poniedziałek, 12 listopada 2007

Pół roku słabego słońca w Mirotkach

Na dachu domu Drozdowskich są trzy kolektory słoneczne

Pół roku słabego słońca w Mirotkach

Józef Drozdowski (84 l.) mieszka w centrum Mirotek. Dom kupił w stanie surowym w 1980 roku. Przedtem mieszkał z żoną Władysławą w Tucholi, gdzie pracował jako gminny dyrektor szkół w powiecie tucholskim.
- Tu kupiłem sobie na emeryturę gniazdo - mówi pan Józef.
Rozmyślam, jak można zamienić Tucholę na Mirotki. I po chwili sprawa się wyjaśnia.
- Właściwie wróciłem w rodzinne strony, bo stąd pochodzimy. Dokładnie z Kierwałdu. Dom jest piętrowy. Mieszka z nami wnuk.
Ciekawy temat taki powrót. Ale ciekawszy jest związany z tym, co zostało w tym roku zamontowane na dachu domostwa. Trzy kolektory słoneczne.
- Sporo czytałem na temat takich kolektorów, wiatraków, wód termalnych.
W latach 80. były to tematy abstrakcyjne. Człowiek dumał wtedy, skąd zdobyć tak zwane czarne rurki do centralnego ogrzewania. W domu Drozdowskich w Mirotkach c.o. zrobił brat pana Józefa. System grawitacyjny, piec spalający 5 ton miału w sezonie, czyli od października do kwietnia. Przy obecnej cenie 360 zł za tonę wychodzi 1800 złotych. Do tego uciążliwość - rozpalić, podkładać, wyczyścić i od nowa.
- Założyłem w marcu tego roku trzy kolektory. Takie urządzenia podejrzałem w Tucholi, gdzie jest hurtownia. Miały ogrzewać tylko wodę. Jeden kolektor ma ze dwa metry kwadratowe. Od niego odchodzą rurki miedziane, idą przewodem kominowym do piwnicy, w której znajduje się 300-litrowy zbiornik na wodę. W kolektorze i całym tym układzie krąży glikol, który nie zamarza. W piwnicy znajduje się pompa, wymuszająca obieg glikolu. Jeżeli różnica temperatury między glikolem a wodą w zbiorniku wynosi 5 stopni, to włącza się sterownik i wężownica zaczyna ogrzewać wodę w zbiorniku. Może nagrzać maksymalnie do 60 stopni, bo tak to zostało u nas nastawione i jest regulowane przez termostat. Jeżeli temperatura glikolu jest wyższa, pompa się wyłącza i glikol przestaje krążyć. Oczywiście można nastawić na wyższą temperaturę, ale nam taka wystarczy. Jeszcze jedno. Przy wyższej temperaturze glikol się rozszerza, więc musi być zbiornik bezpieczeństwa...
Kolektory słoneczne działają w domu Drozdowskich od marca. Z jakim skutkiem?
- Lato było mało słoneczne, więc pompa wyłączyła się tylko dwa razy - opowiada dalej pan Józef. - Upały były chyba w czerwcu. Temperatura wody w zbiorniku przez cały czas do października nie schodziła poniżej 30 stopni. Latem można sie kąpać w wodzie o takiej temperaturze. Jeżeli woda w zbiorniku nagrzeje się do 60 stopni, to jest ciepła przez trzy niesłoneczne dni. Są dni, kiedy słońce wyjdzie na 2-3 godziny i też trochę nagrzeje... Taki kolektor oczywiście dużo daje. Poprzednio, żeby się wykąpać latem, trzeba było napalić w piecu. Dotyczyło to też ciepłej wody w kuchni. Oczywiście można było zainstalować sobie w tym celu ogrzewanie elektryczne wody, ale drogo wychodzi.
Czyli same plusy... Nie przepraszam. Jest jeden minus. Oczywiście koszt urządzenia - około 12 tys. złotych. Na razie. Będzie lepiej.
- W przyszłości pieniądze za takie źródła zapewne zwróci Unia. To po pierwsze. Po drugie - im więcej osób korzysta z takich kolektorów, tym taniej. Przykładowo - my nie jesteśmy w stanie wykorzystać tej ciepłej wody, jaką mamy. Gdyby było więcej mieszkań, koszt by się rozłożył.
Tadeusz Majewski


Pan Józef pokazuje urządzenia w piwnicy, dzięki którym działa system. Fot. Tadeusz Majewski

Za piątkowym wydaniem Dziennika Bałtyckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz