Przewodnicząca Rady Gminy Zblewo
Może kilka słów na zasadzie "who is who". Ewa Jędrzejewska - urodzona, znak zodiaku, wykształcenie itd...
- Znak zodiaku Lew. Czy horoskopy dobrze określają moje cechy?
Na Wawelu jest piękny horoskop. Kiedyś pani przewodnik według niego przedstawiała moje cechy: umiejętność wypowiadania się, umiejętności organizatorskie, na pierwszym miejscu wrażliwość na innych ludzi i otaczający świat. I rzeczywiście.
Urodziła się pani w...?
- W Gdańsku, ale pochodzę ze Starej Kiszewy, aczkolwiek moi dziadkowie pochodzą z Pinczyna. Babcia z domu Szarkowska, z męża Szandrach. Zawsze nam opowiadała, jak chodzili do ks. Hofmanna na robótki ręczne. Podczas tych zajęć ksiądz opowiadał o historii Polski i uczył j. polskiego. Takie były czasy.
Czuje się pani Kociewiaczką czy Kaszubką?
- Stara Kiszewa to pogranicze Kaszub i Kociewia, jakkolwiek więcej jest tam naleciałości z kociewskiego. Ale administracyjne względy powodują, że oni mówią o sobie: my, Kaszubi... Tam ukończyłam szkołę podstawową, a po niej poszłam do 6-letniego Studium Wychowania Przedszkolnego w Elblągu, gdzie zdałam maturę. Rozpoczęłam pracę w przedszkolu w Starej Kiszewie. To było w 1980 rok. W 1983 r. zamieszkałam z rodziną w Bytoni. Objechaliśmy Skórcz, Lubichowo, Kaliska i wybraliśmy gminę Zblewo, gdyż - zwodociągowana i z porządnymi drogami - miała charakter małomiasteczkowy.
Studia?
- Pedagogika na UG i podyplomowe - dwa razy w Kaliszu: Menedżerskie Zarządzanie Placówką Edukacyjną i Ewaluacje Pedagogiczne (mam uprawnienia do badania jakości pracy szkoły). W Warszawie kończyłam studia podyplomowe Kształcenia Blokowego Humanistycznego. Jestem nauczycielką bloku humanistycznego w w kl. IV - VI w Szkole Podstawowej w Bytoni.
Czy to blokowe nauczanie jest lepsze od tego poprzedniego?
- Pożytek z blokowego nauczania jest znaczny, ale żeby je realizować, trzeba mieć nie lada wiedzę. Nie jest sztuką "wbić" uczniowi wiedzę, tylko wykształcić umiejętności. Innymi słowy - uczeń musi mieć wiedzę i umiejętność jej zastosowania.
Żyje pani problemami oświaty...
- Od wielu lat moją pasją jest edukacja regionalna. Jestem współautorką - wraz z dyr. Gertrudą Stanowską - izby regionalnej w Bytoni i programu edukacji regionalnej.
Bardzo dużo w życiu zależy od "belfrów". Który z nich wywarł na panią największy wpływ?
- Może dyrektor podstawówki w Starej Kiszewie Bogdan Lewandowski. Zajęcia pozalekcyjne kończyły się w tej szkole po 19.00, a nieraz i po 20.00. Było dużo różnorodnych zajęć rozwijających zainteresowania, np. kółko plastyczne prowadzone przez plastyka z dyplomem, kółko fotograficzne, koła językowe. To też przygotowywało do życia społecznego, w którym potem brałam udział wiele lat. Byłam radną gminnej rady narodowej przed "przewrotem". Przez 2 kadencje byłam prezesem Oddziału Gminnego ZNP.
W ubiegłym roku wygrała pani wybory. W Bytoni otrzymała pani ponad 100 głosów. Już w radzie gminy "wygrała" pani stanowisko przewodniczącej 9:6. Czy nie boi się pani pełnić takiej funkcji w gminie... w oczach wielu "jak wulkan gorącej"?
- Nie boję się. Na te wszystkie tutejsze "zawirowania" trzeba patrzeć z innego punktu widzenia. Po prostu wydaje mi się, że Zblewo jest o krok bliżej do demokracji niż inne gminy. W tych ramach mieści się również Tadeusz Pepliński. Gdzie w innych gminach były takie ciekawe spotkania kandydatów na wójtów? Oczywiście wielu ludzi dało się ponieść emocjom. Ja jednak jestem daleka od reagowania w sposób gwałtowny. Na każdą sprawę trzeba patrzeć z kilku stron, dopiero wtedy można sobie wyrobić jakiś pogląd.
Na sesji zwróciłem uwagę, że znakomita większość rady to panowie...
- Tak, na 15 radnych są dwie panie, ja i pani Krystyna Engler. Może dlatego zostałam przewodniczącą? Chcę pełnić rolę tonującą.
Jak się pani prowadzi sesje?
- Na początku się bałam. Nie, to nie kwestia tremy. Jeżeli chodzi o kontakt z ludźmi, to tu procentują doświadczenia w zakresie prowadzenia różnych warsztatów dla nauczycieli. Natomiast bałam się innych spraw - sesja ma określoną procedurę i bałam się "zamotania". To był mój największy problem.
Czy zdaniem pani wójt powinien zrobić coś w rodzaju medialnego bilansu otwarcia, zamykającego też poprzedni okres?
- Czas kampanii wyborczej ma swoje prawa, ale on już minął i trzeba się wznieść ponad pewne emocjonalne niuanse. Zaczyna się zwykła ciężka praca.
Co pojawiło się nowego w sposobie pracy rady?
- Na przykład to, że ustawodawca nałożył obowiązek składania oświadczeń majątkowych. To jest pewien fragment jawności życia społecznego. Ja jestem zdecydowanie za tym, żeby obywatele mieli prawo wglądu we wszystkie sprawy, jakie dzieją się w gminie i prawo do pełnej i rzetelnej informacji.
A co najistotniejszego ta rada uchwaliła?
- Przede wszystkim 30.12.2002 r. budżet za 2003 r. To trudny budżet. Mówi on, że gminy nie stać na inwestycje, których społeczeństwo by oczekiwało, a które rada dostrzega jako konieczne. Nie można ruszyć takich priorytetowych spraw, jak modernizacja oczyszczalni ścieków, modernizacja hydroforni. Ale oczywiście są czynione starania i podjęte prace, aby pozyskać na to środki. Trzeba tu podkreślić, że w tym urzędzie są pracownicy przeszkoleni, posiadający wysokie kompetencje w zakresie pozyskiwania środków z funduszy strukturalnych. W tym roku przyjęto do realizacji w ramach funduszy z SAPARDU budowę drogi na odcinku Pinczyn - Semlin. Nie będzie zrealizowana cała, bo wartość zadania nie może przekroczyć 630 tys. zł (koszt całości 900 tys. zł, z funduszy sapardowskich gmina dostaje do 600 tys. zł). Zostanie zrealizowane 1600 metrów. Fakt, że najpierw musimy te pieniądze wyłożyć, bo takie są procedury, ale te pieniądze to niemalże prezent.
W sytuacji poważnego zadłużenia gminy czy nie warto sobie postawić pytania: może szukać kapitału w samej gminie? Chodzi mi tutaj o Program Rozwoju Wsi. Czekanie na pieniądze z rozmaitych funduszy i Unii Europejskiej zabija aktywność.
- Jestem liderem grupy odnowy wsi Bytonia (w gminie biorą udział jeszcze Pinczyn, Kleszczewo, Radziejewo, Borzechowo i Zblewo). Zgadzam się z panem - żaden wujek nie przyjdzie i nie da nam pieniędzy. Trzeba samemu o to zabiegać i walczyć. Takie są czasy. Dadzą, jeżeli społeczeństwo jest mobilne, aktywne, ma doskonałe pomysły i jeżeli będzie wiedziało, czego chce. Warto tu zauważyć, że Program Odnowy Wsi nie dotyczy sfery tylko materialnej, ale i duchowej. Chodzi o odnowę aktywności, bo przecież na wsiach udział w czynach społecznych był duży. Musi być społeczna aktywność i świadomość, że to nie jest gmina wójta, radnych, ale nas wszystkich. Tymczasem ludzie przyzwyczaili się mówić: płacimy jakieś podatki i ONI muszą zrobić. Znowu ONI, a warto sobie zadać pytanie: co my robimy? To jest wygodne, zrzucać winę na TYCH na górze i samemu rozkładać ręce.
No to są słowa, które mi odpowiadają. Jeżdżę od lat po naszym powiecie i szukam odpowiedzi, czym te nasze wsie, gminy powinny się zająć, żeby nie zginąć. Doszedłem do wniosku, że muszą być twarde w działaniu i mieć liderów z wyobraźnią i talentem menedżerskim. W przeciwnym wypadku jest biadolenie.
- Byłam najstarsza z czwórki rodzeństwa. Kiedy miałam 9 lat, zmarł ojciec, trzy lata później mama miała wylew. Kto nas pytał, czy mamy środki do życia? Każdy miał w domu określone obowiązki, którym musiał sprostać. Każdy czuł, co jest naszym obowiązkiem, by ten nasz dom się trzymał.
Jest okres przedświąteczny. Na zakończenie coś optymistycznego...
- Optymistyczny akcent: prokuratura umorzyła postępowanie wobec poprzedniego wójta i zarządu. Mówiłam już o tym na nadzwyczajnej sesji.
Dziękuję za rozmowę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz