środa, 28 listopada 2007

Ania i Zbyszek zdążyli przed samym dzwonkiem

Po 2008 r. nauczyciele będą odchodzić na emeryturę zgodnie z wiekiem emerytalnym - kobiety mając 60 lat, mężczyźni 65

Ania i Zbyszek zdążyli przed samym dzwonkiem

Zbigniew Szarafin: - Mam 54 lata... A ty byś nie odszedł na emeryturę, jakby ci dali taka możliwość? ...Życiorys w skrócie? Dobrze. Jestem cierciorak. Do 6. roku życia mieszkałem w Cieciorce. Uczyłem się w szkole w Kaliskach, potem w LE w Starogardzie. Studia? To skomplikowane... Zdawałem na ekonomię na UG i się nie dostałem. Chcieli mnie wziąć do wojska. A może szkoła oficerska? - mówili. Poszedłem do pracy do GS-u i myślałem, że to jakoś przeleci. Ale w styczniu 1969 r. dostałem wezwanie do wojska. Dali ultimatum: albo do szkoły oficerskiej, albo do woja. Wybrałem Wyższą Szkołę Oficerską Wojsk Rakietowych i Artylerii w Toruniu. Byłem tam półtora roku i armia mi się przestała podobać. Odsłużyłem wojsko w Choszcznie pod Szczecinem. Potem poszedłem na Uniwersytet Śląski, na historię. W 1979 r. wróciłem do Kalisk.

Ania Szarafin: - Wróciliśmy. Studiowaliśmy razem. Ja biologię, on historię. Jesteśmy małżeństwem studenckim... Poznaliśmy się w ciekawych okolicznościach. Od chleba się zaczęło i na chlebie się skończyło... Zostawiłam chleb u koleżanki, gdzie byliście (do męża) razem. Potem ty mnie odprowadzałeś i nagle sobie przypomniałam o tym chlebie. Chciałam wrócić, ale ty powiedziałeś, że masz chleb u siebie... Jestem z okolic Częstochowy.
- Byliśmy aktywni w Radzie Mieszkańców. Zajęliśmy III miejsce w ogólnopolskim konkursie domów studenckich. Ja byłem przewodniczącym Rady Mieszkańców DS "Stonoga", za co wyjechałem do ZSRR.
- 20.08.1979 r. byliśmy przyjęci do szkoły w Kaliskach. Zbyszek jako nauczyciel historii i wiedzy o społeczeństwie, a ja biologii. W wolnych miejscach poinformował nas Jasiu Lipski. I do emerytury uczyliśmy tu cały czas... W 1979 r. mgr po studiach i z przygotowaniem pedagogicznym zarabiał 3,5 tys. zł. Rower składak kosztował 1600 zł. Mieliśmy takie dwa "Jubilaty". Cukier kosztował 10,50. Wszędzie, bo były ceny centralne. Kawa, ta droższa, "Extra select, "kosztowała 40 zł... Drogo, bo to było 19 deka.
- Wróciłem jako nauczyciel do szkoły, w której się uczyłem, do moich nauczycieli. Przez dwa miesiące nie wchodziłem do pokoju nauczycielskiego, a jak wchodziłem, to odzywałem się bezosobowo, bo nie można było na "pan", a "ty" nie chciało przejść.
- Kiedy podejmowaliśmy decyzję, żeby się budować, to w Czarnej Wodzie powstawał dom nauczyciela. Ale nie chcieliśmy mieszkać w bloku. Wzięliśmy kredyt budowlany - 1,5 mln zł na 45 lat. Najwięcej, ile było można dostać. Na dom - wysoki parter. Spłacaliśmy kwartalnie. Raz na trzy miesiące szły dwie nasze pensje. Takie były relacje. Sześć pensji, dwie na kredyt, a cztery na życie.
- Czy da się coś ciekawego opowiedzieć z pracy nauczyciela? ...Złapałem ucznia na papierosie. Syna mojego kolegi. Idę do niego i mówię: "Słuchaj, a twój pali". A on: "A co ciebie to obchodzi?!". (Powiedział mocniej.) Przy dziecku. Praca nauczyciela nie jest na pamiętnik... I 1 września przeszedłem na emeryturę, w wieku 54 lat.
- Przecież na emeryturę powinni odchodzić ludzie młodzi, żeby jeszcze użyć trochę życia (śmiech)... Przeszliśmy zgodnie z zapisem Karty Nauczyciela, że można iść po 30 latach pracy, w tym po 20 przy tablicy. Te reguły przedłużono do końca 2008 roku... przeszliśmy, bo ja też. Mam 51 lat. Dzwonili do nas z kadr, czy nie zmieniamy decyzji. Psychicznie się nastawiliśmy, że przejdziemy, i nie zmieniliśmy...
- Wszyscy tak odchodzili. Leszek Burczyk ma 50 lat i przeszedł na emeryturę (oczywiście ją zawiesił, jak został starostą). Najmłodszy, Hubert Kopciowski, przeszedł w wieku 48 lat... Nasza szkoła jest wspaniała. Kiedy ktoś odchodzi na emeryturę, uczniowie układają wiersze i piosenki. Oczywiście o nauczycielu, o jego całej karierze... Po 2008 r. na sto procent będzie tak: nauczyciele odchodzą na emeryturę zgodnie z wiekiem emerytalnym - kobiety mając 60 lat, mężczyźni 65... Czy to dobrze? Wyobrażasz sobie nauczyciela, który ma 60 albo 65 lat. Są osoby, które w wieku 60 lat są sprawne fizycznie i umysłowo, i jeszcze mogą uczyć, ale wielu jest przygłuchych, przyślepawych, a dziś młodzi, wiadomo - po głowie chodzą.

Dom ja budowałem. Dużo fizycznie robiłem. Pustaki ze szlaki. Boazerie kładłem, dechy podłogowe też, z ojcem. Rozpoczęliśmy w 1981 r. w stanie wojennym. 14 grudnia dostaliśmy pożyczkę kuratoryjną - 200 tys. zł, na rozpoczęcie budowy. Z PKO. Nasz Tomek urodził się w 1982 r. Wprowadziliśmy się w 1984 na Boże Narodzenie. Budowaliśmy więc trzy lata. Czy już do kompletnie wykończonego? Nie, nie nie.
- Jak to nie! Przecież góra była cała wykończona...
- Dziś ten dom jest za duży. W tamtych czasach budowało się duże domy, bo przecież dzieci musiały gdzieś mieszkać.
- Nie jest taki duży? Ma 140 m kw. u góry i 140 na dole. Ogrzewa go piec na miał. 380 zł tona, w sezonie pali się około 7 ton.
- Na dole mieszka najstarszy syn Rafał z rodziną. A dwoje, Kaśka i Tomek, są w Anglii. Kasia w 2005 skończyła studia na Uniwersytecie Szczecińskim - biologię pedagogiczną po mamusi i wyjechała do Anglii. Powiedziała, że za takie pieniądze pracować nie będzie (początkujący nauczyciel po studiach zarabia niecałe 1000 złotych). Tomek skończył w Starogardzie politologię i w 2006, dzień po obronie pracy licencjackiej, też wyjechał. Rafał pracuje w Służbie Ochrony Kolei.
- Czy wyjechały na saksy, czy na stałe, tego nie wie nikt. Tu nie ma perspektyw. Z drugiej strony Anglia im się nie podoba,. Ale za zarobione tam pieniądze godnie żyją. - Co to znaczy, że godnie żyją? Mój Tomek mówi, że gdyby mógł tutaj zarobić 3 tys. zł, to by w tej Anglii nie siedział. Godnie żyć... Żeby było stać na wynajęcie mieszkania, na pójście do kina, na normalne życie, wcale nie na zbytki.
- Podejrzewam, że z terenu gminy Kaliska wyjechało około 300 osób. Tak, warto by przeprowadzić takie badania... Jestem II kadencję przewodniczącym Rady Gminy Kaliska, a IV kadencję w radzie. Praca przewodniczącego to stres, kiedy widzisz, jakimi środkami gmina dysponuje. Weźmy taką salę i gimnazjum z hotelikiem. Żeby to wykończyć, trzeba by 5 mln zł. To są wielkie pieniądze. Pochłania sporo czasu. Nieraz Ania mówi: Zbyszku, czy jutro będziesz w domu, czy masz jakąś komisję?
- Mam mniej czasu, bo w szkole miałem wszystko uregulowane, a w tej chwili, jak mam czas wolny, to moja żona wymyśla mi front robót, żebym się na emeryturze nie nudził.
- Przyucza się do różnych zawodów.

- Wygodne jest to, że jak gdzieś się jedzie dalej, to nie ma tego pośpiechu, że w poniedziałek są zajęcia... Co na emeryturze...
- Wycieczki, wycieczki. Ania jeszcze nie była w Zakopanem. Na Litwie, na Ukrainie byliśmy. Teraz człowiek musi sięgnąć dalej. Może Włochy, może Francja, może Tunezja. Byliśmy na Wielkanoc u naszych dzieci, w Leicester. Betonowe miasto. Prawda, są piękne parki, ale centrum betonowe. I ta kierownica po prawej stronie.
- Czy ciągnie nas do szkoły? Nie. Nie brakuje szkoły.
- Czy są jakieś oferty wypoczynku dla młodych emerytów? Żadnych. O takich ludziach już nikt nie myśli, a to przecież potężna rzesza i wielu z nich ma pieniądze. Nie, nie chodzi o PZEiR. To jest trochę jak getto... Chodzi o jakieś atrakcje. Ja bym sobie sobie pograła w brydża.
- A ja nie pójdę do GOK-u na piwo (kawiarenka przy GOK-u- przyp. red.), bo jak by to wyglądało? Młodzi, kiedy mnie widzą, uciekają. Do tego wszystkich w gminie znam, bo nie dość, że autochton, to jeszcze chodziłem do szkoły i uczyłem w szkole.
- Ale w szkole jeszcze się spotkamy. Jesteśmy współorganizatorami Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. I "Bar u Zbycha" znów na orkiestrze będzie.
Tadeusz Majewski


Przepytywani z życia Ania i Zbyszek Szarafinowie mówią, że na emeryturę powinni odchodzić "ludzie młodzi, żeby jeszcze użyć trochę życia". Chyba każdy jest zdecydowanie za! Fot. Tadeusz Majewski

Za piątkowym wydaniem Dziennika Bałtyckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz