piątek, 30 listopada 2007

Kapitał

Kapitał

Socjalizm dał nam, pokoleniu ludzi, którzy dojrzewali w nim od siusiumajtek po wiek dojrzały, bezgraniczną wiarę, że najbardziej sprawiedliwe jest Państwo. Że oko tego Państwa śledzi, niczym oko olbrzymiego marabuta, poczynania swoich obywateli i sprawiedliwie karze i nagradza, w zależności od tego, czy ktoś temu Państwu robi źle, czy dobrze. Zdarzające się w tym Państwie od czasu do czasu błędy i wypaczenia nie mogły zabić tej wiary, bo przecież pojawiały się one sporadycznie (mało kto wiedział, że całe to Państwo było - podobno - jednym błędem i wypaczeniem). Kiedy nadeszło nowe Państwo, podobno wreszcie ludzkie i normalne, owa wiara w sprawiedliwość Państwa jeszcze bardziej we mnie się wzmogła. Państwo pełne ustaw, PIT-ów, obowiązków, ministrów, prezydentów i sołtysów, świąt niepodległościowych, F16, niezawisłych sądów, wizji w telewizji, gadających łbów itd. - państwo surowe, ale zawsze sprawiedliwe. Przecież po to ono, jako ściśle określona przestrzeń terytorialna i czasowa oraz konstrukcja władzy, istnieje, żebyś bracie mógł dla niego, dzięki owym państwowym ramom, jak osioł pracować i po tej pracy być sprawiedliwe oceniany przez wybrane przez naród najtęższe głowy. Uświadomiłem sobie całkiem niedawno, że właściwie przez całe życie, pomijając okres siusiumajtek i nauki, pracowałem dla tego Państwa. Kazali kopać rów pod fundamenty - kopałem, kazali cudze dzieci uczyć - uczyłem, kazali kopać węgiel - kopałem, kazali strzelać - strzelałem, kazali pracować po godzinach - pracowałem, kazali maszerować - maszerowałem (tu namnożyłem trochę tych czynności, bo piszę jak bohater Mickiewicza, za miliony). Nic też dziwnego, że z wielkim napięciem siedziałem swojego czasu w kadrach pewnego przedsiębiorstwa, gdzie pulchna blondynka, uosobienie tego Państwa, z życzliwości zaczęła mi doradzać, jaki mam jej wskazać okres życia - pracy (życiopracy), żeby wyszedł dla mnie jak najlepszy kapitał początkowy. - Melduję posłusznie, że ja zawsze na pierwszej linii frontu, na przodku, na półtora etatu, a właściwie to na dwóch - bąkałem. Zaczęła przeliczać peerelowskie złotówki i Balcerowiczowe miliony na nowe złotówki i podliczać, podliczać po czym... ryknęła śmiechem... Chcecie wierzyć w Państwo, pomyślcie czasami o swoim kapitale początkowym.
Tadeusz Majewski

Za piątkowym wydaniem Dziennika Bałtyckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz