LUBICHOWO. Z oczyszczalni ścieków w Lubichowie rozciąga się szeroki widok na dolinę. W tej dolinie płynie rów z wodą - oczyszczonymi ściekami. Do oczyszczalni co pewien czas przyjeżdżają wozy asenizacyjne ze ściekami z miejscowości, gdzie nie ma kanalizacji. Podziemnym kanałem wpływają ścieki z w dużej mierze skanalizowanego Lubichowa. Przez teleobiektyw ściągamy miejsce na rowie, gdzie bobry z uporem budują tamę. Niebywałe - bobry przy oczyszczalni
Z nieczystości woda kryształ
Chemieczno-biologiczno-mechaniczna oczyszczalnia ścieków o wydajności 260 m3 na dobę w Lubichowie została oddana do użytku w 1998 r. Pracuje tu czterech ludzi: kierownik Krzysztof Laskowski, Rafał Rożek, Ryszard Bednarski i Roman Biernath. W czwartek zastajemy tego ostatniego. Przyjmuje nas w pomieszczeniu można rzec biurowym. Na ścianie wisi wielki schemat działania oczyszczalni. To tu wyjaśnia się szkolnym wycieczkom, jak to działa.
- Oczyszczalnia nie jest w pełni zmechanizowana, bo nie ma komputerów - mówi pan Roman. Po chwili przedstawia obraz sytuacji: - Do oczyszczalni idzie nitka kanalizacji sanitarnej, zabierająca ścieki od około 60 procent domostw miejscowości Lubichowo. Oprócz tego przyjeżdżają tu wozy asenizacyjne z terenu całej gminy - Romana Dolewskiego z Ocypla, Henryka Pączka, który ma pod sobą Lubichowo, Mościska i Szteklin, oraz z GS-ów. W sezonie letnim dowożonych ścieków jest znacznie więcej niż tych z kolektora. Miesięcznie oczyszczalnia czyści ich około 150 m3 na dobę. Oczyszczane są tu ścieki z całej gminy. Nie ma możliwości, że jakaś część nieczystości przedostanie się do gleby. Prowadzi się ewidencję, kto, skąd i ile przywiózł.
Zaglądamy w dokumentację. 4 sierpień - 126,7 m3 ścieków dowiezionych. Do tego dojdzie około 80 m3 z kanalizy. Razem około 200 m3.
Oprócz kanalizacji sanitarnej obok oczyszczalni biegnie kanalizacja deszczowa, tzw. burzówka. Woda z deszczu idzie nią poza oczyszczalnią do jeziora Stare do Zelgoszczy. Jest w miarę czysta. Kiedy pada deszcz, kanalizacją spływa więcej nieczystości. Co to znaczy? Że niektórzy mają do niej podłączone rynny? Może to i dobrze, bo jak są takie nienormalne ulewy, to najważniejsze, żeby w ogóle ta woda zeszła. Mieszkańcy podłączeni do systemu kanalizacyjnego płacą w zależności od tego, ile zużyją wody. Ilość zużytej wody równa się ilości ścieków. Proste.
Wyniki oczyszczalni są bardzo dobre. To znaczy, że z oczyszczalni do jeziora Stare płynie woda. Odcedzony ze ścieków osad po wysuszeniu wędruje z wapnem na wysypisko. - Ta praca jest ciekawa - mówi Roman Biernath. - Tu widać, jak z czegoś takiego robi się czysta woda.
Pracownicy wlewają tu w dwóch miejscach chemiczny środek, który ma zbić chemię w nieczystościach. Poza tym dbają o teren. - To trzeba trzymać w jakimś
porządku, obkaszać, walczyć z bobrami.
Walczyć z bobrami?!
- Nasza woda odpływa sobie rowem do jeziora. Na tym rowie, w miejscu przepustu, bobry budują tamy. Żeremie mają z boku. Jak w ten przepust wsadzą kawał brzozy, tamuje wodę. Nieraz trzeba przeczyścić hakiem.
- Aż wierzyć się nie chce, że jeszcze kilka lat temu gmina nie miała kanalizacji i oczyszczalni. Jak ten problem rozwiązywano wcześniej? - pytamy.
- Woziło się pod Wdę. Teraz tamten teren jest zasypany i rosną sosny, takie po pas.
Wchodzą Kazimierz Łabuński z Zielonej Góry i Jan Graban z Lubichowa. Od 4 maja zostali zatrudnieni przez UG na robotach interwencyjnych. - Pracujemy jako konserwatorzy rowów. Czyścimy je odtąd aż do jeziora Starego w Zelgoszczy - mówią. - Tu, spod oczyszczalni, do jeziora Stare ciągnie jeden rów. Ma z 5 km długości. Czyścimy go na bieżąco przez cały tydzień. Rzeczywiście, przede wszystkim szkodę robią bobry. Zwalają drzewa w bagienku widocznym z oczyszczalni. Przez te bobry dochodziło do podtapiania tutejszych łąk. Podtapiały między innymi Zielińskiemu, dużemu rolnikowi. W końcu łąki kupiła gmina, posadziła wierzby, bo wierzba wyciąga. Poza tym czyścimy z wybujałych roślin. Wiadomo, co żyje, to rośnie. Wyrywamy kapelony (łopuchy), takie z wielkimi liśćmi, z korzeniami. Zarastają i tamują wodę.
- A oczyszczona woda?
- Normalnie kryształ leci, nic nie śmierdzi.
- A ryby w tym kanale są?
- Pod prąd ryba nie przyjdzie. W jeziorze Stare są ryby, i to potężne.
Oprac. na podstawie artykułu w Tygodniku "Kociewiak" - środowe wydanie "Dziennika Bałtyckiego"
Wysłany przez kociewiak opublikowano wtorek, 24 sierpień, 2004 - 13:24
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz