środa, 21 listopada 2007

Kto nie z nami, ten przeciwko nam!

Ten sam dzień, sesja Rady Gminy Zblewo. Straszliwie mocny głos handlowców

Kto nie z nami, ten przeciwko nam!

Nawet jeżeli weźmiemy około 6 tysięcy mieszkańców leżących blisko siebie Zblewa, Bytoni i Pinczyna, to liczący 1,2 tys. mkw. obiekt handlowy w Zblewie jest proporcjonalnie o wiele większym obiektem niż była Hypernowa dla 60 tysięcy mieszkańców Starogardu i okolic.
Dla zblewskich handlowców POLOmarket jest też o wiele większą i realniejszą bombą, niż swojego czasu hipotetyczna "bomba Hypernowa" w Starogardzie. Bo jednak klienci w Zblewie to ludzie raczej tutejsi, mieszkańcy Zblewa i okolic, a nie tak mobilni, jak ci zaopatrujący się w centrach handlowych stolicy Kociewia.
POLOmarket w Zblewie i okolicach faktycznie może zniszczyć sporo drobnych sklepów, za którymi są przecież rodziny. Ile ich jest w samym Zblewie? To sobie wkrótce policzymy. Dzisiaj wiemy, że jedynie przy ulicy Głównej około 30 plus 6-7 (to się zmienia) w Wiejskim Domu Towarowym (550 mkw. Powierzchni). Część z tych placówek handlowych może już dziś zacząć wyprzedawać towar.
Trudno się więc dziwić emocjom, jakie towarzyszyły kupcom w trakcie wypowiedzi podczas sesji. Zresztą nie tylko kupcom, bo i samym radnym.
Wstrząsająca była mowa Edmunda Herolda, równie mocna Jerzego Frischmuta. Zadawano konkretnym ludziom (wójtowi, przewodniczącemu i innym) pytania, kto coś wiedział na temat planów budowy POLOmarketu w Zblewie. Ku zdumieniu wszystkich, nikt nic nie wiedział! Obecny na sali były wójt Andrzej Gajewski mówił, że pismo w tej sprawie nie przeszło przez jego biuro, a jego podpis pod tym pismem może być sfałszowany.
Radni też się zdenerwowali, że tak wielki temat, jak budowa hipermarketu w stolicy ich gminy, był im całkowicie nieznany. Po tym, jak wyprowadzono ich w pole, wchodząc do Zblewa cichaczem i boczną furtką, stają się pośmiewiskiem w okolicznych gminach, gdzie nikt by na takie coś sobie nie pozwolił.
To w takim razie czym jest Rada Gminy, kim radni, jeżeli nie mają w takich sprawach nic do powiedzenia? - pytali radni.
Padały inne argumenty. Na przykład, że takie hipermarket zniszczy wiejski charakter Zblewa.
W pewnym momencie Czesław Kuczkowski - sołtys Zblewa i wiceprzewodniczący Rady Gminy zauważył, że temat ewentualnego wejścia POLOmarketu do Zblewa był przecież już omawiany na zebraniu w 2003 r., gdzie prawie 200 osób zdecydowanie powiedziało NIE! Na tym zebraniu był przecież pan Tadeusz Rapciak - mówiono, czego ten nie mógł sobie przypomnieć.
Gajewski rzekł, że w owym czasie pojechał do Czerska, gdzie POLOmarket już istniał i po rozpoznaniu wyszło mu, że rzeczywiście - połowa drobnych sklepów w kilku segmentach splajtowała.
Zblewscy handlowcy koniecznie chcieli, żeby radni przegłosowali uchwałę o zajęciu stanowiska "przeciw" wobec budowy POLOmarketu. Takie stanowisko zajęto. Oczywiście znakomita większość była "przeciw". W tak gorącej atmosferze "za" mógłby głosować tylko człowiek nieprzytomny. Jeden z radnych wcześniej nieostrożnie zauważył, że nie bardzo chciałby głosować, bo reprezentuje swoich wyborców i nie wie, co oni sądzą na ten temat. Ależ po tej wypowiedzi się działo! Nie wolno tak mówić, kiedy panuje zasada: kto nie jest z nami, przeciwko nam.
Radni zajęli więc stanowisko. Niczego to nie może zmienić. Mówił o tym mecenas Paweł Piotra Janikowski. Zdaniem radców w ogóle sprawa jest już, w momencie uzyskania pozwolenia na budowę przez inwestora z Torunia, nie do odkręcenia. Ewentualne stanowisko Rady Gminy może tylko przydać się handlowcom w ich sporze.
Gorycz była wielka. I wściekłość. Przewodniczący Rady Gminy Janusz Trocha zauważył na początku dyskusji, że nie będzie się tu szukać winnych. Nic z tego! Została powołana komisja, która zbada okoliczności sprawy. Bo to niemożliwe, żeby nikt nic nie wiedział.
Potrzebny był też natychmiastowy kozioł ofiarny. Został nim oczywiście - czego się spodziewał i spodziewali się wszyscy - Tadeusz Rapciak. Z godnym podziwu spokojem mówił o tym wszystkim, o czym napisaliśmy w wywiadzie.
Nic też dziwnego, że na zakończenie tej dyskusji, kiedy handlowcy opuszczali już salę, Frischmut rzucił pod jego adresem, że w tym urzędzie już długo nie popracuje. Trudno tego nie skomentować. Gdyby tak się stało, byłaby to wielka niegodziwość. Dlaczego? Ano dlatego, że kozioł ofiarny - w potocznym znaczeniu tego określenia - zawsze, raczej nie chcąc niż chcąc, kogoś kryje.
Tadeusz Majewski

Za piątkowym wydaniem Dziennika Bałtyckiego


Wstrząsające przemówienie Edmunda Herolda, który nie mógł zrozumieć, jak do takiego czegoś mogły dopuścić władze. Wstrząsajace tym bardziej, że pan Edmund jest od wielu lat przyjaciem wójta Trawickiego, jeden z synów - wicewójtem, a drugi - radnym powiatowym. Fot. Tadeusz Majewski


Przewodniczący Janusz Trocha zastrzega, że nie będzie tu szukania winnych. Nic z tego! Fot. Tadeusz Majewski


Przy takiej widowni "za", czyli przeciw tej widowni, mogłaby być tylko osoba nieprzytomna. Fot. Tadeusz Majewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz