piątek, 20 kwietnia 2007

RYNKÓWKA. Problemy.


Co to jest wolność? To: "Tutaj, gdy wyjdę na swoje, czuję się wolny. Mam pieska, gołębia, sobie pośpiewam, pojadę na ryby..."






Sytuacja jest pogmatwana


Gdzie jesteśmy?
- No właśnie - śmieje się sołtys Rynkówi Roman Guzmann.
Jego żona, Urszula, stawia na stole kawę.
- Niby Rynkówka, ale do centrum wsi będzie z półtora kilometra, a do centrum Kamionki może z 600 metrów. Wszystko tu jest pogmatwane. Sklep GS-owski stojący przecież w Kamionce należy do Rynkówki, a dom stojący za nim do Kamionki.
Centrum Kamionki to tam, gdzie stoi stary budynek z malowidłem kufla na narożu?

- Tak. Tam była kiedyś piekarnia, sklep, odbywały się zabawy, później kaplica, szkoła.
A teraz to takie puste i zaniedbane... Piękny obiekt w kasztanowcach...

- Ulica, która zbiega z Rynkówki do Kamionki, rozgranicza obie wioski. Zjeżdżając z góry po prawej ma się Kamionkę, a po lewej Rynkówkę, a właściwie Rudawki.
Rudawki? Teraz to już się zupełnie zamieszało.

- Wieś Rudawki, ale jako sołectwo Rynkówka. A numery nie mają jakiejś logicznej kolejności. Jeżeli przychodzi nowy listonosz, nie szuka numerów, tylko nazwiska.
Z tego co wiem, to i gazety tu kupujecie inne, bydgoskie, i program telewizyjny macie z Bydgoszczy... I niektórzy mają telefony łączone przez Świecie.

- Bydgoszcz lepiej odbieram niż Gdańsk. I jeszcze co do tego pogmatwania - Rynkówka należy do parafii Lalkowy, a Radawki do parafii Kamionka. A jak chcę pogadać przez telefon z Wojciechowskim, który mieszka 500 metrów ode mnie, to muszę dzwonić przez 052, rzeczywiście przez Świecie.
Pogmatwane, bo to ostatni zakątek województwa pomorskiego. Mieszka pan tu od urodzenia?
- Tak, od 1943 roku. Rodzice kupili ten domek w 1928 r. Mieszkamy tu z żoną 40 lat. Tyle już po ślubie.
Macie tu ziemię?

- Nie. Działkę przyzagrodową liczącą 0,26 ha. Nie jestem rolnikiem. Jestem z zawodu tapicerem. Uczyłem się w Nowem od 1959 do 1962. Pracowałem u majstra, a potem w Pomorskiej Fabryce Mebli. Poszedłem na emeryturę w 2000 r. Tapicerki to wykonałem mnóstwo. Swojego czasu szło od nas wagonami do ZSRR tyle wersalek, że aż było to dziwne. Śmieliśmy się, że jeziora zasypują naszymi meblami.
Jest pan nowym sołtysem Rynkówki. Interesuje się pan polityka lokalną?

- Do tej pory tylko czasami, bo zawsze było coś do zrobienia w domu albo pomagałem dzieciom... Sołtysem zostałem w lutym. Wybory były w świetlicy. Poprzedniczka Renata Muszyńska zrezygnowała ze względu na stan zdrowia. Niewielu przyszło wybierać, 18 osób. Ale Rynkówka to małe sołectwo, liczy tylko 55 numerów. Kandydatów stawiło się dwóch. Przeszedłem większością głosów.
Program jakiś pan miał?

- Nikt o program się nie pytał. Wybrali, klamka zapadła.

Był pan na sesjach rady gminy, zanim został pan sołtysem?
- Nie.
A te, na których był pan teraz, podobały się panu? Toż rada gminy to taki mały parlament...

- Na pierwszej sesji byłem trochę zestresowany. Pożegnanie tych, którzy odeszli, przywitanie nowych, brawa na stojąco, zdjęcie, człowiek nie wiedział, gdzie ma spojrzeć.
Budują tu autostradę. Akurat w pasie między Rynkówką i Kamionką. A-1 odgrodzi pana od pana wsi.

- Większe problemy mają gospodarze, bo nieraz autostrada przecina im ziemie. Będą musieli jechać z kilometr czy dwa, żeby dojechać do ziemi leżącej za A-1. Będzie też problem z uprawą. Bo kiedyś, gdy orał w konika, to orał wąsko, a teraz, gdy jedzie ciągnikiem z 6-skibowym, bardzo szerokim pługiem, to mu zostanie pasek niezoranego i co zrobi? A obecnie to w ogóle jest problem z drogami. Od skrzyżowania Leśna Jania do Nowego wiedzie droga powiatowa i mamy na niej straszny ruch. Wożą tu mnóstwo żwiru, bo stawiają trzy wiadukty na przestrzeni 2 kilometrów. W Kamionce, Rynkówce i Frący.
A pracę tutejsi dostali?

- Dużo osób. Przede wszystkim dostali kierowcy. Pracują na koparkach. I dostali starsi jako stróże. Na przykład sąsiad, który jest na rencie. Z Rynkówki pracuje z sześć osób. Myślę, że będą mieli tę pracę przez trzy lata, a niektórzy dłużej.
Dobrze płacą?

- Nie chcą mówić na temat pieniędzy. Zresztą człowiek nie docieka, kto ile zarabia... Niektórzy mówią, że mogłoby być więcej. Inna sprawa, że jeden się cieszy, że dostał tutaj pracę za 800 złotych, a drugi że jeździ do Gdańska i dostaje 1000 złotych, bo w dzisiejszych czasach najgorzej jest siedzieć w domu i czekać na dzień, kiedy babcia dostanie rentę. Za pracą jadą też do Anglii - kilka osób - i Irlandii - kilkanaście osób. Jadą na trzy - cztery miesiące, niektórzy na rok, dwa. Czy zostaną na stałe? Raczej nie.
Da coś Rynkówce i Kamionce autostrada?

- Oprócz pracy problemy. Jedni będą narzekać, bo będzie hałas, drudzy, że A-1 zniszczy krajobraz. A tu są ładne tereny. W tym obniżeniu za szosą były podobno jeziora. Kiedy kopali torf, znaleźli części od łódki. Wody zaczęli spuszczać, żeby powstały pastwiska.
Mają tu też problem z wieżą Centertela... Panie sołtysie, zastanawiam się, po co tu siedzą jeszcze rolnicy? Sprzedać ziemie i do miasta...

- Z tą wieżą walczyła pani Wojciechowska... Rolnicy w mieście by nie usiedzieli. Taki Wojciechowski. On kocha ziemię. Może już nie ma energii, jak kiedyś, ale ciągle wcześnie rano wstaje i pracuje. Tylko ten problem z ceną skupu żywca. Świniaki były po 2,90. To bardzo mało... Ja tych rolników rozumiem. Kiedy jadę do syna w Gdyni, czuję się jak w klatce. A tutaj, gdy wyjdę na swoje, czuję się wolny. Mam pieska, gołębia, sobie pośpiewam, pojadę na ryby (jeździłem do Osin, ale teraz budują autostradę, to mam kiepski dojazd).
A co pan śpiewa i kiedy?

- O różnych porach dnia. Na przykład "Szła dzieweczka...".
A może te ziemie wezmą dzieci tych rolników?

- Dzieci na pewno nie przyjdą.
Budowa autostrady ludzi interesuje?

- Bardzo. Idą, sprawdzają, idą nawet o kulach. Przyjeżdżają z Nowego, spod Osieka, w ramach relaksu często na rowerach. Ludzie są ciekawi. Czasami się denerwują. Mówią, że wiele tych pieniędzy jest źle wydawanych.
Po czym tak sądzą?

- Ja rozumiem, że muszą być ciężkie maszyny, ale po co te wszystkie osobowe, które jeżdżą tutaj jakby pszczoły? Jedne jakby z ula do kwiatów, inne jakby do ula. Jeżdżą i jeżdżą. Co innego było w czasach, kiedy mieli telefony na korbę. Wtedy pieszo by prędzej doszedł, jak się dodzwonił. Ale teraz wszyscy mają komórki... Tak to wygląda. Ciężkie samochody, a otaczają ich te małe, jak takie pszczółki... Albo inna sprawa. Niedawno zakładali telefony, wodociągi, a oni teraz to przesuwają. Jak można było tak ciągnąć te wodociągi, jeżeli mieli plany i wiedzieli, którędy pójdzie autostrada? Przecież to przesuwanie kosztuje.
Urszula: - O wesele. Jeden, drugi... piąty... - liczy samochody jadące szosa za oknem.
A wasze dzieci?

- Córka mieszka w Rumi, syn się buduje w Tczewie, drugi mieszka w Gdyni, trzeci w Bzowie jak się jedzie na Warlubie.
Urszula: - ...Dwudziesty piąty. Duże wesele.
Jaka będzie ta wioska za kilkanaście lat?

- Na razie jest rolnicza. Mamy chyba z piętnastu rolników. Sporo osób jest takich jak ja, ze świadczeniami przedemerytalnymi, sporo jest emerytów... ja wiem, o co panu chodzi. Że niby miałaby to być wioska lecznicza, turystyczna. Trudno powiedzieć. To mała wioska. Jest piękny pałac i park, ale to dla wsi niedostępne. Boiska piłkarskiego nie ma, bo nie ma terenu, wszystko prywatne. Zresztą nie dałoby się złożyć drużyny. Jest placyk do siatkówki przy świetlicy. Jest OSP Rynkówka, ale jako jednostka pomocnicza.
Urszula: - Powinni razem z Kamionką zrobić jedno sołectwo.
To nagle wypowiedziane zdanie nas zaskakuje. Coś w tym jest.
- A wie pan co to jest?
Fajka woda.

- Fajka tak, ale nie wodna.
Sołtys prezentuje piękny przedmiot (w każdym domu jest jakiś piękny przedmiot). - Tę fajkę dostał mój ojciec od dziadka, który z kolei ją dostał w nagrodę od cesarza w 1907 roku...
Robię zdjęcia elementów fajki. Wychodzą całkiem dobrze, jakieś napisy, orzeł. Ale to już inna historia.
Tadeusz Majewski



1. Urszula i Roman Guzmannowie z kochanym synem, który został im w domu. Dojeżdżają z nim do Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Starogardzie. Fot. Tadeusz Majewski




2. Widział pan taką fajkę? Fot. Tadeusz Majewski




3. Zakończenie fajki z nazwiskami do odczytania. Fot. Tadeusz Majewski




4. Duma Rynkówki - pałac na XV-wiecznym podpiwniczeniu. Fot. Tadeusz Majewski

tel. 058 582 91 99

Za piątkowym wydaniem Dziennika Bałtyckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz