewodniczka zaprezentowały nam zwyczaje, tradycje i rzemiosło Białorusinów mieszkających na tym terenie. Warto było zobaczyć.





Po wyjściu okazało się, że podczas zwiedzania spadł pierwszy deszcz w czasie naszego pobytu w Hajnówce. Był jednak tylko przelotny, więc zaraz znowu było sucho. Wróciliśmy do nadleśnictwa. Do odjazdu kolejki było jeszcze trochę czasu, więc obejrzeliśmy wagony do przewozu ludzi i drewna oraz zabytkowe lokomotywy, które kiedyś te wagony ciągnęły. Przyglądaliśmy się także remontowi kolejnych wagoników i lokomotywom czekającym na remont. Z zainteresowaniem obejrzeliśmy także przygotowaną wystawę Kolejki leśne i miasto Hajnówka w starej fotografii.











Okazało się, że i tym razem wszystkie wagony są prawie pełne, ale my mieliśmy już bilety. Zanim jednak napiszę o samym przejeździe kolejką, dodam, że przewozu drewna wąskotorówką na terenie puszczy zaprzestano w 1992 roku. Jednak już w 1991 roku w 75. rocznicę budowy kolejek uruchomiono turystyczny szlak Hajnówka - Topiło (ok. 11 km), którym mamy właśnie jechać. Było ciepło i bezwietrznie, więc wybraliśmy wagon bez okien, aby mieć lepsze widoki.








Przejazd przez rezerwat w jedną stronę trwał równo godzinę. Podziwialiśmy leśne ostępy nieruszanej ludzką ręką puszczy. Jedynym odstępstwem było ucinanie powalonych drzew, których konary spadły na tory i aby umożliwić przejazd kolejki, potrzebna była interwencja człowieka. W pozostałych przypadkach powalone drzewa leżały tam, gdzie dokonały swego żywota. Przed dojazdem do wsi widok się zmienił. Był równie piękny.








Widoki były naprawdę przepiękne i nie odda ich żaden aparat fotograficzny. Na miejscu w niewielkiej wiosce Topiło przywitał nas punkt gastronomiczny "Ostatni Grosz", postanowiliśmy jednak, że może najpierw pozwiedzamy, a później będziemy ewentualnie tracili ten ostatni grosz. Okazało się, że miejsce jest bardzo ciekawe. Tu także stała stara wąskotorowa lokomotywa z wagonem.





Niedaleko wśród drzew było miejsce poświęcone pamięci leśników i ich rodzin pomordowanych przez okupantów w latach 1939-1945, a także ofiar Katynia i syberyjskiej zsyłki.





Niedaleko torów i stacji jest też pięknie zagospodarowany kawałek terenu, na którym prace wykonano w ramach programu Aktywne Udostępnianie Lasu. Zamontowano tu różnego rodzaju przybory do ćwiczeń, ale też wykonano miejsca do wypoczynku. Oczywiście teren wyposażony jest w toalety i kosze na śmieci. Tuż obok nad jeziorem zadaszone (z oświetleniem) miejsce na ognisko lub grilla. Kończąc naszą wędrówkę po wiosce zajrzeliśmy do wspomnianego baru "Ostatni Grosz" i po przekąszeniu małego co nieco wróciliśmy do pociągu. W drodze powrotnej przeżyliśmy atak much, ale takich dużych i gryzących (gzy?), jakich dotąd nie spotkaliśmy. A na koniec naszej jazdy spadł deszcz. Na szczęście znowu bardzo krótkotrwały, więc płaszcze przeciwdeszczowe, które założyliśmy po wyjściu z wagonika, mieliśmy na sobie 5 minut. Zadowoleni z przyjemnie spędzonego dnia, z nowymi przeżyciami wróciliśmy do naszej kwatery. Tu myśleliśmy o tym, jak spędzimy następny dzień naszego pobytu w Hajnówce. Ale o tym w następnym reportażu.


Krzysztof Kowalkowski

Gdańsk 17.11.2015 r.

Hajnówka i jej okolice - Janów Podlaski i Terespol - cz. 2 - PRZEJDŹ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz