wtorek, 3 kwietnia 2012

ADRIANNA DETTLAFF. MŁODZI-STG. Rysowaliśmy siebie na mapie

"Gdzie znajduje się centrum świata?" - to najnowszy temat, realizowany na zajęciach dziennikarskich organizowanych przez OPP w szkołach. W Borzechowie tym centrum jest oczywiście... Borzechowo i okolice, a więc fantastyczny ogród dendrologiczny w Wirtach, Jezioro Niedackie z Ośrodkiem Wczasowym Twardy Dół, oraz leżący blisko rzeki Wdy Mały Bukowiec, miejsce, gdzie lubili zaglądać Lech i Jarosław Kaczyńscy. Borzechowo i okolice - centrum świata, ale i zdecydowanie letnie centrum turystyczne Kociewia (przynajmniej ma taki potencjał). Cztery jeziora - wyżej wspomniane Jezioro Niedackie, Borzechowskie Wielkie, Małe, Ostrowite...


















Ależ ten chłopak ma wyczucie przestrzeni! Zdecydowanie powinien kształcić się w kierunku kartografii.

Zaczynam jednak od szkicu na tablicy - sieci dróg. Powstaje dziwaczna, niezrozumiała pajęczyna. Ktoś jednak odgaduje. - To drogi wiodące do Borzechowa - mówi. Powstają kilkuosobowe zespoły. W ruch idą markery. Po dwóch godzinach biorę rulon prac. Jestem zbudowany. Na mapach uczniowie zaznaczyli sporo miejsc i nazw, jakich nie znałem. Niektóre z tych nazw uchwyciliśmy jakby w fazie ewolucji. Weźmy na przykład "czarną drogę", otaczającą miejscowość od strony północnej. Wielką czy małą literą? - Czarna, gdyż wysypana szlaką - wyjaśnia dziewczyna, która się o nią dopomniała. - OK, ale ładnie brzmi - odpowiadam. - Dlaczego nie ma być nazwą własną? Zapewne tak ewoluowała nazwa osiedla Kośnikowo. Najpierw potoczna, dziś już własna. Nazwy złapane w fazie ich powstawania, o zrozumiałej genezie (od nazwiska Kośnik, koloru szlaki itp.). No i przy okazji pytanie w myślach - a dlaczego Pazda, Twardy Dół, Wirty? Tworzenie tych map to nie tylko test na wyobraźnię przestrzenną. Tu się przeplata dosłownie wszystko - historia, architektura, geografia, przyroda, turystyka, futurystyka, czyli jak to może wyglądać hm... za lat dziesięć, pięćdziesiąt. No i oczywiście regionalizm, dostrzeganie piękna otaczającego nas realnego świata. A jeżeli ktoś bardziej woli ten wirtualny, to dlaczego nie stworzyć z tych map komputerowej gry? A teraz ściągam e-maile z opisem tych działań.
(tm)


Dnia 22 marca 2012 roku w naszej szkole w Borzechowie odbyły się warsztaty z dziennikarzem Tadeuszem Majewskim - pisze Adrianna Dettlaff. - . Dotyczyły one okolic Kociewia oraz pracy nad sporządzeniem mapy Borzechowa i pobliskich miejscowości. Brali w nich udział tylko uczniowie klas gimnazjalnych.

Byliśmy mile zaskoczeni, gdy dowiedzieliśmy się o wizycie pana Majewskiego w naszej szkole. Z chęcią oderwaliśmy się od nauki i wzięliśmy udział w zajęciach. Zaczęło się od sporządzenia mapy na tablicy. Nasi koledzy wykazali się niezwykłą znajomością pobliskich terenów. Wyróżniliśmy na mapie najważniejsze miejsca i okoliczne zabytki. Okazało się, że istnieje w okolicy wiele pięknych i tajemniczych miejsc, które rzadko podziwiamy, chociaż mamy okazje.


Tworzenie planów wciąganie tylko twórców, ale i obserwatorów. Na zdjęciach widać zafascynowaną aktem twórczym dyrektor Marię Tomanę.



Dowiedzieliśmy się o istnieniu nieznanych nam wcześniej ścieżek dydaktycznych oraz szlaków i zabytków. Okazuję się, że w centrum znajduje się stara wieża transformatorowa, którą mijamy w drodze do szkoły, lecz nie zwracamy na nią uwagi w przeciwieństwie do turystów. Chętnie opowiadaliśmy legendy i historie związane z poszczególnymi miejscami, między innymi opowiedzieliśmy legendę związaną z wyspą na Wielkim Jeziorze Borzechowskim oraz jej znaczenie w czasie drugiej wojny światowej. Ogromną radość sprawiło nam to, że znaliśmy kilka ciekawych miejsc, o których nie słyszał nasz dziennikarz. Byliśmy dumni, że tyle wiemy i orientujemy się w terenie.


Najważniejsze, żeby na na początku nie zepsuć układu dróg. Wówczas wszystko staje na głowie.



O, to ta grupa, o której pisze Adrianna Dettlaff. Dowcipnisie...

Kiedy wszystkie miejsca zostały już naniesione, zabraliśmy się do sporządzania własnych map. Podzieliliśmy się na grupy, wyciągnęliśmy potrzebne przybory i ... ruszyła wyobraźnia. Nasz zespół szczególnie się zgrał. Dwie najlepsze przyjaciółki, a wraz z nami dwóch naszych kolegów. Inne zespoły potraktowały prace bardzo poważnie. Byli bardzo skupieni i starali się wykonać mapę jak najlepiej. Nasza paczka jak zawsze postawiła na humor. Podeszliśmy do tego na luzie. Wyciągnęliśmy co potrzebne i zaczęliśmy tworzyć. Na początku nasza mapa nie różniła się od innych. Zaznaczyliśmy i starannie rozrysowaliśmy wszystkie miejsca. Nagle nasz kolega Paweł zaczął obracać to w żart. Narysował samego siebie pływającego po Wielkim Jeziorze Borzechowskim. Od tego wziął się nasz pomysł. Zaczęliśmy rysować siebie i nazywać różne miejsca własnymi nazwami. Oznaczyliśmy wszystkie domy naszych kolegów i nauczycieli. Cała mapa zapełniona była podpisami. Pisaliśmy i śmieliśmy się razem. Wszystkie domy naszych kolegów zostały zaznaczone na mapie. Narysowaliśmy ich także w różnych miejscach i sytuacjach. Kiedy skończyliśmy nasze dzieło, wszystkie grupy oderwały się od pracy i z zainteresowaniem podziwiały nasz pomysł. Nauczycielom również spodobał się sposób, w jaki opisaliśmy mapę. Wszyscy zgromadzili się wokół naszego miejsca pracy. Nie spodziewaliśmy się nawet, że to nasza praca zostanie wybrana jako jedna z najlepszych i najciekawszych. Wykonywaliśmy ją żartując przy tym, dlatego nie sądziliśmy, że będzie dobra. Okazało się jednak, że warto czasem podejść do pracy na wesoło. Nasza mapa została wyróżniona, a my po prostu dobrze bawiliśmy się przy jej wykonywaniu.




Chcielibyśmy, aby takie warsztaty odbywały się częściej, a byłoby jeszcze ciekawiej, gdyby przeprowadzić je w terenie. Mielibyśmy okazję lepiej zapoznać się z naszym miejscem zamieszkania, a także pokazać panu Majewskiemu, jak piękną miejscowością jest Borzechowo.


Często przy tworzeniu takiej mapy chciałoby się wybiec poza brystol, gdyż wszystko, co zaplanowane, się nie mieści.



Tu powstaje - jak się na końcu okaże - najbardziej szczegółowa mapa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz