poniedziałek, 7 września 2015

KRZYSZTOF KOWALKOWSKI. Nie kłóćmy się o granice Kociewia

W ostatnim okresie ukazało się kilka artykułów omawiających granice Kociewia, jego zasięg oraz informacje o pierwszych zapisach nazwy Kociewie. W każdym z nich jego autor przedstawiał swój pogląd na przebieg granic Kociewia i jego obszar. Oczywiście wszystkie one podawały odmienny punkt widzenia i inny kształt Kociewia, że nie wspomnę o jego lokalizacji i zasięgu.

Polemiki pomiędzy autorami nie zawsze przebiegają w miłym tonie. Uważam, że nie czas na kłótnie o granice Kociewia, ale najwyższa pora, aby zrobić wszystko dla ustalenia, jak jest naprawdę. Tak będzie dla Kociewia i jego mieszkańców najlepiej. Zjednoczmy swoje działania w poszukiwaniu prawdy.

Coraz wiecej osób związanych z Kociewiem dysponuje źródłami dotyczącymi historii Kociewia, jego granic i pierwszych zapisów nazwy regionu. Są one często zupełnie różne i w związku z powyższym doprowadziły do jakże różnych przemyśleń i wniosków przelanych w ten czy inny sposób na papier i opublikowanych. Niestety publikacje te nie stanowią, nie wiedzieć dlaczego, podstawy do dalszych wspólnych poszukiwań, a stanowią pretekst do przedstawienia swoich jedynie słusznych racji, które w świetle tak małych zasobów informacji zdają się być co najmniej nie na czasie. Na pewno cenne jest prezentowanie swojego poglądu, bo pokazuje jak różnymi drogami chodzą myśli historyków i pasjonatów historii. Dochodzenie do prawdy jest trudne i zdarza się, tak jak podczas wędrówek bez mapy, kompasu i żadnych drogowskazów, że poszukiwacz zboczy z trasy i trafi w ślepy zaułek.

Nie zawłaszczajmy sobie prawa do jedynie słusznej racji. Nie gańmy się nawzajem za różne wyniki poszukiwań, a pomagajmy sobie w rozwiązaniu zagadki, jaką niewątpliwie stanowi pierwotny zasięg granic Kociewia. Szukajmy drogowskazów w tej trudnej drodze do określenia, gdzie było to pierwotne Kociewie. Im więcej osób włączy się w zgodnych działaniach w poszukiwania, tym szybciej i pewniej uda się przybliżyć do rozwiązania zagadki drążącej wielu z nas.

Być może potrzeba spotkania w jednym czasie i jednym miejscu wszystkich osób, które mają swój pogląd na sprawę. Wspólna analiza posiadanych źródeł i informacji, spokojne wysłuchanie racji każdego z badaczy historii Kociewia może przybliżyć nas znacznie do rozwiązania zagadki. A nawet jeśli nie, to jest szansa, że spotkanie to pomoże ustalić dalszy kierunek poszukiwań. Okazja ku takiej dyskusji jest wspaniała, bo przecież mamy "Rok Kociewski" i nawet jeśli w programie V Kongresu nie przewidziano tego tematu, to nie jest za późno na zorganizowanie takiego spotkania.

Włączmy w poszukiwania historyków spoza Polski, gdyż poza jej granicami także mogą znajdować się informacje o Kociewiu. Niech dyskusja zapoczątkowana w 2015 r. będzie twórczym zaczynem do wspólnych poszukiwań w następnych latach. A może znajdzie się pasjonat, który zechce za swój temat pracy magisterskiej czy doktorskiej z historii obrać ten właśnie problem.

Krzysztof Kowalkowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz