![](https://lh3.googleusercontent.com/-JWySA4PZx4M/VszqZPDK8gI/AAAAAAAAu-I/tjziQSdsl7o/mk_0_0_eryka_2a_min.jpg)
- Nie, w Białachowie. Jestem z domu Kuśnierz z Białachowa. Roman Kuśnierz, do niedawna sołtys, jest moim bratem. Moja mama, Helena, mieszkała w gospodarstwie, gdzie teraz mieszka Piwowarczyk. - Przy krzyżówce? W centrum? - Nie, to wolno stojące gospodarstwo, z kilometr od centrum. Wiem, że kilometr, bo tyle szłam do szkoły.
![](https://lh3.googleusercontent.com/-MEfXdh2qt4c/VszqYo2wv9I/AAAAAAAAu-I/J5AJOvYgpwQ/mk_0_0_eryka.jpg)
Eryka Ronkowska
Przyszły prawie boso - I kiedy pani mama przechowywała żydówki? - To już było w czasie, gdy Niemcy otworzyli te wszystkie bramy i gnali żydów na zachód. U nas gnali polną drogą z Białachówka do Miradowa. Dwie wymknęły się z kolumny, skryły się za jakieś drzewo i oni nie zauważyli. To była wiosna, początek marca, roztopy. Żydówki szły prawie boso, stopy miały okręcone szmatami. Szły polem i weszły do nas do domu. Pamiętam, jak wyglądały. - Pamięta pani? Ile miała pani wtedy lat? - Urodziłam się 1939 roku i miałam 6 lat. Pamiętam je jak dzisiaj. Przyszły całe w łachmanach, takie jak w Oświęcimiu. Młode dziewczyny. Jedna miała może z 18 lat, a druga ze 20, więcej nie. Prosiły, żeby im dać chociaż jakiejś ciepłej strawy i trochę ogrzać. Mama mówiła, że może ich przenocować. Powiedziała tak, choć się bała, gdyż u nas w stodole niemieccy żołnierze mieli konie. Ile ich mogło być? Pełne klepisko. Ze dwadzieścia na pewno. Na podwórku stały też wozy konne z amunicją. Niemcy przychodzili na podwórko karmić te konie. Mama miała problem. Bała się, ale nie miała sumienia wyrzucić żydówek na mróz. Nakarmiła je, a odzież pełną wszy spaliła w piecu i dała swoje ubrania. - I poszły sobie… - Nie poszły. Mama wzięła je do szopy i zagrzebała w sianie. I tam nosiła im jedzenie. Umówiła się z nimi, że gdyby ktoś je znalazł, to miały powiedzieć, że przyszły w nocy i się schowały, i że mama nic o tym nie wie. Po pewnym czasie przyszedł Niemiec. Poszedł do szopy po siano dla koni i nadepnął jednej na nogę. Te nogi miały takie zmarznięte. Mama je opatrywała, ale ciągle były czarne. Gdy Niemiec nastąpił na nogę, żydówka krzyknęła... Zauważył, że tam są żydówki i poszedł do mamy z pistoletem. Przystawił lufę do głowy i mówi: "Zastrzelę cię. Kogo ty tam przechowujesz?". Mama wszystkiego się wyparła. Mówiła, że nic nie wie. A one to potwierdziły.
![](https://lh3.googleusercontent.com/-8_IwgllO75Q/VszqY6xyFLI/AAAAAAAAu-I/pNIovyWHcYU/mk_0_0_eryka_2a.jpg)
Helena Kuśnierz - I zabrał je? - Zachował się zaskakująco. Musiał być dobry człowiek ten Niemiec, bo kazał je wziąć do domu, umyć, nakarmić, a potem zgłosić, że one tu są. Ale mama tego nie zrobiła. Nocowały dalej, ale już w domu, w komorze zastawionej szafą. Potem Niemcy wzięli te konie i wyjechali. Przyszli Rosjanie. Te żydówki mieszkały u nas do kwietnia - maja, a potem sąsiad odwiózł je do szpitala do Starogardu. Pochodziły z bogatych rodzin. Prawdopodobnie rodzice jednej mieli w Łodzi fabrykę guzików, a drugiej chyba tkanin. Obiecały, że się odezwą, wynagrodzą. Nie odezwały się. Mama była odważną kobietą.
Przychodzi jakiś chłop - A pani ojciec, tata? Nie było go wtedy w domu? - Tata, Leon, przebywał na froncie w Norwegii. Nie było go w domu. Wrócił pod jesień, po żniwach. Pamiętam, jak przyszedł. Mama akurat pojechała do młyna w Zblewie ze zbożem przemielić na mąkę i na śrut dla bydła. A ja siedziałam z moją siostrą - brat był malutki - i patrzę, przychodzi jakiś chłop. Chce się przywitać z nami, śmieje się do nas, a my nie wiemy, kto to jest.
![](https://lh3.googleusercontent.com/-aImSVNidCN4/VszqZLGGmFI/AAAAAAAAu-I/QKHP-UCkq3k/mk_0_0_eryka_3.jpg)
Leon Kuśnierz
Ja się chowałam, bałam się. Aż moja starsza siostra, Felicja, rozpoznała go, gdy się roześmiał. Poznała go po tym, że nie ma jednego zęba. Ojciec miał swoje rzeczy w drewnianej walizce. Gdy wyjeżdżał, mama dała mu kawałek suchej kiełbasy. Po powrocie otworzył tę walizkę i pokazał kawałeczek tej kiełbasy (pani Eryka pokazuje na palcu ze 4 centymetry) - że jeszcze to przywiózł z powrotem... Za długo poza domem nie był, ale ze dwa lata na pewno. - Leonarda Piotrzkowskiego zabrali Rosjanie. Pani tata walczył w armii niemieckiej w Norwegii i go nie zabrali. Ciekawe, dlaczego jednych brali, a innych zostawiali. - Zabierali tych bogatszych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz