czwartek, 22 marca 2012

Biogazownia w Kleszczewie, zakład utylizacji opon w Borzechowie - gorące tematy

Biogazownie, wody geotermalne, wiatraki, zakłady utylizacji, odwierty w poszukiwaniu gazu łupkowego - to tematy, na których firmy chcą robić biznes. Jest dobrze, gdy ich działania są zgodne z interesem lokalnych społeczności, coś im dają: miejsca pracy, tańszą energię itp. Dwa z tych tematów ostatnio pojawiły się w gminie Zblewo. W poniższym tekście nie rozpatrujemy ich pod kątem: warto czy nie warto. Pokazujemy, co może zrobić, a czego nie Urząd Gminy, gdy z którymś z tych tematów przyjeżdża inwestor....


Z RITĄ GOLLUS rozmawia TADEUSZ MAJEWSKI.

Zdjęcia z burzliwego spotkania w Borzechowie. Fot. Tadeusz Majewski

Biogazownia


- W ostatnim czasie mieliśmy do czynienia ze spotkaniem na prośbę mieszkańców w sprawie inwestycji w Kleszczewie Kościerskim i Borzechowie. Porozmawiajmy najpierw o biogazowni.

- W Kleszczewie 8 marca odbyło się zebranie mieszkańców dotyczące budowy biogazowni na terenie tej wsi. Inicjatorem byli mieszkańcy. Miało to związek z odbytym 20 lutego zebraniem wiejskim, zorganizowanym przez wójta Krzysztofa Trawickiego, podczas którego mieszkańcy wyrazili chęć zapoznania się z planowaną inwestycją.

- Czy ten temat nie był im znany?

- Był znany. Powinien być... Przeprowadzona procedura formalno-prawna tej inwestycji rozpoczęła się 16 lipca 2010 r. od złożenia wniosku wraz z 3 egzemplarzami karty informacyjnej przedsięwzięcia przez inwestora w sprawie uzyskania decyzji środowiskowej. Dla tej inwestycji, mogącej potencjalnie znacząco oddziaływać na środowisko, inwestor do wniosku składa kartę informacyjną przedsięwzięcia, w której zawiera informacje o planowanej inwestycji, jej lokalizacji i oddziaływaniu na środowisko i zdrowie ludzi.

Otóż do Urzędu Gminy, do Wójta, wpłynął wniosek od inwestora o budowę biogazowi na terenie prywatnym (po PGR-ach) w Kleszczewie. Następnie, według procedury, Wójt "przekierował" ten wniosek do referatu Polityki Gospodarczej Programów Europejskich i Budownictwa w Urzędzie Gminy Zblewo. Tu pan Bogusław Męczykowski się z nim zapoznał i zawiadomił strony postępowania o wszczęciu postępowania administracyjnego i kompletne wnioski przesłał do stosownych instytucji takich jak: Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Gdańsku i Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny(PPIS) w Starogardzie Gdańskim w celu uzyskani opinii, czy wymagane jest przeprowadzenie oceny oddziaływania na środowisko, czy nie będzie takiej potrzeby. W tej sprawie Wójt otrzymał opinię od RDOŚ w Gdańsku o konieczności przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko, natomiast PPIS w opinii opowiedział się za nieprzeprowadzaniem takiej oceny. Wójt Gminy po rozpatrzeniu całości materiałów dowodowych w sprawie wydał postanowienie o potrzebie przeprowadzenia takiej oceny. W przypadku biogazowni w Kleszczewie inwestor musiał wykonać raport oddziaływania ww. przedsięwzięcia na środowisko. Po dostarczeniu raportu do Urzędu raport ponownie powędrował do wyżej wymienionych instytucji w celu uzgodnienia warunków dla planowanego przedsięwzięcia. Jednocześnie zostało przesłane obwieszczenie do publicznej wiadomości o powyższym przedsięwzięciu , które zostało wywieszone na tablicy ogłoszeń w Sołectwie Kleszczewo, na tablicy w Urzędzie Gminy Zblewo oraz na stronie internetowej gminy Zblewo.

Z zapisów w raporcie, jak i przesłanych uzgodnień od RDOŚ i PPIS wynika, że planowana biogazownia nie będzie oddziaływać negatywnie na środowisko, czyli na teren Kleszczewa.

- Co było dalej?

- W związku z tym Wójt ma obowiązek zamieścić obwieszczenia o koncepcji inwestora w internecie i wywiesić na tablicach ogłoszeń w UG i w sołectwie. Chodzi o to, by wszyscy, którzy chcą się zapoznać z tą koncepcją, z jej założeniami - podkreślam - ciągle planowaną inwestycją, mieli taką możliwość i mogli zadawać pytania, zapoznać się z raportem i zgłaszać swoje uwagi.I takie obwieszczenia zostały zamieszczone.

- Jakie były uwagi? Negatywne?

- W tym postępowaniu nikt nie zapoznał się z raportem i nie były zgłoszone żadne wnioski czy uwagi.

- I co działo się dalej z koncepcją inwestora?

- Wójt Gminy Wydał decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach dla planowanego przedsięwzięcia, która stała się ostateczna. To jeszcze nadal nie ma absolutnie nic wspólnego z pozwoleniem na budowę. To jest pierwsza decyzja w tej sprawie. Jeden z kolejnych punktów, które inwestor musi wykonać.

- Jeszcze o tej konsultacji. Nikt nie zgłaszał uwag według procedury, a jednak spotkanie się odbyło… Dlaczego?

- No właśnie. Były obwieszczenia, informacje podane do publicznej wiadomości. Ksiądz ogłaszał z ambony. Nagle mieszkańcy się zorientowali, że u nich będzie biogazownia i zażądali od Wójta zorganizowania spotkania, i przedstawienia przez inwestora technologii. To spotkanie nie musiało się odbyć, nie było już konsultacją, ale zgodnie z wolą mieszkańców Wójt je zorganizował w celu poinformowania zainteresowanych mieszkańców o planowanej technologii i procesie technologicznym.


Biogazownia - korzyści


- Ile osób przyszło?

- Około czterdzieści… Podczas spotkania jako pełnomocnik inwestora dyrektor firmy Energobiogaz Wit Strzyżowski przedstawił zasady działania i technologię pracy przyszłej biogazowi. Wyjaśnił, dlaczego ta biogazowia jest planowana w miejscowości Kleszczewo.

- A dlaczego?

- Ponieważ w Kleszczewie jest duża ferma trzody chlewnej, kilka tysięcy świń. Dyrektor wyjaśniał, że gnojowica, która do tej pory wylewana była bezpośrednio na pola, może posłużyć jako substrat do biogazowi. Nie będzie ani przewożona, ani wylewana, tylko przesyłana rurociągiem bezpośrednio do biogazowi, a tam zostanie przerabiana na energię elektryczną - 1,8 MW energii. Wykład tego pana był bardzo klarowny.

- Jakie korzyści będą ewentualnie mieli z tego przedsięwzięcia mieszkańcy Kleszczewa?

- Około 12 osób znalazłoby pracę. Ponadto do tego substratu, gnojowicy, potrzebne są jeszcze inne substraty: kiszonka z kukurydzy lub traw, wysłodki buraczane, wywar gorzelniany i wytłoki warzywno-owocowe. I tu, oprócz miejsc pracy, pojawiałaby się dodatkowa korzyść. Kiszonka z kukurydzy lub trawy byłaby kontraktowana od miejscowych rolników. Inaczej mówiąc, rolnicy mieliby zagwarantowany zbyt na tego typu produkowane rośliny, czyli dodatkowy i przewidywalny dochód. Są też i inne korzyści. W biogazowni z tych przerobionych substratów powstaje sucha masa organiczna, która może być stosowana jako nawóz na użytki rolne. Ta masa jest już bezwonna, a zawartość w składniki pokarmowe ma takie same, jak obornik. I - być może to najważniejsze - jako produkt uboczny powstaje ciepła woda, która może zostać wykorzystywana do ogrzewania miejscowych bloków, budynków użyteczności publicznej typu szkoła i budynków prywatnych. Tak wytworzone ciepło jest zdecydowanie tańsze, niż to wyprodukowane z gazu czy miału. Dyrektor Wit Srzyżowski podał, że koszt wyprodukowania 1 GJ ciepła z gazu wynosi 40 zł, z miału - 23 zł, a z biogazowni od 1 do 2 zł. Dzięki tej inwestycji mieszkańcy Kleszczewa mieliby zapewnione ciepło zdecydowanie taniej.

- Jak przebiegało spotkanie?

- Bardzo spokojnie. Padały rzeczowe pytania typu: czy do biogazowni w Kleszczewie będzie stosowany substrat w postaci odpadów mięsnych. Inwestor zdecydowanie zaprzeczył.

- Czyli same korzyści dla Kleszczewa... Czy na tym spotkaniu zostały rozwiane wszystkie obawy?

- Nie. Zebrani nadal je mieli. Dlatego inwestor zaproponował wyjazd do miejscowości, gdzie działa biogazownia o podobnych parametrach i takiej technologii, jaka ma być zastosowana w Kleszczewie. Zapisało się 20 osób.

- Niemniej konsultacje były, jak widać, rzeczowe…

- Jeszcze raz podkreślam, to nie były w sensie formalnym konsultacje. Konsultacje według procedury - środowiskowej i uzyskania decyzji o lokalizacji inwestycji - zostały zakończone w 2011 r., gdy - o czym już mówiłam - okazało się, że nikt w obowiązującym terminie nie przestawił żadnych obaw. To spotkanie zorganizowł Wójt Gminy na prośbę mieszkańców. Wójt wychodzi z założenia, że trzeba informować i zapoznawać mieszkańców z nurtującymi ich problemami.

- Czy, gdy inwestor przekona te 20 osób pokazując gdzie indziej biogazownię, będzie mógł już budować?

- Nic podobnego. To jeszcze początek. Następny krok, jaki musi wykonać inwestor, to uzyskanie pozwolenia na budowę w Starostwie Powiatowym w Starogardzie.

- Pani Rito, zbierzmy to w punktach. Taki przewodnik inwestora...

- Oczywiście.


KROK PO KROKU INWESTORA


1. Ktoś ma pomysł, opisuje go. Powstaje karta informacyjna przedsięwzięcia. Ten dokument składa jako załącznik do wniosku do Urzędu Gminy.

2. Urząd Gminy wszczyna postępowanie.

a. Jeżeli przedsięwzięcie jest odpowiednio opisane, a karta pełna, UG wysyła to do instytucji: Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Gdańsku i Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Starogardzie Gdańskim.

b. Te instytucje najpierw opiniują, czy ma być przeprowadzona ocena oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko, a następnie uzgadniają warunki przedsięwzięcia.

3. Zgodnie z Kodeksem Postępowania Administracyjnego są zawiadamiane strony w postępowaniu, czyli właściciele sąsiednich nieruchomości. Jeżeli dla inwestycji wymagany jest raport ooś, to dodatkowo musi być obwieszczenie skierowane do nich, jak również do wszystkich innych, którzy chcą na ten temat się wypowiedzieć. I daje się określony czas na wypowiedzenie.

4. Następnie Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska i PPIS uzgadnia warunki dla planowanego przedsięwzięcia, a Wójt w ślad za tym wydaje decyzję pozytywną lub negatywną o środowiskowych uwarunkowaniach inwestycji.

5. Inwestor po uzyskaniu pozytywnej decyzji występuje do Urzędu Gminy o zgodę na lokalizację inwestycji pod względem budowlanym. I tu znowu działania są podobne. Znowu są zawiadamiane strony. Każdy zainteresowany ma prawo się wypowiedzieć. A Wójt musi rozesłać do stron, przynajmniej do właścicieli sąsiednich nieruchomości informacje. W międzyczasie inwestor musi opracować projekt, który będzie spełniał warunki podane w decyzji środowiskowej, jak i lokalizacyjnej.

6. Jeżeli wszystko jest już zgodne z prawem, inwestor występuje do Starostwa Powiatowego o pozwolenie na budowę.

7. Inwestor buduje.

Zwykle ten proces trwa około 2 lata.


Urząd Gminy nie jest od decydowania

- Patrzę na te punkty i nie widzę tu miejsca, gdzie coś zależałoby od Wójta. Czy Wójt, Urząd Gminy, może spowodować, by inwestor, osoba chcąca realizować na terenie gminy jakieś przedsięwzięcie, odstąpił od starania się o pozwolenie?

- Jeżeli wszystko jest zgodne z procedurą, to gmina ma ograniczone prawa blokowania inwestycji. Urząd Gminy nie jest w tym wypadku od decydowania "tak, czy nie!". Po prostu przeprowadza tok postępowania administracyjnego.

- Czyli - mówiąc w przenośni - działa jak ktoś, kto przekierowuje pociągi na stacji kolejowej. A dlaczego nie decyduje Urząd Gminy?

- Bo nie mamy takich uprawnień. Oczywiście przeglądamy projekty inwestorów, ale nikt z nas się nie zna na skomplikowanych technologiach. Na ten temat wypowiadają się instytucje do tego powołane.

- No ale ktoś w Urzędzie Gminy może powiedzieć: "Eee, daj pan sobie spokój z taką inwestycją. To w naszej gminie nie pasuje czy nie przejdzie". Może przecież życzliwie doradzić.

- Nikt w Urzędzie Gminy nie może powiedzieć: "Daj pan sobie spokój z taką inwestycją". Powiem więcej - nie ma do tego prawa. Nawet jeżeli dotyczy to budowy elektrowni atomowej.


Kiedy można byłoby zablokować

- Aż tak? Nie ma możliwości zablokowania na poziomie Urzędu Gminy nawet absurdalnego dla gminy projektu, np. budowy elektrowni atomowej?

- Byłaby możliwość, gdyby został opracowany dla całej gminy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Wówczas na tym pierwszym etapie, czyli zgłoszenia pomysłu, można by odpowiedzieć, co i gdzie daje się robić, a czego nie. I wtedy moglibyśmy jako Urząd Gminy nie zezwolić na budowę tej elektrowni, ponieważ nie byłoby jej w tym planie. Ale na terenie gminy mamy fragmentaryczne plany zagospodarowania przestrzennego. Obejmują one około 3% powierzchni gminy. Jest na przykład część Borzechowa - kompleks działek letniskowych nad Jeziorem Wielkim Borzechowskim, w Radziejewie kompleks 35 ha pod tereny usług turystycznych i rekreacyjnych, w Zblewie około 20 ha pod tereny produkcyjne, w Miradowie przy berlince - pod usługi turystyczne, tereny pod budownictwo mieszkaniowe w Zblewie, Pinczynie i Bytoni. Tam nic nie można innego realizować, niż to, o czym mówi plan.

- Czyli gdyby cała gmina miała taki plan, nie byłoby problemów z tym, czy jakiś inwestycyjny projekt pasuje, czy też nie w jakiejś miejscowości.

- Tak. I teoretycznie (teoretycznie, bo to ogromne koszty) cała gmina mogłaby zostać objęta planem zagospodarowanie przestrzennego, ale to też miałoby swoje minusy. Ponieważ pewne inwestycje nieprzewidziane w planie, a na przykład korzystne dla gminy, nie mogłyby zostać zrealizowane. Dlatego wygodna jest formuła wydawania decyzji o warunkach zabudowy lub decyzji lokalizacyjnych. Gdyby na przykład Kleszczewo było objęte takim planem bez uwzględnienia biogazwoni, to nie byłoby w ogóle dyskusji. Jej by po prostu nigdy nie było. Sztywny plan nie jest najlepszy, gdyż życie, również to gospodarcze, nieustannie się zmienia. I tu właśnie dobrym przykładem jest biogazownia.



Nowe zainteresowania inwestorów

- Biogazownia to nie jest jakiś szczególnie nowy temat…

- Ogólnie nie, ale u nas tak. To znaczy w Polsce i gminie. Jest stosunkowo nowy i wiąże się z dyrektywami unijnymi, które mówią, że Polska jako kraj musi uzyskiwać tak zwaną zieloną energię elektryczną. Jako Polska mamy zapisane w swoich dokumentach unijnych, że musimy 3 x 20 procent energii uzyskać ze źródeł niekonwencjonalnych. Jeżeli tego nie zrobimy, będziemy jako kraj płacić duże kary. Dzięki temu skierowano środki na tworzenie takich inwestycji, jak elektrownie wiatrowe, biogazownie , innowacyjne technologie itp. I mamy zainteresowanie inwestorów na realizację takich inwestycji. Oczywiście inwestorzy nie wybierają miejsc na ślepo. W przypadku biogazowni trzeba mieć pewny "wsad". Czyli wiadomo, że mogą być one zlokalizowane przy fermach, bo potrzebna jest gnojowica, przy terenach rolniczych, bo potrzebne są substraty zielone typu kukurydza, natomiast elektrownie wiatrowe muszą być zlokalizowane w oddaleniu od zabudowań i poza drogami korytarzy dla ptactwa.


Nie byliśmy stroną


- A koncepcja utylizacji opon w Borzechowie? Nie bardzo się to wiąże z zieloną energią.

- No nie. Ale to również stosunkowo nowy temat. Modna stała się utylizacja odpadów.

- Czy to nie jest coś w rodzaju elektrowni atomowej w Borzechowie? Jak to wyglądało od strony procedury?

- Panowie z firmy Megiw pojawili się w Urzędzie Gminy 27 lutego 2012 r. i złożyli wniosek o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach na inwestycję utylizacji opon i tworzyw sztucznych na terenie firmy Megiw. Zostało wszczęte postępowanie, jak w przypadku biogazowni. Strony, czyli właściciele sąsiednich nieruchomości oraz mieszkańcy wsi, zostały powiadomione poprzez obwieszczenia w internecie i w sołectwie. Na podstawie tego obwieszczenia sołtys i rada sołecka zorganizowali zebranie wiejskie, na które zaprosili Wójta i inwestorów.

- Zgodnie z procedurą jak w Kleszczewie?

- Inaczej niż w Kleszczewie, bo tam w wyznaczonym do tego czasie była cisza, a tu zebranie odbywało się w czasie odpowiednim.

- Przyszło blisko trzysta osób. Wszyscy mówili zdecydowanie NIE. Wielu mówiło, że nic o tym projekcie nie wiedziało.

- Akurat na tym spotkaniu zostało powiedziane, kiedy wpłynął wniosek, czyli na krótko przed tym spotkaniem.

- Ci wszyscy ludzie mieli pretensję do Wójta i przedstawicieli Urzędu Gminy, że jesteście za, a nie przeciw. Że forsujecie wniosek, zamiast go zablokować. Że jesteście stroną popierającą ewentualnych inwestorów. Czy czuła się pani stroną?

- Nie czułam się stroną, a obserwatorem.

- Ale jakieś zdanie na temat budowy tej inwestycji pani ma?

- Nie mam prawa jako urzędnik się wypowiadać na ten temat. Nie mam prawa oceniać.


Co zmieni kategoryczne NIE

- Czy to zdecydowane NIE zmieni coś w staraniu się inwestora o tę lokalizację?

- Urząd musi - o czym już mówiłam - działać zgodnie z prawem, czyli brać pod uwagę zarówno wniosek inwestora, jak i merytoryczne uwagi poszczególnych mieszkańców. I dołączyć je do dokumentacji, jaką wyślemy do wyżej wspomnianych instytucji oceniających. Na ile one, te wnioski, będą podważały zasadność inwestycji, orzekną te właśnie stosowne instytucje. Głos mieszkańców oczywiście jest ważny w ocenie całego tego przedsięwzięcia.

- Mieszkańcy mieli pretensje do Wójta, że nie "zgasił" pomysłu budowy takiego zakładu w zarodku tłumacząc, że to nie jest dobre miejsce…

- Uwagi, jakoby Wójt czy Urząd Gminy mógł "zgasić" pomysł inwestorów już na początku, są absurdalne, gdyż takie działanie byłoby niezgodne z prawem. Wójt na pewno użyje wszystkich możliwych środków prawnych i eksperckich, aby sprawdzić, czy inwestycja ta jest w ogóle możliwa na terenie tej miejscowości. Instytucja Wójta w tej sprawie musi być neutralna i taka była na tym spotkaniu w Borzechowie.

- Jakie argumenty, które padały ze strony mieszkańców, były według pani najważniejsze?

- Te dotyczące czystego powietrza w Borzchowie - to oczywiste, musi takie pozostać. Był też argument, że zwiększy się ciężki ruch drogowy oraz że zmieni to na niekorzyść wizerunek turystycznej miejscowości, obniży wartość nieruchomości. Zabrakło też pytania: Czy - jeżeli powstanie ta inwestycja - firma Megiw będzie dalej prowadziła dotychczasową produkcję? Bo zakład utylizacji opon zatrudniłby 10 osób, a obecnie Bumet zatrudnia 98, z czego ponad 30 z Borzechowa.

- Nie wiem akurat, czy to pytanie byłoby istotne, gdy wielu mówiło, że wybudowali się tutaj dla rekreacyjnych walorów miejscowości. Chodzi o tych z miast. Ja się nie dowiedziałem, ile opon by wozili w przeliczeniu na samochody ciężarowe dziennie... Co dalej?


Co dalej?

- I co dalej?

- Wójt Gminy będzie działał zgodnie z prawem. Na pewno uwzględni głos mieszkańców. Chciano Wójtowi czy urzędnikom i radnemu Czubkowi wmówić, że opowiedzieli się po stronie inwestora. Podkreślam - nikt czegoś takiego nie powiedział.

- Widocznie tak uznano, bo nikt nie opowiedział się po stronie mieszkańców. Co dalej w szerszej perspektywie czasowej? Co zrobić, żeby mieszkańcy nie przeżywali takich stresów?

- Uważam, że ten teren powinien mieć plan zagospodarowania przestrzennego. W tej chwili na ostatnim etapie opracowania jest studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania gminy Zblewo i Wójt Gminy uwzględniając wyraźne głosy mieszkańców będzie na pewno wnioskował o wprowadzenie zapisów w tym dokumencie, aby na terenie miejscowości takich jak Mały Bukowiec, Borzechowo, Cis, Bytonia nie planować inwestycji, które znacząco oddziaływują na środowisko, to znaczy typu utylizacja odpadów, uciążliwa produkcja, a dopuścić jedynie takie inwestycje, które są przyjazne dla środowiska, na przykład związane z obróbką drewna...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz