Kto nie z nami, ten przeciwko nam!
Nawet jeżeli weźmiemy około 6 tysięcy mieszkańców leżących blisko siebie Zblewa, Bytoni i Pinczyna, to liczący 1,2 tys. mkw. obiekt handlowy w Zblewie jest proporcjonalnie o wiele większym obiektem niż była Hypernowa dla 60 tysięcy mieszkańców Starogardu i okolic.
Dla zblewskich handlowców POLOmarket jest też o wiele większą i realniejszą bombą, niż swojego czasu hipotetyczna "bomba Hypernowa" w Starogardzie. Bo jednak klienci w Zblewie to ludzie raczej tutejsi, mieszkańcy Zblewa i okolic, a nie tak mobilni, jak ci zaopatrujący się w centrach handlowych stolicy Kociewia.
POLOmarket w Zblewie i okolicach faktycznie może zniszczyć sporo drobnych sklepów, za którymi są przecież rodziny. Ile ich jest w samym Zblewie? To sobie wkrótce policzymy. Dzisiaj wiemy, że jedynie przy ulicy Głównej około 30 plus 6-7 (to się zmienia) w Wiejskim Domu Towarowym (550 mkw. Powierzchni). Część z tych placówek handlowych może już dziś zacząć wyprzedawać towar.
Trudno się więc dziwić emocjom, jakie towarzyszyły kupcom w trakcie wypowiedzi podczas sesji. Zresztą nie tylko kupcom, bo i samym radnym.
Wstrząsająca była mowa Edmunda Herolda, równie mocna Jerzego Frischmuta. Zadawano konkretnym ludziom (wójtowi, przewodniczącemu i innym) pytania, kto coś wiedział na temat planów budowy POLOmarketu w Zblewie. Ku zdumieniu wszystkich, nikt nic nie wiedział! Obecny na sali były wójt Andrzej Gajewski mówił, że pismo w tej sprawie nie przeszło przez jego biuro, a jego podpis pod tym pismem może być sfałszowany.
Radni też się zdenerwowali, że tak wielki temat, jak budowa hipermarketu w stolicy ich gminy, był im całkowicie nieznany. Po tym, jak wyprowadzono ich w pole, wchodząc do Zblewa cichaczem i boczną furtką, stają się pośmiewiskiem w okolicznych gminach, gdzie nikt by na takie coś sobie nie pozwolił.
To w takim razie czym jest Rada Gminy, kim radni, jeżeli nie mają w takich sprawach nic do powiedzenia? - pytali radni.
Padały inne argumenty. Na przykład, że takie hipermarket zniszczy wiejski charakter Zblewa.
W pewnym momencie Czesław Kuczkowski - sołtys Zblewa i wiceprzewodniczący Rady Gminy zauważył, że temat ewentualnego wejścia POLOmarketu do Zblewa był przecież już omawiany na zebraniu w 2003 r., gdzie prawie 200 osób zdecydowanie powiedziało NIE! Na tym zebraniu był przecież pan Tadeusz Rapciak - mówiono, czego ten nie mógł sobie przypomnieć.
Gajewski rzekł, że w owym czasie pojechał do Czerska, gdzie POLOmarket już istniał i po rozpoznaniu wyszło mu, że rzeczywiście - połowa drobnych sklepów w kilku segmentach splajtowała.
Zblewscy handlowcy koniecznie chcieli, żeby radni przegłosowali uchwałę o zajęciu stanowiska "przeciw" wobec budowy POLOmarketu. Takie stanowisko zajęto. Oczywiście znakomita większość była "przeciw". W tak gorącej atmosferze "za" mógłby głosować tylko człowiek nieprzytomny. Jeden z radnych wcześniej nieostrożnie zauważył, że nie bardzo chciałby głosować, bo reprezentuje swoich wyborców i nie wie, co oni sądzą na ten temat. Ależ po tej wypowiedzi się działo! Nie wolno tak mówić, kiedy panuje zasada: kto nie jest z nami, przeciwko nam.
Radni zajęli więc stanowisko. Niczego to nie może zmienić. Mówił o tym mecenas Paweł Piotra Janikowski. Zdaniem radców w ogóle sprawa jest już, w momencie uzyskania pozwolenia na budowę przez inwestora z Torunia, nie do odkręcenia. Ewentualne stanowisko Rady Gminy może tylko przydać się handlowcom w ich sporze.
Gorycz była wielka. I wściekłość. Przewodniczący Rady Gminy Janusz Trocha zauważył na początku dyskusji, że nie będzie się tu szukać winnych. Nic z tego! Została powołana komisja, która zbada okoliczności sprawy. Bo to niemożliwe, żeby nikt nic nie wiedział.
Potrzebny był też natychmiastowy kozioł ofiarny. Został nim oczywiście - czego się spodziewał i spodziewali się wszyscy - Tadeusz Rapciak. Z godnym podziwu spokojem mówił o tym wszystkim, o czym napisaliśmy w wywiadzie.
Nic też dziwnego, że na zakończenie tej dyskusji, kiedy handlowcy opuszczali już salę, Frischmut rzucił pod jego adresem, że w tym urzędzie już długo nie popracuje. Trudno tego nie skomentować. Gdyby tak się stało, byłaby to wielka niegodziwość. Dlaczego? Ano dlatego, że kozioł ofiarny - w potocznym znaczeniu tego określenia - zawsze, raczej nie chcąc niż chcąc, kogoś kryje.
Tadeusz Majewski
Za piątkowym wydaniem Dziennika Bałtyckiego
![](https://lh3.googleusercontent.com/-3XTJSXHN54M/Vs15MowJ-AI/AAAAAAAAuC8/Zp5FBzZbdpU/hipcio2portal.jpg)
Wstrząsające przemówienie Edmunda Herolda, który nie mógł zrozumieć, jak do takiego czegoś mogły dopuścić władze. Wstrząsajace tym bardziej, że pan Edmund jest od wielu lat przyjaciem wójta Trawickiego, jeden z synów - wicewójtem, a drugi - radnym powiatowym. Fot. Tadeusz Majewski
![](https://lh3.googleusercontent.com/-2432QAldeRc/Vs15NVP_KKI/AAAAAAAAuC8/79PPqnY48o0/hipcio3portal.jpg)
Przewodniczący Janusz Trocha zastrzega, że nie będzie tu szukania winnych. Nic z tego! Fot. Tadeusz Majewski
![](https://lh3.googleusercontent.com/-feqlndmVrrU/Vs15NlQm1eI/AAAAAAAAuC8/m5pT7oUSYv8/hipcio5portal.jpg)
Przy takiej widowni "za", czyli przeciw tej widowni, mogłaby być tylko osoba nieprzytomna. Fot. Tadeusz Majewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz