poniedziałek, 7 września 2015

EDMUND ZIELIŃSKI. Popatrzcie na akcesoria toaletowe XIX i XX wieku!

W trosce o czystość i urodę

Tak zatytułowana jest wystawa w Oddziale Etnografii (Spichlerz Opacki w Oliwie) Muzeum Narodowego w Gdańsku. Wśród zgromadzonych eksponatów znajdują się akcesoria toaletowe XIX i XX wieku. Czynna będzie do końca 2015 roku. To tyle tytułem wstępu.



















Kiedy 7 lipca byłem na otwarciu wystawy, znalazłem się w pomieszczeniach sanitarnych, łazienkach, ekskluzywnych - jak na owe czasy pokojach łaziebnych, jakich dziś się już nie spotyka. A jeszcze tak niedawno w gospodarstwach wiejskich dominował drewniany wychodek, a w miastach wspólny "kibelek" na półpiętrze klatki schodowej.

No to wróćmy pamięcią do wyposażenia dawnego domostwa wiejskiego w urządzenia sanitarne.

W kącie kuchni stał druciany sztender (Ständer- jęz. niem.), jak powszechnie starsi ludzie nazywali stojak z miską do mycia, zagłębioną w jego górną część. Poniżej, gdzieś po środku, pomiędzy nóżkami wygiętymi do środka, było miejsce na maleńką miseczkę - mydelniczkę i szczoteczkę. Dalej nóżki wygięte były do zewnątrz. Zwykle stojak miał trzy nóżki, by stabilnie stał na często nierównych kuchennych podłogach. Na ścianie przed stojakiem wisiała półka, pod którą zawieszone były ręczniki. Na półce znajdowały się akcesoria do golenia i mycia zębów - brzytwa, pędzel, miseczka z mydłem do golenia i kubek ze szczoteczką do mycia zębów (i to akurat nie wszędzie). Gdzieś obok czasem wisiało lustro. Do półki zamocowany był ręcznik z haftowanymi napisami i scenkami np. Zimna woda zdrowia doda albo - Ten pożyje, kto się myje itp. Obok na ławce lub na podłodze stało wiadro z wodą. Często stało też inne wiadro, również bardzo przydatne w tamtych czasach. Wychodki (ubikacje) stały gdzieś w podwórku, z których korzystano w ciągu dnia. Natomiast nocą, szczególnie zimą, w razie załatwienia "potrzeby", służyło wiadro w kuchni lub w sieni. Do połowy wypełnione było wodą z często drewnianą pokrywą. Rano domownicy zawartość wylewali na gnojownik lub pole.

Wspaniała kaszubska pisarka, Anna Łajming, w swej książce "Symbol szczęścia", w jednym z rozdziałów zamieściła taką scenę. Zdążający na dworzec kolejowy dwaj mężczyźni przyszli na stację o wiele za wcześnie. Zapukali do znajomych w pobliżu dworca, ci ich wpuścili i zaczęła się rozmowa na wszystkie tematy, wojenne też. W pewnym momencie … z zapiecka dało się słyszeć skrzypienie pryczy. Odwrócili głowy i zobaczyli starego dziadusia w długiej koszuli, który się stamtąd wyczołgał. Miał długą siwą brodę, a podłogę macał kijem.

- Chceta wa na kubeł, dziadusiu? - zapytał troskliwie gospodarz.

- Ijj gdzież!! - zniecierpliwił się stary. - Ale jô czułem, że wa o wojnie gôdôta. Zapewne dziadusia wspomnienia z wojny rosyjsko-japońskiej były silniejsze, jak potrzeba skorzystania z wiaderka.

Ustępy, wychodki, sławojki - od nazwiska Felicjana Sławoja Składkowskiego premiera RP w latach międzywojennych, który był inicjatorem poprawy warunków higienicznych wsi, wygódki, kible (nazwa późniejsza), to często używane nazwy tych przybytków, które i dziś spełniają często potrzebną funkcję. W naszym gospodarstwie dziadek wybudował wychodek z dwoma stanowiskami - jedno dla dorosłych z siedziskiem na odpowiednim poziomie, drugie przystosowane dla dzieci. Takiej konstrukcji wychodka na wsi do tej pory nigdzie nie spotkałem.

Nieodzownym przedmiotem prawie każdego mieszkania w dawnych latach był nocnik, na Kociewiu często używano nazwy niemieckiej - Nachttopf. Pisztop to nazwa tego naczynia używana dawniej na Kaszubach, ale częściej w stosunku do nocników dziecięcych. Nocniki wykonane były z różnego materiału. Były cynowe, porcelanowe, fajansowe, czy z emaliowanej blachy.

Dokładniejsze mycie ciała odbywało się w soboty przy pomocy balii blaszanej lub drewnianej. Gdzie? Najczęściej w kuchni, gdzie na płycie kuchennej grzał się kocioł z wodą. Latem ten problem prawie zanikał, bowiem z powodzeniem zażywano kąpieli w jeziorze, stawie, pod pompą, czy przy studni. Przy okazji żartowano sobie i wzajemnie oblewano się wodą, co przysparzało, nam, dzieciom, wiele radości.

Zaledwie w ciągu kilkudziesięciu lat warunki sanitarne zmieniły się nie do poznania. Błyszczące niklem i pierwszej jakości kafelkami z ekskluzywnym wyposażeniem łazienki już nie należą do rzadkości. Dotyczy to również gospodarstw wiejskich. I dobrze, że tak jest.

Na wystawie zobaczyć możemy wiele ciekawych przedmiotów. Do nich należy miedziana wanna na kółkach - jak pisze w folderze z wystawy Barbara Maciejewska - którą dostarczano do domu zamawiającego ze wszystkimi niezbędnymi akcesoriami w ramach usługi "kąpiel na wynos".

Są na wystawie różnego rodzaju żelazka do prasowania o przeróżnej konstrukcji, wyposażenie zakładu fryzjerskiego, dawne kosmetyki i wiele, wiele innych rzeczy z dalekiej przeszłości, które były w codziennym użyciu naszych babć i dziadków.

Tę wystawę naprawdę warto zobaczyć. Czynna będzie do końca 2015 roku. W sezonie letnim do 30 września - wtorek - niedziela 10:00 do 17:00

Czwartek (01.06 - 31.08) 12:00 - 19:00

Sezon zimowy wtorek - piątek 9:00 - 16:00

Sobota - niedziela: 10:00 - 17:00


Kuratorkami wystawy są: Ewa Gilewska i Barbara Maciejewska.

Autorką aranżacji plastyczne: Renata Godlewska

Koncepcja graficzna: Natalia Helman


Wystawa ze zbiorów: Muzeum Etnograficznego w Toruniu, Muzeum Miasta Gdyni, Muzeum Ziemi Puckiej, Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy. Muzeum Sopotu, Muzeum Historycznego Miasta Gdańska, Kociewskiej Izby Regionalnej przy Zespole Szkół Publicznych w Bytoni, Muzeum Narodowego w Gdańsku i kolekcji prywatnej.

Patronat honorowy: Mieczysław Strug - Marszałek Województwa Pomorskiego

Fotografie do mojego felietonu wykonała Zuzanna Łaga.


Gdańsk 14 lipca 2015 Edmund Zieliński


Zdjęcia:



Nocników tutaj dostatek



To też służyło człowiekowi



I takie prysznice były



Pralki naszych babć


Pokój łaziebny z wanną na kółkach


Toaletka z Izby Regionalnej w Bytoni



Wanienki z tamtych lat



Ciekawa umywalka z Izby Regionalnej w Bytoni

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz