![](https://lh3.googleusercontent.com/-8mgyxIN646k/Vs2mOkbuGpI/AAAAAAAAuyY/0xTu_aWO_k8/mk_0_0_0_aocz_3.jpg)
OCZY OCZYWIŚCIE JASIA RADZEWICZA!
Irena w naszych kręgach miłośników sztuk plastycznej znana była jako pejzażystka, przedstawiająca olejami na płótnie wydawałoby się zwyczajną, najbliższą kociewską okolicę, np. drogę na Mały Bukowiec, łąki w Białych Błotach, Las baby Jagi - pod Rokocinem. Jako zdeklarowana 99-procentowa Kociewianka rodem z Gdańska poświęciła takim pejzażom blisko 30 płócien. Kilka lat temu ogłosiła, że będzie malować portrety znanych Kociewiaków, coś w rodzaju malarskiego plastycznego "who is who". Pomysł wydawał się mało realny, bo przecież zamawianie portretu to u nas rzadkość, no i przeważanie sprawa indywidualna. Tymczasem przez rok powstało 31 płócien! Przyzwyczajeni do fotografii szukamy w tych portretach fotograficznego sobowtóra, a tu faja! Irena rozmalowała swoich bohaterów, bardzo swobodnie traktując kwestie związane z anatomią głowy. Zdecydowanie skupiła się na oczach, zwierciadełkach duszy, oraz na wyrazie ust. Reszta - czoło, włosy, uszy, szczęka, szyja itp. - jest właściwie mało ważna. Podobnie elementy ubioru - koszula, bluzka, garnitur, okulary czy garnitur. A już zupełnie nieważne jest tło, maźnięte w pionie cienką farbą. Na ogół te portrety tak dalece odeszły od "pierwowzorów", że aż stają się dowcipne. Właściwie chciałbym, żeby poszły w tym kierunku jeszcze dalej, ale wiem, wiem - tu nie chodziło o zgadywankę, kto to jest, a o to, żeby od razu rozpoznawać. Bez tego owa seria byłaby nie do zaakceptowania przez ich bohaterów (i tak w niektórych przypadkach kilka razy Irena jeździła po akceptację). Defragmentację malarsko czyjegoś lica w poszukiwaniu duszy może sobie artystka robić na własny użytek. Podoba mi się niefrasobliwość pędza, trochę szkicowy charakter dzieł i owe deformacje; szkoda mi marginalnie potraktowanego tła, przez co obrazy stały się nieco płaskie. Wielka brawa za te trafione w dziesiątkę oczy i wyraz ust. Ja od razu rozpoznawałem. I na końcu zadumałem się - oto tacy niby jesteśmy jedni, a każdy z osobna tak bardzo inny - przez to, co dali nam tata i mama i co odłożyło się dzień po dniu, rok po roku w naszych steranych życiem facjatach.
![](https://lh3.googleusercontent.com/-KXQWqlcATCg/Vs2mRS_VtzI/AAAAAAAAuyY/pwo1fzz3QSs/mk_0_0_0_aocz_min.jpg)
OCZY MARKA KOWALSKIEGO
![](https://lh3.googleusercontent.com/-1GpKRr3MsbM/Vs2mNwKFxfI/AAAAAAAAuyY/VCRvvO8-mfI/mk_0_0_0_aocz_1_.jpg)
OCZY (I NOS) JERZEGO HOPPE
![](https://lh3.googleusercontent.com/-RStAujAS7VQ/Vs2mOMVApQI/AAAAAAAAuyY/8cl1oEChvT0/mk_0_0_0_aocz_2.jpg)
OCZY EDMUNDA ZIELIŃSKIEGO
![](https://lh3.googleusercontent.com/-YHIQ_91Hiws/Vs2mWSnn8zI/AAAAAAAAuyY/yI6bFRi-3cs/mk_0_0_0_aocz_4.jpg)
OCZY MIROSŁAWA KALKOWSKIEG0
![](https://lh3.googleusercontent.com/-4VSmQZ0iqlY/Vs2mPnXyQsI/AAAAAAAAuyY/VU3O9wc31k0/mk_0_0_0_aocz_5.jpg)
OCZY ANDRZEJA GRZYBA
![](https://lh3.googleusercontent.com/-8t5uCdi8lcM/Vs2mPxqKm7I/AAAAAAAAuyY/Wr7A99i-umM/mk_0_0_0_aocz_6.jpg)
OCZY TOMASZA DAMASZKA
![](https://lh3.googleusercontent.com/-B9-YptI0muo/Vs2mQe1tuyI/AAAAAAAAuyY/QeMPMj42YN0/mk_0_0_0_aocz_7.jpg)
OCZY STANISŁAWA POŁOMA
![](https://lh3.googleusercontent.com/-5jKA1hs-guU/Vs2mYHQUs0I/AAAAAAAAuyY/M2XwvjW9sRo/mk_0_0_0_aocz_8.jpg)
OCZY LESZKA BURCZYKA
![](https://lh3.googleusercontent.com/-ESZRZyGMNDI/Vs2mQy2SoLI/AAAAAAAAuyY/F-cGNrgL0hA/mk_0_0_0_aocz_9.jpg)
OCZY NAM NIEZNANE, ALE SIĘ DOWIEMY
![](https://lh3.googleusercontent.com/-eWZCrkAw2SQ/Vs2mGvBdFyI/AAAAAAAAuyY/yi7ZanU_fqM/mk_0_0_0_aocz_10.jpg)
OCZY RYSZARDA SZWOCHA
![](https://lh3.googleusercontent.com/-pZtdQ0EYbpE/Vs2mPHdBSAI/AAAAAAAAuyY/kuaoXI1cfdU/mk_0_0_0_aocz_11.jpg)
???
![](https://lh3.googleusercontent.com/-G11FX9yScXk/Vs2mJ2ld8-I/AAAAAAAAuyY/yYhnd_WzYwg/mk_0_0_0_aocz_12.jpg)
NIESAMOWICIE TRAFIONE OCZY JANA WIERZBY
Ileż to razy widziałem Marka pochylonego z dłutem w ręku nad kadłubem drewna. Wydaje się - nic prostszego iść na nie z tym ostrym narzędziem. Wydaje się. Spróbuj iść i wyrzeźbić w nim na przykład ruch albo miękkie rozwiane szaty. Będziesz miał problemy z prostym kwiatkiem. Bo nasze drewno - zgodnie z charakterem naszego pejzażu, drzew, oraz związaną z tym naszą narodową melancholią - stawia się w obróbce, chce w rzeźbie sobie odpocząć, znieruchomieć, chce mieć święty spokój jako przydrożny świątek, przydrożna kapliczka z utrwalonym na chwilę w umowną wieczność Chrystusem Niefrasobliwym czy świętym Franciszkiem zasłuchanym w mowę ptaszków. Drzewa na drewnianej emeryturze najchętniej chcą być świętymi na wsi, np. w Bytoni. Są takie kapliczki w zbiorze Marka, są też dostojne Madonny. Ale jest też i w tym zbiorze inna przygoda - twarze satyrów, gęby właściwie, nocnych filutów, leśnych gnomów, wyglądające na przedwieczerz ze spróchniałych wierzb, żeby postraszyć grzeczne dzieci zmarszczonymi brwiami i srogim spojrzeniem. Skąd wzięły się u Marka te maszkarony, Bóg jeden wie. Może z długiego snycerskiego okresu pracy? No i trzecia przygoda, najnowsza, z gliną, którą Marek miękko ukształtował w drobne postacie kobiet i parek. Mamy więc na przykład macierzyństwo, akt, erotykę, delikatnego anioła, o skrzydłach lekko podkreślonych złotem. Tu, w tym tworzywie, dało się wymodelować miękkość ciał, złapać rytm przylgniętych do siebie postaci. Chciałoby się takie figurki ujrzeć w powiększeniu gdzieś na ładnym skwerze, tylko skwerów u nas brak. Kto wie, może glina to kierunek, w którym pójdzie dalej Marek. A może, po przygodzie z gliną, dającej co do wyrażenia ekspresji o wiele więcej możliwości niż drewno, przyjdzie pora na coś z wiecznego brązu... I tego mu życzę.
Tadeusz Majewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz