wtorek, 12 lutego 2002

Po prostu pamięć

20.10 - w niedzielę - odbyła się uroczystość odsłonięcia tablicy ku czci pomordowanych w 1939 r. nauczycieli pinczyńskiej szkoły - kierownika Pawła Piekarskiego oraz nauczyciela Franciszka Wyżlica

Dzisiejsza uroczystość to kontynuacja naszej przeszłości-mówił w sali gimnastycznej szkoły podczas uroczystości jej długoletni kierownik Mieczysław Narloch.

Były dyrektor dziękował obecnej dyr. szkoły Iwonie Loroch i wójtowi Krzysztofowi Trawickiemu za pomysł przeniesienia w bardziej godne miejsce tej historycznej tablicy.
- Odczuwam satysfakcję, że tablica poświęcona nauczycielom znalazła swoje miejsce obok tablicy patrona gimnazjum ks. Stanisława Hoffmanna, który spoczywa w tym samym miejscu, co Paweł Piekarski i Franciszek Wyżlic.

Dziś obowiązkiem żyjącego pokolenia, które nie przeżyło wojny i okupacji, jest uczyć obowiązku szacunku dla przeszłości, a imiona i nazwiska męczenników utrwalać.

Gdy we wrześniu 1939 r. wojska hitlerowskie zajmowały nasze ziemie, wkraczające za nimi wojskowe jednostki służb specjalnych i Gestapo otrzymały od razu pełne wykazy wybitnych działaczy polskich, księży, nauczycieli, lekarzy, kupców, członków Związku Zachodniego i wszystkich, którzy kiedykolwiek narażali się miejscowym Niemcom lub niemieckim organizacjom. Na tej liście z Pinczyna znaleźli się ks. Stanisław Hoffmann, kierownik szkoły Paweł Piekarski i nauczyciel Franciszek Wyżlic.

Hitlerowcy wiedzieli, że właśnie tu, na ziemi kociewskiej, duchowni i nauczyciele mieli szczególnie duże zasługi na polu umacniania polskości, dlatego cała ta grupa, określana też mianem "inteligencji polskiej", skazana była na likwidację. Tak przewidywał starannie przygotowany centralny plan eksterminacji ludności polskiej i żydowskiej. Przez więzienie starogardzkie, Basztę Gdańską, a także tymczasowy obóz w Skórczu przewinęli się księża, nauczyciele, Żydzi, inteligenci, robotnicy i chłopi. Na miejsce ostatecznej kaźni dotarli także chorzy z Zakładu Psychiatrycznego z Kocborowa.

Na miejsce egzekucji wybrano Las Szpęgawski, położony zaledwie kilka kilometrów od Starogardu. Według założonego z góry planu już 16 września 1939 r. w oddziale 109 lasu przystąpiono do kopania grobów i odkrzewiania terenu. Pracę tę wykonywała pod nadzorem SS-manów specjalna kolumna robocza składająca się z Polaków spędzonych ze Starogardu. Rowy kopano każdego dnia aż do 18 listopada 1939r.

Teren zbrodni był otoczony strażnikami SS, a drogi dojazdowe oznakowano zakazami wstępu. Pierwsze aresztowania duchownych nastąpiły w nocy z 13 na 14 października 1939 r. Przez trzy dni torturowano ich w starogardzkim więzieniu, a 16 października około godziny 16.00 wywieziono wszystkich do lasu i rozstrzelano. Był wśród nich proboszcz pinczyński ks. Stanisław Hoffmann. Podobny los czekał uwięzionych 12.10.1939r. siedemdziesięciu nauczycieli. Osadzono ich w obozie przejściowym w Skórczu. Po kilku dniach zmaltretowani, poranieni i wycieńczeni z głodu, przetransportowani zostali do więzienia do Starogardu. Wszyscy wiedzieli, że czeka ich tylko śmierć. Oczekiwana nadeszła 20 października 1939 roku.

Zmasakrowani, niezdolni do stawiania jakiegokolwiek oporu, zostali wywiezieni trzema samochodami ciężarowymi na miejsce zbrodni-oddział 109 Lasu Szpęgawskiego. Na miejscu kaźni nie rozpaczali, może niejeden modlił się po cichu, może żegnali w duchu najbliższych i dzieci kociewskie, które uczyli polskiej mowy.

Tego dnia zdarzył się cud. W trakcie wykonywania egzekucji przywieziono ze Starogardu rozkaz o wstrzymaniu rozstrzeliwań. Dla skazańców z pierwszych dwóch samochodów rozkaz był spóźniony. Oni już nie żyli. Kierownik szkoły Paweł Piekarski i Franciszek Wyżlic byli w pierwszej ciężarówce i musieli zginąć.

Dziś Szpęgawsk jest dla nas miejscem świętym i smutnym zarazem, którego tragedię można zrozumieć nawet bez objaśnień i komentarzy.

Tamte wydarzenia należy ciągle przypominać, wszak mówią, że zapomnienie jest gorsze od śmierci.

Mieczysław Narloch

Na podstawie Tygodnika Kociewiak 2002 rok

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz