niedziela, 10 lutego 2002

Edward Engler - rzeźbiarz w kamieniu

Jedni pija albo chodzą na ryby, ja rzeźbię

Edward Engler, na co dzień mieszkający w Starogardzie, z powodu zbyt dużej w latach 70. konkurencji w mieście otworzył zakład kamieniarsko-betoniarski w Zblewie. Tu wyuczył młode pokolenie kamieniarzy, którzy z biegiem czasu i w Zblewie i w Pinczynie założyli konkurencyjne zakłady. Ale od pewnego czasu pan Edward nie przejmuje się zbytnio konkurencją— ma już swoje lata i dzisiaj więcej czasu poświęca rzeźbie niż typowym nagrobkom.

Za rzeźbę w kamieniu, której — jak twierdzi - od Zblewa do Gdańska nikt z kamieniarzy nie robi, wziął się kilka lat temu. Kiedy ostatnio z nim rozmawialiśmy, mówił, że "na razie rzeźba jeść nie daje, gdyż klienci jeszcze nie są na to nastawieni... dlatego ta praca to hobby". I dzisiaj to hobby ("jedni chodzą na ryby, ja rzeźbię"), chociaż coraz więcej ludzi chce mieć w ogrodzie jakąś kamienną figurę czy fontannę. Pojawiają się też ludzie, którzy chcą przyozdobić groby swoich bliskich czymś niesztampowym.

Edward Engler nie jest rzeźbiarzem zawodowym, ale "od chłopca skubał w drewnie", a później przez pewien czas uczył się rzeźby u Grenki w Kościerzynie. Pod koniec lat 50. pracował w Gdańsku. Pomagał przy odbudowie Ogarnej, Piwnej i Mariackiej. Napatrzył się, jak pracują w kamieniu zawodowi konserwatorzy. Sam też próbował.
Dlaczego kamień? Bo praca w tym materiale daje najwięcej satysfakcji. Artysta największym szacunkiem darzy granit. Ze względu na twardość. Jedną rzeźbę w granicie robi się półtora miesiąca. Na Panu Jezusie stracił przeszło 30 widiowych dłut. Jeszcze dwa lata temu można było powiedzieć, że "uwziął" się na Pana Jezusa - większość pomników na wystawie przed zakładem i na podwórzu przedstawiała sceny z Panem Jezusem. Dzisiaj jest inaczej. Stoi sporo innych postaci — "świętych" i świeckich", są też i popiersia, gdyż rzeźbiarza ostatnio interesują twarze.

Engler rzeźbi też w piaskowcu i w marmurze, również w tym sztucznym - z mączki kamiennej. Wszystko jest wykonane odręcznie. W żadne odlewy się nie bawi.
Na wystawce przed zakładem, przy ul. Głównej, stoi figura Matki Boskiej, postawiona w Zblewie w 1922 r. po wojnie z bolszewikami. O znalezieniu tej figury swojego czasu pisał znany rzeźbiarz i regionalista z Białachowa, mieszkający obecnie w Gdańsku, Edmund Zieliński.

- Kiedy ponad 20 lat temu robiono wykopy pod fundamenty Gminnego Ośrodka Kultury -wspomina Edward Engler - wykopała ją koparka. Leżała koło cokołu. Murarz mnie poprosił, żebym ją wyremontował. Chciał wziąć do siebie, do Zelgoszczy.

Pan Edward myślał inaczej. Chciał, żeby Matka Boska ponownie stanęła w Zblewie. Uzupełnił brakujące elementy i dodał dwie postacie z lewej i prawej strony. Chciał dla mieszkańców Zblewa. Cóż, postawiono nową, bardzo podobną Trudno dyskutować z decyzją władz — za postawieniem starej przemawiały względy historyczne, przeciw - względy estetyczne (stara figura w porównaniu z nową jest, co tu dużo mówić, toporna).

W ten sposób doszło do zaskakującej sytuacji. W Zblewie mamy dwie podobne figury Matki Boskiej —jedna stoi przy kościele, druga przy ulicy Głównej na terenie zakładu pana Englera.

Tadeusz Majewski

Na podstawie Tygodnika Kociewiak 2000 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz