czwartek, 12 czerwca 2003

Kociewie piękne jest...

Tego lata mamy zamiar poznać wszystkie tajemnice naszego regionu. Wędrując pieszo, jadąc rowerem czy płynąc kajakiem będziemy podziwiać piękno przyrody i poznawać tajemnice przeszłości.Pałace, dworki, tajemnicze parki podworskie, wczesnośredniowieczne grodziska czekają by je odkryć, a okoliczna przyroda o każdej porze roku będzie kusiła swym pięknem. I ty możesz poznać ten świat wyruszając z nami na spotkanie przygody. Chcesz do nas dołączyć, zapraszamy do wspólnych wycieczek. Kociewie piękne jest...

Jednodniowy Spływ Wierzycą z Czystej Woda do Starogardu 23 km. 14 uczestników wyprawy od kilku dni czyni gorączkowe przygotowania. Pakowanie sprzętu, prowiantu, zamawianie pogody. Chyba każdy zgodzi się ze stwierdzeniem, że słoneczna pogoda jest najważniejsza w wodnych eskapadach. Uważnie śledziliśmy prognozy. Wchodzi na to, że będzie ciepło i słonecznie, po prostu wymarzona aura na pływanie kajakiem.

Jest sobota rano, godzina 7.50, a słoneczko już przygrzewa.. Zacieramy ręce - zapowiada się ciepły słoneczny dzień - idealny na taką wyprawę. O godzinie 8.00 są już prawie wszyscy. Brakuje Darka, Kasi i ich sympatycznej czarnej spanielki Kory. Zabieramy ich po drodze, czekają na nas przy wyjeździe ze Starogardu. Jak zwykle humory dopisują. Po 30 minutach docieramy na miejsce startu. Wyładowujemy kajaki i sprzęt. Następuje przydział wioseł i kapoków. Dzielimy się na dwuosobowe zespoły. W jednym z kajaków będzie trójka załogantów: Darek, Kasia i ich pies. Właściciele Kory nie do końca są pewni, jak będzie się zachowywała w kajaku.

Wodujemy nasze łodzie, pakujemy rzeczy w nieprzemakalne worki foliowe. Nigdy nie wiadomo kiedy może się zdarzyć przykra niespodzianka w postaci niezamierzonej kąpieli, więc rzeczy należy solidnie zabezpieczyć. Wskakujemy do kajaków, łapiemy za wiosła i naprzód przygodo!

Nie wszyscy z nas mieli okazję pływać wcześniej kajakiem. Dla niektórych będzie to pierwsze spotkanie z taką formą wypoczynku. Pierwsze machnięcia wiosłami i kajaki zaczynają miękko sunąć po wodzie. Rzeka płynie leniwie, otoczona szpalerem drzew, wokoło pola, łąki i lasy. Od czasu do czasu słychać zalotny świergot ptaków, cieszących się z kolejnego pięknego dnia. Zapachy kwiatów i świeżo skoszonej trawy delikatnie łaskotają w nosie. Jest czas żeby pobrać pierwsze lekcje pływania.

Sprawdzamy sterowność i możliwości sprzętu. Uczymy się współpracy z partnerem. Mamy ze sobą aparat, aby uwieczniać chwile spędzone razem na wodzie. Zdjęcia są jak wspomnienia, dzięki którym możemy tworzyć archiwum naszych wypraw. To one przypomną nam w zimowe wieczory o urokliwych chwilach letniego wypoczynku.

Po kilkunastu minutach krajobraz zmienia się. Drzewa tworzą coraz bardziej szczelny parawan, gałęzie dotykają wody. Rozpoczyna się prawdziwa przygoda. Pływanie staje się trudniejsze, trzeba lawirować między zwisającymi gałęziami, omijać wystające z wody kamienie i pnie drzew. Krajobraz robi się coraz bardziej egzotyczny, aż dziwne, że tu niedaleko Starogardu można poczuć się jak na amazońskiej rzece. Zaczynają się pojawiać, pierwsze zwalone w poprzek rzeki, drzewa. Dzięki współpracy i pomysłowości uczestników udaje się pokonać przeszkody. Pod niektórymi drzewami można przepłynąć kładąc się w kajaku, inne trzeba ominąć, wysiadając z kajaka i przeciągając go po ledwo wystającym z wody pniu. Czasami zdarza się sytuacja, w której niezbędna jest pomoc kolegów z sąsiedniego kajaka, wtedy pokonanie przeszkody na rzece wymaga zaangażowania wszystkich uczestników.

Uczymy się współpracy w grupie. Nagle rzeka zaczyna płynąć leniwym nurtem, robi się szersza i bardziej spokojna. Wpływamy na rozlewisko. To znak, że zbliżamy się do Czarnocińskich Pieców - Elektrowni wodnej na Wierzycy. Tu należy przenieść kajaki jakieś 20 m. Przybijamy do brzegu siejąc popłoch wśród dziesiątek żab, które na nasz widok uciekają, skacząc w bardziej ustronne miejsce. Po wyciągnięciu kajaków z wody robimy pierwszy postój. Każdy wyciąga wiosenne kanapki i jeszcze schłodzone napoje ... wypoczywając wymieniamy pierwsze wrażenia. Po kilkunastu minutach relaksu, czas na kontynuowanie spływu. Przeciągamy kajaki, omijając elektrownie i rozpoczynamy następny etap wyprawy.

Po kilkunastu minutach kolejna atrakcja - stary kolejowy most trasy Skarszewy - Starogard. Widoczne na błękitnym niebie metalowe przęsła mostu robią wrażenie. Takie stare mosty to dobre miejsce na uprawianie wspinaczki. Mamy szczęście widzieć ekipę ćwiczących skałkowców. Porozwieszali pełno siatek i lin. Ćwiczą wspinaczkę, skaczą na linach przez rzekę, gimnastykują się łażąc po siatkach. Mijajmy ich machając na pożegnanie. Po chwili Wierzyca znów pokazuje na co ją stać. Nurt staje się bardziej wartki, pojawiają się zwalone drzewa. Wspólnym wysiłkiem pokonujemy przeszkody, które przygotowała rzeka.

Zatrzymujemy się za mostem do Bączka na krótki wypoczynek. To czas na regeneracje sił. Kajak Darka i Kasi zaczyna przeciekać. Na jednej z przeszkód musiał zostać uszkodzony. Co jakiś czas muszą wypompowywać wodę ze swojej jednostki. Za wiadro robi plastikowa butelka po wodzie mineralnej. Kontynuujemy podróż. W końcu trafiamy na przeszkodę nie do pokonania. Ilość zwalonych w nurt rzeki drzew i gałęzi uniemożliwia dalsze płynięcie. Zostajemy zmuszeni do ominięcia przeszkody brzegiem. Przebijając się przez gęstwinę przybrzeżnych pokrzyw i krzewów ciągniemy kajaki. Po 15 minutach kolejna przeszkoda zostaje pokonana. Płyniemy dalej. Niski poziom wody sprawia, że możemy podziwiać powyginane w przedziwny sposób korzenie rosnących wzdłuż brzegu drzew. Ich tajemnicze kształty przywodzą na myśl pęki grubych węży splecionych ze sobą. Mijając zwalone drzewa i lawirując między kamieniami dopływamy do mostu w Kręgu. Robimy krótką przerwę. Jest czas na przegląd kajaków i wylanie wody, która dostała się do środka w trakcie trudniejszych przepraw.

Pojawiają się pierwsze oznaki zmęczenia. Do końca podróży pozostało jeszcze ok. 1,5 godziny. Z przeciwległego brzegu przyglądają się nam z zaciekawieniem dwa konie. Wyraźnie wzbudzamy w nich zainteresowanie. Po chwili wyruszamy dalej. Docieramy do Żabna. Z prawego brzegu widzimy wpływający do Wierzycy strumyk. Zatrzymujemy się przy nim. Woda w strumyku ma najwyżej 12 stopni i nie za długo można w niej brodzić - nawet w upalny dzień. Nasza ciekawość jest silniejsza i koniecznie musimy zobaczyć skąd wypływa. Okazuje się, że strumyk o szerokości ok. 1 m wypływa z góry żwiru położonej dosłownie o 30 metrów od rzeki.

Teren wokoło jest piaszczysty i pagórkowaty. Wchodzimy na pierwszą górkę. Przed nami roztacza się pustynny, księżycowy widok. Znaleźliśmy się w nieczynnej żwirowni. Jednogłośnie postanawiamy zrobić sobie krótką przerwę. Bierzemy ostatnie zapasy jedzenia i udajemy się do położonych dalej niecek wypełnionych wodą, żeby zrobić sobie podwieczorek. Okazuje się, że woda w dość dużych zagłębieniach, przypominających stawy jest ciepła i zaprasza do upragnionej kąpieli. Z ochotą wskakujemy do wody, ciesząc się jak małe dzieci z pierwszej kąpieli. Wszystkie żyjące ryby w zbiorniku zostały pewniakiem zaskoczone naszymi wodnymi harcami. Daniel, znawca gier zespołowych, nie tylko organizuje aktywnie swój wolny czas ale również z przyjemnością angażuje swoich kolegów, wymyśla zawody w rzucie kamieniem. Głaz o wadze ok. 25 kg jest w sam raz. Do zawodów stają Zbyszek, dwa Karole i Daniel. Walka jest zacięta a metody rzucania różne. Zwycięstwo przypada Danielowi. W tym czasie Rafał starannie rozłożył na jednej z górek piasku swoje przemoczone rzeczy, okazało się, że nie jest to bynajmniej ekspozycja sklepowa - tylko próba ich wysuszenia. Dziewczęta korzystały z okazji i wygrzewały swoje zgrabne ciała na słońcu. Niestety brak czasu zmusza nas do przerwania sielanki i kontynuowania spływu. Wsiadamy do kajaków i wyruszamy dalej. Po chwili słychać narastający szum wody, zbliżamy się do mostu kolejowego trasy Starogard - Chojnice. Szum robi się coraz bardziej niepokojący, okazuje się, że pod mostem znajduje się bystrze. Woda płynie z dużą szybkością, a dno usiane jest różnej wielkości kamieniami.

Na rzece Wierzycy jest kilkanaście takich miejsc, a przepływanie po nich to wyjątkowa atrakcja. Widać pierwsze zabudowania Nowej Wsi i Starogardu. Koniec wyprawy już bliski. Mijamy szpital, wpływamy na " Piekiełki", radośnie witają nas dzieciaki zażywające kąpieli w rzece. Po 20 minutach dopływamy do przystani kajakowej w miejskim parku, przy Agro. Jeszcze tylko czyszczenie sprzętu, zmęczeni dzielimy się wrażeniami. Spędziliśmy na wodzie prawie 9 godzin a czas minął bardzo szybko. Mówiąc sobie "cześć" nie żegnamy się... być może zobaczymy się na następnym spływie, w kolejną sobotę. Tym razem Wda.

CAW tel.601633292

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz