poniedziałek, 5 listopada 2007

Rewitalizacje

Rewitalizacje

Siedzimy w domku w Czarnem. Dyskutujemy o Wdzie, która przepływała ze 100 m od okna. - Sto metrów, ale między naszym podwórzem a rzeką jest jeszcze starorzecze - mówi gospodyni. - W ogóle w tej dolinie, w której mieszkamy, istniało naturalne rozlewisko rzeczne. Płytko pod warstwą ziemi dokopie się pan do osadów starorzecza. Bieg rzeki zmienili na początku lat 60. podczas melioracji. Wykopali nowe koryto, ściachali wszystkie zakola. Poziom wody od razu znacznie opadł - dodał gospodarz.
Sama rzeka w takich sprawach nie może zaprotestować. Może jedynie patrzeć z koryta na żyjące na brzegu barany.
Piszę o tym, gdyż żal mi rzek. Ludziska mają co do nich rozmaite plany, nie próbując spojrzeć na świat z ich perspektywy. Dotyczy to także Wierzycy. Ostatnio jakieś tęgie głowy pracują nad planem jej "rewitalizacji", czyli ożywienia. A czy Wierzyca zdycha? Chyba przeciwnie - żyje na potęgę. "Rewitalizacja Wierzycy" to równie bzdurna nowomowa, jak "rewitalizacja Rynku" w Starogardzie, który też tętni życiem. Na temat "rewitalizacji" Rynku mogą się jednak toczyć zażarte spory, bo tam mieszkają kamienicznicy, czyli reprezentanci Rynku, o "rewitalizacji" Wierzycy dyskusji nie będzie, bo ryby głosu nie mają. "Rewitalizacja" tej dzikiej rzeki zapewne będzie wyglądać jak na odcinku starogardzkim, gdzie wzięto ją w koryto z betonu. Mało tego, przy śluzie, od strony tzw. wodospadu, gdzie rzeka z powrotem chciała odzyskać troszeczkę naturalnego blasku, buduje się galerię handlową (i gdzie tu teraz ten cały krzyk nt. wyprowadzania ruchu samochodowego ze starego miasta, jeżeli w jego obrębie buduje się nową galerię?). Pomysłów na rewitalizację czegokolwiek mnoży się mnóstwo. Są i całkiem mądre. Każde jednak działanie dotyczące przyrody powinno się zacząć od jednego - rewitalizacji głowy.
Tadeusz Majewski

Za piątkowym wydaniem Dziennika Bałtyckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz